Jezus mówi: "Trzydzieści trzy dni temu powiedziałem wam: 'Nie dam nic więcej, dopóki nie zobaczę, że wszystko jest uporządkowane, tak jak nakazuje roztropność'. I powiedziałem wam w taki sposób, że woleliście, aby nie tylko wam, ale z wyraźnym dyktatem powtórzyłem to także tym, którzy was prowadzą. I osiem dni później1, mając sposób, zadowoliłem cię. Teraz wszystko jest na swoim miejscu, skopiowane, poprawione tak, jak powinno. Wciąż powtarzam, że w tak poważnej sprawie i przy tak wyczerpanym instrumencie słuszne jest, aby nie dopuścić do nagromadzenia się pracy, ale należy ją kopiować w miarę jej wykonywania i poprawiania, aby żadna jej część nie pozostała niedokończona w przypadku śmierci lub w inny sposób. Nigdy nie nadużywaj zaufania, które nie jest już roztropnością. Postępuj tak, jakby każda godzina była ostatnią i zawsze bądź na bieżąco ze wszystkim. Należy o tym pamiętać, podejmując decyzję o pozostaniu przy instrumencie, dopóki wszystko nie zostanie ukończone. Bolesne doświadczenia z jesieni 1944 roku naznaczyły rzecznika, który mówi: "Nie mogę ufać innym i gdybym musiał być sam, nie powiedziałbym ani słowa". Ale te bolesne doświadczenia nie były tylko jego udziałem! Ty też, Romualdo, je przeżyłeś. Ty również widziałeś, jak to się stało, i nawet jeśli cierpiałeś mniej - ponieważ cierpienie Maryi było tak głębokie, że pozostawiło niezatarty ślad nawet na Jej ciele - musisz zrozumieć, że nie ma potrzeby powtarzania tego faktu. W tym przypadku przychylę się do życzenia Maryi i nie pozbawiając Jej radości widzenia, pozbawię was wszystkich radości posiadania, ponieważ nie napiszę kolejnego słowa. Nie mogę pozwolić, aby ta praca stała się kpiną lub mniej. Nie pozwolę też, by pozostało odręcznie napisane, nienapisane i poprawione. Mamy do czynienia z tępym i niegodziwym światem, nawet jeśli jest to świat kościelny, ze światem, który nie zajmuje się poprawianiem, aby zatwierdzić słuchanie Mnie w dziele, ale z całą swoją uwagą dokonałby wiwisekcji dzieła, aby znaleźć słowo, które albo z powodu trudnego pisma rzecznika, albo z powodu błędu kopiowania, może wydawać się błędem teologicznym lub nawet po prostu historycznym. To jest prawda. I dopilnuję, aby złośliwość została zawiedziona. W ciągu tych trzydziestu trzech dni dałem tylko dwie wizje Ewangelii. Dałem je, ponieważ chciałem przez nie przemówić do ciebie, Romualdo, jak to często czynię. Te moje ewangeliczne sceny są lekcjami. Lekcje również dla konkretnego codziennego życia i w konkretnych przypadkach. Gdyby tak nie było, na początku wizji nie podawałbym sporadycznych scen, które podałem, ale zacząłbym od pierwszego słowa z czterech Ewangelii i kontynuował w kolejności. Zamiast tego dałem epizody, które były niezbędne w tych dwóch momentach, aby wesprzeć rzecznika w wielkim krzyżu, który musiał nieść po krótkim czasie (styczeń-marzec 1944), w krzyżu, który niósł (maj-październik 44) i ewangelizować Józefa B., zmagając się z szatanem, aby przygotować go na dyktando, które oddzieliło go na zawsze od niego i jego herezji. Po zakończeniu dwóch wspomnianych wyżej konieczności, regularnie i w uporządkowany sposób przeprowadzałem rekonstrukcję ewangelizacyjną. Ale wiele razy mówię do ciebie, Romualdzie, przez nią lub przez nieewangeliczne dyktanda, które daję. Wszystkie one mają być twoim przewodnikiem i światłem. Tak więc, aby ci pomóc, dałem ci dwa ostatnie, wyjątkowo, ponieważ nie chciałem dawać niczego, dopóki wszystko nie będzie na miejscu już danego. Teraz pamiętaj i zastanów się, że tak jak milczałem 33 dni, mógłbym milczeć wiecznie. I zrobiłbym