Spis
31 stycznia 1947 r. 28 lutego 1947 r.

18 lutego 1947 r.

O wizjach i dyktandach1 z 24 i 25 lutego 1944 r. oraz 3 stycznia 1945 r. i 17 stycznia 1945 r. Jezus mówi: "Prawdę mówiąc, wizje i słowa podane na temat Mojego kuszenia są tak jasne, nawet w ich zignorowanej części, że są już odpowiedziami na wszystkie zastrzeżenia tych, którzy zadają pytania na ten temat, i nie byłoby konieczne, abym podał bardziej obszerne, również dlatego, że - pamiętaj o tym dla tego, kto prosi o te odpowiedzi - od 25-2-1944 wyraźnie zrozumiałem, że nie lubię rozwodzić się nad tym epizodem ani powracać do niego i nie lubię, aby inni się nad nim rozwodzili, zwracając na to szczególną uwagę instrumentu, działając w ten sposób w sposób diametralnie odmienny od tego, który miałem, który temu samemu instrumentowi, który zaproponował mi te same zastrzeżenia, które teraz proponuje mi ponownie i zawsze za namową tej samej osoby, odpowiedział "Nie chciałem, abyś mówił o zmysłowej pokusie twojego Jezusa. Nawet jeśli twój wewnętrzny głos sprawił, że zrozumiałeś motyw szatana, by przyciągnąć mnie do zmysłu, wolałem o tym mówić. I nie myśl o tym więcej. Chciałbym, abyś poszedł za moim przykładem roztropności wobec małego dziecka, które umieściłem wśród was, które widzi wszystko, co widzi, to znaczy wszystko, co zostało użyte dla i przeciwko Chrystusowi, ale któremu również jego niedoświadczenie i ojcowska dobroć Boga zapewniają opatrznościowe schronienie przed najsurowszymi nieszczęściami i działaniami ludzi i szatana. Życzyłbym sobie tego z szacunku dla małego dziecka, którego oczy widzą Boga, i życzyłbym sobie tego, ponieważ świadczyłoby mi to o stanie twojej duszy, którego życzyłbym sobie nawet w najjaśniejszych odcieniach. W sprawiedliwości nie ma nic nieznaczącego i nieistotnego. Jest w niej wartość w wielkim i widocznym działaniu polegającym na tym, że umie się za nią umrzeć, jak również w cichym i ukrytym naśladowaniu Mnie w sposobie postępowania wobec braci, o dzieci ducha, o uczniowie wasi. Wy bowiem dobrowolnie poświęciliście się temu duchowemu ojcostwu i temu nauczaniu maluczkich, wy ojcowie i nauczyciele ducha, wy pasterze, którym powierzyłem moje owieczki, i wy musicie być moimi naśladowcami. W końcu życzyłbym sobie tego, ponieważ świadczyłoby mi to o stanie waszego intelektu, wolnego od wszystkiego, co powoduje zamieszanie i mgłę prawd tak wyraźnie widocznych na moich stronach, ukazując stałą doskonałość Jezusa Chrystusa Boga Człowieka we wszystkich okolicznościach jego śmiertelnego życia, we wszystkich jego czynach, słowach, a nawet milczeniach. Są bowiem milczenia, które przemawiają bardziej niż jakiekolwiek słowa, a nauczyciele bardziej niż jakakolwiek doktryna. A ten epizod, w momencie, w którym nie chcesz zaakceptować go jako "niewłaściwego", przemawia do ciebie właśnie wspaniałą lekcją mojego milczenia przeciwstawiającego się tej nieczystej części szatańskiej pokusy. Moje milczenie, moja całkowita obojętność na pokusy szatana, powinny być dla ciebie głosem uwielbienia Chrystusa. Dla ciebie zamiast tego miały inny głos. Głos zniechęcenia do2 Chrystusa. Kusząc Chrystusa nieczystością, czujesz, że godność Chrystusa została zraniona. Mylisz próbę z rezultatem. Rezultatem byłoby zranienie. Uwielbienie jest porażką próby. Czy nie wiesz, jak rozważyć tę różnicę? W takim razie nie byłeś w stanie odczytać niewypowiedzianej, ale wyraźnie widocznej prawdy zawartej w wizji i nakazach. Umieć czytać! Nie każdy wie, jak to zrobić i jak to zrobić dokładnie. Aby wiedzieć, jak to robić i robić to dokładnie, trzeba mieć oko czyste od wewnętrznych płomieni i zewnętrznych zaciemnień. Jeśli twoje duchowe oko3 , tj. twoje myślenie, jest jasne i czyste, widzisz rzeczy takimi, jakimi są. W tym przypadku: uwielbienie Chrystusa. Ale jeśli twoja myśl jest zachmurzona lub rozpalona przez opary ludzkiej wiedzy i pychę własnej potrzeby poznania, lub gorzej, przez nieczyste ognie, wtedy to twoje własne odbicie zabarwia to, co kontemplujesz, kolorami przeciwnymi do rzeczywistych i z czystego i niewinnego epizodu zamienia go w zmysłowy i grzeszny. Ale odsuń epizod od oczu, w jego prawdziwym świetle, a powróci do tego, czym był: świadectwem heroiczności czystości i niewinności niepotrzebnie podważonej. Teraz, jeśli rzucasz na epizod odbicie własnego człowieczeństwa, ponieważ nie możesz przyznać, że nie można odczuwać wewnętrznego niepokoju z powodu zewnętrznej pokusy, ponieważ nie możesz przyznać, że nawet Chrystus, Święty Boży, nie mógł być kuszony bez odczuwania wewnętrznego niepokoju, to ty nadajesz ten kolor epizodowi. Ale nie wolno ci wtedy mówić, że świadczy to o niestosownym zakłóceniu Chrystusa, zakłóceniu, którego w prawdzie nie można dopuścić z szacunku dla godności Pana Jezusa i ponieważ w prawdzie w Chrystusie zawsze istniał porządek i harmonia między ciałem a duchem, oboje zawsze posłuszni i doskonali w oddawaniu chwały swemu Stwórcy. Powiedz więc, jeśli myślisz inaczej niż to, co bezsprzecznie wynika z omawianego epizodu, że to ty rzucasz na ten punkt epizodu to, co w tobie porusza, czyniąc "przypuszczenia", jak mówisz o innych rzeczach, własne i przypuszczenia, których nic w epizodzie nie upoważnia i nie usprawiedliwia cię do przypuszczenia i wiary. To poważna sprawa. Dlaczego każesz mi dyktować te słowa? Czy nie rozumiecie, ile bólu sprawiacie mi, zmuszając mnie do dyktowania ich nawet komuś spośród was? Czy nie rozumiecie, że nie jest godne pochwały okazywanie skandalu, którego w rzeczywistości nie odczuwacie, tylko po to, by przeszkadzać rzecznikowi, kusić go, by wątpił w Głos, który do niego przemawia, by był nieufny, a nawet kusić go, by zmienił część dzieła? Co następnie zganiłbyś i przeciwstawiłbyś mu jako dowód, że dzieło jest owocem jego własnej myśli. Modyfikuj części dzieła tak, jakby stworzenie mogło to robić na stronach podyktowanych przeze Mnie. I po co grzebać i grzebać w danym punkcie, nad którym nie zatrzymałem się, nawet gdy cierpiałem, ani w myślach, ani w słowach, schodząc, aby omówić go z Szatanem, i nad którym radziłem nie rozwodzić się ani nie wracać do niego, ponieważ obrzydza mnie to, teraz i wtedy? Obrzydzenie, powiadam. Oto unicestwienie, które wywołała we mnie obrzydliwa insynuacja Szatana. Ale teraz, i niech tak będzie na zawsze, dam wam odpowiedzi, których chcecie, abyście "mieli jasność w tej kwestii", którą jeden z was deklaruje, że "byłby pożądany". Nie rzecznik, ani nie pozwoli sobie na zmianę tekstu (s. 111 Ewangelii Roku Pierwszego), "aby uczynić go krystalicznie czystym", jak chciałby jeden z was. Każdy na swoim miejscu. Czym jest pokusa? Katechizm mówi: "Jest to podżeganie do grzechu, które przychodzi do nas od diabła, od niegodziwców lub od naszych namiętności". Jeśli więc podżega do grzechu, jest to znak, że nie jest samym grzechem. Nie. Wręcz przeciwnie, jest środkiem do wzrastania w sprawiedliwości i zwiększania naszych zasług poprzez wierność Prawu Pańskiemu. Staje się grzechem lekkomyślności, gdy człowiek dobrowolnie stawia się w sytuacji grzechu, zbliżając