...Moja naga namiętność (9-4 ... ) I. Widzę tylko św. Józefa, który patrzy na mnie z taką litością, ale nic nie mówi. Jest w zwykłym kącie naprzeciwko mojego łóżka (10-4). II. Widzę Matkę Bożą ubraną na biało z niebieską wstążką, jak w Lourdes. Modli się po prawej stronie mojego łóżka, ale nic nie mówi. Zamiast tego św. Józef podchodzi, głaszcze mnie po głowie i mówi: "Módl się, córko". Jestem posłuszna, płaczę i znów mam nadzieję (11-4). III. Wychodząc z jedenastogodzinnego snu (jedenaście godzin) tego ranka o siódmej, słyszę, jak Pan szemrze modlitwę do Krucyfiksu, jakby mi ją dyktował. Ale chociaż słyszę ją wyraźnie, nie mogę jej zapisać w stanie, w jakim się znajduję, a wyczerpany umysł jej nie zachowuje. Dlatego jest stracone. Ale mam nadzieję, że do wieczora będzie jak dawniej. Wtedy męka powraca i wściekam się wściekle. Och! Jakie piekło jest paskudne! Trwam tak do trzeciej nad ranem, godziny, w której Ojciec chce się ze mną komunikować. Spokój powraca (12-4). IV. Jezus mówi, gdy się modlę (godz. 10): "Pamiętaj, kiedy mówiłem ci o dobrach "256 . Nie pamiętam niczego w moim obecnym stanie. Jezus mówi, ale ja nic nie widzę. Pomiędzy wzlotami i upadkami tortur mija dzień. Ale o dwunastej w południe ogarnia mnie taki ból, że majaczę jeszcze bardziej wściekle niż dwunastego. Wszyscy!.. Rozpacz i spustoszenie (13-4). V. Po niespokojnej nocy odpoczywam o świcie. Ale budzę się, by znów poczuć tortury. Nie jest to delirium, ale irytujący, zimny rozsądek. Ojciec chce się ze mną porozumieć. Myślę, że to prawie świętokradztwo, tak zamknięte i wrogie jest moje serce. Komunia powoli uspokaja wszystko, tak że mogę znowu modlić się z radością i słyszę Jezusa - słyszę Go, nie widzę Go - który mówi do mnie: "Teraz możesz opisać moją agonię w Getsemani". Och, gdybym mógł to opisać! Ale myślę, że nigdy tego nie zrobię. Tylko ci, którzy tego doświadczyli, mogą to zrozumieć. Dla innych byłoby to bluźnierstwo. Pocenie się krwią? Dziwne, że nie zginął pod tym głazem. Przygnieciony ciężarem nieludzkiej męki (14-4). VI. Kiedy myślę, że dzisiaj, 15-4, nie będę miał Komunii, czuję się zdruzgotany. Już wydaje mi się, że nie mogę się oprzeć i że znów wpadnę w tę okropną mękę... Jest 1:40 w nocy. Jestem sam, ponieważ Marty nie ma dziś w domu. Jeśli męka mnie przytłoczy, co mogę zrobić? W takich chwilach nie jestem swoim własnym panem. Powiedziałem, że nie ma potrzeby, aby inni ze mną spali. Ale boję się o siebie. Nie kryzysu serca. Umrzeć? Gdyby tylko! Ale rozpaczy. Czuję się tak źle. Przez godzinę modliłem się do Matki Bożej Bolesnej. Teraz zrobię to, czego nie mogłem zrobić jutro w ramach pokuty, czego nie byłem w stanie zrobić od wtorku. Ale muszę zmagać się z myślą: "Poświęcam się bezużytecznie". Czuję, jak narasta i nie chcę, by mnie dopadła. Chcę, z bezgraniczną ufnością, modlić się o Boże miłosierdzie. O 11.10, gdy modlę się o przezwyciężenie dzieł diabła na tej biednej ludzkości (jest czas alarmu i bomby spadają w pobliżu), słyszę głos, który rozpoznaję257 i pamiętam, mówiący mi zdanie wypowiedziane już do N. Pana: "Uwielbiaj mnie, a pomogę ci we wszystkim i zawsze. Będziesz szczęśliwa". Odpowiadam: "Nie. Nigdy. Z własnej woli, nigdy. Jeśli wtedy oszaleję z bólu odrzucenia przez Boga, to mogę to