Mówi Maryja: "W ubiegłą sobotę mówiłam wam o moich radościach. Dziś opowiem wam o moich smutkach. Nie będę ci ich ilustrować. Zilustrowałam je już307 wszystkie oprócz jednego. I wkrótce ci je zilustruję. Ale sprawię, że zrozumiesz je w ich największym znaczeniu. Tak jak każda radość nie była tylko dla Mnie, bo byłoby to egoizmem, tak każdy smutek nie ranił Mnie tylko dla Mnie, ale dlatego, że nosząc was wszystkich we Mnie, Matce wszystkich wierzących, odczuwałem we Mnie wszystkie rany waszych duchów. I jeśli radości rozkwitały dla Mnie w róże dopiero wtedy, gdy czyn został dokonany - a róże były krótkotrwałe, ponieważ ręka człowieka i tchnienie szatana wyrwały ten kwiat, czyniąc go nieważnym dla zbyt wielu zbyt wcześnie - to smutki były cierniami wbitymi w Moje serce od pierwszej chwili i nigdy już nie wyrwanymi. Dlatego nawet moi ilustratorzy nie przedstawiają mnie z siedmioma różami kwitnącymi z mego serca, ale z siedmioma mieczami, a jeśli są tacy, którzy przepasują mnie różami, to przepasują mnie w taki sposób, że kwiecista opaska sama w sobie jest torturą, ponieważ łodygi są pełne cierni. Jestem prawdziwie mistyczną Różą i nie mam cierni na łodydze, ponieważ jestem Pełnią Łaski. Ale w moim sercu są wszystkie ciernie ludzkich wad, które pozbawiają mnie moich dzieci i obrażają mojego Jezusa. Pierwszy smutek był nie tylko z powodu mojej miłości jako Matki Bożej. Znałam swój los. Znałam go, ponieważ nie byłam nieświadoma losu Odkupiciela. Proroctwa mówiły o Jego wielkim cierpieniu. Duch Boży zjednoczony ze mną oświecił mnie jeszcze bardziej, niż mówiły proroctwa. Tak więc od chwili, gdy powiedziałam308: "Oto służebnica Pańska", objęłam Smutek razem z Miłością. Ale jakże smutno było słyszeć i już widzieć, że ludzie biorą Dobro, które stało się ciałem, aby uczynić z niego Zło. W szyderstwach309 skierowanych do Symeona widziałem niezliczone szyderstwa, świętokradcze zaprzeczenia niezliczonej liczby ludzi. Jezus przyszedł, aby przynieść pokój. A ludzie w Jego imieniu lub przeciwko Niemu prowadzili wojnę o Niego i między sobą. Wszystkie schizmy, wszystkie herezje, wszystkie ateizmy, oto były przede mną... i jak dywan mieczy czekały, by rozerwać moje serce. Drugi smutek, który zilustruję wam we właściwym czasie, nie był spowodowany wyłącznie niewygodami ucieczki. Był on jednak przepojony goryczą z powodu tego, że biedna ludzka moc, tak długo jak Bóg na nią pozwala, zamiast chronić się przed prawdziwą mocą i stać się "wielką" poprzez stanie się "sługą Boga", z żądzy władzy stała się mordercą i zabójcą. Mordercą niewinnych. To już był wielki grzech. Ale morderczyni Boga była grzechem bez porównania większym. A jeśli Przedwieczny na to nie pozwolił, nie przeszkodziło to w tym, by wina była równie aktywna. Ponieważ pragnienie czynienia zła i próba jego popełnienia są tylko o jedną dziesiątą stopnia niższe niż dopełniona wina. A jednak ilu "wielkich" od tamtego czasu do końca czasów naśladowałoby Heroda i podeptało Boga, aby stać się "bogami". Oto widziałem tych szakali, którzy zabijali, aby zniszczyć Boga, i razem z Synem przytuliłem do serca wszystkich prześladowanych za wiarę i słyszałem ich święte jęki zmieszane z