Jezus mówi: "Chcę, abyście rozważyli, a wraz z wami wielu, cnotę, z której przyszło do was wielkie dobro. Największe dobro, podczas gdy z jego przeciwieństwa przyszło do was wiele zła: największe zło. Mówiłem ci już o tym, ale twoje cierpienie nie sprawiło, że zapamiętałeś te słowa. Powtarzam ci je, ponieważ pragnę, abyś je poznał. Kochając cię bezgranicznie, chciałem być twoim Odkupicielem. Ale nie byłem nim wyłącznie z powodu Mądrości, nie z powodu Mocy, nawet nie z powodu Miłości. Są to trzy cechy, trzy boskie obdarowania, z których wszystkie trzy działały w Odkupieniu ludzkości, ponieważ pouczały was, wstrząsały wami cudami, odkupiły was Ofiarą. Ale Ja byłem Człowiekiem. Będąc Człowiekiem, musiałem posiąść tę cnotę, której utrata zgubiła człowieka i odkupić was nią. Człowiek został zgubiony przez nieposłuszeństwo Bożemu pragnieniu. Ja, Człowiek, musiałem was zbawić przez posłuszeństwo Bożemu pragnieniu. Paweł[200] mówi, że ja "za dni mego śmiertelnego życia z głośnym wołaniem i ze łzami zanosiłem modlitwy i błagania, aby wybawić człowieka od śmierci duchowej, zostałem wysłuchany z powodu mojej czci". Dodaje, że doszedłszy do doskonałości przez naukę (tj. osiągniętej przez posłuszeństwo), stałem się przyczyną wiecznego zdrowia dla wszystkich, którzy są mi posłuszni. Paweł, słowem, które Duch czyni prawdziwym, mówi zatem, że Ja, Syn Boży uczyniony Człowiekiem, osiągnąłem doskonałość przez posłuszeństwo i dzięki temu mogłem być Odkupicielem. Ja, Syn Boży. Osiągnąłem doskonałość przez posłuszeństwo. Odkupiłem przez posłuszeństwo. Jeśli głęboko rozmyślasz nad tą prawdą, musisz poczuć to, co czuje ktoś, kto leżąc na wysokim brzegu morza, wpatruje się nieruchomo w głębię i bezmiar morza i wydaje się, że tonie w tej płynnej otchłani, której nie zna ani głębokości, ani granicy. Posłuszeństwo! Bezkresne i otchłanne morze, w którym zanurzyłem się przed tobą, aby przywrócić do Światła tych, którzy zostali rozbici w poczuciu winy. Morze, w którym prawdziwe dzieci Boże muszą się zanurzyć, aby być odkupicielami siebie i swoich braci. Morze, które ma nie tylko wielkie głębiny i wielkie fale, ale także płytkie brzegi i łagodne fale, które wydają się bawić piaskiem na brzegu, tak drogim dzieciom, które się z nimi bawią. Posłuszeństwo składa się nie tylko z wielkich godzin, w których posłuszeństwo oznacza śmierć, jak to uczyniłem, w których posłuszeństwo oznacza oderwanie się od Matki, jak to uczyniłem, w których posłuszeństwo oznacza wyrzeczenie się domu, jak to uczyniłem, opuszczając Niebo dla ciebie. Posłuszeństwo składa się również z drobnych rzeczy każdej godziny, dokonywanych bez narzekania, gdy przychodzą do ciebie. Czym jest wiatr? Czy zawsze jest to wicher, który wygina wierzchołki starożytnych drzew i wygina je, łamie, powala na ziemię? Nie. Jest to również wiatr, gdy lżejszy niż pieszczota matki, przeczesuje trawy łąk i potykające się ziarna i sprawia, że falują, gdy drżą lekko na wierzchołkach zielonych łodyg z radości, że są szczotkowane przez lekki wiatr. Małe rzeczy są lekkim wiatrem posłuszeństwa. Ale jak dobrze ci robią! Teraz