się do rzeczy lub osób, które mogą doprowadzić go do grzechu. Od kogo pochodzi pokusa? Od diabła, od niegodziwców, od namiętności. Pochodzi więc z czynników zewnętrznych i wewnętrznych. Zaprawdę powiadam wam jednak, że najbardziej niebezpieczne są czynniki wewnętrzne, to znaczy nieuporządkowane skłonności i instynkty lub fomity, pozostawione w człowieku wraz z innymi nieszczęściami wynikającymi z grzechu Adama. Czynniki wewnętrzne, które szatan wzbudza lub stara się wzbudzić wszelkimi sposobami, w tym dziele bardzo dobrze służą ludzie, którzy są wokół ciebie i istota ludzka, która jest polem ciągle odnawiających się pokus, mających wielką skłonność do samolubstwa materii i zmysłowości umysłu, z których pierwsza prowadzi ciało do buntu przeciwko Bogu i duchowi, a druga prowadzi umysł do głupiej pychy, która uważa się za uprawnioną do czynienia czegokolwiek, nawet do krytykowania dzieł i sprawiedliwości Boga. Zaprawdę powiadam wam, że największą pomoc szatanowi dajecie przez przyjmowanie i kultywowanie w sobie "pożądliwości ciała, pożądliwości oczu, pychy żywota", rzeczy, które nie pochodzą od Ojca, ale od świata. Bez twojej zgody na przygotowanie żyznego gruntu dla inwazji czynników zewnętrznych, nie mogłyby one przeniknąć do ciebie, zakłócając twoje wnętrze, drażniąc czynniki wewnętrzne. Same fomity grzechu nie mogłyby prowadzić do potępienia, gdyby człowiek ich nie kultywował, jak ma to miejsce w przypadku większości osób. Uprawiałby je jako kwiaty zła, które zaspokajają nieuporządkowane uczucia człowieka poprzez swój efektowny i zachęcający wygląd, a następnie zmieniają się w owoce winy. Gdyby dobra wola spadła na fomitów, świętoszkowato bezlitosnych, pozostaliby jałowi, jak złośliwe rośliny wysuszone lub przynajmniej wysuszone, tak że nie mogłyby rosnąć, ale raczej podlegałyby ciągłemu blaknięciu, aż do całkowitego zniszczenia. Zamiast tego człowiek pozwala im istnieć w sobie, a one rosną; rosną ożywione żarłocznymi kąskami, którym nieostrożny człowiek oddaje się, nie wiedząc, że każde uleganie złym uczynkom, jakkolwiek małe, pozornie nieistotne i nieszkodliwe, jest przygotowaniem do większego ulegania. Apetyt na żądze wzrasta, im bardziej smakuje się ich pikantny smak. A apetyt zaspokajany w swej wciąż odnawiającej się i rosnącej gwałtowności, w konsekwencji zwiększa siłę nieuporządkowanych instynktów, a te rosną, aż wypełnią nimi całego człowieka i przełamią bariery sumienia. Jest to jak roślina zasadzona w wąskiej przestrzeni. Dopóki w pełni nie wyrośnie, jest zamknięta w ogrodzeniu, w którym ją umieszczono, ale kiedy w pełni wyrośnie, a jej korzenie są tak rozległe jak jej liście, nie może już dłużej pozostać ściśnięta w zbyt wąskim miejscu i wkrada się pod fundamenty murów granicznych, aby szukać przestrzeni, tak jak szukały jej gałęzie powyżej, W miarę jak rosną, podnoszą mury, niszczą je, powodują ich zawalenie, otwierając szczeliny, przez które złodzieje lub dzieci mogą wejść, aby manipulować rośliną, aby pozbawić ją owoców i gałęzi, a czasem zatłuc ją na śmierć. W przypadku duszy, roślina nieuporządkowanej skłonności do pożądliwości, w przeciwieństwie do skłonności ducha do jego celu: Boga, otwiera drogę szatanowi i światu, którzy sprzymierzają się jako uwodziciele przeciwko ostrożnemu ego, przynosząc śmierć lub manipulując, okaleczając piękną integralność ducha. Zaprawdę powiadam wam: To nie kuszony powinien się bać. Siła pokusy i powtarzające się jej gwałtowne ataki nie powinny prowadzić duszy do przygnębienia w myśleniu, że dzieje się tak, ponieważ jest poza łaską Pana i przeznaczona na wieczną śmierć. Radujcie się, o wy, którzy jesteście tak mocno dręczeni przez szatana. Jest to znak, że jesteście wrogami szatana i że szatan już czuje was jako zdobycz, która uciekła mu na zawsze. Szatański gniew zawsze szaleje przeciwko zdobyczy, która umknęła jego głodowi i przeciwko podbojom Boga. To logiczne, że tak właśnie powinno być. Nawet w bitwach między dwiema wrogimi armiami, gdzie wróg ponawia swoje najsilniejsze ataki? Może na słabsze i mniej ważne pozycje? Nie. Na te najważniejsze i najsilniejsze. Pozostałe to łatwe podboje, które zachowuje na koniec, gdy milicja jest już zmęczona, tylko po to, by dać im zachętę w postaci kilku zwycięstw jako bodziec do cięższych zmagań. Byłby głupim przywódcą armii, który wyczerpałby swoich ludzi i środki, aby dokonać masowego rozmieszczenia i marnować amunicję przeciwko miastu, którego obrona już upadła z powodu nieostrożności obrońców lub które jest gotowe poddać się bez walki. Szatan nigdy nie jest głupim zdobywcą. Bardzo dobrze wie, jak regulować swoje ataki. I jeśli widzi duchową i moralną słabość oraz znacznie osłabione obronne schronienia sumienia - ponieważ przeciwko nim złe skłonności człowieka działały jak taran - lub nawet tam, gdzie widzi pełną zgodę na przyjęcie go jako przyjaciela, nie dokonuje gwałtownych ataków, ale używa jedynie błagań, tam, gdzie widzi opór i przewiduje porażkę, zdecydowanie atakuje wszelkimi środkami, od błagań po przerażenie, ani nie męczy się powtarzaniem do stu, do tysiąca, bezpośrednio lub z pomocą świata i okoliczności, wszelkimi zewnętrznymi środkami, aby zdobyć zdobycz lub dręczyć - przynajmniej tego chce wieczny nienawidzący dobra - lub dręczyć dzieci Boże. Zaprawdę, powiadam wam, że gdy stworzenie osiągnie heroiczność w cnocie lub, jak mówi Paweł4 , stworzenie "stało się mocne w Panu i w Jego potężnej cnocie", wtedy konieczne jest założenie "zbroi Bożej, aby móc oprzeć się podstępom diabła", ponieważ wtedy, jak zawsze mówi Apostoł, stworzenie "nie walczy już z ciałem i krwią, ale z książętami i zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złośliwymi duchami powietrza", to znaczy z potężnym piekłem, które bezpośrednio rozpętuje wielkie burze potężnych pokus w ostatnim wysiłku, aby spróbować obalić gigantycznego ducha, który mu się opiera. Czy zatem pokusa jest grzechem czy chwałą? Nie jest grzechem. I chociaż jest elementem zła, może zostać przekształcona w środek dobra i chwały dzięki wolnej woli, z jaką człowiek ją odrzuca. Wolna wola nie jest współdzielona z żadnym człowiekiem, ani nie była współdzielona z Chrystusem, aby móc ulec lub nie ulec pokusie. Pokusa odrzucona, zasługa nabyta. Dlatego Bóg pozostawił człowiekowi wspaniałą wolność woli. Aby dzięki niej i własnym zasługom człowiek mógł osiągnąć zasłużoną chwałę. Pamiętajmy o tym zawsze. Pamiętajmy też zawsze, że życie człowieka jest zadośćuczynieniem za zło, które człowiek popełnia; jest to, w najlepszym przypadku, to znaczy w tym, który nawet nie dostrzega winy, jest to zawsze ekspiacja lub, jeśli chcesz, cierpienie wynikające z winy pochodzenia, i dlatego - bez względu na to, jak bardzo moja Ofiara i reintegracja z Łaską, którą przez tę Ofiarę uzyskałem dla ciebie, w nadobfitej mierze ją zmniejszyły - i dlatego każdy człowiek jest zobowiązany do cierpienia, aby ponownie osiągnąć ten stopień sprawiedliwości, który Rodzice dobrowolnie dali mu w chwalebnym życiu. O święta, niepokalana niewinności pierwszych