Na razie więcej kontemplacji. Pozwolono mi zobaczyć Jezusa i Jana. Jeden obok drugiego, trzymający prawą rękę na ramionach Jana, który jest znacznie niższy i bardziej krępy niż Jezus. Ale taki przystojny. Nie ma brody ani wąsów, a przynajmniej ma delikatne blond włosy na górnej wardze, które przechodzą w różowawą twarz. Jest blondynem, ale jaśniejszym niż Jezus: brązowawym blondynem, a nie miedzianym blondynem Chrystusa. Ma również niebieskie oczy. Czysty błękit, zawsze jaśniejszy niż oczy Maryi, ale nie tak ciemny jak oczy Jezusa i nie tak błyszczący. Czyste, łagodne, pełne miłości oczy dziecka. Oko, które odpoczywa, by na niego spojrzeć. Usta mają pogodny uśmiech młodej i szczęśliwej istoty, pewnej, że jest blisko Mistrza. Nie jest to zachwycony uśmiech Maryi ani uśmiech Chrystusa pełen godności i powagi, która jest prawie smutna. Jest to uśmiech bardziej ludzki niż te dwa inne. Ale jakże piękny. Po bliższym przyjrzeniu się zauważyłem podobieństwo między rysami Jezusa i ucznia, tak jakby Jezus był bratem starszym o lata, a zatem o bardziej męskich rysach i bardziej dostojnym dzięki... jak to ująć?, kultura, zawód, w pełni osiągnięte duchowe wyniesienie. Przyszło mi do głowy: "Ale czy oni byli może trochę spokrewnieni?" i sięgnąłem po Ewangelię. Zakręciło mi się w głowie od szukania, ale nic nie zrozumiałem. Zebedeusz i Salome są wspomniani, ale potem? To prawda, że w rekonstrukcji pokrewieństwa jestem bezwartościowy, ale wertując cztery Ewangelie nie znalazłem nic, co by to wyjaśniało, nawet w przypisach. W porządku. Nieważne. Widziałem Jezusa, jego i moją ukochaną i to mi wystarczy.
Jezus mówi: "A teraz, kiedy w końcu możesz być cały mój, mówię do ciebie. Miłosierdziem jest znoszenie nawet wichrzycieli i nie wolno ci odrzucać tego miłosierdzia ani się denerwować. Spójrz na swojego Mistrza. Daję ci wielką lekcję wytrwałości. Nie chcąc narażać cię na podwójne zmęczenie, mówiąc do ciebie, podczas gdy inni mówią do ciebie lub hałasują wokół ciebie, ani nie chcąc uświadamiać innym Moich instrukcji dla ciebie, czekam z cierpliwością, która nie męczy się byciem takim, abyś mógł być wszystkim dla Mnie. Widzisz, z jakim spokojem czekam i z jaką łagodnością wznawiam przemawianie do ciebie, gdy nadejdzie odpowiedni moment. Naucz się robić to samo, bez strachu przed utratą czegokolwiek, bez irytowania się, bez denerwowania się w jakikolwiek sposób. Nic nie tracisz. Zachowujesz spokój. Zdobywasz jedynie zasługę cnotliwego czynu. Tego wieczoru powiem ci o tych, którzy, ponieważ uwierzyli Prekursorowi i poszli za Mną, zostali wybrani przeze Mnie na Moich Apostołów. Powiem ci również o zagubionych owcach z Maluczkiego Stadka, z którego powstało ogromne stadko, które jest teraz rozproszone po całej Ziemi i które jest stadkiem ochrzczonym w Moje Imię. Fizyczne podobieństwa nie mają znaczenia, Maryjo. Są to przypadkowe kombinacje. Istnieją krewni, którzy nie są do siebie fizycznie podobni, tak samo jak dwoje, którzy nie są krewnymi, są do siebie podobni i odwrotnie. Istnieją również fizyczne atrakcje, dzięki którym dwaj, którzy są do siebie podobni, kochają się bardziej niż dwaj, którzy się różnią, tak jakby jeden kontemplował w drugim drugie ja, widząc go ozdobionego tymi ozdobami, które miłość czyni widocznymi i które sprawiają, że