jest wiosna. Gdyby krew[201] jej nie zepsuła, jakże słodka byłaby ta pora roku! Rośliny, które wiedzą, jak kochać i być posłuszne Stwórcy, zakładają nową szatę ze szmaragdu i niczym panny młode są owinięte w kwiaty. Łąki wydają się haftem, aksamitem pikowanym kwiatami, lasy pachnącym pluszem pod baldachimem zielonych, śpiewających grzebieni. Ale gdyby nie delikatne kwietniowe wiatry, a nawet szalone marcowe bryzy, ile kwiatów pozostałoby bez zapłodnienia, a ile łąk bez wody! Kwiaty i trawy rodziłyby się i umierały bez celu. Wiatr pcha chmury i w ten sposób je nawadnia, wiatr sprawia, że kwiaty całują się, przynosi do dalekich pocałunek dalekiego, a swoim wesołym pędem od gałęzi do gałęzi, od drzewa do drzewa, od sadu do sadu, zapładnia i sprawia, że te kwiaty stają się owocami. Nawet minutowe posłuszeństwo wszystkim małym rzeczom, które Bóg przedstawia ci poprzez wydarzenia dnia, czyni to, co wiatr czyni z roślinami i ziołami łąk i ogrodów. Z was, kwiatów, czyni owoce. Owoce życia wiecznego. Błogosławieni są ci, którzy porwani przez wicher Miłości i ich miłości, pochłaniają całkowitą ofiarę z siebie, mali odkupiciele, którzy Mnie utrwalają, którzy wykonują najwyższe posłuszeństwo, pijąc mój kielich smutku. Ale błogosławieni są również ci, którzy nie ośmielając się powiedzieć wichrowi Miłości: "Kocham cię, oto jestem, weź mnie", wiedzą, jak ugiąć się przed łagodnym wiatrem Miłości, który wie, jak ukończyć siłę człowieka, jego syna i dać każdemu tyle nacisku, ile jest w stanie znieść. Wydaje się wam, dzieci, i nigdy nie wydaje się wam tak jak teraz, że próba jest tak wiele razy większa niż wasza siła. Ale to dlatego, że się usztywniacie. To dlatego, że jesteście dumni i nieufni. Chcecie zrobić to sami i nie oddajecie się Mnie. Nie jestem katem. Jestem Tym, który cię kocha. Jestem dobrym Ojcem. A jeśli nie mogę anulować Sprawiedliwości, w zamian zwiększam Miłosierdzie. Im bardziej je zwiększam, tym bardziej wzrasta Sprawiedliwość z powodu fali zbrodni, bluźnierstw, nieposłuszeństwa wobec Prawa, które obejmuje Ziemię. Rozbitkowie. Niewinni, prawie niewinni, winni, wielce winni, rozbitkowie. Ale jeśli dla tych ostatnich dno katastrofy będzie na dnie szatana (od życia z rozdarciem sumienia, które ich gryzie i nie daje im spokoju, mimo że udają, że go mają), dla pozostałych dwóch kategorii dno będzie w moim Miłosierdziu, jest w nim dla prawie niewinnych i jest w moim Sercu dla niewinnych. Ale Miłosierdzie i Serce są już Niebem i dla nich, po wygodach na ziemi, których im nie odmawiam - i wiesz o tym - Niebo jest gotowe. Inną rzecz powiedziałem waszemu duchowi, a wasz duch nie mógł tego napisać waszemu zmęczonemu ciału, i powtarzam to wam. W całym tym moim nauczaniu nie ma lekcji ani wizji udzielonej bez mojego projektu edukacyjnego, którego nie rozumiesz lub rozumiesz późno i częściowo. Gdybyś medytował z jasnością intuicji, zobaczyłbyś, że lekcje, których udzielam ci poprzez dyktanda lub kontemplacje rzecznika, są zawsze związane z wydarzeniami, które mają nadejść. Robię to, aby dać ci nadprzyrodzoną pomoc. Te strony przyniosą wiele pożytku