Trzecia tajemnica chwalebna Maryja mówi: "Kiedy Duch Pański zstąpił[719], aby obdarzyć swoją mocą Dwunastu zgromadzonych w Wieczerniku, wylał się także na mnie. Ale jeśli dla wszystkich była to wiedza, która uświadomiła im Trzecią Osobę i Jego boskie dary, dla mnie było to tylko bardziej żywe odkrycie. Dla wszystkich był to płomień, dla mnie był to pocałunek. On, wieczny Paraklet, był już moim Oblubieńcem od trzydziestu czterech lat, a Jego Ogień tak mnie opętał i przeniknął, że z mojej bieli uczynił ciało Matki. Nawet po boskim oblubieńcu pozostawił mnie wypełnioną Sobą, ani nie mógł dodać Doskonałości do Doskonałości, ponieważ Bóg nie może powiększyć Siebie, będąc najdoskonalszym i niedoścignionym w Swojej mierze i dając mi Siebie bez ograniczeń, aby uczynić z mojego kobiecego ciała "co" tak świętego, aby mogło być mieszkaniem dla Bóstwa, które zstąpiło, aby wcielić się we mnie. Ale teraz, gdy dzieło Jego oddania się dla mnie i mojego dla Niego zostało dokonane, a nasz Syn powrócił do Nieba, dokonawszy wszystkiego, powrócił, aby dać mi Swój pocałunek łaski. O, jak bardzo Bóg uczy cię wdzięczności! On, mój Pan, nie omieszkał być wdzięczny Swojej Służebnicy, która była narzędziem w Jego służbie, i podczas gdy ja byłam tą, która z każdym uderzeniem mego serca powtarzała: "Święty, święty i błogosławiony, Ty wywyższony Panie", On opuścił Niebo po raz drugi, aby odnowić uścisk Swojego Oblubieńca i pośród żaru i głosu rozstającego się Płomienia, obiecać mi trzecie niekończące się zjednoczenie w błogiej siedzibie Nieba. A Niebo było wtedy, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, moim celem, ponieważ kiedy Miłość jest smakowana i rozkoszowana, słońce i ziemia, stworzenia i rzeczy znikają z naszych oczu, a wszystko, co pozostaje, to widok, smak, pragnienie: Boga. Posiadania Boga nie przez chwilę, ale w wiecznej teraźniejszości". Czwarta chwalebna tajemnica. Mówi Maryja: "Kolejna perła dla moich umiłowanych. Właściwie chciałam o tym mówić przez wiele dni, ale ugięłam się przed pragnieniem, ponieważ jestem Matką. Na Boże Narodzenie otrzymacie również to moje słowo. Jak narodziny Syna były dla Mnie ekstazą i z uniesienia w Bogu powróciłam obecna na ziemię z moim Dzieckiem w ramionach, tak moja śmierć[720] była uniesieniem w Bogu. Ufając obietnicy, którą otrzymałam pośród boskiego blasku poranka Pięćdziesiątnicy, pomyślałam sobie, że zbliżanie się momentu ostatecznego powrotu Miłości, aby porwać mnie do Siebie, powinno być sygnalizowane wzrostem ognia. Nie myliłem się. Ja ze swej strony, im więcej życia mijało, tym bardziej wzrastało moje pragnienie połączenia się z wieczną Miłością. Byłem pobudzany przez pragnienie mojego Syna i przekonanie, że nigdy nie zrobię tak wiele dla ludzi, jak wtedy, gdy modlę się za nich na stopniach tronu Bożego. I z coraz większym i przyspieszonym ruchem, z całej siły duszy wołałam: "Przyjdź, Panie, Jezu, przyjdź, przyjdź wieczna Miłości!". Eucharystia, która była dla mnie jak rosa dana spragnionemu kwiatowi - była życiem - teraz już nie wystarczała na niepohamowaną tęsknotę serca. Nie wystarczało mi już przyjęcie mojego Boskiego Stworzenia we mnie i noszenie Go w świętym Gatunku, tak jak nosiłem Go w moim dziewiczym