Podczas robótek ręcznych kontempluję w myślach moralną postać Jezusa Chrystusa. Myślę, że gdybym mógł mieć namalowany Jego obraz, zgodnie z moimi specyfikacjami, a zatem jak najbliżej tego, czym było Jego Święte Oblicze Człowieka, chciałbym mieć pod nim napisane zdanie, które byłoby "wszystkim", czym był Jezus z Nazaretu. Myślę o "Przyjdź do Mnie", o "Ja jestem Drogą - Prawdą - Życiem", o "Ja jestem, nie bój się". Ale czuję, że to nie jest jeszcze to, co moja dusza chce oznaczać "Chrystus". Azaria mówi do mnie: "Jezus jest kompendium miłości Trzech. Jezus jest Kompendium tego, czym jest Trójca Święta i Jedność Boga. On jest Doskonałością Trzech podsumowaną w Jednym. Jest nieskończoną, wielopostaciową Doskonałością podsumowaną w Jezusie. Otchłań Doskonałości, przed którą niebiańska milicja i błogosławione rzesze Raju padają na twarz w uwielbieniu. Otchłań Miłości, która może być zrozumiana i zaakceptowana tylko przez tych, którzy posiadają miłość. Dlatego wyjaśniono tutaj, w jaki sposób archanioł, który był łagodnym i świętym duchem, mógł stać się Duchem Zła. Ale nie tak świętym, by być całą miłością. To miara miłości, którą ktoś ma w sobie, daje miarę jego doskonałości i odporności na wszelkie zepsucie. Kiedy miłość jest pełna, nic więcej nie może wejść, by zepsuć. Cząsteczka, która nie kocha, jest łatwym wyłomem dla infiltracji pierwszych elementów, które nie są miłością. A one naprężają się, powiększają i zalewają dobre elementy, aż je zabiją. Lucyfer miał niepełną miarę miłości. Samozadowolenie zajmowało w nim przestrzeń, w której nie mógł być miłością. Była to wyrwa, przez którą wkroczyła jego deprawacja. Z tego powodu nie mógł zrozumieć i zaakceptować Chrystusa-Miłości, Kompendium nieskończonej, jednej, Trójjedynej Miłości. I to, że w dzisiejszych czasach herezja, która zaprzecza Boskiemu Człowieczeństwu Drugiej Osoby i czyni Go tylko dobrym i mądrym człowiekiem, jest najbardziej rozległa, można łatwo wyjaśnić w tym kluczu: brak miłości w ludzkim sercu, niezdolność do miłości, ubóstwo posiadania miłości. Zauważ, moja duszo, że zarówno w czasach Chrystusa, jak i później w Jego epoce, zawsze istniały dwa punkty, w których uparty intelekt człowieka, który nie może uwierzyć, jeśli nie jest pokorny i jeśli nie kocha, był najbardziej żarliwy: że Chrystus był Bogiem i Człowiekiem i dokonał czysto duchowych czynów, za które był nienawidzony nawet przez najbardziej bliskich i dlatego zdradził, i że stworzył Sakrament Miłości. Wtedy, teraz, zawsze, "pozbawieni miłości" heretycy mówili i będą mówić, że Bóg nie może być w Jezusie i że Jezus nie może być w Świętej Uwielbionej Eucharystii. Dlatego, moja duszo, gdybyś miała mieć słowo napisane pod wizerunkiem Boga-Człowieka, powinnaś mieć napisane: "Jestem Kompendium Miłości"". I święty Azariasz zamilkł, adorując. Cóż za pokój! Jaki pokój we mnie, jakie światło, jakie uczucie dobrego samopoczucia psychicznego, myśli uciszonej odpowiedzią, która całkowicie ją przekonuje, powstaje podczas i po anielskiej lekcji! Z moim skarbem zamykam notatnik i wracam do pracy ręcznej, podczas gdy mój umysł kontempluje, spełniony, lekcję, którą miałem. Później czytam to ponownie, medytuję i rzucam się na frazę: "Lucyfer nie jest święty do tego stopnia, że jest całą miłością". We wzniosłej koncepcji, jaką mam o aniołach, nie mogę zrozumieć, jak duch taki jak duch, który jest aniołem, może mieć jakiekolwiek wady. Moim zawsze było nieprzezwyciężone zdumienie grzechem aniołów! I nigdy nikt nie dał mi wyjaśnienia, które przekonałoby mnie, jak istoty duchowe, stworzone przez doskonałą Wolę Boga, w stworzeniu, w którym brakowało elementu "Zła", kontemplując wieczną Doskonałość i tylko to, mogły zgrzeszyć. Teraz fraza: "...nie święty, aby być całą miłością" zatrzymuje mnie na moich śladach, podnosząc ponownie moje: "Jak to możliwe?" Święty Azariasz mówi mi: "Aniołowie są lepsi od ludzi. Mówię "ludzie", mając na myśli istoty tak zwane, składające się z materii i ducha. W takim razie my jesteśmy lepsi, wszyscy jesteśmy duchowi. Ale pamiętaj, że kiedy Łaska żyje w człowieku i krąży Krew Mistycznego Ciała, którego Głową jest Chrystus, podczas gdy siedem Sakramentów potwierdza go od narodzin do śmierci, dla każdego stanu i dla każdej fazy życia, wtedy w was, "żywych świątyniach Pana", widzimy Pana i adorujemy Go w was, a