Jezus mówi: "Jak mnie nazwiesz? Jakie są najsłodsze imiona? Ale te[418] z Pieśni nad Pieśniami, córko i małżonko mojej miłości i mojego smutku. Mówisz, że tylko modlitwa i moje słowo uspokajają cię w twoim obecnym cierpieniu. Tak, doszłaś do tego, co jest najwyższym punktem zjednoczenia ze Mną, jaki człowiek może osiągnąć. To już jest ekstaza. Ekstaza bowiem to nie tylko pozostawanie poza zmysłami dla radości kontemplowania wizji Raju. Jest to ekstaza - a także z duchowego punktu widzenia, znacznie głębsza niż pierwsza - abstrahowanie od moralnego bólu, jak również od bólu materialnego życia, ale bez utraty zmysłów, od mówienia ze Mną lub słyszenia Mnie mówiącego. Jest głębsza, ponieważ jest wyłącznie dziełem miłości. Ekstaza kontemplacyjna jest w dużej mierze dziełem Woli Boga, który chce, aby jedno z Jego stworzeń miało wizję rzeczy niebiańskich, aby albo przyciągnąć ją bardziej do Siebie, albo nagrodzić ją Swoją miłością. Z drugiej strony ta ekstaza, raczej fuzja niż kontemplacja, jest dziełem inicjatywy stworzenia w miłości, które osiągnęło taką moc miłości, że może tylko odżywiać się, oddychać, działać z miłością i w miłości. To jest "fuzja". To bycie "dwoma w jednym". Coś, co kopiuje, z proporcjami narzuconymi przez ludzką naturę, która, choć transhumanizowana przez miłość, wciąż jest ludzka, niewysłowione, nieopisane, gorące akty, które regulują relacje między Ojcem, Synem i Duchem Świętym, Trzema, którzy są Jednym, trzema Miłościami, które szukają się nawzajem, kontemplują się nawzajem, chwalą się nawzajem, otoczone i splecione w jednym wirze żarzącej się miłości, która czyni Trzy odrębne Osoby nierozerwalną Jednością. Śpiewaj Gloria, Maryjo, że osiągnęłaś podobieństwo Boga w najtrudniejszym i najwyższym punkcie, i osiągnęłaś je swoją miłością, która nie może wznieść się wyżej, bo teraz kochasz Boga ze wszystkich sił: ciałem i duszą, a gdybyś przekroczyła tę granicę, którą osiągnęłaś, umarłabyś płonąc żarem. Czy widzisz, moja duszo, czy twój Jezus ma rację, mówiąc, że miłość jest terminem ludzkiej doskonałości? Wyrzeczenia, pokuty, monacje są niczym w porównaniu z całkowitą miłością. Może być pokutujący pustelnik, który jest biedny w porównaniu z tym, który żyje w społeczeństwie, który wie, jak kochać Mnie całkowicie, aż do unicestwienia swoich uczuć we Mnie. Czy widzisz, droga duszo, czy twój Mistrz ma rację, gdy mówi, że miłość przezwycięża smutek? Gdybym nie kochał w ten sposób, czy wierzysz, Moja Maryjo, że mógłbym znieść Mękę? I czy wierzysz, że moja Matka i twoja mogłyby znieść swoją? I że męczennicy znieśliby tortury? Miłość nie przytępia bolesnego zmysłu człowieka, ale miesza w nim trunek o tak potwierdzającej słodyczy, że najstraszniejszy smutek staje się znośny dla istoty, która go cierpi. Tym likierem jest moc samego Boga, który przychodzi do ciebie z całą swoją mocą; w rzeczy samej, jest to moc Boga, która wpada w ciebie, przyciągnięta twoją miłością i unicestwia twoje słabości, dając ci wigor niebiańskich wojowników. Ja, Zwycięzca, przekazuję ci moje zwycięstwo nad słabością ciała, serca i śmierci. Żyję w duszy w miłości z nierozerwalną jednością, tak jak jako Człowiek