to, gdyby ucierpiały na tym przeszkody, które mogłyby zaszkodzić dziełu. Widzicie, że Maryja sama z siebie nie może nic uczynić. Nie widzi, nie mówi. Gdybyś, jako dowód, powiedział jej: "Powtórz także ostatnią wizję", zobaczyłbyś, że nie tylko brakowałoby słów, ale opis faktu byłby również zahamowany i ubogi. Usunięta z mojego światła, Maryja jest biedną małą kobietą. Wszystko, co w niej pozostaje, to duchowe poczucie lekcji, którą otrzymała, co zwiększa jej wolę świętego postępowania we wszystkich rzeczach zgodnie z otrzymaną nauką. Ale inteligencja nie cieszy się tym, co widziała. Przeszła wizja, wizja, której jej umysł nie jest już w stanie powtórzyć. Gdybym z roztropności, ponieważ nie ma już żadnego sposobu na utrwalenie w druku tego, co pisze, przestał chcieć od niej opisów tego, co widzi i słyszy, nie miałbyś już słowa. Córka nadal i zawsze byłaby w moich ramionach. Ale wszyscy inni zostaliby bez kolejnych lekcji. Pomyśl i rozważ to. A teraz lekcja tylko dla ciebie, drogi Mi sługo. I nie jest to wyrzut, nie bierz go za taki. To pieszczota od tego, który cię kocha i nie chce w tobie naiwnie fałszywych lub bezużytecznych kroków. Nie czułbyś się zraniony, gdyby dobry ojciec powiedział ci: "Podaj mi rękę, abym mógł poprowadzić cię po nierównej ścieżce" lub: "Widzisz, mój synu? Ten kwiat, ta jagoda nie jest dobra. Wydaje się być, ale nie jest. Dlatego nigdy ich nie próbuj. Ukrywają szkodliwe soki. Podobnie w tobie, nieśmiertelne dziecko, nie może być bólu, ponieważ uczę cię jednej rzeczy. Należysz do mego zastępu: do tych bez złośliwości, którzy przecież są bezbronni wobec przebiegłego świata i szatana przebiegłego w swych dziełach. To chwała. Ale jest to również ciągłe niebezpieczeństwo. A Ja, tym bezbronnym, udzielam szczególnej pomocy, ponieważ tacy są, aby nie dali się zwieść kłamliwym pozorom. Nie wolno mierzyć nadprzyrodzonego w jeden sposób. Nadprzyrodzone jest wszystko, co znajduje się poza światem naturalnym. Czyż nie? Ale w nadprzyrodzonym, w pozanaturalnym są dwa strumienie, dwie rzeki: to, co pochodzi od Boga, i to, co pochodzi od Nieprzyjaciela Boga. Zewnętrznie i powierzchownie zjawiska są prawie identyczne, ponieważ Szatan wie, jak symulować Boga z doskonałością zła. Ale jednym z moich znaków jest głęboki pokój, porządek, który jest w zjawiskach i który jest przekazywany tym, którzy są obecni; innym znakiem jest wzrost naturalnych zdolności inteligencji i pamięci, ponieważ niebiańska nadprzyrodzoność jest zawsze Łaską, a Łaska również zwiększa naturalne zdolności człowieka, aby można je było dokładnie zapamiętać w jej przejawach. Jednak w zjawiskach, które nie są moje, zawsze pojawia się "to", które zakłóca lub odwraca uwagę od zwykłej nadprzyrodzonej powagi, dając ciekawość, dając poczucie zabawnego i pustego zainteresowania, jakie masz, gdy idziesz na przedstawienie w teatrze, pokaz żonglerki i tym podobne. W zjawiskach, które nie są moje, zawsze panuje nieporządek, po trzasku flar, które oślepiają, pojawia się dym i mgła, które odbierają czystość istniejącemu wcześniej światłu, tak że widziałeś i słyszałeś, ale potem nie pamiętasz niczego z doskonałą dokładnością i popadasz w sprzeczności, nawet nie chcąc. Szatan, ze swoją szponiastą ręką, potrząsa, potrząsa, by kpić i wypierać. Wreszcie, dokładny znak jest w samym podmiocie. Moje działanie w istocie zawsze odpowiada działaniu istoty. Pozwól mi wyjaśnić. Kiedy nauczam, wszystko ulega metamorfozie w jednej istocie. Pojawia się w nim chętny pośpiech, by robić to, co mówię, i nie z powolnymi etapami wznoszenia się, jak to widać w powszechnej