Jezus mówi: "Nie tylko śmierć grzesznika jest straszna. Ale także jego życie. Nie wolno łudzić się co do ich zewnętrznego wyglądu. Jest to lakier, zasłona, która zakrywa prawdę. Zaprawdę powiadam ci, że jedna godzina, tylko jedna godzina pokoju sprawiedliwych - nie mówię nawet o jednej godzinie radości ukochanego, który spoczywa na moim łonie, mówię o sprawiedliwych - jest nieobliczalnie bogatsza w szczęście niż najdłuższe życie grzechu. Czy wygląd jest inny? Tak, jest inny. Ale tak jak oczom świata nie ukazuje się bogactwo radości jednego z moich świętych, tak też oczom świata nie ukazuje się otchłań niepokoju i niezadowolenia, która jest w sercu niesprawiedliwego i która, jak krater wybuchającego wulkanu, nieustannie wybucha żrącymi, żrącymi, trującymi oparami, które coraz bardziej odurzają nieszczęśnika. Tak, aby stłumić niepokój, ten, kto nie działa w dobru, stara się dać sobie satysfakcję, która może przemówić do jego błędnej duszy. A zatem zadowolenia ze zła, ponieważ z jego fermentu może pochodzić tylko trucizna. Oto klucz, który wyjaśnia takie mroczne życie, w którym ciemność rośnie z dnia na dzień, jakby skok po skoku w najgłębsze otchłanie. To właśnie ciężar ich działań poza Prawem - mówię o moim Prawie, na którym zresztą spoczywają wszystkie ludzkie prawa mające na celu utrzymanie ludzi w ramach zasad moralności - ciągnie ich coraz niżej. Ci, którzy widzą - ponieważ zostali już podniesieni w Bogu, mogą widzieć to, co niewidzialne dla oczu żywych - są przerażeni, gdy kontemplują doskonałość w złu upartych i niepokutujących grzeszników. Ich śmierć, jak mówi psalm445 , jest horrorem. Grozą, która rzuca ich do innego Życia, aby pogrążyli się w większej Grozie. Są też giganci w grzechu, ponieważ ich pozycja społeczna już czyni ich gigantami w społeczeństwie. Ale są też giganci w grzechu, którzy są zagubieni w tłumie i nie wyróżniają się na zewnątrz szczególnymi uczynkami, ale wewnątrz są zepsuci przez te wady, które krzyczą przeciwko Bogu i bliźniemu. Jak wielu! Dobrzy, gdy dzięki szczególnej łasce są w stanie poznać duchowo, są nimi przerażeni jak zgnilizną. I rzeczywiście są one gniciem, które zmienia kolor i cechy, i które zanieczyszcza swoim smrodem, w którym odór szatana i piekła jest najbardziej wyczuwalny. Ale pamiętajcie, wszyscy dobrzy ludzie, o swoim Mistrzu. Czy oni cię odpychają? Do ciebie? A do Mnie, Czystego i Świętego, co powinni robić? Wstręt. A jednak kochałem ich aż do śmierci, aby spróbować ich ocalić. Kochaj ich zatem największą miłością: tą, która przewyższa wszystko, aby zbawić. Nie zbawić? To nie ma znaczenia. Kochasz tę duszę tak samo, ponieważ jest ona dziełem Boga. Zanieczyszczona teraz przez ekskrementy szatana? Oczyść ją stałą rosą nadprzyrodzonej miłości. Prawdziwej miłości. Ponieważ jest pozbawiony wszelkiej ludzkiej atrakcyjności, prawdziwie heroiczny, ponieważ opiera się pomimo faktu, że twoje człowieczeństwo, a także twoja dusza, czują wstręt do jego cuchnącego robactwa. Jeśli ją uratujesz, będziesz miał wielką radość. Jeśli jej nie ocalisz, zasługa jest w równym stopniu twoja i znajdziesz ją, ponieważ kochałeś zgodnie z moim poleceniem446 ".