duszom również w przyszłości, ponieważ zawierają nauki wiecznej Nauki; ale dla ciebie, żyjącego w tej śmiertelnej godzinie, są one również przewodnikiem i pocieszeniem na godziny, w których żyjesz. Wy również, podobnie jak pierwsi chrześcijanie Pawła[202], "staliście się trochę słabi w zrozumieniu... i nadal potrzebujecie być nauczani pierwszych podstaw Słowa Bożego, zredukowani do potrzebowania mleka, a nie stałego pokarmu. Dzieci, które powróciłyście, nie z powodu niewinności i prostoty, nie z powodu pewnej wiary, ale z powodu niezdolności do chodzenia w wierze i zrozumienia jej prawd. Jesteście tak zacofani! Słowa Sprawiedliwości są tylko dźwiękiem, który uderza w wasze ucho, a czasami nawet ich nie dostrzegacie. Nie czynicie jej pokarmem Życia. Nie możecie go uczynić, ponieważ go nie przyswajacie. Twój duch, przez twoją winną obojętność, przez twoje winne współczucie dla winy, jest dotknięty infantylizmem i nie ma już tego soku, który czyni go zdolnym do odżywiania się solidnym pokarmem dorosłych w wierze. Albo nie masz religii, albo masz religię złożoną z choreografii praktyk i sentymentalizmu. Ale czy wiesz, co oznacza religia? Oznacza podążanie za Bogiem i Jego Prawem, a nie tylko śpiewanie ładnych hymnów, piękne procesje, piękne nabożeństwa, chodzenie na eleganckie kazania, bycie członkiem A lub B takiego stowarzyszenia. Wszystkie te rzeczy są aksamitnymi uczuciami. I nic więcej. Religia oznacza uczynienie człowieka-zwierzęcia półbogiem-człowiekiem. Poprzez religię zwierzęcość w jej różnych formach, od ciała po myśli, musi zostać unicestwiona. Precz z obżarstwem, precz z pożądaniem, precz z chciwością, precz z lenistwem, precz z fałszem i pychą. Bądźcie czyści, miłosierni, pokorni, uczciwi, krótko mówiąc, bądźcie tacy, jak chce Bóg i jak was nauczyłem. Wtedy staniecie się dorosłymi w religii, w wierze, będziecie ludźmi spełnionymi, a wasze zdolności wyćwiczone przez praktykę w rozróżnianiu dobra i zła. To właśnie dlatego, pomijając elementarne nauczanie, przychodzę, aby pouczyć was o najdoskonalszym, ponieważ chcę was do niego doprowadzić. Będzie was niewielu: tych, którzy łakną Sprawiedliwości, łakną Prawdy, łakną Mądrości. Ale dla nich, Moi błogosławieni, daję chleb, który pomaga im coraz lepiej smakować inny Chleb, którym jestem Ja - Eucharystia. Nawet w moim życiu publicznym sprawiłem, że chleb Słowa poprzedza chleb Sakramentu. To jest zawsze to, co musi przygotować do Tego. Kościół nauczający jest po to. Aby utrwalić moją posługę jako Mistrza i umożliwić wam czerpanie z Sakramentu maksimum życiodajnej mocy. Biada jednak tym, którzy po oświeceniu wolą powrócić do ciemności. Biada tym, którzy po skosztowaniu tego niebiańskiego pokarmu wolą kąski szatana. Biada tym, którzy po uświadomieniu sobie Prawdy przez Ducha Świętego, powracają do brutalności, profanując samych siebie. Nie jest możliwe, aby upadłszy, powrócili do pokuty. Bo jeśli przebaczam ludzką słabość, to jestem nieubłagany dla tych, którzy chcą pozostać w złu po tym, jak spontanicznie wybrali zło na swojego króla. A wy, którym daję zakosztować słodyczy Słowa