Jezus mówi: "Jak często człowiek, zwłaszcza w takich chwilach, nie mówi: 'Ale Panie, dlaczego nie interweniujesz, aby ukarać? Daj dumnym, niegodziwym to, na co zasługują. Jeśli jesteś sprawiedliwy, jak możesz pozwolić, by niegodziwcy triumfowali, a Twoi wierni cierpieli?". Moje dzieci, przypominam wam słowa[153] z Ewangelii: "Zanim wyciągniesz źdźbło z oka swego brata, usuń belkę ze swego. To prawda, że jesteście dręczeni przez "wielkich grzeszników". Ale ty też nie jesteś bez grzechu. Twoje grzechy, bardzo drobne w porównaniu z ogromnymi grzechami światowych deprawatorów, gromadziły się nieustannie, aż wywołały Boże oburzenie. Musisz myśleć, że Bóg, Doskonałość i Sprawiedliwość, osądza wielkich i małych, i brzydzi się wielkim grzechem wielkich i mniejszym grzechem małych. Jeśli zatem miałby On interweniować, by ukarać wielkich, na co się powołujesz, dlaczego nie miałby ukarać ciebie za twoje powtarzające się i liczne grzechy? Są to grzechy całych narodów. Ich obywatele zapomnieli, zastąpili Boga nieskończonymi innymi bogami, od "człowieka" wśród nich do idei, od idei do kompleksu moralnych, to znaczy amoralnych nawyków, z których nie ma ani jednego, który byłby zatwierdzony przez Boga. Co się zatem stało? To, co dzieje się z osuwającym się piaskiem. Istnieją miejsca na ziemi, gdzie ze względu na szczególną konfigurację gleby i jej szczególny skład, piaski gromadzą się i są powoli, ale nieustannie transportowane przez wiatry do tego konkretnego miejsca. Trwa to stulecia, ale nadchodzi czas, gdy nagromadzenie jest takie, że nie może być dłużej przenoszone przez tę zmarszczkę ziemi i wstrząsa nią, powodując katastrofy, które pochłaniają kraje, a czasem całe miasta. Gdyby człowiek był ostrożny, zrównoważyłby pracę wiatrów ze swoją własną pracą i zmiótłby te nagromadzenia z wytrwałością równą żywiołom. Zamiast tego nie zwraca uwagi, ale raczej cieszy się, że przynoszą one warstwy ziemi tam, gdzie wcześniej były skały lub muł w ujściu rzeki, zwiększając obszar uprawny; i wykorzystuje pseudo-dar zdradzieckiego wiatru i podstępnego prądu, czyniąc z niego źródło zysku, aby cieszyć się i triumfować więcej, być może ze szkodą dla sąsiedniego kraju. Spójrz na tę drobinę kurzu? Ależ nie! Jaką krzywdę może wyrządzić? Tak wiele zła w jego małości, która staje się wielka dzięki współpracy niezliczonych innych małości, że może spowodować katastrofę. Nic nie może być mniejsze niż ziarnko piasku. Ale zbierz miliony i miliardy takich ziaren razem, a następnie zrzuć je na ziemię i zobacz, jaką straszliwą śmierć powodują. Co to za wada? Ten amoralny nawyk? Niczym: małością. Poważny grzech? Ależ nie! Grzech powszedni? Nawet nie! Pojedyncza niedoskonałość wynikająca z pośpiechu dzisiejszego życia, z narzuconych okoliczności. Mówicie sobie: "Nie jesteśmy już w średniowieczu. Trzeba żyć zgodnie z duchem czasu. Szersze poglądy. Nie myślcie, że Bóg jest zawsze tam z piórem i papierem, aby zaznaczać moje zaniechania, moje satysfakcje, moje transakcje. Dzisiaj wolałem załatwiać interesy niż iść na niedzielną mszę, czy nawet odbyć tę dziesięciominutową rozmowę z Bogiem, jaką jest poranna lub wieczorna modlitwa. Ale gdybym nie wykorzystał