Spis
3 marca 1944 r. 5 marca 1944 r.

4 marca 1944 r.

Jezus mówi do mnie: "Dziś wykonuje się wiele pracy, aby odzyskać czas, nie stracony, ale inaczej wykorzystany zgodnie z moją wolą. Od pierwszej godziny tego dnia (1 w nocy) wiesz, na czym będę skupiał twój umysł, ponieważ pierwszy i jedyny punkt, który ci zaświtał, już ci powiedział, na którym spoczniesz oczami ducha. I to nieznane kobiece imię, które dzwoniło w tobie jak dzwon, który dzwoni i nie cichnie, dopóki nie zostanie odebrany, powiedziało ci, że ty też to poznasz. Ale między moją dziewicą a Mistrzem musisz wybrać Mistrza i sprawić, by mój punkt poprzedził to. Zapoznam cię z wieloma niebiańskimi stworzeniami. Wszystkie mają swoje nauki, przydatne dla ciebie, który stałeś się świadomy wszystkiego, czytelników wszystkiego, ale nie tego, co jest nauką o podboju Nieba. Pisz." Piszę, a raczej opisuję. Tej nocy, w szalonym bólu, zadałem sobie pytanie, jak Jezus był w stanie znieść ten wielki ból w swojej głowie - i zapytałem go, ponieważ dla mnie była to taka udręka, że zacisnąłem zęby, by nie krzyczeć przy najmniejszym hałasie lub wahaniu w łóżku, i wydawało mi się, że mam tyle serc bijących szybko i bolących, ile mam zębów, języka, warg, nosa, uszu, oczu, a na środku czoła wydawało mi się, że mam plątaninę gwoździ penetrujących moją czaszkę, a z karku wznosiło się i promieniowało pasmo ognia i bólu tak ciasne jak imadło, a w prawej ciemieniowej wydawało mi się, że co jakiś czas uderza mnie cios ciężkiego przedmiotu, aby wbić to pasmo dalej w moją głowę i dudnić we mnie - i w moich bólach kontemplowałem Go od Ogrodu do Kalwarii, i oto zaraz po trzecim upadku miałem przerwę fizycznej i duchowej ulgi, ponieważ ukazał mi się piękny, zdrowy, uśmiechnięty na gniewnych wodach Jeziora Galilejskiego. Potem męka zaczęła się na nowo, aż około godziny drugiej, kiedy przestałem kontemplować Mękę Pańską, a ogromny ból w mojej głowie trochę ustąpił (trochę, wiesz?), W moich uszach zabrzmiało imię: S.ta Fenicola. Kim ona jest? Nieznana. Czy naprawdę tam była? No właśnie! Kto w ogóle o niej słyszał! A ja próbowałem zasnąć. Święta Fenicola. Święta Fenicola. Święta Fenicola. Nie zasnę, powiedziałem sobie, jeśli najpierw nie dowiem się, kto to jest. I w podzięce za zmniejszony ból, który teraz pozwalał mi się poruszać, podczas gdy od 15:00 do północy i później byłem przygnębiony i bezwładny, ciało, które cierpiało spazmatycznie, ale nie mogło nawet otworzyć oczu - Paola może ci powiedzieć - podniosłem indeks świętych i odkryłem, że wraz ze św. Petronillą v. widnieje na nim św. Słyszałem: Fenicola, ale może źle zrozumiałem. W tym samym czasie, co to odkrycie, zobaczyłem nagą młodą kobietę przywiązaną do kolumny w okropny sposób. A teraz z posłuszeństwa zapisuję to, co pokazuje mi Mistrz, nie odkładając tego na później, bo w głowie kręci mi się jak w głowie. [Następuje rozdział 274 EVANGELO] Męczeństwo świętej Phoenicoli. Widzę dwie młode kobiety na modlitwie. Żarliwa modlitwa, która musi naprawdę przenikać niebiosa. Jeden jest bardziej dojrzały. Wydaje się, że ma prawie trzydzieści lat; drugi musiał właśnie minąć dwadzieścia. Obie wydają się być w doskonałym zdrowiu. Następnie wstają i przygotowują mały ołtarz, na którym układają cenną pościel i kwiaty. Wchodzi mężczyzna ubrany jak ówcześni Rzymianie, którego dwie młode kobiety witają z największą czcią. Zdejmuje z piersi torbę, z której wyjmuje wszystko, co potrzebne do odprawienia Mszy. Następnie zakłada szaty kapłańskie i rozpoczyna Ofiarę. Nie do końca rozumiem Ewangelię, ale wydaje mi się, że jest to Ewangelia Marka[177]: "I przedstawili Mu dzieci... kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, nie wejdzie do niego". Dwie młode kobiety, klęcząc przy ołtarzu, modlą się coraz żarliwiej. Kapłan konsekruje gatunek, a następnie odwraca się, aby przekazać dwóch wiernych, zaczynając od starszego, którego twarz jest seraficzna z żarliwością. Następnie przekazuje drugiemu. Oni, po otrzymaniu