Jezus mówi: "Oto spójrzmy razem na dwa cuda[175] z Ewangelii. Ponieważ jednak jestem Bogiem i przemawiam z boską inteligencją, nie przedstawię wam tych cudów tak, jak się je zwykle przedstawia. Ale wskażę wam cud w cudzie. Zacznijmy od rozmnożenia chleba i ryb. Moi kapłani nieustannie głoszą moc Boga, który karmi tłumy, rozmnażając niewielką ilość pożywienia. Piękny i słodki cud. Ale dla Boga, który rozmnożył słońca na firmamencie, czym jest rozmnożenie kilku okruchów chleba? Ja, Chrystus, Słowo Ojca, uczę cię innego cudu wewnątrz cudu. Cudu, którego i ty możesz dokonać, jeśli wiesz, jak osiągnąć potrzebną moc. Jak dokonać tego cudu? Czy tylko dotykając bochenków i łamiąc je rękami Boga? Nie. Ewangelia mówi: "...i dziękowali". Oto cud cudu. Ja Syn Ojca, Ja Wszechmocny jak Ojciec, Ja Stwórca z Ojcem, składam dziękczynienie. Modlę się do Ojca, uniżam się w akcie poddania i zaufania. Nie uważam się za zwolnionego z obowiązku proszenia Ojca Przedwiecznego, który ma obowiązek wspomagać swoje dzieci, ale także prawo do bycia uznanym za najwyższego Pana Nieba i Ziemi. Ja, Bóg jak On, pamiętam o tym prawie i wypełniam ten obowiązek i uczę go was. A wraz z obowiązkiem szacunku, obowiązkiem zaufania. Cud rozmnożonego chleba spełnił się po tym, jak podziękowałem Ojcu. A ty? Drugi cud. Łódź Piotra, złapana przez wiatr, nabrała wody i przechyliła się. A moi uczniowie, w wielkim strachu o swoje życie, pracowali, aby wyprostować ster, związać żagle, wyrzucić za burtę wodę, balast, gotowi wyrzucić kosze z rybami i sieci, aby rozluźnić łódź i dotrzeć do brzegu. Burze na jeziorze były częste i nagłe, nie można było z nimi igrać. Wiele razy im pomagałem. Ale tego dnia mnie tam nie było. Nie było mnie tam fizycznie, z nimi. Ale Moja miłość była nad nimi, bo zawsze jestem nad tymi, którzy Mnie kochają. A uczniowie się bali. Ale - oto cud - ale nie wezwany, nie obecny, przyszedłem, aby przynieść pokój falom i pokój duszom. Moja dobroć jest nieustannym cudem, córko, cudem, o którym zbyt mało myślisz. Kiedy przedstawia ci się ten punkt Ewangelii, przypomina ci się moc wiary. Ale moja Dobroć, która również przewiduje wasze potrzeby jako uczniów i przychodzi do was idąc przez wzburzone fale, dlaczego jej nie dostrzegacie? Jest większa niż wszechświat, niż potrzeba i smutek, moja Dobroć; i jest bardziej czujna niż cała ludzka inteligencja. Jest zakorzeniona w ojcowskiej miłości Boga, moja Dobroci. Dlaczego nie przychodzisz do niej, nie wierzysz jej ślepo, nie czerpiesz z jej nieskończoności? Jestem z wami[176] aż do końca wieków. Jestem Duchem Bożym, który stał się ciałem. Znam potrzeby ciała, znam potrzeby ducha i mam moc Bożą, aby pomóc waszym potrzebom, tak jak mam miłość, która popycha Mnie do pomagania im. Jestem bowiem jedno z Ojcem i Duchem, z Ojcem, od którego pochodzę, i z Duchem, przez którego przyjąłem ciało, i od Ojca mam moc, a od Ducha miłość". Dziś rano zaniemówiłem. Skończyłem to pisać, gdy Marta była na mszy, a mama spała. Rzadka, cenna chwila ciszy. Święto! Marta wróciła i powiedziała mi, mówiąc o małym chlebie, który miała: "Mah! Trzeba, żeby to, o czym mówi Ewangelia, wydarzyło się dzisiaj". A ja: "Dlaczego? Co tam jest napisane?" A Marta: "Ech! Mówi o rozmnożeniu chleba i ryb". Stałem jak ryba z otwartymi oczami i ustami. Jezus wyjaśnił mi Ewangelię z tej niedzieli! Zapewniam cię, że nie przypuszczałam, że ten fragment Ewangelii będzie dzisiaj.
[175] dwa cuda: rozmnożenie chleba i ryb, odnotowane już 22 lipca, oraz chodzenie Jezusa po wodzie, opisane w Ewangelii Mateusza 14:22-33; Marka 6:45-52; Jana 6:16-21.
[176] Jestem z wami..., jak w Ewangelii Mateusza 28:20.