obiekt jego miłości jest doskonały dla tego, który kocha. Ale to nie ma znaczenia. Należy pamiętać, że Galilea nie była światem, a Galilejczyków było stosunkowo niewielu, że prawie zawsze żenili się ze sobą, a zatem cechy somatyczne zostały powtórzone w dwóch lub trzech okazach, które znaleziono na tych twarzach przez wieki. Nie byłoby błędem stwierdzenie, że we wszystkich małych miasteczkach, gdyby cofnąć się do początków, można by znaleźć dwa lub trzy oryginalne szczepy rodzinne, które ożeniły się lub ożeniły ponownie między sobą, nadając wyraźny charakter fizyczny całej rasie galilejskiej. Dlatego nie dziwi fakt, że Jan był fizycznie podobny do Mnie. Był on blond Galilejczykiem. Rzadsza osobliwość niż brązowy Galilejczyk, ale taka istniała. Ale jego podobieństwo było jeszcze bardziej uderzające w duchu. Przyszedłszy do Mnie jeszcze jako dziewica, młody, niewinny, był w stanie przyswoić Mnie jak nikt inny. Był prawdziwą kopią Mistrza. Miłość doprowadziła go do przejęcia nie tylko myśli, ale nawet sposobu mówienia, obchodzenia się, poruszania Moimi. Uczyniła go nawet bardziej podobnym do Mnie pod względem oblicza, co nie jest zjawiskiem wyjątkowym wśród dwojga ludzi, którzy doskonale się kochają. A Jan kochał Mnie miłością doskonałą. Widzisz, jak promienieje z radości, gdy to słyszy? Nikt nie kochał Mnie tak jak on, z wyjątkiem Błogosławionego, z miłością, która nie znała chwili wahania ani błędu. I nikt oprócz Mojej Matki i dzieci, które przyszły szukać Mojej pieszczoty, nie miał dla Mnie daru serca tak czystego jak jego. Jan umarł długo cierpiąc, ale blaski nie przyćmiły, jak się nagromadziły, tej anielskiej szczerości, która nie znała innego płomienia, jak tylko płomień Boskiej miłości i nie znała innej pieszczoty, jak tylko pieszczotę Mojej Matki. Był najmłodszym z grupy apostolskiej. Po nim, pod względem wieku, był Iskariota. On również mógł być podobny do Jana. Ale nie był. A jeśli nie był dziewicą, nie stał się czysty nawet po tym, jak mnie spotkał. Był nieczysty. A nieczystość utrudnia działanie Boga w sercach i sprzyja szatanowi jak żadna inna namiętność. Jego twarz jest ci znana. To jest to. Ukazał ci się jako Uwodziciel. Ponieważ w swoim pięknie przypominał Pięknego, który zbuntował się przeciwko Bogu i który jest ojcem wszystkich wrogów Boga. Piękno również jest bronią w ręku szatana, a on nie zaniedbuje odcisnąć swojego charakteru uwodzenia na swoich narzędziach. W ten sposób przyciąga ich do swoich głębin i może ugryźć ich w serce, zaszczepiając potrójny grzech. Judasz miał w sercu żądzę pieniędzy, ciała i władzy. I z powodu tych trzech Nemezis, które go ścigały i których nie chciał przezwyciężyć, stał się zabójcą. Kiedy szatan chce wziąć, oferuje kobietę, dla której konieczne jest posiadanie pieniędzy i zaszczytów, aby ją zdobyć. Kiedy już bierze, odrzuca pieniądze, zaszczyty i kobietę, a daje tylko rozpacz i śmierć. Jan był słońcem grupy apostolskiej. Judasz był ciemnością. Był synem kłamstwa. Moje Światło i Prawda nie mogły go przeniknąć. I jeśli pomimo jego przeszkód mogłem uczynić z Natanaela[2] wierzącego, a z Lewiego nawróconego, ponieważ w pierwszym nie było oszustwa, a w drugim nie było oporu wobec łaski, nie mogłem nic uczynić w Judaszu, ponieważ jego dusza była opętana, ani nie mogłem