[Z tej samej daty jest rozdział 374 dzieła EVANGELO. Pomijamy słowa "poprzedza, poprzedza, następuje", gdy rozdziały dzieł znajdują się w oddzielnych zeszytach, tak że nie jest możliwe ustalenie, czy ich pisanie poprzedza, czy następuje po pismach tej samej daty, które są tutaj podane].
Przez 48 godzin miałem obecność św. Teresy od Dzieciątka Jezus, ludzką i chwalebną jednocześnie, ponieważ jest promienna, oparta na świetlistych chmurach, ale tak jak była w klasztorze w Lisieux. Nie ma Krucyfiksu w ramionach. Ale ma białą pelerynę na brązowej szacie. Nie widzę lewej ręki ukrytej pod płaszczem. Ale widzę prawą, piękną. Pochylając się od przedramienia w dół z płaszcza, który lekko odsunął, trzyma różę między palcami. Piękną różę o cudownym złocistożółtym kolorze, jedną z tych lekko rozłożystych róż o bardzo zawiniętych płatkach: nazywanych hybrydami, jak sądzę, bez kolca na ciemnozielono-czerwonej łodydze, z ciemnozielonymi liśćmi, błyszczącymi, pastowatymi, jakby zrobionymi z wosku. Nie znam nazwy botanicznej. Trzyma go tak lekko między kciukiem a palcem wskazującym, z koroną skierowaną ku ziemi, z ręką wyciągniętą ku ziemi, że wydaje się, że zaraz go upuści. Mówię do niej: "Puść ją! Róża dla mnie!...". Uśmiecha się, ale nic nie mówi. Ale to taki radosny, dowcipny, zachęcający uśmiech. Teraz sugeruje, że chce mówić. Wyjaśniając to dyktando, wyjaśniam, że myślałem sobie o... ograniczeniach i lukach oraz innych drobiazgach, które znam z listów z Carmel2. Jestem trochę zdumiony, że medytujące dusze mogą być tak okiełznane i głuche, niezdolne do usłyszenia tego, co jest Dobre i bezpieczne, do czynienia skrupułów itp. itd. A św. Teresina w końcu mówi: "To są ciężary miłości. Są łatwe. Są przeszkodą. Źródłem jest nadal przebiegłość diabła, który opiera się na łatwych skrupułach, na lękach, na tej samej nieuporządkowanej chęci bycia dobrym, aby w rzeczywistości uniemożliwić duszom bycie dobrymi, stawanie się dobrymi za pomocą Bożych środków, czy to zwyczajnych, czy nadzwyczajnych. Jest to nieuporządkowany zapał, aby chcieć to zrobić szybko, za pomocą własnych środków, z obawami, że nie wiemy, jak to zrobić. Ale pozostawmy to biednym światowcom, którzy nie znają nieskończonej dobroci, cierpliwości i wytrwałości Boga oraz czasu, jaki Bóg daje tym, którzy Mu ufają, że wszystko dobrze uczyni! Po co się bać, skoro mamy do czynienia z Ojcem? Po co mówić: "Pospiesz się, pospiesz się, bo nie zdążę", skoro wiemy, że On ma czas jako swojego sługę, a czas nie może buntować się przeciwko byciu tym, czego On chce dla każdego życia? Dlaczego mielibyśmy chcieć powiedzieć: "Chcę się uświęcić w ten czy inny sposób, przez tę czy inną praktykę, ponieważ brakuje mi tego czy tamtego", skoro mamy Mistrza, który wie, że i w czym musimy się uświęcić, i za pomocą środków niewyobrażalnych dla stworzenia zapewnia to? Nie. Nie wolno nam tego robić. Te błędy, łatwe u katolików, którzy są w świecie, są bardzo łatwe w klasztorach. Tak wiele jest dusz i tak wiele jest środków i sposobów uświęcenia. Jedno płótno nie może wystarczyć dla nich wszystkich w jeden sposób. Dusza musi być wolna, ponieważ poślubiła Wolnego. Dusza musi być "oblubienicą", ponieważ jest poślubiona. Nie poślubia się w pieluszkach, ale wtedy, gdy jest się w stanie zrobić przynajmniej to, co niezbędne dla oblubieńca i domu. Czyż nie jest to prawdą? Nie jest łatwo uświęcić się w klasztorach. Uratowanie siebie jest nadal łatwe. Ale kroczyć drogą