Gatunku, padają na ziemię w głębokiej modlitwie i wydają się pozostawać tak z czystego oddania. Ale kiedy kapłan odwraca się, by pobłogosławić i schodzi z ołtarza umieszczonego na drewnianej platformie - po odprawieniu obrzędu, który jest taki sam jak Pawła w Tullianum. Tylko tutaj celebrans mówi ciszej, biorąc pod uwagę tylko dwóch czcicieli; dlatego mniej rozumiem Ewangelię - tylko jedna z młodych kobiet się porusza. Druga pozostaje w pozycji leżącej jak poprzednio. Towarzysz woła ją i potrząsa nią. Kapłan również się pochyla. Podnoszą ją. Na tej twarzy jest już bladość śmierci, półmartwe oko zapada się pod powiekami, usta oddychają z trudem. Ale co za błogość na tej twarzy! Kładą ją na czymś w rodzaju długiego siedzenia, które znajduje się w pobliżu okna wychodzącego na dziedziniec, gdzie śpiewa fontanna. I próbują ją uratować. Ale ona, zbierając siły, podnosi rękę i wskazuje na niebo, wypowiada tylko dwa słowa: "Łaska... Jezus" i bez spazmów umiera. Wszystko to nie wyjaśnia mi, co ma wspólnego z młodą kobietą przywiązaną do słupa, którą widziałem zeszłej nocy i która, choć znacznie bledsza i szczuplejsza, rozczochrana, torturowana, wydaje mi się tak bardzo podobna do ocalałej, która teraz płacze obok martwej kobiety. Trwam tak w niepewności przez kilka godzin. Dopiero teraz, gdy jest wieczór, odnajduję młodą kobietę płaczącą wcześniej, stojącą teraz przy fontannie na surowym dziedzińcu, na którym posadzone są tylko małe grządki lilii, a na ścianach kwitną krzewy róż. Młoda kobieta mówi do młodego Rzymianina: "Nie ma sensu nalegać, Flacco. Jestem wdzięczna za twój szacunek i pamięć o moim zmarłym przyjacielu. Ale nie mogę pocieszyć twego serca. Jeśli Petronilla umarła, był to znak, że nie będzie twoją żoną. Ale ja też nie. Jest wiele panien w Rzymie, które chętnie zostałyby damami twego domu. Nie ja. Nie dla ciebie. Ale dlatego, że postanowiłam nie zawierać małżeństwa". "Ty też dałeś się wciągnąć w głupi szał tak wielu wyznawców garstki Żydów? "Postanowiłem, i wierzę, że nie jestem głupi, nie zawierać małżeństwa". "A gdybym cię chciała? "Nie wierzę, że ty, jeśli to prawda, że mnie kochasz i szanujesz, będziesz chciał wymusić moją wolność jako obywatela rzymskiego. Ale pozwolisz mi podążać za moim pragnieniem, mając dla mnie dobrą przyjaźń, którą mam dla ciebie". "Ach, nie! Już jeden mi umknął. Ty mi nie uciekniesz". "Ona nie żyje, Flacco. Śmierć jest siłą wyższą od nas; to nie jest ucieczka przed losem. Nie zabiła się. Umarła...". "Przez twoje czary. Wiem, że jesteście chrześcijanami i powinienem był zgłosić was na dwór rzymski. Ale wolałem myśleć o was jako o moich narzeczonych. Teraz po raz ostatni mówię ci: czy chcesz być żoną szlachetnego Flacco? Przysięgam ci, że lepiej będzie dla ciebie, jeśli wejdziesz do mojego domu jako dama i porzucisz demoniczny kult swojego biednego boga, zamiast poznać rygor Rzymu, który nie pozwala obrażać swoich bogów. Bądź moją oblubienicą, a będziesz szczęśliwa. W przeciwnym razie..." "Nie mogę być twoją oblubienicą. Bogu jestem poświęcona. Mojemu Bogu. Nie mogę czcić bożków, ja, który czczę prawdziwego Boga. Zrób ze mną, co zechcesz. Wszystko możesz zrobić z moim ciałem. Ale moja dusza należy do Boga i nie sprzedam jej za radości twojego domu". "Czy to twoje ostatnie słowo?" "Ostatnie." "Czy wiesz, że moja miłość może zmienić się w nienawiść? "Bóg ci wybaczy. W moim imieniu zawsze będę cię kochał jak brata i modlił się o twoje dobro". "A ja będę czynił twoje zło. Potępię cię. Będziesz torturowany. Wtedy będziesz mnie wzywał. Wtedy zrozumiesz, że dom Flaccusa jest lepszy niż głupie doktryny, którymi się karmisz". "Zrozumiem, że świat, aby nie mieć więcej Flaccusa, potrzebuje tych doktryn. I uczynię ci dobrze, modląc się za ciebie z królestwa mego Boga". "Przeklęty chrześcijaninie! Do więzień! Na głód! Niech twój Chrystus cię nasyci, jeśli może". Mam wrażenie, że więzienia znajdują się dość blisko domu dziewicy, ponieważ droga jest krótka, a szlachcic