Bożego, które wylewa się na nowo, aby nadrobić zbyt wiele kapłańskiego milczenia, zbyt wiele letniego popiołu tam, gdzie powinien być żywy ogień, który wylewa się, aby zneutralizować w Moich nowych uczniach truciznę szatana, która krąży po ziemi, wy, którym również podnoszę zasłony nad tajemnicami Mojego Dnia Człowieka i nad tajemnicami przyszłego wieku, bądźcie godni tego daru. Stańcie się ziarnistymi kłosami, a nie jałową słomą gotową na ogień. Pszenicą na wieczne ziarno. Odrodzić się w Niebie. Radość być poza światem! Radość być tam, gdzie jest Bóg! Kiedy, wydychając ducha, mogłem powrócić, by ujrzeć Ojca[203], zakosztowałem błogości, jakiej nigdy nie zaznałem od wieczności. I to trwa, ponieważ teraz wiem, co to znaczy być oddzielonym od Nieba, od Boga. Wszystkie doświadczenia cierpiałem we Mnie. Aby móc cię bronić przed Najwyższym. Ale w prawdzie mówię wam, że Moja własna błogość będzie wasza, kiedy będziecie tutaj, poza wygnaniem, ze Mną, z Ojcem, w Ojczyźnie Miłości. Miłości, Moje dzieci. Tam, gdzie nie ma już nienawiści i zbrodni, nie ma już płaczu i terroru". "Czy zrozumiałeś teraz powód istnienia klasztorów klauzurowych? Ich powód istnienia? Nie każdy ma czas na modlitwę, ponieważ jest pochłonięty aktywnym życiem. To prawda, uczciwa działalność jest już modlitwą i dlatego ci, którzy pracują, są usprawiedliwieni. Ale wiele jest potrzeb człowieka i wielu jest takich, którzy w ogóle się nie modlą. Dla wszystkich tych, którzy nie chcą lub nie mogą modlić się w taki sposób, aby każdego dnia oddawali taką liczbę hołdów, jakiej wymaga Bóstwo (pomyśl, że w Niebie Chwała Bogu nie ma odpoczynku), modlą się klauzurowi. Modlą się do Boga, aby Go uczcić, modlą się, aby Go uspokoić, modlą się, aby Go błagać. Ich ramiona są wzniesione ponad tymi, którzy walczą, i proszą o wszystko. Ty jesteś w swoim domu małą klauzurową osobą, która modli się za wszystkich. Ale twoje miłosierdzie musi być tak rozległe jak świat. Więcej jeszcze: tak szeroka, jak całe Stworzenie, i zaatakować nawet Niebo. Rzeczywiście, zacznij od tego. Módl się, aby oddać chwałę i zadośćuczynienie Bogu bluźnionemu przez tak wielu. Módl się za tych, którzy się nie modlą. Módl się za Kościół. Módlcie się za Kapłaństwo, bez którego, przywróceni do świetności męczennika Wawrzyńca[204], stajecie się coraz bardziej bałwochwalczy. Módlcie się za społeczeństwo ludzkie, aby przyszło do Boga, jeśli chce być zbawione. Módlcie się za ojczyznę, aby miała pokój i dobro. Módl się za tych, którzy cierpią, za tych, którzy są głodni, za tych, którzy są bezdomni. Módl się za tych, którzy wątpią i czują ogarniającą ich rozpacz. Módl się, módl się, módl się. Na koniec módl się za siebie. Nie bój się. Jeśli i ty, który modlisz się za wszystkich, nie modlisz się za siebie, modlę się za ciebie, Ojcze. Bądźcie pewni. Modlące się dusze na świecie, te, które wiedzą, jak uczynić ze swojej słabości nie wymuszoną bezczynność, ale świętą aktywność, są małymi klauzulami, które rozrzucam po świecie jak kwiaty, aby pomóc wielkim klauzulom; i tą sumą niestrudzonych modlitw uspokoić Ojca i przynieść ulgę