Chrystusa, całą złotą, choć skropioną uciskiem, czerwoną krwią i mokrą od płaczu, nie jest łatwo. Ale jest to droga świętości. Siostrzyczko, powiedz moim siostrom, że mają pobożność i posłuszeństwo. One nie są niewolnicami. Są "oblubienicami". Oblubienice nie są zobowiązane do posłuszeństwa. To jest dla niższych. Oblubienice-królowe mają obowiązek i prawo rozumieć i stosować głosy i słowa Oblubieńca i Króla, wypowiadane w oblubieńczej komnacie ducha, przed jakimkolwiek innym głosem. W Księdze Estery3 jest powiedziane, jak ona, nawet wiedząc, że pojawienie się w wewnętrznej komnacie w obecności króla i bez wezwania tam oznaczało "śmierć", pojawiła się tam. Ale zdając sobie sprawę, że Bóg był w modlitwie Mardocheusza, założyła swoje królewskie szaty i pojawiła się w wewnętrznej sali przed królem siedzącym na tronie. Król polubił tę skromną, ale królewską oblubienicę i wyciągnął do niej swoje berło, aby uczynić ją świętą w oczach świata, i był jej tak drogi, że obiecał jej4 każdą modlitwę. Estera, panna, ale oblubienica, wiedziała, jak mieć wolę, która była poskromiona, ale wolna i zwiewna. Niech nie ulegają poniżającym pułapkom demona, które stwarzają skrupuły, by nałożyć na nich łańcuchy. Och! Byłem "ostatnim" w Lisieux, a ona, wielka przeorysza, była potężna, a jej mały "dwór" był jej wierny! Ale powietrze dusz i dla dusz było dobrze zastałe, światło dobrze szare, przestrzeń tak mała, kiedy do niej wszedłem! Och, to nie wystarczyło do odrodzenia dusz w serafiny! Odważyłem się uczynić powietrze, światło, przestrzeń, ja "mały". Nie z dumy. Sprawiło mi to ból. Ale chciałem uczynić z mojej duszy serafina ze złotymi skrzydłami. W przeciwnym razie bezużyteczne byłoby uczynienie mnie więźniem! ... Chciałem uczynić moją duszę "silną". Dla ciała, tak, to był mój środek, by iść do Miłości. Ale dla duszy, nie. I dla miłości, która jest celem życia chrześcijańskiego, chciałem dla siebie: powietrza, światła, przestrzeni, dla skrzydeł serafinów ziemi, klasztoru. Byłem "strasznym małym dzieckiem", które mówiło prawdę, które pragnęło prawdy. Zwiewna pobożność jest prawdą, podczas gdy skrupulatna pobożność jest nieprawdą. Wydawałem się5 z dziwnego materiału. Ale ponieważ podobałam się Panu, na mojej drodze, która wydawała się bezrefleksyjnym małym dzieckiem, teraz chodzą ci, którzy są zbawieni, ponieważ czynią się "jak małe dzieci, których królestwem jest niebo". Chodź, zaśpiewajmy, siostrzyczko, nasz Magnificat6, my, których Bóg dostrzegł w naszej "małości" i dlatego "wziął nas na swoje łono, jak matka, i dał nam imię lepsze od synów i córek, imię wieczne, które nigdy nie zginie"". I uśmiecha się, wystarczająco jasno, by dać mi poczucie ekstazy....
[Daty 3-7 lutego 1946 r. to rozdziały 375, 376, 378 i 379 EVANGELO].
1 S. Teresina z B.G., wspomniana już w "wizji" z 3 stycznia 1946 r. i kilkakrotnie
2 Karmel to klasztor mniszek karmelitańskich, które były odbiorcami "dyktand" kilka razy od 24 grudnia 1945 roku. Wyjaśnienie poprzedzające "dyktando" św. Teresy zostało napisane, być może później, na małej kartce papieru, która została następnie wklejona na dole strony z autografem.
3 jest powiedziane w Estery 4: 10-11; 5: 1-8.
4 obiecywanie im, zamiast obiecywania im, jest naszą poprawką.
5 Parvi, czyli pojawić się. Po tym następuje cytat z Mateusza 18: 2-4; 19: 14; Marka 10: 14-15; Łukasza 18: 16-17.
6 Magnificat, który znajduje się w Ewangelii Łukasza 1:46-55. Po nim następuje cytat z Księgi Izajasza 56:5.