Wielka Sobota
Podczas gdy w kościołach śpiewa się "Gloria"... Jedną z rzeczy, które najbardziej skłaniają mnie do refleksji nad doktryną miłosierdzia mojego Jezusa, jest epizod, który czytamy[5] w Ewangelii św. Jana: "Maria zapłakała, stojąc na zewnątrz obok grobu... Odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa... A Jezus rzekł do niej: 'Mario! Nie zadowalając się jeszcze umiłowaniem grzeszników do tego stopnia, że oddał za nich życie, Jezus zarezerwował swoje pierwsze objawienie, po męce, dla nawróconego grzesznika. Nie jest pewne, czy Jezus już przedstawił się swojej Matce. Serce każe nam w to wierzyć[6], ale żaden z czterech ewangelistów tak nie twierdzi. Pewne jest natomiast ukazanie się Marii z Magdali. Jej, która uosabia bezgraniczną kohortę tych, którzy zostali odkupieni przez miłość Chrystusa, ukazuje się On po raz pierwszy i objawia się w swoim drugim przebraniu jako Bóg-Człowiek w wieczności. Wcześniej był Człowiekiem, w którym ukryty był Bóg. Wcześniej, w dniach oczekiwania, Słowo było tylko Bogiem. Teraz jest Bogiem-Człowiekiem, który niesie nasze śmiertelne ciało do nieba. I to arcydzieło boskości, dzięki któremu ciało zrodzone z kobiety staje się nieśmiertelne i wieczne, zostało objawione stworzeniu, które było grzesznikiem... Nie tylko to: ale Jej, tylko Jej, powierza przesłanie dla swoich apostołów: "Idźcie do moich braci i oznajmijcie im, że wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, do Boga mego i Boga waszego". Zanim jeszcze do Ojca, do grzesznicy Maryi! Jakaż rzeka ufności wlewa się we mnie, rozważając to! Jakże należy mówić, powtarzać, nieustannie powtarzać biednym duszom, które się wahają i wstydzą, ponieważ wiedzą, że zgrzeszyły, że Jezus kocha je tak bardzo, że stawia je przed swoim Ojcem i Matką. Myślę bowiem, że gdyby jeszcze nie wstąpił do Ojca, to w tej pierwszej godzinie zmartwychwstania nie ukazałby się nawet swojej Matce. W końcu jest to konieczność miłującej sprawiedliwości. Jezus przyszedł za grzeszników. Tak więc pierwsze owoce Jego zmartwychwstania trafiają do Tej, która jest protoplastką odkupionych grzeszników. "Braciom moim - Ojcu mojemu i waszemu - Bogu mojemu i waszemu". Te słowa rozbrzmiewają w moim sercu jak wiele radosnych dzwonów. Bracia uczniowie, bracia my, którzy od nich pochodzimy. Jeśli mamy jeszcze jakieś wątpliwości, upadają one jak kamień grobowy, wstrząśnięte tym wichrem miłości, a zaufanie rodzi się w sercach najbardziej uwięzionych i uciskanych przez pamięć o ich błędach i przez odbicie ogromnej odległości, która nas dzieli: proch, od Boga. Jezus mówi: jesteśmy braćmi, mamy jednego Ojca i jednego Boga z Chrystusem. Chwyta nas swoimi przebitymi dłońmi - jest to pierwszy gest, jaki wykonuje po swojej śmierci - i rzuca nas na serce Boga, do nieba już nie zamkniętego, ale otwartego miłością, abyśmy tam mogli płakać słodkimi łzami skruchy z naszym Ojcem. Alleluja! Chwała Tobie, Mistrzu i Boże, który zbawiasz nas swoim smutkiem i dajesz nam Miłość jako zdrowie!
[5] czytamy w Ewangelii Jana 20:11-18.
[6] każe nam w to wierzyć, a w rzeczywistości objawienie Zmartwychwstałego Matce zostanie poświadczone w pierwszym z "dyktand" z 8 grudnia i pod koniec ostatniego, i zostanie opisane w rozdziale 618 dzieła Ewangelia tak, jak została mi objawiona. Co więcej, "dyktando" z 14 grudnia wspomni o pożegnaniu (również opisanym w tym samym dziele, w rozdziale 637) Jezusa z Matką przed wstąpieniem do Nieba.