ludzkości ". A teraz, Ojcze, powiem ci, że jestem poruszony Bożą dobrocią, z której on przyszedł. To Jezus go zainspirował. Pragnęłam być w Trzecim Zakonie Matki Bożej Bolesnej. Gdyby nie to, że od dzieciństwa byłem czcicielem św. Franciszka z Asyżu i nie miałem wielu bolesnych doświadczeń z księżmi serwitami, kiedy w 1926 r. zdecydowałem się wstąpić do Trzeciego Zakonu, wybrałbym Zakon Matki Bożej Bolesnej lub Karmel. Ponieważ chciałem być Maryją nawet wtedy, gdy... byłem małym koziołkiem, jak mówi Jezus[205]. Bardzo Ją kochałem, niewiele Ją znając, ale instynktownie szedłem w Jej kierunku. Teraz, odkąd zobaczyłem, jak cierpi, kocham Ją tak, jak kocham Jej Syna: "ze wszystkich sił", a pragnienie bycia Matką Bożą Bolesną wzrosło. Milczałam, ale cierń pragnienia utkwił mi w gardle. Dzięki Jezusowi i Mamie, którzy jej powiedzieli, i dzięki niej, która zrozumiała. To już jest bezużyteczne. Mówiłam to od zeszłego roku, że Matka Boża Bolesna zawsze zachowywała się wobec mnie zbyt natarczywie. Chciała, aby kierował mną jeden z Jej synów[206], chciała dla swojego ołtarza pracy wykonanej dla innych ołtarzy, teraz chce, abym umarł w Jej szacie. Cóż: miejmy nadzieję, że chce od swojego Syna tego, o co proszę dla wszystkich (pokoju) i tego, o co proszę dla siebie: zbawienia mojej biednej duszy. Tak więc i ty będziesz miał swoją Fernandę Lorenzoni[207]. A teraz wystarczy, inaczej zemdleję.
[200] Paweł mówi w Liście do Hebrajczyków 5, 7-9. Obok daty pisarz dodaje odniesienie do Hebrajczyków 5, 7.8.12.14; 6, 1.4.6.8.
[201] krew, krew przelaną z powodu trwającej wówczas II wojny światowej.
[202] Paweł, którego napomnienie czytamy w Liście do Hebrajczyków 5:11-14.
[203] Powrócić, aby zobaczyć Ojca i, kilka linijek poniżej, być oddzielonym od Nieba, od Boga, są wyrażeniami analogicznymi do tego, o którym mowa w Ewangelii Jana 16:28: "Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat, teraz znowu opuszczam świat i idę do Ojca" oraz do formuły Credo: "zstąpił z nieba, ... wstąpił do nieba, siedzi po prawicy Ojca". Nierozdzielna Trójca Boża jest potwierdzona w "dyktandzie" z 4 stycznia i szeroko w pismach Valtorty. Jednak w notatce w głównym dziele pisarz precyzuje, że chociaż nadal "jedna rzecz" z Ojcem, Słowo [stało się Człowiekiem] nie było już w Ojcu, jak przed Wcieleniem.
[204] Męczennik Wawrzyniec, święty z III wieku. Archidiakon, otrzymał rozkaz od prefekta Rzymu, aby przekazać bogactwa Kościoła; ale rozdał wszystko biednym, których następnie pokazał prefektowi, mówiąc: "Oto skarby Kościoła". Został aresztowany i spalony żywcem na ruszcie.
[205], jak mówi Jezus na końcu "dyktanda" z poprzedniego dnia, ale także w "dyktandach" z 4 i 24 czerwca 1943 r.; z całą moją siłą, jak na końcu drugiego "dyktanda" z 8 grudnia 1943 r.
[206] jeden z jej synów, ponieważ ojciec Migliorini należał do Zakonu Sług Maryi; jej ołtarz, ołtarz Matki Bożej Bolesnej w kościele św. Andrzeja w Viareggio, do którego przeznaczona była koronkowa robota igłowa, wykonana przez pisarza na obrus ołtarzowy.
[207] Fernanda Lorenzoni, tercjarka Matki Bożej Bolesnej (1906-1930).