Stworzeń, którą obecni muszą odbudować swoim bólem, a także darmowymi darami, które uzyskałem dla was przez moją Ofiarę! Dlatego, gdy widzisz Święte Świętych lub świętego, silnie kuszonego, nie mów: "To jest niewłaściwe". Ale obserwujcie, jak reaguje kuszony. A jeśli widzicie, że pozostaje obojętny na pokusę - co świadczy, że doszedł do doskonałości, którą wam doradziłem5: "podobny do Ojca mego", doskonałości, której żaden kusiciel nie może zakłócić - jeśli widzisz, że pozostaje obojętny na pokusę, wygrawszy w sobie walkę ze wszystkimi reakcjami ciała i krwi, lub jeśli widzisz człowieka sprawiedliwego, który jednocześnie wie, jak walczyć z nieporządkiem, który który dokucza z zewnątrz, chciałby ponownie powstać, i przeciwko Bestii, która dokucza i rzuca wezwania do nieładu, nie mów, że "to jest niewłaściwe", ale powiedz, że służy to zabłyśnięciu lub oświetleniu stopnia doskonałości osiągniętego przez kuszonego. Kto może cierpieć pokusę? Bóg? Aniołowie? Ludzie? Bóg, będąc Bogiem, nie może cierpieć pokusy. Aniołowie, którzy pozostali wierni nawet podczas buntu Lucyfera i jego naśladowców, nie mogą cierpieć pokusy, ponieważ po próbie zostali podniesieni do porządku nadprzyrodzonego, do kontemplacji i chwały Boga. Dlatego tylko człowiek może być kuszony, człowiek złożony z substancji materialnej i duchowej, obdarzony wolnością rozumu, inteligencji i sumienia, aby móc rozróżniać dobro i zło oraz chcieć dobra lub zła. Tylko człowiek, wciąż toczący swoją bitwę, może podlegać pokusie z powodu smutnego dziedzictwa, które przyszło na niego z grzechu przodka ludzkości. Od dnia upadku Adama ze stanu niewinności do stanu winy, od dnia, w którym kobieta chciała z bliska poznać zakazaną roślinę, a Wąż mógł przemówić do Ewy, która słuchała go uważnie, zamiast go unikać i akceptować jego słowa kłamstwa i sugestie ruiny, człowiek nieustannie znajduje się blisko rośliny Dobra i Zła, wokół której owinięty jest Lucyfer, i cierpi pokusę. Ale to dzięki zwycięstwu nad insynuacjami winy nabywa prawości i zdobywa swoją nieśmiertelną koronę lub, jeśli powtórzy gest Ewy i chwyci zakazany owoc w posłuszeństwie Sugestorowi, czasami zatruwa się aż do śmierci. To właśnie z powodu zwycięstwa nad zewnętrznymi pokusami i panowania nad zmysłami i pychą, a tym samym nad wewnętrznymi bodźcami, wy, ludzie, czynicie siebie "bogami i synami Najwyższego "6 , podobnymi do waszego najświętszego brata Jezusa, który cierpiał pokusy, ale nigdy nie zgrzeszył, ponieważ nie chciał grzeszyć. Grzesznikami stajemy się tylko za naszą zgodą. Ja, Jezus, nigdy nie zgodziłem się na grzech. Wręcz przeciwnie, walcząc z każdą ludzką reakcją niedopuszczalną dla Boga, z ducha dobrowolnej i miłującej sprawiedliwości, i czyniąc to od najmłodszych lat, "będąc poddanym7 mojemu (domniemanemu) ojcu i matce, dwojgu sprawiedliwym, którzy nauczyli mnie sprawiedliwości, i wzrastając w mądrości, wieku i łasce", wyeliminowałem w sobie i na zawsze każdą możliwość nagłego nieporządku lub wewnętrznego zamieszania z powodu presji i okoliczności, które wraz z wiekiem pojawiły się wokół mnie, nasilając się aż do śmierci. Nie zrozum mnie źle! Mówię o presjach i okolicznościach, nie mówię o żądzach. Presja i okoliczności niezrozumiałych krewnych, obywateli jeszcze bardziej tępych niż krewni, nieżyczliwych rodaków, podstępnych wrogów, zdradzieckich przyjaciół. Istnieje nie tylko poczucie, że służy to grzechowi. Istnieje wiele powodów, dla których człowiek może zgrzeszyć. I co ty na to? Powiedzmy na przykład, że postępowanie Judasza nie byłoby przyczyną grzechu przeciwko miłości? Czy powiesz na przykład, że złośliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszy oraz wszystkich Moich przeciwników, którzy byli tak subtelni w swoim sprzeciwie wobec Mnie, a także tak podli w środkach i oskarżeniach, których używali, aby Mi się sprzeciwić, nie była nieustanną pokusą dla ludzkiej reakcji? Nie zgrzeszyłem. Powiedziałem8: "A kto z was może mnie przekonać o grzechu?". Powiedziałem to moim wrogom wtedy. Mogę to powiedzieć moim wrogom teraz, a także niewierzącym i wątpiącym w moją świętość. Ale nawet jeśli nie powiem tego wam, których chcę uważać za przyjaciół, nawet jeśli sprawiacie mi ból przez ból, który sprawiacie mojemu małemu Janowi, moje dzieła mówią wam o tym. Czy w Dziele, które podyktowałem i zilustrowałem, jest napisane jakiekolwiek słowo lub czyn, który może przekonać cię o grzechu, o pojedynczym grzechu twojego Mistrza? Tym dziełem jestem ja. To nie tylko ja je mówię i ilustruję, ale to ja nim żyję, ja, który przedstawiam się wam takim, jakim byłem za moich śmiertelnych dni, w środowisku, które mnie otaczało, w małym świętym świecie mojej rodziny, w większym i bardziej zróżnicowanym świecie, w zależności od istot, które go tworzyły, moich uczniów, w większym - całej Palestynie - i zmiennym, poruszany i prowadzony przez różne prądy, podobny do morza poruszającego się wokół Mnie, pod zmiennym marcowym niebem, czasami spokojnym i pogodnym, zaraz potem pokrytym chmurami i prowadzonym przez sztormowe wiatry, które podniosły morze w ryczących wichrach ich wściekłości przeciwko Mnie, grożąc, a nawet atakując, aż do ostatecznej przemocy Wielkiego Piątku. Dlaczego nie chcecie Mnie uznać? Dlaczego nie rozumiecie9 Mojego języka? Dlaczego chcecie być jak ci, którzy sprzeciwiali Mi się w świątyni, mówiąc: "Nie wiemy, kim jesteś"? Czy jesteście również jak Apostołowie, którzy podczas Ostatniej Wieczerzy pokazali, że nie poznali Mnie jeszcze takim, jakim byłem: Słowem, Synem Ojca, który powrócił do Ojca po długim przebywaniu wśród ludzi, aby przekazać im słowa, które dał Mu Ojciec? Ale oni, moi biedni Apostołowie, nie otrzymali jeszcze Ducha Świętego, Tego, który oświeca wszystko, co prawdziwe. Wy natomiast otrzymaliście Go. Czyż nawet Jego Światło nie oświeca wam Chrystusa, który jest na tych stronicach? Odwieczne, najmądrzejsze Słowo, które dokonuje nowego dzieła miłości i zbawienia, ponieważ lituje się nad zbyt wieloma, którzy umierają z duchowego głodu, którzy są zagubieni, ponieważ Mnie nie znają, którzy usychają, ponieważ nie pomaga im ogień apostolskiej miłości, którzy błądzą, ponieważ są ślepi i nie ma nikogo, kto podałby im rękę, aby poprowadzić ich do Mnie, którego szukają, zbaczając na inne drogi, które potępiasz, ale z których ich nie wyciągasz, biedne dzieci, które potępiasz, ponieważ podróżują po omacku tymi drogami szukając Światła, a których Ja nie potępię, ponieważ widzę poruszenia ich serc i przyciągnę ich do Mnie, ponieważ jestem Zbawicielem Żydów i pogan, wszystkich, którzy szukają Prawdy. Pytam ponownie: dlaczego każesz Mi dyktować ci te słowa? Czy to właśnie chcę ci powiedzieć? Nie zadawaj mi bólu. Ból, który sprawiają Mi ci, których chcę uważać za moich przyjaciół, jest dla Mnie bólem najbardziej bolesnym... Ja, Jezus, nigdy nie zgodziłem się na grzech, nigdy nie czułem się zaniepokojony grzechem. Jedynym, pamiętaj o tym, jedynym niepokojem, który mógł wywołać we Mnie smród zła, mieszający się wokół Mnie, było obrzydzenie, wstręt