Przede wszystkim pragnę podziękować za waszą dobroczynną myśl przyniesienia mi kopii Suplikacji[35] i za to, że byliście tak dobrzy i tak łaskawie przyjęliście moją ulotkę. Ale to nie jest "moje" błaganie. To, co jest moje, to tylko wysiłek napisania go. Myśl nie jest moja. Nie jestem tak wzniosły, by móc wydobyć z serca tak nadludzkie myśli o przebaczeniu. Powiedziałem ci wczoraj, że kiedy je napisałem i poczułem, że są słuszne, musiałem podjąć prawdziwy moralny wysiłek, aby je zaakceptować. Jak być może zauważyliście, czytając zapiski z mojego życia, wcale nie posiadam charakteru Hioba. Jestem, podobnie jak Maria Valtorta, bardzo ludzki, z tym wszystkim, co niesie ze sobą człowieczeństwo: wrażliwością, pychą, namiętnościami itp. itd. i muszę, aby Maryja od Krzyża mogła żyć, spalać się w każdej chwili, aby odrodzić się z moich ludzkich popiołów, mistyczny feniks, w nowej i z pewnością bardziej akceptowalnej formie dla dobrego Boga. Kiedy "głos" mówi do mnie[36]: "Jesteś niczym; sam z siebie nigdy nie byłbyś w stanie niczego osiągnąć", jestem przekonany. Nie mam złudzeń co do mojej cielesnej i embrionalnej duchowej natury. Wiem, że jedna z nich jest tak szalona, jak ogierek na wiosnę, a druga jest tak embrionalna, że stanowi ledwie niewyraźny zarys. Dlatego pocieszam moją słabość i ujarzmiam moją materię Krzyżem Chrystusa. Tylko przylgnąwszy do Niego Ukrzyżowanego, mogę sprawić, że moja dusza stanie wyprostowana, i tylko przybijając dobrze zahartowane i dobrze opłakane gwoździe do mojego ciała, mogę je tam trzymać, ujarzmione, bezsilne, by wykonać swoją matnię. Dlatego nie mówimy "moje błaganie". To jest o Innym. Nie wolno mi przywłaszczać sobie tego, co nie jest moje. Obraziłbym się, okłamując siebie, świat i Boga. Jeśli te słowa służyły - a nie mogły nie służyć, ponieważ pochodziły z obszarów światła, i to jakiego światła! - Dziękujmy Panu. Są dwie rzeczy, które najbardziej sprawiają, że mam uszy otwarte i oczy czujne, aby dostrzec najmniejszy ruch Nieprzyjaciela Dusz, który skrada się, skrada i gwiżdże swoją uwodzicielską pieśń tak subtelnie, aby nas zahipnotyzować i oddać na jego łaskę. Jednym z nich są skłonności cielesne, tak proponowane pomimo wszystkich cilizi; drugim ... zaczyn pychy, która zawsze próbuje nadmuchać ... Czuję instynktownie, że jeden i drugi umierają trzy dni po nas i że tylko dobroć Boga i nasza wielka, bardzo wielka wola, niestrudzona, wytrwała, czujna wola, mogą uczynić je nieszkodliwymi, wysterylizować je przy każdej nowej fali ich zepsutych zarazków. Czuję również, że gdybym pozwolił się usidlić splotom rozsądku lub pychy, obecny stan łaski skończyłby się nagle, szybciej, o wiele szybciej, niż życzyłby sobie tego mój Jezus, który nie przestaje trzymać mnie w ramionach i szeptać mi słowa życia. Wyobraź sobie, że straciłbym tę błogość z własnej winy! To ona powstrzymuje mnie przed odczuwaniem mordantu ludzkich wydarzeń, które mnie dotykają, i podwójnego mordantu wspomnień, które się tłoczą. Wszystko przepływa przeze mnie, wszystko pędzi przeze mnie