woli uświęcenia się, ale z szybkimi, ale trwałymi krokami dusza jest wznoszona i zmieniana z tego, czym była, na to, czym chcę, aby była. Są to dusze zabrane przez "dobrą wolę". Miażdży i niszczy wszystko, co było przeszłością, wszystko, co było Ja-antecedentem, i rekompozytuje je w nowej formie według mojego wzoru. Są niestrudzonymi twórcami swoich nieśmiertelnych jaźni. Widzą, że zmieniają się na dobre. Ale nigdy nie są zadowoleni ze stopnia dobra, jaki osiągnęli, i pracują nad osiągnięciem większej doskonałości. Nie z własnej dumy, lecz z miłości do Mnie. W duszach, które, przeciwnie, są fałszywymi kontemplatykami, fałszywymi narzędziami, brakuje tej niestrudzonej metamorfozy. Oni, uczniowie szatana, pasą się i rozkoszują tym, co mają. A czasami, na początku, byli naprawdę obdarowani przeze Mnie. Robią cuna w dumie z bycia "czymś". I to "coś" rośnie z dnia na dzień jak najedzone zwierzę. W rzeczywistości odżywia się dumą, którą szatan cicho i obficie rozlewa wokół nich. To "coś" staje się wielkie, grube, potworne. Tak. Potworne. Jest potworem, ponieważ traci swój pierwotny aspekt, mój, i przyjmuje aspekt szatański. Zakładają aureolę fałszywego światła. Wykorzystują mniej lub bardziej względną sławę, by się ukoronować. I kontemplują samych siebie. Mówią: "Wszystko ze mną w porządku. Już doszedłem!" I zaślepiają się do tego stopnia, że nie są w stanie zobaczyć, czym są. Ogłuszają się do tego stopnia, że nie słyszą różnicy między głosami, które w nich przemawiają. Tak różny jest mój od szatańskiego! Ale oni już tego nie słyszą. A gdy Ja się wycofuję, szatan daje im to, czego pragną: próżności. I ozdabiają się nimi... Co Bóg może uczynić tym rozmyślnym czynicielom zła, którzy wolą opalizujące szaty, luminaria, klaskanie od krzyża, od nagości, od cierni, od ukrycia, od wytrwałej pracy w sobie i wokół siebie dla Dobra i dla dobra siebie i innych? Co Bóg ma zrobić z tymi histrionami świętości, wszelkiej nieczystości i kłamstwa? Bóg się wycofuje. Porzuca ich ojcu kłamstwa i ciemności. A oni pławią się w darach, które szatan daje im w nagrodę za ich czyny. Wyznają siebie "świętymi", ponieważ widzą, że odnoszą sukcesy w rzeczach pozanaturalnych. Nie wiedzą, że rodzą się z ich pychy, którą szatan karmi. I nie poprawiają się, wiesz? Nie poprawiają się. Nawet jeśli na pozór nie cofają się, to nawet dla najbardziej powierzchownych jest widoczne, że się nie poprawiają. Romualdo, uważaj na wielobarwny aspekt, który rozpływa się we mgle! Zawsze pozostawiam światło i rzeczy konkretne, uporządkowane, jasne. Strzeż się fałszywych świętych, którzy są bardziej zgubni dla mojego triumfu niż wszyscy jawni grzesznicy. Nadprzyrodzony święty tam jest. Ja go wzbudzam. Musi zostać przyjęty i uwierzony. Ale niech nie każdy słoik zostanie przyjęty na pierwszy rzut oka, na którym jest napisane: "Olej nadprzyrodzonej mądrości", lub każda zamknięta książka, na której jest napisane: "Oto Bóg". Niech z pierwszego nie wydobywa się smród piekła, a z drugiego heretyckie formuły. Obserwuj, jaka jest również zewnętrzna strona naczynia i księgi, gdzie i jak lubi stać. Obserwuj, aby pozostawić obrazowy język, czy jest pokorny do przesady, czy jest święty do przesady. Jeśli widzisz, że jego ewolucja ku Dobru jest powolna lub w ogóle jej brak, otwórz oczy. Otwórz je dwa razy, jeśli widzisz w tej duszy przyjemność z bycia zauważonym. Otwórz je trzy, dziesięć, siedemdziesiąt razy, jeśli zauważysz, że jest dumna i fałszywa. Pokój z tobą, Romualdo Mario. Pokój z tobą, Mario".
1 osiem dni później, 25 grudnia 1945 r., w ostatnim z "dyktand" tego dnia.