tego poranka, tego klienta, tego profesjonalisty, nigdy bym go już nie znalazł; ale gdybym stracił te dziesięć minut, straciłbym szansę dotarcia na czas. Jutro...". Dziesięć minut! Pół godziny tarzałeś się w łóżku, kolejne pół godziny przesłuchiwałeś żonę i służbę, prawie godzinę wygładzałeś się jak zniewieściały mężczyzna. A potem nie znajdujesz dziesięciu minut dla swojego Boga. Masz sześć dni na załatwienie spraw, a błąkasz się, niczego nie kończąc. Dopiero w niedzielę rano okazuje się, że musisz pilnie załatwić daną sprawę. Ale ten profesjonalista, ten klient jest wolny tylko w niedziele! Dlaczego? Gdyby nie znaleziono nikogo za jego psoty, musiałby zdecydować się na poświęcenie się swojej działalności w pozostałe sześć dni. Obaj jesteście amoralni i nie dbacie o Boga. To wszystko. A więc: co jest złego w moim małym oszczerstwie? To nie jest nawet oszczerstwo; to jest szemranie. Nawet nie: to żart opowiedziany za plecami Titiusa i Caiusa, dla śmiechu, aby być postrzeganym jako dobrze poinformowany, aby wejść w dobre łaski przełożonych i potężnych. Ale w głębi duszy szanujesz tę osobę. Wiesz... musisz pieścić swoich przełożonych, aby zapewnić im ochronę i dobre miejsca. Wiesz... twoje życie jest moją śmiercią, a jeśli pójdę na twoje miejsce, mam rodzinę pełną potrzeb, tym lepiej. Ty, mój kolego, i tak możesz żyć skromniej. I tak popełniasz kradzież reputacji i miejsca. Jesteście złodziejami lub hipokrytami, aby zaspokoić potrzeby, kaprysy rodzinnego epikureizmu, społecznej lub kobiecej próżności. A więc: co jest złego w zrobieniu małych zalotów do tej damy i zrobieniu tego? Ma to na celu usunięcie monotonii z życia. Potem wracamy do prostych przyjaciół jak poprzednio. Rzeczy bez konsekwencji. Nie możecie być purytanami. Jesteście cudzołożnikami lub hipokrytami. I czasami jesteście tak w oczach swoich dzieci, które wydają się nie widzieć, ale widzą wszystko, i których skandalizujecie i zmuszacie do osądzania was. Co jest złego w wyemancypowaniu się od rodziców, od męża, byciu niezależnym, prowadzeniu własnego życia według własnego uznania? Co to jest, aby małżeństwo było zyskiem, aby mieć pielęgniarkę i sługę w żonie lub kogoś, kto pracuje w mężu dla naszych potrzeb i zachcianek, ale nie misję prokreacji i wychowania? Dobrze, że dzieci nie przychodzą lub przychodzą w małej liczbie. Są zmartwieniem, są wydatkami, są powodem do pretensji między krewnymi A lub B, między samymi dziećmi, które odeszły przed nimi. Nie ma więcej dzieci po jednym lub dwojgu, które, nikt nie wie jak, po prostu chciały się urodzić. I urodziły się, nie męcząc się nad nimi. Niania, pielęgniarka, guwernantka, szkoła z internatem. Ty tak mówisz. Jesteście mordercami lub hipokrytami. Tłumicie życie lub dusze. Ponieważ, wiedzcie o tym, bez względu na to, jak dobra jest szkoła z internatem i jak doskonała jest guwernantka, nigdy nie jest matką, ojcem, rodziną. Te dzieci, które należały do wszystkich, ale nie do ciebie, jak mogą cię kochać tą wielką miłością, która wciąż pozostaje zjednoczona w tobie, jakby zapuściła w tobie korzenie? Jak te dzieci mogą cię zrozumieć, skoro jesteś dla nich obcy i vice versa? Jakiego rodzaju społeczeństwo