jak woda, jak powódź, jak potop, ale dopóki trwa obecne błogosławieństwo, jestem jak bryła kryształu, po której wszystko przechodzi bez pozostawiania śladu, bez możliwości przeniknięcia. Nadejdzie czas, kiedy Jezus zamilknie i pozwoli mi odejść. Cierpliwości! I co wtedy? Czy mam na to narzekać? Nie. Z pewnością będę cierpieć, ale zaakceptuję nową próbę, nadal Go kochając, nawet jeśli zostawi mnie samego. Jeśli to zrobi, będzie dobrze wiedział, dlaczego to robi. I z pewnością będę miał więcej zasług w kochaniu Go wtedy niż teraz. Co za siła, by kochać teraz, gdy On jest tak czule kochający! Jeśli ktoś nie posiada serca Judasza, ten, kto widzi, że jest kochany, kocha. Ale najwyższą miłością jest ta, która wie, jak nadal kochać, nawet gdy wydaje się, że nie jesteśmy już kochani. Kiedy robi się to z ludźmi, nie otrzymujemy tego lub otrzymujemy bardzo rzadko. Ale kiedy czynimy to z dobrym Panem, możemy być pewni, że potem nadejdzie jeszcze bardziej intensywny okres miłości, ponieważ Bóg zawsze nagradza po tym, jak próbowaliśmy, jeśli wiedzieliśmy, jak być wiernym.
Jezus mówi: "Nadal mówię wam o łasce[37], która daje życie ducha. Kiedy Bóg stworzył pierwszego człowieka, tchnął w niego nie tylko życie materii, dotąd nieożywionej, ale także życie ducha. W przeciwnym razie nie mógłby powiedzieć, że stworzył cię na swój obraz i podobieństwo. Tego, co było doskonałe w pierwszym stworzeniu, nikt z was nie może sobie wyobrazić. Tylko My możemy dostrzec, w wiecznej teraźniejszości, która jest naszą wiecznością, doskonałość królewskiego dzieła naszej stwórczej Inteligencji. Nasienie Adama, gdyby Adam wiedział, jak pozostać królem takim, jakim go stworzyliśmy, z władzą nad wszystkimi rzeczami i zależnością tylko od Boga - zależnością ukochanego syna - byłoby nasieniem wiecznej doskonałości. Ale był jeden pokonany, który patrzył, by się zemścić. Ty, Maryjo, która mówisz, że myśli o przebaczeniu nie mogą spontanicznie wypłynąć z twojego serca, ponieważ twoja ludzka natura prowadzi cię do ducha zemsty i tylko dzięki Mnie wiesz, jak przebaczać, czy kiedykolwiek zastanawiałaś się nad tym, że to duch zemsty zrujnował was, synów Adama, i posłał Mnie, Syna Bożego, na krzyż? Lucyfer - a był on pięknym spośród pięknych stworzonych przeze Mnie - z otchłani, w której się pogrążył, brzydki na wieki po bluźnierczym buncie przeciwko swemu Stwórcy, był spragniony zemsty. Do pierwszego grzechu pychy dołączył więc niekończącą się serię zbrodni, mszcząc się na wieki wieków. Pierwszą zemstą był mój stworzony Adam i Ewa. W doskonałości mego stworzenia jego zatruty ząb nałożył piętno swego bestialstwa, przekazując wam własną żądzę pożądania, zemsty, pychy. Od tego czasu twój duch walczy w tobie z truciznami piekielnego ukąszenia. Czasami duch triumfuje nad ciałem i krwią, dając Ziemi i Niebu nowego świętego. Czasami duch żyje zahamowany, z zastojem letargu, w którym jest jakby martwy i w którym żyjesz i działasz jako istoty pozbawione światła, mojego Światła. Czasami jest dosłownie zabijany przez stworzenie, które