Wysoka, piękna, imponująca, świetlista postać, przepełniona niebiańską radością i pełnym, miękkim głosem. W jej tonie przypomina mi aksamitną miłość Magdaleny, w jej akcencie najbardziej szczerą toskańską gadatliwość. Mówi do mnie: "Siostro, przyszłam. Napisz moje słowa, dadzą ci radość i wielki pokój". I czeka, aż wyjmę notatnik i napiszę to. Teraz mówi ponownie: "Jestem Caterina[649]. Kochasz mnie i nie kochasz, ponieważ jesteś do mnie podobny, a jednak przeraża cię moja siła. Słodka siostro, czym się przerażasz? Czyż nie wiesz, że moja siła jest taka sama jak ta, która jest w tobie: siła słodkiego, omdlewającego Baranka? O! że cała Jego Krew jest w Jego miłośnikach! I przez tę Krew, która jest ogniem, my na świecie możemy, a w Niebie radujemy się. Czyż ten, kto ma przy sobie tę Krew, nie może być siłą i ogniem? Czy nie wiesz, że ta Krew jest sokiem Boga, a wraz z nią to, co jest istotą Boga: doskonała miłość? Raduj się, siostro. Dobrze, że i ty, baranku i sokole, masz swego Tuldo. Dobrze się stało. Większą zdobycz wyrwałeś z mównicy miłości niż ja na scenie. Tamten: bandyta krwi. Twój: przestępca szatana i ducha. Na to samo pastwisko poprowadziłeś go, słodki baranku mego Pasterza, na pastwisko trzech boskich cnót i nieskończonych prawd. Krew i ogień dałeś. Krew i ogień masz tu za szatę i diadem. Siostro, żegnaj. Pokój, to znaczy słodki mdlejący Baranek, niech zawsze będzie z tobą". [Śledzi rozdział 64 EVANGELO].
[649] Katarzyna to święta Katarzyna ze Sieny (1347-1380), obecnie doktor Kościoła. Imię Tuldo, które spotykamy poniżej, pochodzi od młodego mężczyzny skazanego na śmierć, któremu pomogła Katarzyna i zmarł świętą śmiercią. "Tuldo" pisarza to Giuseppe Belfanti (jak napisze następnego dnia), do którego odniesiemy się 20 października.