pośród ludzi żyłem w jedności z moim Ojcem. Maryja, Jedność Trójcy Przenajświętszej, przekazuje ci swoją moc miłości, która przyciągnęła do Niej Boga z głębi nieba, i swoim uśmiechem uczy cię kochać z doskonałością, która była Jej. Zobacz więc, moja duszo, do jakich boskich i wzniosłych mocy i podobieństw prowadzi całkowita miłość. Ja, który wybrałem cię do misji bólu i światła, chcę wylać na ciebie fale ekstazy miłości. Chcę cię nią nasycić, abyś pachniała Mną, i to o wiele bardziej niebiańsko niż królowa Estera, której głowa nasycona była perfumami ziemi, aby zadowolić swego króla. W godzinie, w której staniesz się Królową Królestwa, które dla ciebie przygotowałem, i oblubienicą zjednoczoną teraz z Oblubieńcem w Pałacu Króla królów, chcę, abyś została zmacerowana miłością, to znaczy Sobą, do tego stopnia, że nic z ciebie nie pozostanie i że to Ja, tylko Ja, żyję w tobie. Przyjdź. Podążaj za Mną. Bliżej i bliżej. Twoje oko musi Mnie szukać, a twój słuch musi być wytężony, by Mnie usłyszeć. Twój smak musi uznać za mdły każdy pokarm, który nie jest Mój, a twój dotyk odpychający każdy dotyk, który nie jest Mój. Twój zmysł powonienia musi smakować tylko zapach twego Oblubieńca, już nie ukrytego, ale idącego przed tobą, aby wyznaczyć drogę, która prowadzi do niebiańskiej błogości. Przyciągnąłem cię i coraz bardziej będę cię przyciągał, uwalniając fale zapachów i świateł, które zachwycą cię rzeczami ziemskimi. Jesteś mój. Chciałem cię i mam cię. Teraz cię trzymam i tylko twoja wola, która nie nadejdzie, może podnieść cię do Mnie. Ale ona nie nadejdzie. Najpierw nadejdzie tak zwana "śmierć"[420], czyli zaślubiny twojej duszy ze Mną. Wtedy będzie pełna radość. Wezmę cię za rękę i przed Moim Dworem powiem: "Oto Moja mała Królowa, której szata została utkana z pokuty i ozdobiona łzami, której szata jest zrobiona z miłości. Przygotowała się na tę godzinę z tak wielkim bólem. Teraz dla niej smutek się skończył i nadeszła wolna i wieczna miłość Nieba. Radujcie się, niebiańscy mieszkańcy, z powodu tej nowej siostry, która zakończyła swoje zmagania i weszła do pokoju ". Modliłam się dziś rano o 5.30 i miałam w rękach modlitwy siostry Benigny Consolaty[421]. Czytałam punkt: "Co należy czynić w stanie bezpłodności". Każdego dnia czytam punkt, który pozostaje myślą religijną całego dnia. Przeczytałam: "Wzywaj Go najsłodszymi imionami" i zapytałam Jezusa: "Jakie są najsłodsze imiona dla Ciebie?". Odpowiedział mi natychmiast słowami, które zapisałam. Myślę, że On chce rozmawiać ze mną o Pieśni nad Pieśniami, aby doprowadzić mnie do prawdziwej żarliwości. Myślę... ponieważ czasami zmienia temat po pewnym czasie i wszystko, co muszę zrobić, to iść za nim. Uwierz, Ojcze, że płakałam ze słodyczą i czułam się, nawet materialnie, otoczona i rozpalona płomieniami.
[418] te, tj. imiona ukochanych w Pieśni nad Pieśniami 1, 7.16; 2, 1; 3, 1.3.
[419], aby zadowolić swojego króla, jak przedstawiono w Estery 5: 1-1b.
[420] Tak zwana "śmierć", to znaczy, jak powiedział Jezus 10 października: to, co nazywacie "śmiercią", jest niczym innym jak "przemijaniem".
[421] Siostra Benigna Consolata, wspomniana już 23 sierpnia.