zrobić. Ale dopóki jestem rozsądny, nie. Dręcz mnie, ale się nie poddam. Ta nowa bitwa (i nie mogę uwierzyć, jak słodka była ta pokusa) potwierdza mi, kto jest przyczyną mojego obecnego, wielkiego cierpienia. Zauważ, że miałem w ręku krzyż. Ale kto teraz nie boi się nawet tego? Miałem na kolanach wizerunki Matki Bożej Fatimskiej i św. Józefa. Ale kto już niczego się nie boi? Pewnego dnia Jezus powiedział do mnie: "Odpowiedz moimi słowami". Odpowiedziałam: "Wracaj, szatanie. Jest napisane: "Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i tylko Jemu samemu służyć będziesz"". Ale jak długo trwa ta próba? (15-4). VII. Ponownie przeczytałem dyktando. To balsam. Ale czy to ja je otrzymałem? I jak mogę teraz nie czuć już nic z tej słodyczy? Czytałam "Jezusa i dzieci "258 i płakałam, myśląc o mojej radości tamtego wieczoru, kiedy wydawało mi się, że Jezus dał mi swoją rękę, abym na nią spojrzała. Jakie to wszystko odległe! Teraz, blisko śmierci, nie mam już nic tak dobrego. Nie mam już nic. I boję się. Czuję się samotny. Sam wśród pokus i niebezpieczeństw. Boję się. Byłem zbuntowany, byłem niepokorny. Nie podobałem się Bogu, mojemu Jezusowi! Nie wybaczam Mu. Ale jeśli On nie pomoże mi w tej strasznej dla mnie godzinie, jak mogę wyjść zwycięsko o własnych siłach? Cierpię w tak kompletny i nieludzki sposób, że nie warto tego opisywać słowami. Nie czuję się już chroniony przez Boga. Boję się, boję się! Boję się wszystkiego. Strach przed Ziemią i Niebem. Strach przede mną i przed szatanem, który chce mnie oderwać od Boga. Strach... (16-4). VIII. I myślę, że dzisiaj jej tu nie ma i nie będę miał Komunii. Myślę, że odtąd259 będzie to [codzienność]. O Chlebie mój, który byłeś moją radością, a teraz cię tracę, że teraz tak rzadko będę cię miała! Jakże teraz, kiedy umieram, będę bez Ciebie? (17-4). IX. Ostatniej nocy, w największej rozpaczy, widząc zerwaną nawet ostatnią nić nadziei, która mi pozostała i którą starałem się uczynić nierozerwalną, otaczając ją bolesną, ale nieustanną wiarą i modlitwą, Odkupiciel ukazał mi się w swojej szacie szyderstwa, którą dał Mu Herod260, już ubiczowany i ukoronowany cierniem i ze związanymi rękami. Podszedł do mnie, patrząc na mnie nieruchomo, ze smutkiem. Odkupiciel! Wcześniej nazywałam Go ze słodkim uczuciem: "Jezus". Teraz nazywam Go: Panie. Nazywam Go: Bóg. Nazywam Go Odkupicielem. Ładne imiona. Ale za dużo etykiety. I nazywanie go "Jezusem" z pewnością siebie, zanim już nie mogę. On nie przemówił. Pozostawia mnie w torturach, nie dając mi najmniejszego pocieszenia. Tego już za wiele! Nic nie daje mi spokoju. Czuję, że mój rozum się chwieje (18-4). X. Boże, naprawdę mnie opuściłeś! Nawet przyjmowanie Ciebie nie przynosi mi pokoju. Gdzie jesteś? (19-4).
[256] Powiedziałem ci o opętaniach 2 i 3 lipca 1943 roku.
[257] głos, który rozpoznaję, głos szatana w "wizji" kuszenia Jezusa, napisanej 24 lutego (rozdział 46 głównego dzieła): Mateusz 4, 1-11; Marek 1, 12-13; Łukasz 4, 1-13.
[258] "Jezus i dzieci", epizod napisany 7 lutego, jest rozdziałem 396 głównego dzieła. W tej "wizji" pisarz dotknął ręki Jezusa.
[259] odtąd ..., być może z powodu zbliżającego się wysiedlenia, jak wyjaśnimy w notatce do 24 kwietnia.
[260] Dany mu przez Heroda, w Łukasza 23:11.