jej przeniknąć, ponieważ zabronił Mi wejścia. Poszedł za Mną z ludzkiej nadziei. Zdradził Mnie z ludzkiej chciwości. Sprzedał Chrystusa swoim krzyżowcom, a swoją duszę szatanowi, który był jego podżegaczem przez lata, ponieważ szatan nie jest Bogiem, który daje, nawet jeśli nie dajesz, aby pozyskać cię dla Siebie. Szatan chce sto procent. Chce ciebie, na wieczność, w zamian za godzinę kłamliwego triumfu. Pamiętaj o tym. Zniosłem tego węża w grupie, aby nauczyć ludzi wytrwałości i nalegania na zbawienie. Żadna myśl o Judaszu nie była mi obca. I to była oczekiwana pasja, aby mieć go blisko. Męka, której nie rozważasz, ale która była nie mniej gorzka niż inne. Nauczyłem cię znosić kłopotliwe rzeczy i ludzi, bo jaka osoba jest bardziej odrażająca niż zdrajca? Maryjo, życie Chrystusa uczy nawet w najbardziej nieistotnych szczegółach, a Ja pouczam cię, ponieważ chcę, abyś Mnie znała i naśladowała nawet w drobnych rzeczach. Błogosławię cię". Przez cały dzień spotykałam się z Kolegium Apostolskim i nie mogłam się doczekać, aż nadejdzie noc, aby uzyskać wyjaśnienie od Jezusa. Dzisiaj miałem dzień ćwiczenia w cierpliwości. Nigdy nie wolno słuchać Jezusa. Teraz powiem ci, jak to widziałem. Jan jest tak dobrze opisany, że nie będę się powtarzał. Jest najmłodszy z nich wszystkich i, jak dla mnie, najprzystojniejszy. Po nim jest Judasz Iskariota, w którym odnajduję twarz z tego snu, który miałem wiele lat temu i który opisałem wam[3] w moich osobistych notatkach. Piękno, które, jeśli dobrze się przyjrzeć, odpycha i przeraża, ponieważ czuje się zły i fałszywy. Szatańskie piękno. Potem widzę drugiego Judasza, krewnego Jezusa, którego w ogóle nie przypomina, ponieważ jest ciemny i muskularny, niższy od Jezusa. Wygląda na trzydziestolatka. Ma ciemną, kwadratową brodę. Judasz Iskariota nie ma brody, podobnie jak Jan, a jego włosy są kręcone i krótsze niż włosy Jana. Wydaje się, że jego głowa jest krótsza i dłuższa od głowy Jana. Podobnie krótkie włosy, ale w kolorze pieprzu i soli, ponieważ z kilkoma białymi włosami wśród czarnych, ma Pietro. Wygląda na około 45 lat. Niski i umięśniony. Następnie grupa mężczyzn po czterdziestce, w której na pewno znajdą się Andrea, Tommaso, Matteo i dwaj Giacomi. Następnie dwóch bardzo starych mężczyzn, bardziej białych niż ciemnych we włosach i brodzie. Nie wiem dlaczego, myślę, że to Filip i Bartłomiej. Ale Mistrz nie wyjaśnia mi tego i pozostaję spolaryzowany na Janie, Piotrze, Iskariocie i Judaszu Tadeuszu, którego jedynym podobieństwem do Chrystusa jest jego ciemnoniebieskie oko, ale bez blasku oka Jezusa. Z tą wizją w sercu kładę się. Jutro opowiem jej o radości Paoli[4] z powodu snu, który miałem, i mojej własnej, ponieważ sprowokowałem ten sen, błagając "Matkę Sierot", aby poszła do Paoli.
[2] Natanael w relacji Jana 1:45-51; Lewi w relacji Mateusza 9:9; Marka 2:13-14; Łukasza 5:27-28.
[3] opisany w Autobiografii, w pierwszym rozdziale części trzeciej.
[4] Paola to Paola Belfanti, córka Giuseppe Belfantiego, kuzyna matki pisarza. Nazwiska rodziny Belfanti, zwłaszcza Paola, napotkane już w poprzednim tomie "I quaderni del 1943", często powracają również w pismach z 1944 r. Ze względu na przesiedlenia narzucone przez trwającą wojnę, jak wyjaśnimy w szczegółowej notatce pod datą 24 kwietnia.