Flacco nie jest ani więcej, ani mniej niż psem gończym kwestora Rzymu, ponieważ kiedy wizja, zmieniając swój aspekt, przenosi mnie z powrotem do pokoju już widzianego z młodą kobietą przywiązaną do kolumny, widzę, że jest to sąd podobny do tego[178], w którym sądzono Agnieszkę. Różnic jest bardzo niewiele i tutaj również jest brzydki kubek, który osądza i potępia, a Flaccus działa jako jego pomocnik i aizzatore. Fenicola, wydobyta z mudy, w której się znajdowała, zostaje przeniesiona na środek pokoju. Wygląda na wyczerpaną, ale wciąż tak dostojną. Choć światło ją oślepia, jest słaba i przyzwyczajona do ciemnego więzienia, trzyma się prosto i uśmiecha. Zwykłe pytania i ofiary, a następnie zwykłe odpowiedzi: "Jestem chrześcijanką. Nie poświęcam się żadnemu innemu Bogu, jak tylko mojemu Panu Jezusowi Chrystusowi". Zostaje skazana na słup. Zdzierają z niej ubranie i nagą, w obecności ludu, wiążą jej ręce i stopy za jedną z kolumn trybunału. Aby to zrobić, zwichnęli jej biodra i zwichnęli ramiona. Tortury muszą być potworne. I to nie wszystko, skręcają liny na jej nadgarstkach i kostkach, biją ją po klatce piersiowej i nagim brzuchu rózgami i biczami, skręcają jej ciało obcęgami i innymi tak okropnymi torturami, których nie będę powtarzać. Od czasu do czasu pytają ją, czy chce złożyć ofiarę bogom. Fenicola, coraz słabszym głosem, odpowiada: "Nie. Chrystusowi. Tylko Jemu. Teraz, gdy zaczynam Go widzieć, a każda tortura przybliża Go do mnie, czy chcesz, żebym Go straciła? Wykonaj swoją pracę. Pozwól mi spełnić moją miłość. Słodkie wesele, którego Chrystus jest oblubieńcem, a ja jego oblubienicą! Marzenie całego mojego życia!" Kiedy odwiązują ją od słupa, pada jak martwa na ziemię. Jej zwichnięte kończyny, być może nawet złamane, już jej nie podtrzymują, nie reagują na żadne polecenia umysłu. Biedne ręce, odcięte w nadgarstkach przez linę, która stworzyła dwie bransoletki z żywej krwi, zwisają jak martwe. Stopy, również poranione przy kostkach do tego stopnia, że widać nerwy i ścięgna, wydają się wyraźnie złamane przez sposób, w jaki są nienaturalnie złożone. Ale twarz jest wypełniona anielskim szczęściem. Łzy spływają po jej bezkrwistych policzkach, ale oko śmieje się pochłonięte wizją, która ją zachwyca. Więźniowie, a raczej kaci, kopią ją i popychają, jakby była workiem tak nieczystym, że nie można go dotknąć, w kierunku podestu kwestora. "Wciąż żyjesz?" "Tak, z woli mojego Pana. "Wciąż nalegasz? Czy naprawdę chcesz śmierci? "Chcę Życia. Mój Jezu, otwórz mi Niebo! Przyjdź, Wieczna Miłości!" "Wrzuć ją do Tybru! Woda uspokoi jej żar". Kaci podnoszą ją ze złą łaską. Tortury złamanych kończyn muszą być rozdzierające. Ale ona się uśmiecha. Owijają ją szatami, nie ze skromności, ale po to, by nie mogła utrzymać się w wodzie. Bezużyteczna troska! Z kończynami w takim stanie nie da się pływać. Tylko głowa wyłania się z plątaniny ubrań. Jej biedne ciało, rzucone na ramiona kata, wisi jak martwe. Ale uśmiecha się w świetle pochodni, bo jest już wieczór. Kiedy docierają do Tybru, jakby była zwierzęciem, które ma zostać zabite, zabierają ją i ze szczytu mostu zanurzają ją w ciemnych wodach, nad którymi wynurza się dwukrotnie, a następnie tonie bez krzyku. Jezus mówi: "Chciałem, aby moja męczennica Fenicola była wam znana, aby dać wam i wszystkim jakąś naukę. Widzieliście moc modlitwy w śmierci Petroneli, towarzyszki i nauczycielki Fenicoli, od której była znacznie starsza, oraz owoc świętej przyjaźni. Petronela, duchowa córka Piotra, wchłonęła ducha wiary z żywego słowa mojego Apostoła. Petronilla. Radość, rzymska perła Piotra. Jego pierwszy rzymski podbój. Ta, która poprzez swoje pełne szacunku i miłości oddanie Apostołowi, pocieszała go we wszystkich bólach jego rzymskiej ewangelizacji. Piotr z miłości do mnie opuścił dom i rodzinę. Ale Ten, który nie kłamie, sprawił, że znalazł w tej dziewczynie - i to w sposób nadobfity, wypełniony, uciśniony, zgodnie z moimi obietnicami[179] - pociechę, troskę, kobiecą