dobrowolnie spada z tronu jako dziecko Boże i staje się gorsze niż brutal. Staje się diabłem, dzieckiem diabłów. Zaprawdę powiadam wam, że ponad dwie trzecie rasy ludzkiej należy do tej kategorii, która żyje pod znakiem Bestii. Dla tych bezwartościowych jestem martwy. Prawo tych naznaczonych przez Bestię jest sprzeczne z Moim Prawem. W jednym dominuje ciało i generuje uczynki ciała. W drugim dominuje nad duchem i generuje uczynki ducha. Kiedy duch dominuje, tam jest królestwo Boże. Gdy dominuje ciało, jest to królestwo szatana. Nieskończone Miłosierdzie, które ożywia Triadę, dało twojemu duchowi wszelkie pomoce, aby pozostał dominujący. Dało Sakrament, który podnosi znak Bestii w waszym ciele jako dzieci Adama i odciska mój Znak. Dał Moje Słowo Życia, dał Mnie, Mistrza i Odkupiciela, dał Moją Krew w Eucharystii i na Krzyżu, dał Parakleta: Ducha Prawdy. Ten, kto wie, jak być w Duchu, rodzi dzieła Ducha. Ze stworzenia opanowanego przez Ducha wypływa miłość, łagodność, czystość, wiedza i wszelkie dobre uczynki połączone z wielką pokorą. Od innych wychodzą, jak syczące węże, wady, oszustwa, żądze, zbrodnie, ponieważ ich serce jest gniazdem piekielnych węży. Ale gdzie są ci, którzy wiedzą, jak dbać o życie ducha i uczynić siebie godnymi przyjęcia w sobie życiodajnego naparu Pocieszyciela, który przychodzi ze wszystkimi Swoimi darami, ale chce do Swojego tronu ducha gotowego, chętnego do Niego? Nie, świat nie chce, aby ten Duch uczynił cię dobrym. Świat pragnie władzy za wszelką cenę, bogactwa za wszelką cenę, zaspokojenia zmysłów za wszelką cenę, wszystkich ziemskich radości za wszelką cenę, odrzuca i bluźni Duchowi Świętemu i włada Jego Prawdą, i jest odziany w prorocze szaty, wypowiadając słowa, które nie pochodzą z łona Trójcy Świętej, ale z legowiska szatana. A to nie jest i nie będzie wybaczone[38]. M a i. I to nie jest wybaczone, jak widzisz. Bóg wycofuje się do najwyższego ze swoich niebios, ponieważ człowiek odrzuca Jego miłość i żyje dla ciała i w ciele. Oto przyczyny waszej ruiny i naszego milczenia. Z głębin wychodzą macki szatana, na ziemi człowiek ogłasza się bogiem i bluźni prawdziwemu Bogu, na wysokościach Niebo się zamyka. I to już jest litość, ponieważ zamykając się, daje pioruny, na które zasługujesz. Nowa Pięćdziesiątnica znalazłaby serca bardziej twarde i kamienne niż głaz zatopiony w stawie błota. Stójcie zatem w błocie, którego sami chcieliście, czekając na rozkaz, który nie zna buntu, aby was z niego wyciągnąć, aby was osądzić i oddzielić dzieci ducha od dzieci ciała". A teraz, dobry Jezu, pozwól mi mówić. Powiedziałeś dziś tak wiele rzeczy, że nie jestem w stanie ich wszystkich skopiować. W pierwszych godzinach byłam tak zmęczona i w bólu, że z trudem podążałam za Twoim słodkim głosem. Później było lepiej. Ale teraz ból mnie ogarnia. To godzina Getsemane. Dla kogo cierpię? Jaka dusza potrzebuje tej mojej agonii, aby się uleczyć, mieć nadzieję, powrócić do Ciebie? Nigdy się tego nie dowiem na tej ziemi, ale jestem przekonany, że ona istnieje i że tę