bluźnierstwami tyranów, a nie wiedząc, jak przeklinać, płakałem... Droga z Betlejem do Egiptu była naznaczona moim płaczem. Trzeci smutek. Oto szukałam Jezusa, zagubionego nie z mojej winy ani z winy mojego małżonka. Moje Dziecko chciało to zrobić, aby jako pierwsze zaapelować do serc i powiedzieć im: "Nadeszła godzina Boga". Ale w milionach istot, które by to były, jak wiele z nich nie straciłoby Boga! Tracimy Go z własnej winy lub z Jego woli. Kiedy Łaska umiera, Bóg schodzi na manowce. Kiedy Bóg chce przynieść większą Łaskę, tam się ukrywa. W obu przypadkach następuje spustoszenie. Grzesznik, który umiera dla Łaski, nie jest szczęśliwy. Wydaje się, że jest. Ale nie jest. I nawet jeśli ma chwile upojenia, które nie uświadamiają mu jego stanu, to nigdy nie ma takich chwil, kiedy wezwanie życia sprawia, że odczuwa swój stan oddzielenia od Boga. I wtedy jest to spustoszenie. To tortura, którą Bóg sprawia, że Jego umiłowani smakują, aby mogli być jak Jego Słowo: zbawiciele. Co to jest, wiesz310. Opuszczenie przez Boga! Horror większy niż śmierć. A jeśli jest to horror dla tych, dla których jest to tylko "dowód", to pomyśl, że jest to horror dla tych, dla których jest to prawdziwa rzeczywistość. Moim trzecim smutkiem było widzieć, jak wielu będzie musiało pić z tego kielicha, aby utrwalić dzieło odkupienia, a jeszcze bardziej gorzki był widok wielu, którzy zginą w rozpaczy. O Maryjo! Gdyby ludzie wiedzieli, jak zawsze szukać Jezusa! Roślina rozpaczy przestałaby jęczeć swoją toksyną, ponieważ umarłaby na zawsze. Czwarty smutek. Byłam Matką, a widok Mojego Stworzenia pod krzyżem był naturalnym bólem. Ale większym, nadprzyrodzonym bólem był widok nienawiści, o wiele bardziej torturującej niż drewno, gnębiącej mojego Syna. Tak wiele nienawiści! Bezkresne morze! Z tego hałaśliwego tłumu bluźnierstw i szyderstw pochodziliby, przez duchowe synostwo, wszyscy nienawidzący świętego Męczennika. Gdybym był w stanie wziąć krzyż od mojego Jezusa i umieścić go na ramionach mojej Matki, cierpiałbym mniej niż widząc oczami ducha wszystkich przyszłych krzyżowców ich Zbawiciela. Tych, którzy próbują Go obalić, aby nie spotkać się z Jego tronem jako Sędziego i nie wiedzą, że tylko dla nich będzie Sędzią, a dla innych Przyjacielem. Piąty miecz był dla wiedzy, że ta Krew, kapiąca jak wiele strumieni zdrowia z rozdartych kończyn, zawsze będzie bluźniona. A jednak ta Krew przemówiła i przemawia. Woła głosem miłości i wzywa. A ludzie nie chcieli i nie chcieli tego słuchać. Tłoczyli się wokół Mesjasza, aby prosić o zdrowie dla swoich chorób i błagali Go, aby przemówił do nich słowo. I w chwili, gdy On nie użył dotyku swoich palców, ani pyłu i śliny, ale swoje Życie i Krew, które dał, aby uzdrowić ich z prawdziwej, wyjątkowej, nieusuwalnej choroby: "winy", uciekli od Niego bardziej niż trędowaci. I wymknęli Mu się. "Niech ta Krew spadnie311 na nas. O! który upadnie w Dniu Ostatecznym, aby zapytać ich o powód ich nienawiści, a ponieważ nie chcieli Go kochać, będą Go przeklinać. A czy Ja, Matka, nie powinnam cierpieć, widząc, że tak wiele Moich dzieci zasłużyło na przekleństwo i odcięcie na zawsze od duchowej rodziny Nieba, w której Ja