słodycz. Podobnie jak ja w Betanii, znalazł w domu Petroneli pomoc, gościnność, a przede wszystkim miłość. Kobieta jest taka sama, w swoim dobru i złu, pod każdym niebem i we wszystkich wiekach. Petronela była Maryją[180] Piotra, z dodatkową czystością młodej dziewczyny, którą chrzest, przyjęty, gdy niewinność nie znała jeszcze oburzenia, doprowadził do anielskiej doskonałości. Maryjo, posłuchaj. Petronela, pragnąc kochać Mistrza całą sobą, tak aby jej piękno i świat nie były w stanie zakłócić tej miłości, modliła się do swego Boga, aby uczynił ją krzyżowcem. I Bóg jej udzielił. Paraliż ukrzyżował jej anielskie kończyny. W długiej niemocy, na ziemi skąpanej w bólu, cnoty, a zwłaszcza miłość do mojej Matki, rozkwitły piękniej. Posłuchaj jeszcze raz, Maryjo. Kiedy było to konieczne, jego choroba ustała. Aby pokazać, że Bóg jest panem cudu. A potem, gdy chwila się skończyła, wrócił, by Ją ukrzyżować. Czy nie znasz innej, Maryjo, do której jej Mistrz, jak Piotr do Petroneli, nie mówi, gdy jest to potrzebne: "Wstań, pisz, bądź silny", a kiedy potrzeba Mistrza ustała, nie zwraca biednego chorego w wiecznej agonii? Kiedy Apostoł umarł, a Petronilla została uzdrowiona, odkryła, że jej życie nie należy już do niej. Ale Chrystusa. Nie należała do tych, którzy uzyskawszy cud, wykorzystują go, by obrazić Boga. Ale wykorzystała swoje zdrowie dla Boga. Twoje życie jest zawsze moje. Daję ci je. Powinieneś o tym pamiętać. Daję ci je jako życie zwierzęce, rodząc cię i utrzymując przy życiu. Daję ci je jako życie duchowe z łaską i sakramentami. Powinieneś zawsze o tym pamiętać i dobrze z tego korzystać. Kiedy następnie przywracam ci zdrowie, kiedy sprawiam, że odradzasz się prawie po śmiertelnej chorobie, powinieneś tym bardziej pamiętać, że to życie, odrodzone, gdy ciało już smakowało jak grób, jest moje. I z wdzięczności używaj go dla Dobra. Petronela wiedziała, jak to zrobić. W ogóle nie wchłonął[181] mojej Doktryny. Jest jak sól, która chroni przed złem, przed zepsuciem, jest płomieniem, który ogrzewa i oświeca, jest pokarmem, który odżywia i wzmacnia, jest wiarą, która daje pewność. Nadchodzi próba, atak pokusy, zagrożenie ze strony świata. Petronilla modli się. Woła do Boga. Chce być z Boga. Czy świat jej pragnie? Bóg broni ją przed światem. Chrystus powiedział to[182]: "Jeśli masz tyle wiary, co ziarnko gorczycy, będziesz mógł powiedzieć górze: 'Wstań i idź dalej'". Piotr powtarzał jej to wiele razy. Ona nie prosi góry, by się przesunęła. Prosi Boga, by usunął ją ze świata, zanim zmiażdży ją próba ponad jej siły. I Bóg jej słucha. Sprawia, że umiera w ekstazie. W ekstazie, Maryjo, zanim zmiażdży ją próba. Zapamiętaj to[183], mój mały uczniu. Fenicola była przyjaciółką, bardziej niż przyjaciółką, córką lub siostrą, biorąc pod uwagę niewielką różnicę wieku wynoszącą około dziesięciu lat. Nie współżyje się bez uświęcenia z tymi, którzy są święci. Tak jak nie psuje się siebie[184], żyjąc z tymi, którzy są zepsuci. Gdyby świat pamiętał o tej prawdzie! Ale zamiast tego świat zaniedbuje świętych lub torturuje ich i podąża za szatanem, stając się coraz bardziej szatanem. Widzieliście wytrwałość i łagodność Fenikola. Czym jest głód dla tych, którzy mają Chrystusa za pokarm? Czym są tortury dla tych, którzy kochają Męczennika z Kalwarii? Czym jest śmierć dla tych, którzy wiedzą, że śmierć otwiera drzwi do Życia? Moja męczennica Fenicola jest nieznana dzisiejszym chrześcijanom. Ale jest dobrze znana aniołom Bożym, którzy widzą ją przezabawną w Niebie za Boskim Barankiem. Chciałem ją wam poznać, aby móc mówić wam również o jej nauczycielce ducha i zachęcić was do cierpienia. Powtarzaj z nią: "Teraz zaczynam widzieć mojego Oblubieńca Jezusa, w którym złożyłam całą moją miłość"; i pomyśl, że także dla ciebie wzbudziłem Nikomedesa[185], aby ocalić od wód namiętności twoje Ja, którego pragnąłem dla Mnie i zebrać to, co z was zasługuje na zachowanie, co jest moje, co może przynieść dobro duszom braci.