do winy. Wolałem zbliżyć się do trędowatego umierającego na chorobę niż do zdrowego mężczyzny pokrytego zgnilizną i cuchnącego żądzą, zwłaszcza jeśli był niepokutujący. Moja nieskończona miłość do grzeszników, którzy mieli być zbawieni, zawsze sprawiała, że przezwyciężałem mdłości ich duchowego smrodu. Tylko Mój Ojciec wie, jak długą męką było dla Mnie życie otoczone przez wicher pokus i błotnistą falę grzechów, które obmywają Ziemię, wyginają i przytłaczają ludzi. Musiałem żyć i widzieć katastrofę tak wielu statków, nie będąc w stanie uwięzić Bestii, ponieważ nie nadszedł jeszcze na to czas. Jeszcze nie nadszedł. I płynie, paląc swoje piekielne oddechy, siejąc swoje trucizny, a kolosalna fala grzechów podąża za nią, wciąż rosnąc i wciąż rosnąc. Nawet teraz mam mdłości i smutek. Kim byłem? Byłem Słowem wcielonym. Dlatego byłem Bogiem. I dlatego byłem Człowiekiem. Byłem prawdziwie Bogiem i byłem prawdziwie Człowiekiem. Byłem Odkupicielem, nowym Adamem, "Pierworodnym spośród umarłych", jak mówi mój Jan, który w swojej Apokalipsie10 pisze również: "Jezus Chrystus, który nas umiłował i we Krwi swojej obmył nas z grzechów naszych", a w swoim Liście: "Trzej są, którzy świadczą w niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty, a ci trzej jedno są; a ci trzej świadczą na ziemi: duch, woda i krew, a ci trzej jedno są". Trzech z Nieba świadczących o Boskiej Naturze Jezusa, który jest Chrystusem od Jego narodzin aż do śmierci i poza Jego śmiercią i zmartwychwstaniem na wieki wieków, bez żadnej przerwy, jak chcieli twierdzić niektórzy heretycy. Ojciec, który trzykrotnie11, podczas mego publicznego życia, wskazuje na mnie jako na swego umiłowanego Syna, Jego rozkosz i chwałę. I jeśli na górze Tabor głos Ojca Przedwiecznego usłyszały tylko trzy osoby, które ze względu na swój stan uczniów mogły być oskarżone przez zaprzeczających jako wywyższeni lub kłamcy, to nad Jordanem, a zwłaszcza w Jerozolimie, zatłoczonej z powodu zbliżającej się Paschy, wielu ludzi - tak wielu, że można ich już nazwać tłumami, w których mieszali się Izraelici z poganami, Żydzi z prozelitami, uczniowie z wrogami Chrystusa - usłyszało świadectwo mojego Ojca. Trzy razy, w trzech różnych czasach i w trzech różnych miejscach i okolicznościach, Ojciec dał o mnie świadectwo, nigdy sobie nie zaprzeczając. Teraz tylko prawdziwe wersje pozostają niezmienne, podczas gdy nieprawdziwe, wraz z upływem czasu, ulegają zmianom, które ujawniają ich kłamliwe źródło. Jeśli zatem trzy razy, w trzech różnych czasach, miejscach i okolicznościach, Głos, zawsze równy w mocy i zupełnie inny od mojego i od każdego innego człowieka, grzmiał z Niebios, aby dać to samo świadectwo o Mnie, jest to znak, że naprawdę byłem Bogiem podobnym do Ojca, ponieważ tylko Bóg Ojciec Syna, Boga podobnego do Siebie, może powiedzieć, że chwalił się, że Go spłodził i cieszył się, widząc Go doskonałym, tak jak On jest Ojcem z Boskiej Natury i doskonałym z woli i łaski w przybranej ludzkiej Naturze. Słowo z najmądrzejszą doktryną i Jego dzieła, o takiej naturze i mocy, że same świadczą, iż On jest Tym, który ich naucza i dokonuje: Bogiem. Duch Święty, objawiony w postaci Gołębicy nad Jordanem i jako Ogień w Wieczerniku w dniu Pięćdziesiątnicy, aby dokończyć dzieło Chrystusa, oczyszczając i doskonaląc Apostołów do ich posługi, tak jak im obiecałem, i będąc, dla tych, którzy wiedzą, jak widzieć, obecny i jaśniejący w każdym słowie nieskończonej, dobroczynnej mądrości, która wypłynęła z ust Mistrza Jezusa Chrystusa. Duch Święty nigdy nie pomaga kłamcom. Porzuca ich Ojcu Kłamstwa i ucieka od nich. Zamiast tego zawsze był ze Mną, ponieważ jestem Jezusem Chrystusem, Bogiem i Człowiekiem, tak jak powiedziałem. I trzy rzeczy świadczą na ziemi o Moim prawdziwym Człowieczeństwie: duch, którego oddałem jak wszyscy ludzie po bolesnej agonii, Moja Krew przelana w Męce i woda, która wypłynęła z Mojego martwego boku wraz z ostatnimi kroplami trupiej krwi zebranej w zagłębieniu martwego Serca. Teraz wiesz, że tylko prawdziwe ciało oddaje krew, jeśli jest zranione, i że tylko prawdziwe zwłoki wykazują oddzielenie wodnistej części krwi - mówisz: surowicy - od drugiej, która koaguluje w grudki lub przynajmniej jest już grubsza i ciemniejsza niż żywa krew, jeśli upłynęło zbyt mało czasu od śmierci do wypływu krwi. Ale ja, o czym świadczy mój Całun, emitowałem krew, która była już grudkowata, ponieważ byłem już martwy od jakiegoś czasu, kiedy zostałem uderzony w bok i już zamarzałem i sztywniałem, szybko, z powodu szczególnych warunków, które dały mi szybką śmierć. Dlatego przez świadectwo12 apostoła Jana, świadka mojej śmierci, jestem prawdziwym Człowiekiem. Paweł z Tarsu pisze13 do tych, którzy mogliby mu zaprzeczyć, gdyby przesadził lub skłamał, opisując mnie: "Że Jezus, niewiele niższy od aniołów, z powodu śmierci, którą poniósł, został ukoronowany chwałą i czcią, poniósłszy z łaski Bożej śmierć za wszystkich. I z pewnością było to stosowne dla Tego, dla którego i od którego wszystko pochodzi... udoskonalić przez cierpienie sprawcę ich zbawienia... On także miał ciało i krew wspólną z ludźmi, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią... Nie przyjął bowiem aniołów, ale nasienie Adama. Musiał więc być we wszystkim podobny do swoich braci, aby stać się miłosiernym i wiernym papieżem przed Bogiem i zadośćuczynić za grzechy ludu, aby cierpiąc i będąc wypróbowanym, sam mógł pomóc tym, którzy są w próbie... Nie mamy papieża, który nie mógłby współczuć naszym słabościom, będąc we wszystkim podobnym do nas, ale bez grzechu.... Każdy papież... jest ustanowiony... aby składał dary i ofiary za grzechy oraz współczuł nieświadomym i wprowadzonym w błąd, sam będąc w ułomności... Z pewnością było stosowne, abyśmy mieli takiego papieża, świętego, niewinnego, niepokalanego, oddzielonego od grzeszników, wzniesionego ponad niebiosa. Dlatego nawet Saul, uczony i współczesny Żydom moich czasów, który stał się Pawłem, pełen mądrości i prawdy, z rzeczywistością mojej historycznej postaci i światłami Ducha Świętego, świadczy, że jestem prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem, równym Ojcu przez boską i niestworzoną Naturę, równym Matce przez ludzką i stworzoną Naturę, Chrystusem bez przerwy i wiecznie doskonałym Naprawcą, Zbawicielem i Odkupicielem. A jeśli dlatego byłem Człowiekiem, dlaczego nie miałbym cierpieć pokus, jak cierpi każdy inny człowiek? Jeśli mój Ojciec zechciał uczynić mnie "we wszystkim podobnym" do was, dlaczego miałby przyznać mi niesprawiedliwy przywilej nieznajomości cierpienia i trudu pokus, których doświadczają wszyscy ludzie i na które reagują w różny sposób, w zależności od przewagi lub braku w nich dobrej woli uświęcenia się, to znaczy ich duchowości lub cielesności? Ale to właśnie dlatego, że doskonaliłem się przez ciągłe cierpienie, byłem doskonałym Gospodarzem! Gdyby Ojciec chciał, aby diabeł nie zbliżał się do Człowieka, który był Jego Słowem wcielonym, czy nie mógłby mu tego uniemożliwić? Czyż przez zespół opatrznościowych