ciele. Wszystko, czego pragnęłam, to Jedyny i Trójjedyny Bóg, i to nie pod zasłonami, które mój Jezus wybrał, aby ukryć niewysłowioną tajemnicę, ale takim, jakim był, jest i będzie w centrum Nieba. Sam mój Syn w swoich eucharystycznych uniesieniach spalał mnie pocałunkami nieskończonego pragnienia i za każdym razem, gdy przychodził do mnie z mocą swojej miłości, prawie topił moją duszę w pierwszym porywie, a potem pozostawał z nieskończoną czułością, by wołać do mnie: "Matko!", i czułam, że pragnie mieć mnie przy sobie. Niczego więcej nie pragnęłam. Nie było we mnie nawet pragnienia ochrony rodzącego się Kościoła. Wszystko zostało zniweczone przez pragnienie posiadania Boga dla przekonania o wszelkiej mocy, gdy posiada się Boga. Maryjo, przyjdź do tej całkowitej miłości. Wszystko traci wartość i niepokój w Twoich oczach. Celuj tylko w Boga. Kiedy będziesz bogata w to ubóstwo pragnienia, które jest niezmierzonym bogactwem, Bóg pochyli się nad twoim duchem i ucałuje go, a ty wzniesiesz się ze swoim duchem do Ojca, Syna i Ducha Świętego, aby ich poznać i kochać na błogą wieczność i posiąść ich bogactwa łask, którymi możesz dysponować dla celów i istot, które są w twoich myślach. Nigdy nie jest się bardziej aktywnym dla braci niż wtedy, gdy nie jest się już wśród braci, ale jest się światłem zjednoczonym ze Światłem. Podejście wiecznej Miłości miało znak, o którym myślałem. Wszystko straciło światło i kolor, głos i obecność, pod wpływem Pełni i Głosu, który z otwartych Niebios zstąpił na mnie, by pochwycić moją duszę. Mówi się: "Maryja cieszyłaby się, gdyby asystował jej Syn". Ale mój słodki Jezus był dobrze obecny z Ojcem, kiedy Miłość dała mi trzeci pocałunek życia, ten pocałunek tak boski, że w nim moja dusza wygasła, zebrana jak kropla rosy wypita przez słońce ze środka lilii, i wstąpiłem z moim duchem gradowym pośród moich Trzech, których uwielbiałem i uwielbiałem, jak perła w ramce ognia, a następnie teoria duchów anielskich, które przybyły na moje wieczne narodziny i oczekiwały na progu Nieba przez ziemskiego Oblubieńca, Królów i Patriarchów z mojego rodu, pierwszych świętych i męczenników, a Niebo zamknęło się w radości posiadania swojej Królowej, której ciało, wyjątkowe wśród wszystkich śmiertelnych ciał, znało błogość uwielbienia." Piąta chwalebna tajemnica. Maryja mówi: "Moja pokora nie mogła pozwolić mi myśleć o tak wielkiej chwale zarezerwowanej dla mnie w Niebie. W mojej myśli była pewność, że moje ludzkie ciało, uświęcone przez noszenie Boga, nie zazna zepsucia, ponieważ Bóg jest Życiem i kiedy nasyca istotę Sobą, jest jak aromat chroniący ją przed śmiercią. Byłam nie tylko połączona z Nim w czystym i płodnym uścisku, ale zostałam nasycona w najgłębszej ciemności przez emanacje Boskości ukrytej w moim łonie i zamierzającej zasłonić się śmiertelnym ciałem. Ale to, że dobroć Przedwiecznego zarezerwowała dla Jego Służebnicy radość odczuwania na moich kończynach dotyku dłoni mojego Syna, Jego uścisku, Jego pocałunku i słyszenia moimi uszami Jego głosu, widzenia moimi oczami Jego twarzy, doświadczania ponownie radości z pieszczenia Go, nie, nie sądziłam, że zostało mi to natychmiast przyznane, ani tego nie pragnęłam. Wystarczyło mi, że te