Jezus mówi: "Chodź. Wyjdź na chwilę ze swego więzienia. Włóż swoją rękę w Moją rękę. Chcę cię zabrać ze sobą. Ciepło mojej rany ogrzeje chłód twojej dłoni, a tym bardziej ogrzeje twoje serce. Czy wiesz, jak robi się przeszczepy? Na dwa sposoby. Pierwszy, radykalny, jest wtedy, gdy chcesz stworzyć dobrą roślinę z dzikiej rośliny. Wtedy liście są całkowicie amputowane, a na biednych kikutach, które pozostają, otwarte i - gdyby rośliny miały głos - jęczące z bólu, odrosty przeszczepu są wkładane do rozszczepów. Następnie przywiązuje się je i czeka. Soki dobrego drzewa mieszają się z sokami dzikiej rośliny, a jeśli jest w nich zdolność do fuzji i przyciągania, dobroczynne soki przejmują kontrolę i wygrywają. Drzewo staje się dobre i owocne. Następnie eksperci osiągają doskonałość, tworząc nową i bardzo dobrą super jakość z dwóch dobrych roślin. Wtedy nie amputuje się brutalnie rośliny. Nie ma takiej potrzeby, ponieważ roślina jest już dobra. Dwie dobre rośliny są tylko zbliżane do siebie, jedna lub więcej gałęzi tej, która ma być zapłodniona przez tę roślinną unię, jest obcinana, a przeciwko obcinaniu - ranie, która boli i pali, ale która da chwałę drzewu - inne gałęzie są umieszczane blisko siebie, te z rośliny zapładniającej, i są wiązane tak, że pąki drugiej są przyspawane do rany pierwszej i wyrastają gałęzie, które łączą zaszczepione cnoty z oryginalnymi cnotami. Maryja, chrzest i sakramenty w ogólności są całkowitym przeszczepem, który na złej roślinie człowieka, splamionej jego pierwotną winą, przeszczepia Łaskę i utrzymuje ją tam dla kolejnych przeszczepów, ponieważ roślina-człowiek jest ze swej natury odpychająca dla skutków Łaski, boskiego przeszczepu. Nie zawsze, a nawet rzadko, Moja Krew, Moje Ciało, Moje Męczeństwo i Ogień Parakleta mogą uczynić z was, dzikich, rośliny o niebiańskich owocach. Brak w was woli stania się jednym. Ale u tych, którzy mają taką wolę - i jest to dominująca nuta ich pieśni miłości - Miłość praktykuje inny przeszczep. Jest to fuzja ze Mną. Następnie biorę cię za rękę, a blizna, nigdy w pełni nie zagojona, Mojej ręki wlewa swoje żarliwości i zarazki w twoją istotę i naznacza cię nieusuwalnym ogniem. Nie ma potrzeby bycia przeszczepionym, jak w przypadku pierwszego przeszczepu. Łaska jest już w tobie. Ale konieczne jest zranienie przez Ból, mojego Zwiastuna, aby przyjąć, z natychmiastową witalnością, mój dobroczynny kontakt. A im większa jest rana, która cię rani, tym więcej jest miejsca dla Mnie, abym mógł umieścić na tobie Moje Rany. Jeśli wszyscy jesteście ranami, jeśli od głowy do stóp jesteście tylko ranami i bólem, to trzymam was blisko Mnie, każdej z Moich Ran odpowiada jedna z waszych ran, i jak przez duchową transfuzję Krew przechodzi ode Mnie, zranionego, do was, zranionych. Cierpienie jest potworne. Wiem o tym. Ale reakcja jest wzniosła. Leżę na tobie, Maryjo. Nie zdajesz sobie z tego sprawy. Nie zdajesz sobie z tego sprawy, ponieważ umierasz z bólu. Ja, od szóstej do dziewiątej godziny, nie mogłem już nawet zobaczyć mojej Matki... Ból sprawił, że byłem zdolny tylko do odczuwania bólu. Niebo, słońce, tłumy, krzyki, jęki i świsty wiatru - wszystko to zniwelował rozdzierający ból ostatecznej agonii Odkupienia. Wiedziałem, że moja Matka jest u stóp krzyża. Ale bardziej niż pogłębiająca się ciemność, ból ukrywał ją przede mną. Ból tortur i ból opuszczenia przez Boga275. I tylko ja wiem, jak bardzo chciałbym to zobaczyć, aby znaleźć pocieszenie w takim opuszczeniu! ... Ale teraz biorę cię za rękę i mówię do ciebie: "Zejdź z krzyża i chodź ze Mną, z ciemności, na małą godzinę. Chcę ci powiedzieć o sprawie, której pragnął ktoś drogi Mnie i tobie, a o której nie mówiłem wcześniej, ponieważ zachowałem ją do teraz". Mój Piotr mówi:276 "... Diabeł, wasz przeciwnik, jak lew ryczący krąży wokół was, szukając kogo by pożreć; przeciwstawcie mu się mocni w wierze, wiedząc, że wasi bracia rozproszeni po całym świecie cierpią te same utrapienia co wy. W afrykańskich dzielnicach, gdzie mieszka lew, wiedzą, zarówno ludzie, jak i zwierzęta, jak sobie z nim radzić. Kiedyś zabrałem cię277 ze sobą na Wschód do źródła obfitującego w wodę ... i powiedziałem ci: "Bądź taki. Dziś zabieram cię ze sobą do wiecznych lasów, których nadrzewne olbrzymy są prawnukami tych, którzy powstali z niczego na rozkaz Ojca i którzy ujrzeli zdumione oczy pierwszych ojców. Wtedy zobaczysz coś innego niż to, co cię przeraża. Spójrz. Wysoko na tle nieba, ciemniejszego błękitu niż moje własne oczy, wznoszą się szczyty tych tysiącletnich zielonych gigantów. I splatają się ze sobą, by mówić tam, do wiatrów i gwiazd, o wydarzeniach poniżej, których nie widzą, ponieważ zielony dach je ukrywa. Poniżej znajduje się podszycie, gęste jak labirynt, splątane lianami i wężowymi wrzosami, ozdobione zdradzieckimi klejnotami, którymi są przyczajone węże. Jeszcze niżej, plusz gęstej trawy, zrodzonej w dziewiczej glebie bogatej w tysiąc soków, w której słodko jest znaleźć pastwisko i odpoczynek dla antylop i gazeli oraz pożywienie dla milionów ptaków o każdym śpiewie i kolorze. Kwiaty, paprocie, naszyjniki z korali, zielone jaskinie, omszałe jaskinie i chłodne strumienie wody oraz zielone światło, spokojne pośród słońca, które oślepia tam, gdzie przenika, na drogach otwartych z trudem przez człowieka lub wzdłuż zbiornika wodnego tak rozległego, że zmusza sklepienie roślinne do otwarcia się w zieloną studnię. W tych lasach lew jest królem. Nikt inny nie stoi przed nim wśród tego, co biega lub skacze, pełza lub wspina się, lata lub chodzi. Człowiek, który przechodzi ze swoimi stadami na skraju lasu, migrując na pastwiska lub tereny targowe, buduje dla siebie i swoich towarzyszy ogrodzone zagrody, aby odgrodzić stado w zimne, pogodne noce. Zwierzęta chowają się w zaroślach lub przykucają wysoko na drzewach, gdy zapada wieczór, aby uniknąć ataku. Lew nie atakuje, gdy słońce jest na niebie. Czeka na noc, zwodniczy cień księżyca lub głęboką ciemność, na swoją ofiarę. Wychodzi i ryczy, gdy nadchodzi wieczór. Ryczy wokół zamków człowieka i wokół jaskiń bestii. Nie przenika, czeka. Czeka na nierozważnego, który wyjdzie ze swego schronienia. Jakże zawsze nieostrożny! Pragnienie ulgi, ciekawość, by zobaczyć, pośpiech, by przybyć. Lew tam jest. Czeka, delektując się smakiem zdobyczy, bijąc się po bokach z niecierpliwości i [w] gniewie długiego oczekiwania, i krąży wokół, szukając miejsca, z którego wyjdzie nierozważny, a kiedy je znajdzie, wyrusza lub bada oznaki zwyczajowego chodzenia i zasadzek. Teraz milczy, ponieważ wie, że nierozważny nadchodzi. Milczy, aby uwierzyć, że już go tam nie ma. I nigdy nie jest tak bardzo, jak wtedy, gdy milczy. Mary, diabeł postępuje jak lew. Krąży, korzystając z upadku Słońca, wokół waszych dusz. Nie ośmiela się wyjść i zaatakować, dopóki Słońce jest wysoko nad twoim duchem. Ryczy, ale nie atakuje. A kogo to obchodzi, że ryczy? Niech ryczy w gniewie. Stań pod Słońcem, twoim Bogiem, i nie lękaj się. Czy nie widzisz już Słońca? Ale On tam jest. Jeśli godzina próby oślepia cię, wiedz, jak poczuć jego ciepło, ponieważ nie możesz zobaczyć jego wyglądu. Czyż nie wiesz, że umarłbyś z mrozu, gdyby twoje Słońce było dla ciebie martwe? Jeśli twój duch żyje, chociaż Bóg uczynił go ślepym, to dlatego, że Słońce wciąż cię całuje. O, gdyby dusze wiedziały, jak pozostać zawsze pod wiecznym Słońcem i nawet w ciemności próby nie opuszczać słonecznego