Jezus mówi: "O wy, chrześcijanie dwudziestego wieku, którzy słuchacie jak bajek opowieści o moich męczennikach i mówicie sobie: 'To nie może być prawda! Jak to możliwe? W końcu oni też byli mężczyznami i kobietami! To legenda", wiedzcie, że to nie jest legenda. Ale to jest historia. A jeśli wierzycie w cnoty obywatelskie starożytnych Ateńczyków, Spartan, Rzymian i czujecie, że wasz duch jest wywyższony przez heroizm i wielkość bohaterów obywatelskich, dlaczego nie chcecie wierzyć w te nadprzyrodzone cnoty i czuć, że wasz duch jest wywyższony i pobudzony do wymownego naśladowania przez opowieść o wielkości i heroizmie moich bohaterów? W końcu, mówicie sobie, to byli mężczyźni i kobiety. Oczywiście. To byli mężczyźni i kobiety. Mówisz wielką prawdę i dajesz sobie wielkie potępienie. Oni byli mężczyznami i kobietami, a wy jesteście brutalami. Zdegradowani z podobieństwa Bożego, z synostwa Bożego, do poziomu zwierząt kierujących się jedynie instynktem i spokrewnionych z Szatanem. Oni byli mężczyznami i kobietami. Stali się ponownie "mężczyznami i kobietami" dzięki Łasce, tak jak byli Pierwszymi i Pierwszymi w ziemskim Raju. [Moi męczennicy zajmowali się wypełnianiem swojej misji i otrzymanej ode Mnie posługi uświęcania świata i dawania świadectwa Ewangelii. O nic innego się nie martwili. Oni, dzięki Łasce żyjącej w nich i strzeżonej przez nich z taką troską, jakiej nie dawali źrenicom swoich oczu i życiu, które rzucili z radosną gotowością, wiedząc, że wyrzucają zepsute łupy, aby zdobyć niezniszczalne o nieskończonej wartości, stali się ponownie "mężczyznami i kobietami", już nie brutalnymi. I jako mężczyźni i kobiety, dzieci niebiańskiego Ojca, żyli i działali. Jak mówi Paweł[186], "nie pożądali złota ani srebra, ani odzienia od nikogo", ale raczej dobrowolnie pozwolili się pozbawić wszelkich bogactw, nawet życia, "aby naśladować Mnie" na ziemi i w niebie. "Rękami swymi", jak mówi Apostoł, "zaspokajali potrzeby swoje i innych", dawali Życie sobie i przywracali innych do Życia. "Pracując, pomagali chorym" na tę straszną niemoc, która żyje poza prawdziwą wiarą, i oddawali się temu celowi, oddając swoje uczucia, krew, życie, pracę, wszystko, pamiętając o moich słowach, które powiedziałem wam trzy dni temu: "Dawać znaczy otrzymywać", "Dawać jest lepiej niż otrzymywać", te słowa, które dzisiaj, kiedy kazałem wam otworzyć Księgę w rozdziale 20 Dziejów Apostolskich i wersecie 35, przeczytaliście z westchnieniem, ponieważ pamiętaliście, że słyszeliście je przed chwilą, i pobiegliście ich szukać. I znalazłszy je, zapłakałeś, bo miałeś potwierdzenie, że to Ja mówię. Tak, to Ja. Nie bój się. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakich prawd stajesz się kanałem. Podobnie jak mały ptaszek na gałęzi, który radośnie śpiewa pieśń, którą Bóg umieścił w jego małym gardle przez tysiąclecia, i nie wie, dlaczego te nuty wychodzą, a nie inne, i nie wie, że wypowiada swoje imię i imię Stwórcy wraz z nimi, tak powtarzasz to Słowo, które przemawia w tobie i nawet nie wiesz, jak głębokie jest w swoich wypowiedziach. Ale zostań tak: dziecko. Tak bardzo kocham dzieci. Widzieliście to. Nie widzieliście Mnie śmiejącego się inaczej niż z nimi. One były dla Mnie Moją radością jako Człowieka. Matka i Uczeń, Moja radość Człowieka-Boga i Mistrza. Ojciec, Moją radością Boga. A dzieci, Moją radosną ulgą na gorzkiej Ziemi. Pozostań tak: dziecko. Twój Zbawiciel, spoliczkowany przez tak wielu ludzi, potrzebuje ochłodzić swoje policzki na policzkach dzieci. Musi oprzeć swoje czoło na szatach, które są pełne miłości i bez złośliwości. Przyjdź, mały Janie, do swojego Jezusa. I zawsze pozostań dzieckiem. Królestwo Niebieskie należy do tych, którzy wiedzą, jak mieć duszę dziecka i przyjąć Prawdę z ufną gotowością dziecka. To Ja, nie bój się. Ja, który mówię do ciebie i błogosławię cię. Idź w pokoju, mały Johnie. Jutro przyślę ci Jana".
[186] mówi Paweł w Dziejach Apostolskich 20:33-35; trzy dni temu w "dyktandzie" z 2 marca.
[187] Widziałeś to 7 lutego (rozdział 396 głównej opery).