moją gorycz muszę wypić w celu zadośćuczynienia. Robię to chętnie, nawet jeśli płacz pokrywa moje policzki. Ale pozwól mi płakać nad Twoim Sercem, bo jeśli słodko jest kochać, słodko jest cierpieć. Wszystkie smutki przychodzą falami. Ty znasz je wszystkie bez mojego wyliczania i zarówno Ty, jak i ja wiemy, co kryje się za tą czarną zasłoną, która chce mnie ogarnąć. Aby tego nie widzieć, zamykam oczy. Jestem jak dzieci, które boją się ciemności. A dziś wieczorem jestem jak biedne dziecko samotne w miejscu bez światła. Każdy kąt jest składowiskiem cieni, które przybierają przerażające aspekty. Jeśli zamknę mocno oczy, po wpatrywaniu się w Ciebie jak w słońce, nie pozostanie mi nic innego, jak tylko Twój obraz w tle; jeśli przytulę się mocno do Ciebie, nie będę już świadomy otaczającej mnie samotności, z której może wyniknąć tak wiele niebezpieczeństw. Czuję wokół siebie Twoje ramiona i nawet jeśli płaczę, już się nie boję. Przyjmij mój płacz tego wieczoru. Mam tylko to, by dać Ci w tę noc smutku. Nie mówię nawet do Ciebie: "Zabierz ode mnie ten smutek"; mówię tylko do Ciebie: "Niech się stanie Twoja Wola, ale pomóż mi, Jezu". Tak, pomóż mi, dobry Mistrzu. Nie pozwól mi odejść. Cały ból, jaki chcesz, Panie, ale Twoja bliskość zawsze. Wiem, wierzę, że ta moralna udręka nie jest bez celu dobra; wiem, mam nadzieję, że nie jest bezużyteczna; wiem, że jeśli cierpię ze spokojem, na Twoim Sercu, pokój pozostanie we mnie, a gniew diabła nie będzie w stanie go zakłócić. Dlatego mówię Ci: oto jestem, z miłości do Ciebie, czyniąc Twoją Wolę.... Nie później tego ranka powiedziałem, że moja obecna błogość uniemożliwia mi odczuwanie żądła ludzkich spraw. Zamiast tego tego wieczoru poczułem ukłucie potrzeb tej godziny. I bardzo cierpiałem. Gdybym cierpiał sam, byłoby to cierpienie spazmatyczne. Ale wiedząc dobrze, że żadne ludzkie stworzenie nie może mnie pocieszyć, zwróciłem się do Ciebie z wiarą. Ty chcesz, aby te akty miłującej wiary wynagrodziły Ci całą niemiłość, której zaprzeczają. I wynagradzaj hojną duszę natychmiast, dając jej pocieszenie. Teraz się nauczyłem. I natychmiast przychodzę, aby schronić się w Tobie; nie zadowalam się modlitwą do Ciebie, przekraczam moją odwagę i przychodzę w Twoje ramiona. Ty jesteś moim Bogiem, ale jesteś także moim Bratem i Oblubieńcem, więc oprócz modlitwy do Ciebie mogę również objąć Cię, aby nie czuć się tak samotnym w obliczu przyszłości smutnej dla wszystkich, ale dla mnie obciążonej jeszcze bardziej bolesnymi niewiadomymi. Zachowaj mnie tak przez cały ten smutny miesiąc, zachowaj mnie tak aż do śmierci. Nawet jeśli nie przemówisz, wystarczy mi, że pozwolisz mi pozostać w Twoim Sercu. Pamiętaj o Twojej agonii, Panie, i przez Twój maleńki zastęp bądź Aniołem, który pociesza...
[35] Suplikacja napisana 5 czerwca.
[36] powiedział mi 28 maja.
[37] łaskę, o której mówił już 6 czerwca; stworzył... wlał... jak czytamy w Księdze Rodzaju 1:26; 2:7.
[38] nie będzie wybaczone, jak jest powiedziane w Ewangelii Mateusza 12:31-32; Marka 3:28-29; Łukasza 12:10.