Spis
7 kwietnia 1946 r. 19 kwietnia 1946 r.

18 kwietnia 1946 r.

Słowa Jezusa podczas dziękczynienia za Komunię Świętą w Wielki Czwartek. Modliłem się żarliwie za Ojca, za Paulę, za M. Teresę, za Fed.ci, i wreszcie za mnie, abym okazał się niewinny i aby Bóg mnie obronił. I modliłem się: "Panie, ofiaruję Ci Komunię Świętą dzisiaj, w święto Świętej Eucharystii, abyś przyszedł mi z pomocą i wspomógł tych, którzy są mi drodzy lub tych, których czuję, że tak bardzo potrzebują pomocy. Święta Dziewico z Fatimy, święty Janie ap...". Jezus przerwał mi, mówiąc: "Wymieniłaś dwie dusze eucharystyczne par excellence. Maryja, moja Matka, była doskonałością dusz eucharystycznych. Eucharystia oznacza posiadanie Boga w sobie z Jego Boskością i z Jego Człowieczeństwem. Maryja miała Boga w swoim duchu ze swoją Boskością od chwili poczęcia w łonie Anny; miała Boga ze swoim Człowieczeństwem, kiedy z córki stała się Oblubienicą Boga i z Boga była brzemienna; miała Boga ze swoim Ciałem, Krwią, Duszą i Boskością, od wieczora Wielkiego Czwartku aż do Zaśnięcia, ponieważ Eucharystia była Jej Pokarmem, a Jej łono i duch były cyborium Eucharystii. Jan, Umiłowany, miał czystość i miłość od używania rozumu, miał żarliwe pragnienie Boga od najmłodszych lat, miał absolutną wiarę w swojego Jezusa znalezionego nad Jordanem, miał zwycięstwo, wbrew ludzkim szacunkom i ludzkim kalkulacjom, z miłości do Mnie. Od czwartkowego wieczoru do prawie stuletniego wieku otworzył się na przyjęcie Mnie w Sakramencie Miłości, tak jak wcześniej otworzył swój intelekt na przyjęcie Mojego Słowa. Te dwa duchy eucharystyczne są najdoskonalsze ze wszystkich, jakie miała i będzie miała wielka rodzina chrześcijan". I nie mówi nic więcej, ponieważ są to dni pokuty i nie ma większej pokuty dla biednej Marii - która nie może już czynić zwykłych, codziennych pokut, które tak bardzo kochała, chyba że dobroć Jezusa jej na to pozwoli - niż to milczenie Jezusa... Ale dzisiaj jestem szczęśliwa, ponieważ mogłam ponownie podjąć pokuty, które Jezus zabrał mi z powodu mojego stanu. Ofiarowałam je jako zadośćuczynienie za cierpienia Jezusa i za Ojca Romualda, który właśnie dziś ofiarowuje mi wyrzut sumienia... Kolejną chłostę, bardziej bolesną niż te materialne... Ofiaruję również ten wyrzut sumienia Pokutującemu Jezusowi za mojego Pokutującego Dyrektora.... ...który sprawia, że cierpię bardziej niż ktokolwiek inny... I wznawiam, zupełnie sam w moim pokoju - jest 21:00 - ponieważ Marta odwiedza Siedem Kościołów... Jakiś czas temu wyszła Signorina Rocchiccioli, siostra mojego proboszcza, która przybyła z wizytą dobrej woli. Po rozmowie o tym i tamtym, zaczęła mówić o Dorze Barsottelli... definiując ją za to, co wielu myśli i powtarzając jej zapewnienia, że kiedy przyjdzie jej mąż, powie mu, że nie jest chora, ale histeryczna (myślę, że w górę iw dół...), a to dlatego, że zakochała się w miejscowym księdzu (?). Świetnie... Tylko tego nam było trzeba! Komentarz: gdyby była święta, nie mówiłaby takich rzeczy. Rocchiccioli ma rację. Ale złe jest to, że uogólnia i podsumowuje: "Kiedy zostaliśmy wysiedleni, powiedzieli mi o jednym lub jednym, który napisał objawienia, dyktanda, cokolwiek! Opiekował się nią o. Migliorini. Czy kiedykolwiek przyniósł ci jakieś do przeczytania?". Odpowiedziałem: "Nigdy mi żadnego nie przyniósł. W rzeczywistości... nie było potrzeby, aby je przynosił... To ja mu je dawałem, aby je zabrał... aby je zabrał... A Rocchiccioli kończy: "Nigdy sam w to nie wierzyłem, ponieważ święci nie robią zamieszania, a sam fakt, że chcą być znani, pokazuje, że nie są świętymi". Ale z ciekawości, widząc, że o. Mariano czyta te akta, poprosiłem go o nie. Nie chciał mi ich dać, mówiąc, że o. Migliorini, jego przełożony, nie wyraził na to zgody. Ale może je zatrzymać - odpowiedziałem. I tak wierzę w świętego, poczekam, aż zobaczę go na ołtarzu. I wtedy! Święty czy nie święty, gdyby nie była wariatką lub szaleńcem, nie ujawniłaby się najpierw i nie czekała, aż Kościół to powie" itd. itp. "Ma rację" - odpowiedziałem. "Dusza, która zrozumiała Boga, nie szuka ludzkiej chwały i wiedzy". To było moje kazanie przez trzy lata... ale nigdy nie zostało wysłuchane. Ale wewnątrz, z bólem kogoś, kto widzi więcej niż ludzkie arcydzieło rozpadające się w błocie, płakałem, myśląc raz jeszcze o całym złu, które zostało wyrządzone Dziełu Bożemu. Nie ma sensu żywić urazy, mój Ojcze. I buntować się przeciwko prawdzie, która jest taka. Bezużyteczna jest próba przekonania, że to, co zostało zrobione, jest sprzeczne z wolą Boga i nieustanną modlitwą tej, która nigdy nie chciała być znana i która nie chciała, aby Dzieło było znane przed jej śmiercią, aby była posłuszna Bogu. Oprócz bólu związanego z koniecznością kłamania i mówienia: "Nie wiem o tym", istnieje ból związany z tym, że to, co nie zostało zrobione, zostało osądzone jako złe, a Dzieło jako wywyższone, na co nie zasługuje, a przede wszystkim ból związany z tym, że to, co jest słowem Bożym, zostało potraktowane jako przedmiot kpin... Ile! Jak wiele! Ile bólu! Zaprawdę, jestem biczowany bardziej niż przez bicze... Ale Ty znasz prawdę, o Jezu Chryste! Ty ją znasz... Rocchiccioli, jestem przekonany, powiedziała to bez złośliwości, nieświadoma, że osoba, którą krytykuje, jest przed nią, a jeśli pewnego dnia się dowie, będzie bardziej umartwiona niż ja. Ale w międzyczasie, tak wiele umartwień, tak wiele bólu, aby zobaczyć Święte Dzieło odarte z jego godnej, nadprzyrodzonej szaty! Parodia! Zredukowane do śmiesznej bufonady... Och, Ojcze! Ty, który robisz takie zamieszanie, ponieważ Maria wskazuje ci na wagę błędu popełnionego przez ujawnienie tajemnicy króla1, co wiesz o tych moich spazmach, które naprawdę sprawiają, że płaczę i żyję? Jest wieczór Wielkiego Czwartku... Jezus przebaczył... a ja przebaczam....


1 tajemnica króla, jest powiedziana jak w Tobiasza 12:7.