błogosławieństwa zostały udzielone mojemu duchowi, a moje błogosławione szczęście byłoby już pełne. Ale jako świadectwo Jego twórczej myśli o człowieku, Bóg chciał mnie w Niebie z ciałem i duszą. Jestem pewnym świadectwem tego, co Bóg pomyślał i chciał dla człowieka: niewinnego i bezwinnego życia, spokojnego przejścia z tego życia do pełnego Życia, w którym, jak ktoś, kto przekracza próg domu, aby wejść do pałacu, kompletna istota przejdzie od słońca ziemskiego raju do słońca niebiańskiego raju, zwiększając doskonałość siebie, w ciele i duchu, pełnego Światła, które jest w Niebie. Przed Patriarchami i Świętymi, przed Aniołami i Męczennikami, Bóg umieścił Mnie w chwale Nieba i powiedział: "Oto doskonałe dzieło Stwórcy, oto to, co stworzyłem na Mój własny obraz i podobieństwo, owoc boskiego i twórczego arcydzieła, cud Wszechświata, który widzi zamkniętą w jednej istocie boskość w nieśmiertelnym duchu podobnym do Boga i podobnie jak On duchowym, inteligentnym, cnotliwym i zwierzęcym w najdoskonalszym ciele, któremu kłania się każda inna żywa istota w trzech królestwach Stworzenia. Oto świadectwo mojej miłości do człowieka, dla którego stworzyłem doskonały organizm i błogosławiony los życia wiecznego w moim Królestwie. Oto świadectwo mojego przebaczenia dla człowieka, któremu na mocy trójjedynej miłości udzieliłem rehabilitacji w moich oczach. To jest mistyczny kamień milowy, to jest łącznik między człowiekiem a Bogiem, to jest ten, który przywraca czasy do najwcześniejszych dni i daje mojemu boskiemu oku radość kontemplowania Ewy, którą stworzyłem, a teraz uczyniłem piękniejszą, ponieważ jest Matką mojego Syna i Męczennicą Przebaczenia. Dla Jej Serca, które nie znało skazy, otwieram skarby Nieba, a dla Jej Głowy, która nie znała pychy, z Mojej wspaniałości koronuję i koronuję Ją, ponieważ jest dla Mnie święta, aby mogła być waszą Królową. Maryjo, w Niebie nie ma łez. Ale dla radosnego płaczu, który duchy miałyby, gdyby pozwolono im płakać - humor, który sączy się z emocji - było migotanie świateł, migotanie blasku w bardziej żywy blask, palenie dobroczynnych ognisk w bardziej żarliwy ogień, niezrównane i nieopisane brzmienie harmonii, do których głos mojego Syna przyłączył się w chwale Boga Ojca i wiecznie błogosławionego Sługi Bożego. Maryjo, to było w moich myślach, aby zakończyć tę ilustrację tajemnic mojego świętego różańca - ponieważ, bez twojej uwagi, mówiłem ci o nich wszystkich[721], a zwłaszcza o białych radości i lśniących chwały, ponieważ dla purpurowych jest tylko jedno imię: Smutek, a wszystkie są jednym smutkiem - po Bożym Narodzeniu. Ale wy, którzy Mnie kochacie, macie tak wiele smutków i rozumiecie, że tylko zapominając o Ziemi dla Nieba, smutki te stają się znośne dla waszych serc. I objawiam wam światła Nieba. Mistyczny naszyjnik został ukończony. Daję go wam na Boże Narodzenie mojego Syna, a wraz z nim moje błogosławieństwo i moją pieszczotę. Bądźcie dobrzy i kochajcie Mnie. Jestem z wami."
[719] zstąpił, jak zapisano w Dziejach Apostolskich 2: 1-4.
[720] śmierć oznaczałaby uśpienie, jak w "dyktacie" z 23 września.
[721] Mówiłem ci o tym... "Dyktanda" Maryi przypadają na następujące dni grudnia: 1, 2, 5, 7, 8, 14, 18, 25, 26 i 28.