Widzę krucyfiks. Ale nie Jezusa na krzyżu. Drewniany krucyfiks na drewnianym krzyżu. Emblemat. Nie takiego, jakim widziałem Go wcześniej. Wygląda dla mnie jak jeden z tych krucyfiksów umieszczonych wzdłuż dróg, jak te, które witałem przedwczoraj, umierając w moim samochodzie. Bo nawet jeśli On mnie nie kocha, to ja kocham Jego i to właśnie ta Jego niekochanie jest moją największą udręką, najbardziej zaskakującą dla mnie, że nigdy, nigdy nie myślałem, że będę musiał przekonywać samego siebie, że Jezus już mnie nie kocha.