okoliczności i przez trzydzieści lat nie ukrywał Mnie przed zakusami szatana? I czyż nie mógł, gdyby zechciał, nałożyć stałych ograniczeń na pokusy, które były mi czynione, gdyby zechciał zezwolić na niektóre, ale nie na wszystkie, jako niegodne Chrystusa? Czy nie mógł uczynić mnie wyższym od ludzi i aniołów? Dlaczego więc uczynił mnie nieco niższym od aniołów i podobnym do ludzi? I czy nie ma sprzeczności w tym słowie Apostoła, który mówi, że jestem Człowiekiem we wszystkim podobnym do innych ludzi, a jednocześnie mówi, że jestem nieco niższy od aniołów? Czyż więc nie jestem do was podobny? Czyż więc nie jestem podobny do Boga, ponieważ Bóg jest większy od aniołów? Czy zatem Apostoł wypowiedział bluźnierstwo, głupotę lub fałsz? A jeśli ich nie wypowiedział, to gdzie jest ta różnica, ta równość i ta niższość bycia różnym od aniołów, niższym od nich i równym ludziom, a jednocześnie nierównym, skoro jestem trochę niższy od aniołów? Ale czy nie jest bluźnierstwem powiedzieć, że Słowo Wcielone jest niższe od aniołów? Na czym polega ta różnica, która jest we Mnie, od aniołów i ludzi? Czy nigdy nie zadawaliście sobie tych pytań ze szczerą wolą odpowiedzi i nie sprawiliście, że wasz intelekt pracował w świetle Boga? Albowiem, moje dzieci, wy wszyscy macie obowiązek poddać się Boskiemu światłu i starać się zrozumieć, starać się sami zrozumieć; nie dostosowujcie się leniwie do wyjaśnień podawanych przez innych, abyście sami nie starali się zrozumieć. Choćbyś przeczytał wszystkie księgi mówiące o Mnie i o Najwyższym Panu, nie przyniosą ci one tyle pożytku, jeśli będziesz je czytał mechanicznie, ile jedno poznanie osiągnięte własnym wysiłkiem zrozumienia, z miłującą pokorą, która ucieka się do Ducha Świętego, aby zrozumieć, z heroiczną sprawiedliwością, aby mieć Ducha Świętego za przyjaciela i być prowadzonym przez Niego do zrozumienia Boskiego języka. Tylko bowiem "ci, których prowadzi Duch Święty, są dziećmi Bożymi". Ponownie mówi to Paweł14. Naturalnym jest, że dzieci rozumieją ojcowski język. Ale powiem wam, jaka jest różnica i jak to możliwe, że jestem podobny do was, a jednocześnie nieco niższy od aniołów. Jestem podobny do was, jestem Człowiekiem, dlatego jestem niewątpliwie niższy od aniołów, ponieważ człowiek nie jest stworzeniem duchowym, najszlachetniejszym w stworzeniu, jak aniołowie, czysto duchowi, wysoce inteligentni, ponieważ są nieobciążeni ciałem i zmysłami i utwierdzeni w łasce, zawsze adorując Pana, którego myśli rozumieją i wykonują bez przeszkód. Ale czy człowiek może wznieść się do nadprzyrodzonego stopnia? Może, żyjąc dobrowolnie w czystości, posłuszeństwie, pokorze, miłości, tak jak czynią to aniołowie. I to właśnie uczyniłem. Jezus, niewiele niższy od aniołów, stał się Człowiekiem z ojcowskiego pragnienia Boga, aby mógł być Odkupicielem. Stopniowo więc z własnej woli uczynił się niższym od aniołów, aby dać wam przykład, że człowiek może, jeśli chce, wznieść się do anielskiej doskonałości i prowadzić anielskie życie. O, życie ludzkie tak zespolone z nadprzyrodzonością, że unieważnia materię w jej głosach i słabościach, aby przyjąć anielskie głosy i doskonałości! Życie pozbawione pożądliwości, życie miłością i w miłości! Człowiek, który staje się aniołem, to znaczy stworzeniem złożonym z dwóch substancji, które oczyszcza dolną część ogniem Miłości, a w Miłości są wszystkie cnoty jak wiele nasion zamkniętych w jednym owocu, tak bardzo, że można powiedzieć, że odziera się ze wszystkiego, co materialne, do tego stopnia, że nawet materia staje się godna pewnego dnia wejścia do Królestwa Ducha. Składa oczyszczoną szatę w grobie, czekając na ostateczny rozkaz. Ale wtedy powstanie uwielbiony do tego stopnia, że będzie podziwiany nawet przez aniołów, ponieważ piękno zmartwychwstałych i uwielbionych ciał będzie wzbudzać szacunek nawet u aniołów Bożych, którzy będą podziwiać tych swoich braci stworzenia, mówiąc: "Mogliśmy pozostać w łasce tylko dzięki jednej substancji; oni, ludzie, zwyciężyli próbę ducha i ciała. Chwała Bogu za podwójne zwycięstwo wybranych". Chrystus, podobny we wszystkim do ludzi, chciał osiągnąć piękno anielskiej doskonałości przez życie bez cienia grzechu, ale nawet bez pociągu do grzechu, i pozostając Człowiekiem, aby cierpieć śmierć z ciałem i krwią, aby zadośćuczynić za wady ciała, krwi i umysłu oraz za zbytki życia, z całym bólem, aby zadośćuczynić za całą winę, uczynił siebie niewiele gorszym od aniołów, uszlachetniając ludzką naturę do anielskiej doskonałości. Dlatego jestem Bogiem. I człowiekiem jestem. A ponieważ anioł jest ogniwem pośrednim między człowiekiem a Bogiem, Ja, który miałem przywrócić zerwany łańcuch, zjednoczyć was z Bogiem, z Mojego doskonałego Człowieczeństwa dokonałem połączenia między Ziemią (ludźmi) a Niebem (aniołami), przywracając Ludzkość do równej doskonałości, a nawet większej, większej niż ta, którą Adam i Ewa mieli na początku dni, kiedy człowiek był niewinny i szczęśliwy dzięki darmowemu darowi Bożemu, nie znając i nie cierpiąc ciężkiej walki ze Złem i podżegaczami grzechu. Dlatego Boskość nie została poniżona w przyjęciu nasienia Adama, ale Ludzkość została ubóstwiona, przywrócona przez wolną wolę człowieka do doskonałości, która czyni go podobnym do mojego Ojca, który nie zna niesprawiedliwości. Apostoł nie kłamie, nie bluźni i nie zaprzecza samemu sobie, gdy natchnionym słowem mówi, że Jezus, Człowiek, niewiele ustępował aniołom w heroicznej duchowości. Ani Bóg Ojciec, ani Bóg Syn, ani Bóg Duch Święty nie zaniedbali dać jedynej szaty, która odpowiadała Odkupicielowi, aby mógł być takim i odkupić was, nie tylko przez wielkie działanie Jego Ofiary, ale także przez ciągłą lekcję Jego wzrostu w łasce, aż do osiągnięcia duchowej doskonałości, a to w celu odkupienia was z waszej niewiedzy, z tej niewiedzy wynikającej z grzechu, poniżającej siłę człowieka, która sugeruje mu insynuację, że ponieważ jest bardziej z materii niż z ducha, nie może próbować swojej ewolucji w duchu. Nie. Materia wydaje ci się tak wielka i przytłaczająca, ponieważ ją widzisz i słyszysz jej bestialskie głosy. Wydaje ci się tak wielka, ponieważ się jej boisz i ponieważ nie chcesz sprawić, by cierpiała z obawy przed cierpieniem. Wydaje ci się tak bardzo, ponieważ szatan zmienia jego kontury. Wydaje ci się tak bardzo, ponieważ nie wiesz. Nadal nie wiesz, czym naprawdę jest ta wspaniała rzecz, jaką jest dusza, czym jest ta najpotężniejsza rzecz, jaką jest dusza zjednoczona z Bogiem. Zostaw lęki za sobą. Zostaw za sobą niewiedzę. Spójrz na mnie. Ja, Człowiek, osiągnąłem Doskonałość Sprawiedliwości, będąc człowiekiem takim jak ty, ponieważ tego chciałem. Naśladuj mnie. Nie bój się. Utrzymuj swoją duszę zjednoczoną z Bogiem i idź naprzód. I wznieś się. Wznieś się na świetliste równiny nadprzyrodzonego. Pociągnij swoje ciało z płonącą wolą tam, gdzie wznosi się twój duch. Stań się aniołami. Stań się serafinem. Diabeł nie będzie już w stanie zranić cię w głębinach. Jego strzały spadną u twych stóp po tym, jak trafią w twoją zbroję, a ty nie