zenitu i mówić: "Pozostaję na swoim miejscu. Tutaj, gdzie mnie zostawił, Bóg znajdzie mnie ponownie, ponieważ nie wyciszam mojej myśli wiary i miłości"! Diabeł krąży wokół, szukając otworu, aby wyciągnąć swoją szponiastą łapę i porwać nieostrożnego, który stoi zbyt blisko otworu: na pokuszenie. Albo czeka, aż wyjdzie: chętna zdobycz przez kuszenie zmysłów. Albo nawet milczy i czeka: to jest najbardziej przebiegła pułapka. A ten, kto postępuje bez połączenia z boskością, wpada w jej pułapkę. Powtarzam: dopóki ryczy, jest mało niebezpieczny; kiedy po tym, jak zostanie usłyszany, milczy, jest niebezpieczny w najwyższym stopniu: milczy, ponieważ odkrył twoją słabość i twoje nawyki i jest już gotowy, by na ciebie rzucić. Bądź czujny. Jeśli światło Boże jest nad tobą, oświeca cię i nic więcej nie jest potrzebne. Ale jeśli jesteś w ciemności, bądź zakotwiczony w wierze. Niech nic i z żadnego powodu cię od niej nie odciąga. Czy wszystko wydaje się martwe i unieważnione? Powiedzcie sobie: "Nie. Wszystko jest jak dawniej". Powiedzcie szatanowi: "Nie. Wszystko jest jak dawniej. Przed tobą, jak wielu przeszło te same tortury, co ty! "Twoi bracia rozproszeni po całym świecie. Twoi bracia. Na świecie. Świat, tutaj, to nie tyle ta Ziemia, którą zamieszkujesz, z jej żywymi istotami. Świat to komunia wszystkich żyjących. Mówię "wszystkich żyjących". To znaczy wszystkich tych, którzy są w Życiu wiecznie po tym, jak chcieli i wiedzieli, jak pozostać w "Życiu" podczas pobytu na Ziemi. Cóż, ci twoi bracia, rozproszeni jak wieczne kwiaty w moich niebiańskich ogrodach, nie tylko pamiętają swoje przeszłe zmagania, a zatem wiedzą, jak zrozumieć twoje. Ale dzięki Miłości, która jest teraz ich Życiem, cierpią w błogości, widząc, jak cierpisz. Cierpienie miłości, które nie przytępia ich radości, ale łączy się z nią w żyłę przewyższającej miłości, która czyni ich żałosnymi i pomocnymi w twoich cierpieniach. Całe Niebo jest rozciągnięte na was, którzy walczycie z Moim Imieniem w waszym sercu i dla Mojego Imienia, i pomaga wam. Nie wychodź poza potrójną barierę cnót teologicznych, pewną obronę poczwórnych cnót kardynalnych. Wiara, nadzieja i miłość. Sprawiedliwość, wstrzemięźliwość, męstwo i roztropność - oto wasza obrona. Przeciwko nim łamią się gwoździe szatana i traci on swój rygor, nie wyrządzając ci krzywdy. Kiedy Słońce, wasz Bóg, powraca, by oświecić wasze zwycięskie dusze po nocy, która was torturowała, jesteście zdumieni, widząc, jak wiele pracy wyzwolenia dokonał sam diabeł, wbrew własnej woli, obracając się wściekle wokół was. W swojej bezsilnej wściekłości, stawiając cię w defensywie, spowodował, że małe niedoskonałości, jak lekkie trawy zbyt zdeptane pod stopami, umarły na dobre, a na ziemi, nagie, triumfujące światło, aby twój kwiat stał się silniejszy, twój duch, stworzony do życia w Niebie. Idź w pokoju. Wróć z pokojem do swojego krzyża i do swojej ciemności278. I zabierz ze sobą to wspomnienie słońca. Idź. Wierz we Mnie i w Moją Matkę, nawet jeśli w tych godzinach, które są między szóstą a dziewiątą, nie możesz nas zobaczyć, ponieważ ból cię oślepia".
[275] opuszczony przez Boga, zgodnie z wezwaniem zapisanym w Ewangelii Mateusza 27:46; Marka 15:34.
[276] Jest to napisane w 1 Piotra 5: 8-9, do którego sama pisarka odnosi się ołówkiem na początku "dyktanda". Komentarz będzie kontynuowany w "dyktandzie" następnego dnia.
[277] Przyprowadziłem cię... i powiedziałem ci, 21 czerwca 1943 roku.
[278] Twoja ciemność, to opuszczenie przez Boga, którego pisarz doświadcza od 9 kwietnia; między szóstą a dziewiątą, które są ostatnimi trzema godzinami Jezusa przed śmiercią na krzyżu, jak czytamy w Ewangelii Mateusza 27:45; Marka 15:33; Łukasza 23:44.