Spis
9 stycznia 1946 r. 13 stycznia 1946 r.

11 stycznia 1946 r.

Otrzymuję list od kuzyna. Bardzo jasny. Nieświadomy dyktatu Mistrza, używa prawie tych samych słów, aby napomnieć nas, abyśmy nie porzucali się ślepo w sprawie Dory, która jest bardzo "mieszanym" przypadkiem. I tak, od 5 grudnia do dziś, wiele duchowych lub ludzkich głosów mówi to samo. Najpierw głos anielski; potem głos osoby bardzo w łasce Bożej; potem głos mojej duszy; potem słowa Mistrza wzywające do niestabilności sprawy i jej podwójności, do ukrytych w niej niebezpieczeństw także w odniesieniu do dzieła, które On wykonuje, ze mną jako narzędziem; potem słowa św. Ty i Ojciec miejcie się na baczności!". Przyznaję, że widziałem, jak odchodzi szczęśliwa tylko z jednego powodu: tego, co Józef mówi z daleka. To znaczy, że pomogłoby to oderwać cię od tego bałaganu... Nie. To jest bezużyteczne! Cały mój spokój został zakłócony od czasu tego incydentu. Na próżno próbuję nad sobą zapanować, wyrzucając sobie na tysiąc sposobów mój strach, który chcę nazwać w inny sposób, by wyrzucać sobie jeszcze więcej. Na próżno Jezus próbuje mnie uspokoić, dodać mi otuchy. On i mój anioł uspokajają mnie, ponieważ istnieje zło w działaniu wobec rzeczy najbardziej mi drogiej. Ale czy wiesz, że w niektóre wieczory musiałem wygrać prawdziwą bitwę, aby nie posyłać po ciebie, aby krzyczeć: "Zostaw wszystko! Zostaw wszystko! Nie rujnuj się!"? Albo nawet nie poddać się chęci wykrzyczenia mojego strachu w domu? Nie wiem, czy ona to wszystko czuła. Nie wiem, czy nie zauważyłeś, że czasami - a ostatni był tego ranka, kiedy wróciłeś z Camaiore po raz ostatni - słysząc cię tak "bezpiecznego", miałem łzy w oczach. Czy mówią o mnie dobre rzeczy? Jeśli to głos Boga, dziękuję mu za oświecenie cię w tej sprawie. Ale mam do niego tak małe zaufanie, że nie jest mi go żal. Dlatego od czasu do czasu piszę swoje wrażenia... Mogę się mylić. Mogę być zły. Nie buntuję się przeciwko temu, że tak myślę. Celem Jezusa będzie, abym modlił się za tę kobietę, a nie mówił dokładnie, ile jest Dobra i Zła. I nikt nie może Go zmusić, by to powiedział. Być może chce, aby kobieta otrzymała pomoc w modlitwie, aby nie popadła w moce "innych". Nie wiem, wiem, że sprawa nie jest dla mnie jasna, że mnie odpycha, że od pierwszej chwili czuję, że miesza się z kłamstwem. Myślę, że kobieta nie jest świadoma, że również pada ofiarą kłamstwa. Ale nie mogę nie dojść do wniosku, że widzę w tym wszystkim podstępną grę przeciwko dziełu, które Jezus każe mi wykonywać. I jeszcze raz, wyraźniej niż wszyscy, mówię jej, podobnie jak Józef, który z tak daleka odczuwa rzeczy w taki sam sposób jak ja, i inna dusza, którą przesłuchałem: "Uważaj, uważaj! Postaw się w pozycji oczekiwania, w pozycji czujności. Obserwuj z daleka. Czas da światło, jeśli Bóg nie da go pierwszy". Dzisiaj, 11 stycznia, o 16:00, wyraźnie czuję, że muszę wam to powiedzieć, że muszę wam przypomnieć, że Jezus już was wezwał1 , abyście nie tracili czasu i świeżości umysłu na inne rzeczy niż to, co macie w rękach od prawie trzech lat, że muszę wam powiedzieć, że moje jasne i wyraźne wrażenie jest takie, że zarówno ostrzeżenie św. Piotra2 , jak i rozkazy Pana mają sprawić, że będziecie czujni na sidła ukryte w tej sprawie. Byłoby prawdziwym, niewybaczalnym błędem, gdyby przez lekkomyślność ktoś włożył dźwignię w ręce wrogów, aby zniszczyć i tak już zbyt podstępne dzieło Pana dyktowania i wizji. I jeszcze raz błagam cię, abyś ponownie otworzył i przeczytał to, co powiedziałeś o Józefie i o mnie... To pouczające, uwierz mi. Dora będzie najbardziej nieszkodliwą istotą... Ale nawet Jezus nie zaprzecza, że jest niezdolna do reakcji, że jest w bardzo niestabilnej sytuacji. Tak powiedział On, Mistrz, w dyktandzie, które ma. Ale kiedy "inny" chce to wykorzystać na naszą szkodę? Ale czy nie rozumie, że nawet jeśli nie posiada go na zawsze, wystarczy, że będzie go miał wystarczająco długo, aby sprawić, że wydasz się "niezdolny do odróżnienia prawdy od kłamstwa", aby śmiali się z ciebie w Curie itp. Ale czy nie zdajesz sobie sprawy, że w konsekwencji zaszkodziłoby to również mojej sprawie? Och, gdybym tylko mógł sprawić, żebyś przez godzinę poczuł to, co ja czuję! Ale ty mnie nie posłuchasz... I niech nieskończona Dobroć dokona cudu, nie karząc cię i nie mówiąc: "Dość!", aby cię ukarać. Zaprawdę, że po tak wielkim dobru sprawiłbyś mi wtedy największy ból, a po tak wielkiej świętej służbie Bogu wyrządziłbyś Bogu tak wielką krzywdę, że nie przeszłaby ona bez nadprzyrodzonego karcenia. Posłuchaj mnie. Nie bądź dzieckiem olśniewającym się grą wielobarwnych rakiet. Posłuchaj też Józefa. Jezus powiedział: "Sprawmy, aby doświadczenie zła służyło Dobru". Być może Jezus chce, aby Józef, pracownik jedenastej godziny3, ale tak przez Niego kochany, że chciał go uratować za wszelką cenę i wszelkimi sposobami, był tym, którego znajomość sił okultystycznych pomaga nam rozeznawać. Nie zmarnujmy tej pomocy, ale wykorzystajmy ją, aby chronić dzieło Pana. Chciałbym, aby mnie zrozumiał. Aby zrozumiał moje bóle, bóle odczuwania Węża grasującego wokół, by zdusić święte dzieło, bóle, które wywołują okrzyki przerażenia w moim gardle, które z trudem mogę okiełznać...


1 przypomniano w ostatnim z dyktatów z 25 grudnia 1945 r.

2 Zawiadomienie św. Piotra z dnia 4 stycznia 1946 r.

3 pracownik godziny jedenastej, jak w Ewangelii Mateusza 20:6 (wernakularny: około godziny jedenastej; neowulgata: około godziny piątej).