będziesz zmartwiony, tak jak ja nie byłem. Słuszne więc było, że Mój Ojciec nie obdarzył Mnie naturą inną niż ludzka, nawet jeśli mógł to uczynić. Słusznie. Nikt więc nie będzie mógł Mi powiedzieć - kiedy zaproponuję mój kodeks i powiem wam: "Postępujcie zgodnie z nim, jeśli chcecie być tam, gdzie Ja jestem" - "Możesz tam być, ponieważ różnisz się ode Mnie, w którym ciało walczy zaciekle. Ty zwyciężasz szatana, ponieważ w Tobie nie ma ciała sprzymierzonego z szatanem". Nikt nie może zarzucać Mi łatwego zwycięstwa ani zniechęcać się różnicami w stworzeniu. We Mnie i w tobie są te same rzeczy: ciało, intelekt i duch, aby żyć, rozumieć i zwyciężać. Nasienie Adama Ja. Nasienie Adama ty. Słyszę, jak szemrzesz: "Byłeś bez winy. My....". Adam również był bez winy, ale zgrzeszył, ponieważ chciał zgrzeszyć. Ja nie chciałem grzeszyć. I nie zgrzeszyłem. Ja, Człowiek, nie zgrzeszyłem. Mój Ojciec stworzył Mnie z tego samego nasienia, co ciebie, aby pokazać ci, że bycie człowiekiem nie oznacza bycia grzesznym. Tak jak wy jesteście Mną w ludzkiej naturze. Bądźcie takimi, jakim Ja jestem w zwycięstwie. Ojciec uczynił Mnie Człowiekiem, mając z wami wspólne ciało i krew, aby pokonać szatana przez śmierć, żądając, aby sprawca waszego zbawienia stał się doskonały jako Człowiek z własnej woli i przez cierpienie, i aby osiągnął chwałę z powodu śmierci, którą poniósł. Czyż nie jest śmiercią również wiedzieć, jak umrzeć wszystkiemu, co uwodzi? Czyż nie jest ciągłą śmiercią dla wszystkiego, co jest pożądliwością, aby żyć wiecznie w Niebie? Zacząłem spożywać Moją Ofiarę, aby pokonać szatana, świat, ciało, triumfujące zbyt długo, od pierwszego aktu woli przeciwko głosom ciała, świata i jego mrocznego króla. Umarłem dla Siebie, aby żyć. Umarłem dla Siebie, abyś żył Moim przykładem. Umarłem na krzyżu, aby dać ci Życie. Przeznaczony, aby stać się waszym miłosiernym Papieżem, musiałem poznać ludzkie zmagania o wiedzę człowieka i pozostać wiernym przed Bogiem, aby nauczyć was, jak pozostać takimi. Miłosierny Papież, abym cierpiąc i będąc wypróbowanym, nie miał wyniosłej odrazy i lodowatej izolacji tych, którzy patrząc na swoich grzesznych lub słabych braci mówią: "Jestem od nich lepszy i odwracam się od nich, nie chcąc kalać mojej doskonałości" i nie wiedzą, że należą do wiecznej rasy faryzeuszy. Papieżu doświadczony i miłosierny, abym był współczujący i gotowy wyciągnąć rękę, Ja, Zwycięzca zła, do słabych, którzy nie zawsze wiedzą, jak je zdeptać tak jak Ja. Powiedz mi, dla kogo skandaliczne jest czytanie, że cierpiałem tę pokusę, czyżbym obraził moją Boską i ludzką Doskonałość, ponieważ zbliżył się do Mnie Kusiciel? Że to się we Mnie zmieniło? Co stało się zepsute? Nic. Nawet najbardziej ulotna myśl. Czyż ta pokusa nie jest najbardziej powszechna i najbardziej popierana przez ludzi? Czyż nie jest ona najczęściej wykorzystywana przez szatana właśnie dlatego, że wie on, iż najłatwiej jest uzyskać na nią zgodę? Czyż nie przez te drzwi, przez nieczystość, przez pożądliwość, szatan wielokrotnie wchodzi do serc? Czyż nie jest to jego ulubiony sposób i jego ulubiona broń, by wejść i zepsuć? Jaki inny sposób obrał na początku dni człowieka, aby skalibrować wolną od kąkolu roślinę ludzkości? Jak udało mu się zepsuć niewinność dwojga Potomków? Gdyby czyn Ewy ograniczył się do nierozważnego zbliżenia się do zakazanej rośliny, a nawet słuchania Węża, ale bez posłuszeństwa lub ulegania jego insynuacjom, czy powstałby grzech? Czy nastąpiłoby potępienie? Nie. Wręcz przeciwnie, przodkowie, odrzucając szatańskie pokusy, naśladowaliby dobrych aniołów na próżno kuszonych przez Lucyfera do buntu i mieliby wzrost łaski. Powtarzam: bycie kuszonym nie jest winą. Winą jest uleganie pokusie. I Ewa, i Adam nie zostaliby ukarani za nieroztropność, za którą już odpokutowali, opierając się pokusie. Bóg jest kochającym i cierpliwym Ojcem. Ale Ewa, podobnie jak Adam, nie odrzuciła pokusy. Pożądliwość umysłu, tj. pycha, serca, tj. nieposłuszeństwo, przyjęta do ich dotychczas nieskalanych dusz, zepsuła je, budząc nieczyste gorączki, które Szatan zaostrzył do punktu delirium i zbrodni. Nie używam niewłaściwych słów. Mówię "zbrodnia" i to jest słuszne. Czyż grzesząc, nie dopuścili się przemocy wobec swego ducha, raniąc go i poważnie nękając? Czyż nie jest zbrodnią przeciwko duchowi to, co czyni grzesznik, który zabija śmiertelną winą lub rani, nieustannie osłabiając go wrodzonymi wadami, własnego ducha? Przyjrzyjmy się razem narastającemu paroksyzmowi winy i stopniom upadku, a następnie porównajmy to z epizodem mojego kuszenia. Jeśli ma się czyste oko i szczere serce, nie można przegapić wniosku, że pokusa, niewątpliwy element zła, nie staje się grzechem, ale zasługą dla tych, którzy wiedzą, jak ją cierpieć, nie ulegając jej. Cierpieć to nie znaczy cieszyć się. Cierpi się męczeństwo, nie cierpi się przyjemności. Pokusa jest znoszona przez świętych, ale pokusa jest wypaczoną przyjemnością nieświętych, którzy ją przyjmują i są jej posłuszni. Tak więc 15: Ewa, obdarzona wiedzą współmierną do jej stanu - zauważ to dobrze, ponieważ obciąża winę, a zatem jest świadoma wartości roztropności - idzie do zakazanego drzewa. Pierwszy drobny błąd. Idzie tam lekko, nie z dobrym zamiarem zebrania się w centrum Edenu, aby odizolować się w modlitwie. Tam nawiązuje rozmowę z Nieznanym. To nie zjawisko gadającego zwierzęcia czyni ją czujną, podczas gdy wszystkie inne miały głos, ale nie miały słów zrozumiałych dla człowieka. Drugi błąd. Trzeci: w swoim zdumieniu nie wzywa Boga, aby wyjaśnił jej tajemnicę, ani nie pamięta, ani nawet nie zastanawia się nad tym, że Bóg powiedział swoim dzieciom, że było to drzewo dobra i zła, a zatem nierozważne było przyjmowanie czegokolwiek, co z niego pochodziło, bez uprzedniego zapytania Pana o jego prawdziwą naturę. Czwarty błąd: silniejsza wiara w twierdzenia Nieznanego niż w rady Stwórcy. Piąty: chciwość poznania tego, co wiedział tylko Bóg i stania się jak Bóg. Po szóste: żarłoczność zmysłów, pragnących smakować, patrząc, macając, wąchając, jedząc to, co Nieznany zasugerował, aby uchwycić i posmakować. Po siódme: od kuszenia do stania się kusicielką. Przejście od służby Bogu do służby Szatanowi, zapomnienie o słowach Boga w celu powtórzenia słów Szatana swojemu towarzyszowi i przekonania go do kradzieży prawa Bożego. Arsion był teraz w najwyższym stopniu. Wznoszenie się fatalnego łuku osiągnęło najwyższy punkt. Tam grzech został całkowicie skonsumowany wraz z przylgnięciem Adama do pochlebstwa jego towarzysza i był to upadek tych dwóch po drugiej stronie krzywej. Szybki upadek, znacznie szybszy niż wznoszenie się, ponieważ był obciążony winą, a wina została spotęgowana przez jej konsekwencje: to znaczy ucieczkę od Boga, niewystarczające przeprosiny pozbawione miłosierdzia i sprawiedliwości, a także brak szczerości w wyznaniu winy, duch ukrytego buntu, który uniemożliwia proszenie o przebaczenie. Nie ukrywają się z powodu bólu, że są skażeni winą i ukazują się jako tacy w oczach Boga, ale dlatego, że są nadzy, to