Spis
4 października 1945 8 października 1945

5 października 1945 r.

Podnoszę się teraz z okropnego kryzysu. Ona to widziała i to wystarczy. Ale być może zainteresuje cię to, że właśnie wtedy, gdy czułam, że umieram i poprosiłam o Komunię Świętą jako Viaticum, nie tylko moje bóle zostały złagodzone, a mój stan stał się mniej poważny, ale zostałam pocieszona najpierw przez samego Jezusa, potem przez Maryję, a następnie, w kolejności obecności, przez świętego Jana Apostoła, świętego Piotra Apostoła, mojego Anioła Stróża, świętego Franciszka i wreszcie świętego Józefa. Tęskniłam za św. Teresą od Jezusa. Ale ona w ogóle nie przyszła. A oni pozostali nawet po twoim odejściu. Jezus przy łóżku po prawej stronie, Mamusia przy łóżku po lewej stronie, mówiąc: "Zaopiekujmy się naszą chorą córeczką". Anioł oddał cześć. Dziwne! Zawsze widzę go przy Matce Boskiej! W pobliżu biurka, stojący, święty Józef o słodkim, nieco żałobnym spojrzeniu. Siedzący na krześle, nieco pochylony do przodu, święty Piotr, obok święty Józef. Pomiędzy św. Piotrem a aniołem, stojący, św. Jan. Nie wiem, czy widział, kiedy uśmiechnąłem się do woskowego świętego Franciszka, który cały pokorny ukrywał się prawie w kącie przy drzwiach. Czułem się wspomagany. Tak bardzo. Ale jak źle! Gdy moi przyjaciele przychodzą, szatan odchodzi. Umieram, ojcze. Siostra Saviane1 ma rację. Korona jest prawie kompletna i większość moich cierpień się skończyła. Ale dla kogo tak bardzo cierpię? Ofiarowałem moje cierpienia za matkę, siostrę Saviane, siostrę Gabrielę, "oddzielonych braci", młodego mężczyznę, którego mam w domu, a potem ciebie, Marto, krewnych. Ale za nikogo z nich nie muszę tak cierpieć. Dla kogo więc? Postawiłem również ten cel przebaczeniu udzielonemu Józefowi. Przebaczenie, powiedziałem. To, co było wcześniej: szacunek, zostało utracone. Ale chcę odejść bez urazy do kogokolwiek. Jestem szczęśliwy, że zdefiniowałem wszystko dla domu. Kiedy jest się w agonii, wszystko przychodzi do głowy i wszystko przeszkadza. Teraz Marta jest w porządku. Wszystko jest w porządku na ziemi. A czy wszystko będzie dobrze w mojej duszy, abym miał spokój pod koniec życia? Lekarz narzeka, bo piszę. Oczywiście uważa, że piszę "romans starej panny". A to wpływa na to, że odchodzi od prawidłowej diagnozy. W końcu skłania się ku histerii, nazywając moje pisanie "manią reminiscencyjną" w swoim mózgu, "wybuchami rozczarowanej kobiety", która chce przynajmniej marzyć o tym, czego życie jej odmówiło, i opowiada sobie dobrą historię. Mówi, że zawsze spożywam fosfor... Właściwie to Jezus spożywa swój fosfor... Po prostu robię ślady na papierze, aby zaznaczyć jego "fosfor". Ale jak powiedzieć to lekarzowi i skierować go na właściwą drogę? Powiesz mi, jak to zrobić? W międzyczasie dzisiaj odpoczywam. I tak życie dobiega końca, a ja mam wiele do poprawienia i wysłuchania... Napisałem te strony, ponieważ uważam, że dobrze jest je napisać. Widzisz tę piękną kaligrafię?


1 Siostra Giuseppina Saviane pochodzi z Bianconi College w Monza, gdzie pisarka studiowała. Korespondowała z nią, jak już widzieliśmy, 21 lipca 1944 roku.

2 piękna kaligrafia jest powiedziane w ironicznym sensie, ponieważ ostatnie dwie odręcznie zapisane strony są nabazgrane niepewną ręką. Zwykle pismo Marii Valtorty jest pewne.