musi pochodzić od narodów, w których pierwsza forma społeczeństwa, rodzina, jest suchą, martwą, podzieloną rzeczą? Anarchia, w której każdy myśli o sobie, nawet jeśli nie myśli o krzywdzeniu innych? A te monety, które oszczędzasz, odmawiając urodzenia dziecka, jak myślisz, co masz w portfelu? To niszczy substancję, ponieważ to, czego nie wydajesz na dziecko, wydajesz trzy razy więcej na bezużyteczne i szkodliwe rozrywki i luksusy. Po co więc się żenisz, jeśli nie chcesz mieć dzieci? Do czego redukujesz wzgórze? Szacunek dla mojego "rzecznika" każe mi przemilczeć odpowiedź. Powiedzcie to sobie, niegodni. To wiele drobiazgów w porównaniu ze zbrodniami wielkich grzeszników. Ale to one wywołują lawinę. Tę, która was przytłacza. Już to powiedziałem[154]: Gdyby wielcy mieli przed sobą - nie mówię przeciwko, mówię przed - moralnie, chrześcijańsko zdrowych ludzi, zjednoczonych w posłuszeństwie prawu Bożemu i nawet ludzkiej moralności, nie byliby w stanie dojść do swoich zbrodni. Ich satanizm rozbiłby się jak szklany miecz o blok granitu, rozsypałby się w proch. A Bóg by was błogosławił i chronił. Zamiast tego podziwiałeś głównych przestępców, w których widziałeś doskonałość przestępstwa, której nie mogłeś osiągnąć, doskonałość amoralności, którą lubiłeś, ponieważ usprawiedliwiała twoją własną. Mawiałeś: "Jeśli to robi ten, którego podziwiamy, to ja też mogę to robić". Zwykliście mówić: "Jeśli Bóg chroni tego, który jest taki, to ochroni również mnie, który jestem znacznie mniejszy". O głupcy! Ale czy naprawdę wierzycie, że chronię tego, który, aby zatriumfować i uczynić siebie wspólnikiem innego, aby zatriumfować w jakikolwiek sposób, "zabił wdowę i gospodarza i zamordował sieroty"? (v. 6)[155]. Kto zdradził zaufanie innych? Kto okłamał całe narody? Kto nie odważył się prowadzić całych narodów na rzeź? Ale ja widzę, słyszę i zauważam. I to mój smutek, że nie mogę interweniować, bo kiedy interweniuję, udaremniasz mnie swoją niegodziwością. Jesteś tak zatruty, że czynisz dobro złem. Teraz przemawiam do was jako sprawiedliwy w sercu, do was wszystkich, nawet tych, którzy nie są sprawiedliwi. Chcę was ponownie zaprosić. Ludu mój, przyjdź do Pana. Ja, Pan, nie odrzucę ludzi, którzy do Mnie przychodzą, a jeśli będą trwać przy Mnie, zapewnię im "aż sprawiedliwość stanie się sądem, to znaczy, aż skończy się czas i zacznie się wieczność" (w. 15). Otworzę Moje ramiona, aby chronić tych, którzy wierzą we Mnie i wzywają Mnie ze skruszonym sercem i ufają Mojemu miłosierdziu, i "obronię ich przed tymi, którzy ścigają sprawiedliwych i potępiają niewinną krew" (w. 21). Niewiele jest na ziemi, ale za to niewiele nadal będę dawał łaskę. Ale, i to jest twój Bóg, który cię błaga, ale wróć do Mnie. Powróćcie do Mnie. Uwolnijcie się od waszych błędów, niewiary, moralnego nieposłuszeństwa, siedmiokrotnej podłości, a wtedy Ja uwolnię wspólnotę od jej plag".
[153] słowo, które jest w Mateusza 7: 3-5; Łukasza 6: 41-42. Obok daty pisarz zauważa: Komentując Psalm 93 (który jest Psalmem 94 Nowego Testamentu).
[154] wspomniano już na przykład 24 i 28 lipca 1943 roku.
[155] W. 6 i następujące po nim w. 15 i w. 21 są wersetami z Psalmu 94.