znaczy z powodu złośliwości, która teraz w nich weszła i nadaje nowe aspekty wszystkim rzeczom, i czyni ich tak ignorantami, że nie wiedzą już, jak odzwierciedlać Boga, który ich stworzył i dał im życie. który ich stworzył i dał im całe Stworzenie, dobrze wiedział, że są nadzy, ani nie starał się ich przyodziać, ani nie wzgardził kontemplowaniem ich jako takich, ponieważ nie było potrzeby zakrywania niewinności ani nie było pogardy w kontemplowaniu niewinnego ciała. Posłuchaj odpowiedzi dwóch winnych mężczyzn, dokładnego wskazania nieodrzuconej pokusy i jej konsekwencji winy: "Usłyszałem Twój głos i przestraszyłem się, bo byłem nagi, ukryłem się", "Niewiasta, którą mi dałeś za towarzyszkę, ofiarowała mi owoc i zjadłem z niego", "Wąż mnie uwiódł i zjadłem z niego". Wśród tak wielu słów brakuje jedynego, które powinno się tam znaleźć: "Przebaczam, bo zgrzeszyłem". Brakuje zatem miłości do Boga. Brakuje miłosierdzia wobec bliźniego. Adam oskarża Ewę, Ewa oskarża węża. Wreszcie brakuje szczerości wyznania. Ewa wyznaje to, co jest niezaprzeczalne. Ale wierzy, że może ukryć przed Bogiem wstępne etapy grzechu, to znaczy swoją nieostrożność, swoją słabą wolę, czyniąc pierwszy krok w kierunku nieposłuszeństwa wobec świętego przykazania, aby nie ulegać pokusie zerwania zakazanego owocu. To polecenie powinno być dla niej ostrzeżeniem, bardzo inteligentnym, aby uświadomić jej, że nie są tak silni, aby mogli bezkarnie grzeszyć, nie posuwając się nawet do grzechu. Dojdą do tego, doskonaląc własną wolą wolność przyznaną im przez Boga, wykorzystując ją wyłącznie dla Dobra. Dlatego Ewa okłamuje Boga, milcząc na temat powodu, dla którego zjadła owoc: aby stać się jak Bóg. Tutaj potrójna pożądliwość jest w człowieku. Wszystkie oznaki przyjaźni z wężem przejawiają się w dumie, buncie, kłamstwie, pożądliwości, egoizmie, które zastępują cnoty, które istniały wcześniej. A teraz porównajmy to spotkanie Lucyfera z Potomkami ze spotkaniem Lucyfera ze Mną, nowym Adamem, który przyszedł, aby przywrócić porządek naruszony przez pierwszego Człowieka. Ja również udaję się w odosobnione miejsce. Ale dlaczego? Kiedy? Po co? Aby przygotować się przez pokutę - niezbędne przygotowanie do dzieł Bożych - do mojej misji, która miała się wkrótce rozpocząć. Ochronny spokój domu, rodziny, mojego miasta ustał, spokój, którego nie mogły dotknąć nieuniknione kontrasty myślowe między Mną a krewnymi, Ja cały duch, oni całe człowieczeństwo i marzenie o ludzkich radościach dla Mnie. Nadszedł czas ewangelizacji, niebezpieczeństwa wywyższenia i nienawiści, kontaktu z grzesznikami i ze wszystkim, co tworzy to, co powszechnie nazywa się światem. Przygotowuję się przez pokutę i modlitwę. Dopełniam moje przygotowanie zwycięstwem nad szatanem. Och, dobrze czuł, że Zwycięzca zmartwychwstał, widząc Mnie tetragonicznego wobec nieczystego uwodzenia i silnego wobec głodu, pychy i chciwości. Ale chcę, abyś kontemplował Mnie w tej części, którą oceniasz jako niestosowną, i dokonał porównania Czystego Jezusa z czystą Parą Rodziców, w których trucizna Węża mogła działać, ponieważ chcieli Go przyjąć i ponieważ nie chcieli cierpieć wysiłku odrzucenia Go, ponieważ nierozważnie zbliżyli się do Niego. Nie szukałem szatana. Nie byłem też poszukiwany. Stwierdziwszy, że mnie ma, cierpiałem z powodu jego bliskości. To było konieczne doświadczenie, aby być waszym miłosiernym papieżem, wypróbowanym tak jak wy, nie gardzącym wami, przykładem dla was. Oto ja, ludzie, oto Chrystus kuszony, ponieważ był człowiekiem, a nie pokonany, ponieważ dobrowolnie doprowadził swoje człowieczeństwo do doskonałości "nieco mniejszej niż anielska". Aniołowie nie mają ciała, dlatego nie mają zmysłów, dlatego nieczystość nie może ich skrzywdzić ani niepokoić bardziej lub inaczej niż mnie: z przerażeniem tego brutalnego grzechu. Oto Chrystus, który nie ucieka niegodziwie, by być ściganym, ani nie targuje się, nie handluje ani nie kłóci się z Kusicielem o tak niską rzecz, o której nie warto dyskutować. Niech człowiek, najszlachetniejsze stworzenie na ziemi, obdarzone rozumem, duchem i świadome swego celu, nie zepsuje się przez rzeczywisty lub metaforyczny kontakt z pożądliwością. Niech nie kontempluje. Niech nie dyskutuje. Podnieś oczy. Celuj w Boga. Ujrzyj, jako dziecko Boże, Boga i bliźniego. Wzywaj Boga. Milcz z szatanem i z samym sobą, w tej części siebie, która dyskutowałaby o rzeczach cielesnych. Milczenie warg i milczenie myśli w sprawach, które wydzielają mordercze opary. Nie zawsze jest to cisza, gdy usta są nieruchome. Czasami pod spodem jest serce, myśl, wola, które mówią i szaleją nieczysto, nawet jeśli usta milczą, a oczy pozostają spuszczone lub wykrzywiają się w natchnionych pozach, by zwodzić ludzi. Ludzie, którzy widzą zewnętrzną stronę człowieka. Nie Bóg, który widzi wnętrze człowieka i który brzydzi się każdą formą psychicznego kłamstwa, aby wydawać się świętym, oraz psychiczną żądzą i wyrachowanym kłamstwem. Dlaczego szatan rozpoczął swoje kuszenie od nieczystości? Ponieważ ten grzech jest najbardziej rozpowszechniony. Występuje w każdym miejscu i części świata, we wszystkich klasach i niestety w każdych warunkach. Ma wiele imion. Czasami nawet maskuje się legalnością, ale brudzi legalnymi talami, takimi jak łóżka prostytutek, i milczę na temat innych rozważań. Ponieważ tak dobrze mu służyło za pierwszym razem, aby umieścić złośliwość w sercu człowieka. Ponieważ myślał, że tylko w ten sposób może na zawsze zniszczyć odkupieńcze myślenie, psując niezastąpionego Odkupiciela. Ponieważ w końcu musiał się upewnić, czy jestem Odkupicielem. Wyczuł, że jestem teraz na świecie. Szukał Mnie. Wszędzie była świętość. Ale we wszystkich widział względność, która sprawiała, że był niepewny. Przez tak wiele lat nie był w stanie przebić zasłony, która okrywała tajemnicę Mojej Matki i Moją własną. Manifestacja Jordanu wstrząsnęła nim. Ale strach przed Mną wciąż sprawiał, że wahał się, czy dać sobie pokój. Chciał i nie chciał wiedzieć, kim jestem. Wiedzieć, aby łudzić się, że Mnie pokona. Nie wiedzieć, aby łudzić się, że nie zostanie pokonany przez Człowieka. Kusił Mnie tym. Moja stanowcza postawa, tak różna od postawy każdego człowieka, który albo ucieka, albo się boi, albo się poddaje, albo szydzi, wmawiając sobie, że jest silny, a potem upada bardziej niż ten, który ucieka, powiedziała mu, kim jestem. Przekonany o moim istnieniu, nalega. W jego pierwszej pokusie pozostałe trzy są już przyćmione, a zwłaszcza ostatnia. Moje oczy go zamrażają. Moje milczenie go irytuje. Mój spokój go przeraża. Czuje się przeciwny sile, którą próżno mieć nadzieję nagiąć. Czuje, że Czysty nie może być odepchnięty przez nieuczciwy owoc, który mu oferuje. Próbuje więc pozornie zgodnego z prawem uwodzenia: "Powiedz kamieniom, aby stały się chlebem. Głód chleba pochodzi od człowieka, nie jest bardziej zwierzęcy niż pożądanie, głód ciała. A więc jako człowiek, syn Boży nie dlatego, że Słowo, ale dlatego, że nasienie Adama jak ty, odpowiadam. Odpowiadam, by trzykrotnie oddać cześć