[176] nic innego nie jest naszą korektą od innych

[177] Marka, który znajduje się w Ewangelii Marka 10:13-16, a także w Ewangelii Mateusza 19:13-15; Ewangelii Łukasza 18:15-17. Należy jednak założyć, że nie była to spisana Ewangelia, tak jak ją dzisiaj czytamy, ale Ewangelia przekazana, tak jak w celebracji Pawła w Tullianum, "widzianej" 29 lutego i o której mowa poniżej.

[178] takich jak "wizja" z 13 stycznia.

[179] obietnice, przedstawione w Łukasza 6:38.

[180] Maria, tj. Maria z Betanii lub Magdali, siostra Łazarza i Marty, jak w Jana 11:5, a przede wszystkim w "Ewangelii tak, jak została mi objawiona".

[181] na nic, to znaczy, aby nic nie osiągnąć, bezużytecznie.

[182] Powiedział to w Ewangelii Mateusza 17:20.

[183] Zapamiętaj to, co może być związane z przepowiednią, którą napotkamy na końcu "dyktanda" z 12 września 1944 r. oraz z obietnicą z 14 marca 1947 r., zgłoszoną na końcu pisma z następnego dnia 16.

[184] nie psuje się... Być może, równolegle do poprzedniego zdania, powinien był napisać: nie współistnieje się bez zepsucia z tymi, którzy są zepsuci.

[185] Nicomede to imię prezbitera, który odzyskał ciało męczennika Fenicoli (lub Felicoli) i pochował je. Nicomede pisarza, wychowany dla jej duchowego uzdrowienia, to ojciec Migliorini.