jestem Matką, a Mój Jezus Pierworodnym i Pierwszym Bratem? Kiedy otrzymałam martwe ciało mojego Boga i Syna i mogłam jedna po drugiej wyliczać jego rany, poczułam, jak moja pierś się rozdziera. O! bólu spłodzenia nie znałam. Ale to poznałem i żaden smutek rodzicielstwa nie może się z nim równać. Cały ból wierzącego, cały ból matki połączył się w jeden ból. I na tym, opartym na moim krzyżu, tak jak Kalwaria była na krzyżu mojego Pana, jest smutek. Nie widziałem Jezusa martwego w waszych sercach. On nie umarł. Ale wasze serca martwe dla Niego. Widziałem, w ilu sercach zostałby On złożony jak na zimnym kobiercu. Ilu na próżno by rozkazywał: "Powstań!". Człowiek, który nie chce żyć. Który nie chce powstać. Sakrament życia odrzucony lub świętokradczo przyjęty, nawet gdy chwile twojego istnienia są policzone. Niezliczeni Judasze, którzy nie wiedzą, jak stać się godnymi przyjęcia zranionego Boga poprzez szczere nawrócenie i których skrucha mogłaby uzdrowić. Spójrz, Maryjo. Wszystko jest lepsze od bycia nowym Iskariotą. Jednak to grzech jest popełniany z największą obojętnością. I to nie tylko przez wielkich grzeszników. Ale także przez wielu, którzy wydają się i uważają się za wiernych mojemu Synowi. Nazywa ich312: "Faryzeuszami teraz". Można ich odróżnić po ich uczynkach. Kontakt z moim Synem nie czyni ich lepszymi. Przeciwnie, ich życie jest zaprzeczeniem Miłości, a więc i Boga. Są martwi, jeśli nie dla Łaski, to dla jej owoców. Nie mają witalności. Jezus nie może w nich działać, ponieważ nie ma odpowiedzi z ich strony. Są to ci, którzy o jedną miarę wyprzedzają tych, którzy z chrześcijaństwa mają tylko nazwę. Są to zbezczeszczone świątynie, sprofanowane przez zgniliznę wszystkich wad, w których imię, samo imię Chrystusa stoi tak, jak ciało mojego Jezusa stało w grobie. Oni też są bez życia. A jeśli w Getsemani wiedza wszystkich tych, dla których Ofiara byłaby bezużyteczna, była duchowym męczeństwem mojego Syna, całując Jezusa podczas ostatniego pożegnania, ta wizja była moją udręką. Ani też nie ustaje. Nie ustaje. Miecze są zawsze w moim sercu, ponieważ człowiek nadal daje mu swoje siedem boleści. Dopóki liczba zbawionych nie zostanie osiągnięta, a chwała Boża w Jego błogosławionych nie zostanie dopełniona, będę cierpieć w moim podwójnym smutku jako Matka, która widzi Pierworodnego obrażonego i jako Matka, która widzi, że zbyt wiele dzieci woli wieczne wygnanie niż mieszkanie Ojca. Kiedy modlisz się do Mnie Bolesnego, pomyśl o tych Moich słowach. I w swoich smutkach znieś wszelki egoizm, aby mnie naśladować. Wzmocniłam moje boleści jako Matka Jezusa dla wszystkich narodzonych. Jestem nową Ewą. Wykorzystaj swoje smutki dla wszystkich swoich braci i sióstr. Przyprowadź ich do Boga. Do mnie".
[307] Zilustrowałem ci je, zwłaszcza w głównym dziele. Alegorie zostały omówione w "dyktandzie" z 13 maja.
[308] Powiedziałem, jak w Łukasza 1:38.
[309] kpina nie została opisana we fragmencie Łukasza 2: 25-35, ale w odpowiednim rozdziale 32 "Ewangelii, tak jak została mi objawiona".
[310] wiesz, od 9 kwietnia do 17 maja.
[311] Cofnij się...", jak w Ewangelii Mateusza 27:25.
[312] nazywa je, podobnie jak w "dyktandzie" z 13 maja.