Panu. A szatan, przekonany, że dalsze próby są bezcelowe, nie zaoferował mi więcej pożądania. Ludzie tego nie robią. Są głupsi od szatana i kusili mnie, aby móc powiedzieć tłumom: "On jest grzesznikiem". Strony Dzieła pokazują, że ludzie nigdy nie mieli więcej szczęścia niż szatan. Kuszony we wszystkim i przez wszystkich, pozostałem bezgrzeszny. Wieczny Papieżu, z własnej woli zachowałem się niewinny, niepokalany, oddzielony od grzeszników, uczyniony aniołem, który zniósł zmysł, aby służyć tylko duchowi. Czy możesz powtórzyć, że ten epizod jest niewłaściwy? Że jest heretycki? Czy heretyckie jest stwierdzenie Pawła w jego liście16 "kuszony we wszystkim, wypróbowany we wszystkim, będąc człowiekiem pośród ludzi", z ciałem, krwią, intelektem, wolą, tak jak ty? Heretyk Paweł, który pisze do Filipian: "Czy macie w sobie te same uczucia, co Chrystus, który istniejąc w postaci Bożej, nie uważał tej równości za rabunek, ale unicestwił samego siebie, przyjmując postać sługi i stając się podobnym do ludzi, ukazał się jako zwykły człowiek"? Czy nie wydaje ci się, że w tym "unicestwieniu" Syna Bożego jest nie tylko odrażająca śmierć na krzyżu, ale także nędza bycia traktowanym jak człowiek przez szatana i świat, którzy z nieubłaganym oblężeniem zaatakowali mnie i otoczyli pokusami, dając mi utrapienie? Czy nie wydaje ci się, że w tym, że nie uważam mojej równości z Bogiem za rabunek, ale chcę być Człowiekiem, Człowiekiem zadośćuczyniającym, Człowiekiem odkupieńczym traktowanym jak człowiek, pokazującym się jako Bóg przez swoje codzienne bohaterstwo, nie kryje się tyle piękna i sprawiedliwości? A cóż takiego jest we Mnie, czego wy nie macie? I co takiego uczyniłem, czego wy nie możecie uczynić? Mówię o waszym własnym uświęceniu, abyście stali się doskonali jak nasz Ojciec w niebie. Przeczytaj ponownie z czystym sercem i bez uprzedzeń, po tej mojej lekcji, epizody, które kwestionujesz jako niewłaściwe, i powiedz mi, czy nadal możesz je tak nazywać. Sprzeciwiasz się, uparcie, by nie wypowiadać słowa, drugiego pod względem piękna wśród wszystkich słów, którym jest "przebacz mi" - tak jak pierwszym jest "kocham cię" - mówisz: "Ale Ty powiedziałeś Judaszowi17 , że w Tobie jest Dobro i Zło. To nie jest wygodne! I dalej mówisz: "Pokusa jest gryząca. Akt zaspokaja, a czasami przyprawia o mdłości, podczas gdy pokusa nie upada, ale jak przycięte drzewo rzuca mocniejsze liście", a to sugeruje, że byłeś zmartwiony, i to coraz mocniej, nie ulegając nieczystej pokusie. Czy ty też jesteś jak Judasz, który nigdy mnie nie zrozumiał, który nie mógł mnie zrozumieć, który nie mógł mnie zrozumieć, ponieważ był zbyt pełen swojego chorego człowieczeństwa, które rzucało swoje odbicia na wszystko? Jeśli taki jesteś, mówię ci, abyś zmienił swoje myślenie. I mówię ci, żebyś pamiętał, do kogo mówiłem. Do człowieka, który z premedytacją i wytrwale grzeszył, a zwłaszcza pożądał, nie mógł przyjąć zwierzeń Chrystusa z należytym szacunkiem i uwierzyć, że są prawdą. Dla Jana mogłem otworzyć swoje serce. Czysty spośród uczniów Chrystusa mógł uwierzyć i zrozumieć tajemnice Czystego Chrystusa. Drugi ... był niepoprawnie nieczysty i był demonem. Milczałem z nim jak z szatanem. Tak z ojcem, jak z synem, ponieważ w rzeczywistości Judasz chciał, aby Szatan był ojcem zamiast Boga. Do ucznia więc, chorego na zmysłowość, mówiłem tak, jak mogłem mówić, aby być ponownie wysłuchanym, kończąc stwierdzeniem: "Nigdy się nie poddałem" i zastrzegając sobie prawo do zademonstrowania mu, że można żyć jak aniołowie tylko wtedy, gdy się tego pragnie. Demonstracja: jedyna rzecz, jaką szatan może zrobić, jeśli nie dobre, ciche, niedrażniące. Nie poddałem się. Mówię ci to tak, jak powiedziałem Judaszowi. Nikt Mi tego nie zabronił. Ojciec dał Mi wolną wolę, tak jak każdej narodzonej kobiecie. Mogłam zatem zaakceptować zarówno Zło, jak i Dobro i podążać za tym, czego chciałam. Chciałam podążać za Dobrem. Nie chciałam podążać za złem. Nie. Syn Człowieczy nie chciał grzeszyć. Szatan rozpalał ogień wokół Mnie, w sercach tych, którzy otaczali Mnie nienawiścią lub niezdrową miłością, aby wzbudzić ludzkie reakcje. Cierpiałem wszelkiego rodzaju pokusy. Moja wola zawsze dominowała, Moja czystość gasła tam, gdzie rozpalała się żądza, by Mnie kusić. Czystość, nie tylko moja, czyni to wokół siebie i zasłania nawet te szczegóły, które są prymitywne i kuszące tylko dla tych, którzy mentalnie lub materialnie karmią się nieczystymi rzeczami. Nie dla innych. Powiedziałem18: "Wszystko jest czyste dla czystych". To jest słowo boskiej mądrości. Im bardziej człowiek wzrasta w doskonałości, tym bardziej jest atakowany przez zewnętrzne siły zła, którymi są szatan, świat, ludzie. Ale w człowieku wypełnionym Bogiem, nasyconym czystością, uczynionym nieco niższym od aniołów przez swoje pragnienie doskonałości, ataki nie są śmiercią, ale życiem, nie przygnębieniem, ale chwałą. Nie ma świętego, który nie cierpiałby pokus. Nie ma ukoronowanego w niebie, którego korona nie byłaby zdobiona perłami i rubinami jego płaczu i smutku, czasem męczeństwa aż do krwi z powodu dokuczliwości szatana i jego sprzymierzeńców. Męczennikami są nie tylko ci, którzy polegli na arenach i sądach prześladowców. "Wielki ucisk", o którym mówi Jan 19, jest również tym, a stuła błogosławionych została oczyszczona we krwi Baranka, ale także w paleniu i torturach miłującej woli i nienawidzącej pokusy. Nie chciałem się różnić od ciebie, ani żebyś nie mógł przyjść tam, gdzie ja jestem. Ja jako ty. Ty jak Ja. Kuszony i zwycięski, aby być "bogami" w królestwie Bożym. Prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek, zamanifestowałem moc Boga i zdolność człowieka do stania się "bogiem" zgodnie ze słowem20 psalmu i Pawła. Odpowiedziałem wam słowami moich apostołów połączonymi z moimi własnymi. Masz bowiem trudności z uznaniem słów małego Jana za święte. Te od moich apostołów, nie możesz mieć trudności z ich przyjęciem, nie możesz wątpić w ich nadprzyrodzony autorytet. Czytacie je przy ołtarzu, komentujecie je na ambonach, nauczacie ich z katedr. Trzymasz je więc jako słowa prawdy. A te słowa potwierdzają moją tezę, nie twoją: że będąc Człowiekiem, było rzeczą naturalną, że powinienem być kuszony; że pokusa nie jest niewygodna dla Chrystusa; że Chrystus nie wychodzi z niej zniechęcony, ale tym bardziej uwielbiony, ponieważ papież, który miał współczuć słabym i wprowadzonym w błąd, będąc wypróbowany jak oni i będąc otoczony ułomnościami jak oni, był w stanie zachować siebie świętego, niewinnego, niepokalanego, oddzielonego od grzeszników w takim stopniu, w jakim naśladuje ich w złu, ale ich miłosiernego brata, aby powiedzieć21 wszystkim: "Przyjdźcie do Mnie wy, którzy jesteście zasmuceni i znużeni, a Ja was pokrzepię". I kończę słowami, które powiedziałem trzy lata temu małemu Janowi: "Nie myśl więcej o najniższych czynach szatana wobec Chrystusa, kiedy masz tysiąc wybranych czynów Chrystusa do medytacji i naśladowania w Dziele"".


[Daty 24 i 27 lutego 1947 r. to rozdziały 568 i 569 EVANGELO].