Spis
25 marca 1945 r. 31 marca 1945 r.

29-30 marca 1945 r.

Moje radości. Byłem smutny od południa w czwartek, ponieważ myślałem: "Jutro nie będzie Komunii". Z powodu tego, co zawsze cierpię, a zwłaszcza w piątki, i co generalnie było dla mnie Piątkiem Męki Pańskiej przez 15 lat, bycie bez mojego Pokarmu sprawiało mi ból. Pomyślałem: "Dwa lata temu P.M.1 przyniósł mi Komunię o świcie w Wielki Piątek. Byłem chory, więc mógł". I zapewniam cię, że chciałbym być w jeszcze gorszym stanie, aby móc ją przyjąć. Są to, wraz z żalem z powodu relikwii Krzyża Świętego, która została mi odebrana po tym, jak została mi dana przez kogoś, kto przyczynił się z szatanem, aby sprawić mi ból, moje tajne cierpienia... i najgłębsze. Marta poszła odwiedzić siedem kościołów. Byłem sam. Pisałem. A opuszczenie Marii połączyło się z płaczem biednej Marii... Radosne objawienie mojego Jezusa, nie męczeńskiego i krwawego, ale pięknego, promiennego w swojej szacie z białego lnu, jak w najszczęśliwszych chwilach wizji, wyrywa mnie z bólu. Zbliża się do mnie, jakby pochodził z kwitnącej krainy i uśmiecha się, trzymając coś pod białym płaszczem, który skrzyżował na piersi i rękach. Mówi do mnie: "Mały Johnie, chciałem powiedzieć do ciebie "mały skryba", ale nie powiem ci tego, ponieważ jeśli jesteś świeckim, który, gdy kapłani nie są wystarczający, poucza w prawdzie mojego śmiertelnego czasu, nie jesteś w zamian stworzeniem twardości i dzikości, jakim byli skrybowie moich czasów. Posłuchaj, mały Janie. Ojciec Migliorini nie może przynieść ci Komunii i cierpisz z tego powodu. Jestem twoim kapłanem. Trzymałem cię pochylonego nad moimi torturami, nad moją agonią. Słusznie jest dać ci nagrodę. Spójrz: wiele lat temu o tej godzinie byłem w drodze do Wieczernika, aby spożyć Wielkanoc i rozdać pierwszą Eucharystię. Podejdź i potrzymaj, mały Janie". I rozchylając płaszcz, pokazuje mi pyx w swojej dłoni. Staje się uroczysty i mówi:2 "Ja jestem Chlebem żywym, który zstępuje z nieba. Kto spożywa ten Chleb, nie będzie już łaknął i będzie żył na wieki. To jest Ciało moje, które Ja wam daję na moją pamiątkę. Bierzcie i jedzcie". I daje mi dużą cząstkę. Mówię dużą, ponieważ jest tak wysoka jak starożytna moneta (tarcza). Jej smak (materialny i duchowy) jest taki, że napełnia mnie rozkoszą. Pieści mnie, a potem mówi: "Teraz, gdy jesteś nakarmiony, pisz. Jutro wrócę". A tego wieczoru, w tym samym czasie, pojawia mi się ponownie. Byłem chory, odkąd tam była i nie mogłem się z tym pogodzić. Byłem zlany zimnym, woskowym potem, z ciągłymi zawrotami głowy i niewyraźnym widzeniem. A jednak pisałam, bo musiałam pisać... Matka Bolesna jęczała z udręczenia. Jezus udusił mnie na chwilę od tak wielkiego dzielenia i fizycznego bólu i trzymając odkryty kielich pełen czerwonej krwi, gęstej, powiedziałabym, prawie wrzącej, ponieważ pieniła się rzadkimi bąbelkami, jakby właśnie wypłynęła z tętnicy, powiedział do mnie: "To jest moja Krew, którą przelałem z miłości do ciebie. Weź ją i pij". Podnosi kielich do moich ust, a drugą ręką zbliża mnie do niego. Czuję chłód metalu na wargach i zapach krwi w nosie. Ale mnie to nie odpycha. Ściskam gładką krawędź srebrnego kielicha i biorę łyk tej boskiej Krwi. Która ma wszystkie cechy naszej - płynność, lepkość, smak. Ale która zstępuje we mnie, dając mi rozkosz, która napełnia mnie radością. Chciałbym pić i pić... Ponieważ im więcej się pije, tym więcej się pragnie. Ale cześć mnie powstrzymuje. I kontempluję tę ukochaną Krew, czuję jej żywy zapach, podziwiam jej doskonały, jasnoczerwony kolor. Ale jeszcze dwa razy Jezus każe mi pić... A potem odchodzi... a we mnie pozostaje smak i zapach tej Krwi mojego Jezusa. Prawie nie chciałam tego tutaj pisać. Ale napisać to w liście, że nie byłem pewien, czy dać jej to teraz, czy też pozwolić jej znaleźć to, kiedy umrę. Ponieważ pewne wzniosłości mówi się źle i niechętnie. Ale potem przeważyła myśl o napisaniu tego w notatniku. I dać jej to do zrozumienia od razu. Przepełnia mnie nadprzyrodzona radość.


[W innym zeszycie rozdziały 614 i 615 EVANGELO zostały napisane 30 i 31 marca 1945 roku].


1P.M. to nadal ojciec Migliorini (uwaga do 10 stycznia 1945 r.). Wielki Piątek dwa lata wcześniej, 23 kwietnia 1943 roku, był początkiem "dyktand". Kiedy Marta Diciotti, około południa, pobiegła do ojca Miglioriniego, aby powiedzieć mu, że Maria (która właśnie napisała pierwsze "dyktando") musi z nim porozmawiać, natychmiast zapewniła go, że stan jej asystenta się nie pogorszył. W rzeczywistości, jak czytamy tutaj, przyniósł jej Komunię o świcie, ponieważ była chora.


2 mówi, jak w Jana 6:35-58 i Mateusza 26:26-28; Marka 14:22-24; Łukasza 22:19-20.