Święta Teresa od Dzieciątka Jezus mówi: "Tak, to ja przychodzę, aby spędzić z wami tę godzinę agonii i spędzić ją wspominając Jezusa, którego twarz zmienia się pod krwawym potem i zaczyna przybierać bolesny wyraz, który sprawia, że my, jego małe ofiary i małżonkowie, majaczymy ze współczującej miłości. To ja. Ja również przychodzę, aby cię pieścić. To moja godzina. Ponieważ kiedy "wielkie cisze", które są dotknięciami doskonałości Boskiego Stwórcy dla naszych dusz, mają się rozpocząć, konieczne jest, aby mieć w pobliżu przyjaciela, który je zna. Nie bój się. Nasz Jezus również umarł z pragnienia447... Och! Boskie pragnienie! A jednak, chociaż ledwo mógł mówić z powodu suchych szczęk, wypowiedział słowa, które zbawiają. I odmówił modlitwę, która zbawia: "Ojcze, przebacz im", "Dziś będziesz ze mną", "W Twoje ręce oddaję ducha mego". Prawie niemy z pragnienia i agonii, prawie ślepy z powodu skorupy krwi na powiekach i bliski śmierci, był w stanie odmawiać modlitwy, które zbawiają, a mimo to nadal widział wolę Ojca i uwielbiał ją. Nie trzeba robić wiele, gdy jest się bliskim uśmiercenia, siostrzyczko. Wystarczy wiedzieć, jak pozostać wiernym. I widzieć Boga poza skorupą bólu, który więzi nasze serce, i mówić Bogu, że nadal Go kochasz, zawsze... Nie bój się. Bóg jest z ciebie zadowolony. Posyła mnie, abym ci to powiedział. Czy myślisz, że nie jesteś "dzieckiem w duchowym dzieciństwie448"? Jesteś. Ponieważ wszystko robisz z prostotą. Nawet swoje niedoskonałości. I nie próbujesz ich zasłonić dorosłą przebiegłością, by przyodziać je w fałszywą szatę sprawiedliwości. Jesteś "maluczkim" w sposób, w jaki nauczałem, ponieważ Jezus lubi "maluczkich" i powiedział449 , że do nich należy królestwo niebieskie. A ty jesteś "ofiarą". A więc dorosłym. Ponieważ duch, który dobrowolnie decyduje się na bycie spalonym, nawet jeśli jest dziecinnym stworzeniem, jest duchem dorosłym. Wczoraj pytałaś, czym jest dla mnie "dwojaka miłość". Dla ciebie jest to, siostrzyczko: być dzieckiem i kochać Jezusa z prostotą dziecka oraz być ofiarą i kochać Go z heroizmem męczennika. Z Nim w ubogiej słomianej kołysce, z Nim na surowym krzyżu. Zawsze z Nim. Nigdy nie zostawiać Go samego. Sprawić, by się uśmiechnął. Pić Jego płacz i umrzeć z Nim. Jak On cię kocha! Dał ci swoje dwa najświętsze łoża: kołyskę, na której czuwa Matka, i krzyż, na którym pochyla się całe Niebo. To są miejsca, gdzie Jego miłość wzywa cię w boskiej miłości. Stamtąd odlecisz do Nieba. Teraz odpocznij, siostrzyczko. Jestem tutaj i modlę się z tobą. Ale wierz, że wystarczy kochać, kochać bardzo, wystarczy powiedzieć: "Jezu, kocham Cię!", i powiedzieć to z prawdziwą miłością, aby nie tylko być usprawiedliwionym, ale kochanym przez Boga z miłością upodobania. Szczęśliwi są ci, którzy każdym uderzeniem swego serca umieją powiedzieć: "Kocham Cię". Będą oddychać z tym wyznaniem miłości w swoich umysłach, sercach i na ustach. A to otworzy przed nimi Raj. Bo Bóg kocha tych, którzy Go kochają i daje siebie tym, którzy Go kochają". Byłam niepewna, czując te nowe pieszczoty delikatnej, ale dłuższej dłoni niż dłoń Maryi. Nie wiem nawet, czy dłuższej, ale na pewno innej i w kształcie, i w ciężkości, i w sposobie pieszczot. Widziałem tylko dłoń zakrytą prawie do tyłu szerokim brązowym rękawem. Ładna, zwężająca się dłoń, ale naprawdę wydawała się dłuższa niż dłoń mamy. Od czasu do czasu czułam, jak ociera się o moją głowę. Cieszyłem się z tego. Moje fizyczne cierpienie, które jest bardzo silne, zostało ukojone przez ten dotyk. Ale nie miałam odwagi powiedzieć sobie: "To święta Teresa". Wczoraj rano również się myliłam. Ale kiedy nie była to tylko pieszczota, ale także widok dłoni, nie miałem już wątpliwości. Ale to było wszystko, co widziałem. Dłonie i głos, bardzo piękne i słodkie, i wielki spokój, zaufanie, ciepłe poczucie przyjaźni... Nie potrafię tego dobrze wyjaśnić. Jego słowa sprawiły, że byłam jeszcze szczęśliwsza. Od wczorajszego popołudnia tak bardzo bolało mnie serce. Natomiast wczoraj rano, po przyjściu Matki, poczułam taką ulgę, nawet fizyczną, że zaśpiewałam nawet pieśń miłosną do Jezusa, którą sama ułożyłam zarówno w słowach, jak i w muzyce. Ale nieważne. Jestem bardzo szczęśliwa, że odwiedził mnie mój ukochany mały Święty, tak szczęśliwa, że ból fizyczny wydaje się niczym....
[445] mówi w Psalmie 34:22 według Nowego Testamentu. Starożytna wersja, która odpowiada Psalmowi 33:22 (jak zauważa pisarz obok daty) brzmiała następująco: Straszna jest śmierć grzeszników, a ci, którzy nienawidzą sprawiedliwych, poniosą karę.
[446] polecenie, takie jak to wyrażone w Jana 13:34-35.
[447] pragnienia, jak czytamy w Jana 19:28. Późniejsze cytaty: Łuk. 23, 34.43.46.
[448] duchowe dzieciństwo, jak w uwagach pisarza po "dyktandzie" z 23 czerwca.
[449] powiedział w Ewangelii Mateusza 19:14; Marka 10:14; Łukasza 18:16.