wtedy jesteście lepsi od nas, jesteście "innymi Chrystusami" i macie to, co nazywa się "Chlebem aniołów", ale tylko dla ludzi jest Chlebem. Mistyczny, nienasycony głód Eucharystii, która jest w nas i która sprawia, że lgniemy do Ciebie, kiedy się nią karmisz, aby poczuć boski zapach tego doskonałego Pokarmu! Ale wracając do mojego pierwotnego punktu, mówię wam, że w aniołach, różniących się naturą i doskonałością od was, istnieje, podobnie jak w was, wolność woli. Bóg nie stworzył niczego zniewolonego. Pierwotnie w Stworzeniu był tylko Porządek. Ale Porządek nie wyklucza wolności. W Porządku jest doskonała wolność. W Porządku nie ma też strachu przed inwazją, wtargnięciem, anarchią innych woli, które mogłyby powodować kolizje i ruinę, penetrując orbitę i trajektorię innych stworzonych istot lub rzeczy. Taki był cały Wszechświat, zanim Lucyfer nadużył swojej wolności i własną wolą wprowadził nieporządek namiętności, aby stworzyć nieporządek w doskonałym Porządku. Gdyby był całą miłością, nie miałby w sobie miejsca na nic poza miłością. Zamiast tego miał miejsce na pychę, o której można powiedzieć, że jest nieporządkiem intelektu. Czy Bóg mógł temu zapobiec? Tak, mógł. Ale po co gwałcić wolną wolę pięknego, wysoce inteligentnego archanioła? Czy wtedy On Sam, Najsprawiedliwszy, nie wprowadziłby nieporządku do Swojej uporządkowanej Myśli, nie chcąc już tego, czego wcześniej pragnął, a mianowicie wolności archanioła? Bóg nie uciskał niespokojnego ducha, aby gwałtownie uniemożliwić mu grzeszenie. Jego niegrzeszenie nie miałoby wtedy żadnej zasługi. Dla nas również konieczne było "wiedzieć, jak chcieć dobra", aby nadal zasługiwać na widok Boga, Nieskończonej Błogości! Bóg, tak jak chciał wzniosłego archanioła u swego boku w pierwszych operacjach stwórczych i chciał, aby był on świadomy przyszłości Stworzenia Miłości, tak chciał, aby był on świadomy godnej uwielbienia i bolesnej konieczności, jaką jego grzech nałoży na Boga: Wcielenia i Śmierci Boga, aby zrównoważyć ruinę Grzechu, która powstałaby, gdyby Lucyfer nie przezwyciężył pychy w sobie. Miłość mogła mówić tylko tym językiem. Pierwsze unicestwienie Boga jest w tym akcie łagodnego pochylenia się nad dumnym, niemal błagania go, z wizją tego, co jego pycha nałoży na Boga, aby nie grzeszył, aby prowadził innych do grzechu. Był to akt miłości. Lucyfer, już niezadowolony, wziął to za strach, słabość i zniewagę, za wypowiedzenie wojny; i wojnę wytoczył przeciwko Najdoskonalszemu, mówiąc: "Czy ty jesteś? Ja także jestem. To, co uczyniłeś, uczyniłeś dla mnie. Nie ma Boga. A jeśli jest Bóg, to ja nim jestem. Uwielbiam siebie. Uwielbiam Ciebie. Odmawiam uznania tych, którzy nie mogą zdobyć mnie dla mojego Pana. Nie musiałeś tworzyć mnie tak doskonałym, jeśli nie chciałeś rywali. Teraz jestem i jestem przeciwko tobie. Zdobądź mnie, jeśli potrafisz. Ale ja się ciebie nie boję. Ja również stworzę; i dla mnie twoje Stworzenie będzie drżeć, bo strząsnę je jak strzęp chmury złapany przez wiatr, bo nienawidzę cię i chcę zniszczyć to, co jest twoje, aby stworzyć z ruin to, co będzie moje. Nie znam i nie uznaję żadnej innej mocy poza mną. I nie wielbię więcej, nie wielbię żadnej innej mocy prócz siebie. Zaprawdę, wtedy w Stworzeniu, w całym Stworzeniu, od najgłębszego do najgłębszego, była ohydna konwulsja z powodu horroru świętokradczych słów. Konwulsja taka, jakiej nie będzie na końcu Stworzenia. I z tego narodziło się Piekło, królestwo Nienawiści. Moja duszo, czy rozumiesz, jak narodziło się Zło? Z wolnej woli, szanowanej jako taka przez Boga, tego, który nie był "całą miłością". I czy wierzysz, że na każdy błąd popełniony od tego czasu, jest ten osąd: "Tutaj nie ma całej miłości".Pełna miłość zakazuje grzechu. I to bez wysiłku. Ten, kto kocha, nie walczy o sprawiedliwość! Miłość unosi go wysoko ponad wszelkie błota i niebezpieczeństwa i oczyszcza go z chwili na chwilę z ledwie widocznych niedoskonałości, które wciąż istnieją w ostatnim stopniu doskonałej świętości, w tym stanie, w którym duch jest tak zaawansowany, że jest naprawdę królem, już zjednoczony z duchową jednością ze swoim Panem, ciesząc się o jeden stopień mniej tym, czym jest życie błogosławionych w Niebie, tak bardzo Bóg daje się i objawia swojemu błogosławionemu synowi. chwała Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu ".