Boski Autor mówi: "Wielu chrześcijan, a nawet wśród tych, którzy, gdyby ktoś im powiedział, że są dotknięci ciszą, zbuntowaliby się, jakby przed oszczerstwem, popadają w herezję wiary, że skoro istnieje Ten, który zadośćuczynił za wszystkich i dał Łaskę w nieskończonej obfitości, nie ma sensu powstrzymywać się od grzechu, czyniąc przemoc wobec samych siebie. Przeciwnie, posuwają się w swej herezji tak daleko, że twierdzą, iż w ten sposób zwiększają chwałę i moc Boga, dowodząc, że tylko dzięki nieskończonym zasługom Boga-Człowieka, bez współpracy ludzkiej dobrej woli, ludzie są zbawieni. Nie. Tak nie jest. Nieskończona jest obfitość Łaski. Ale niemal bezgraniczny jest ogrom tej herezji, która oczernia Boską Krew, Boską Ofiarę Chrystusa. On umarł za wszystkich, miłosierny dla wszystkich, lekarstwo dla wszystkich, zdrowie dla wszystkich, Życie dla wszystkich. Ale ci wszyscy muszą mieć wolę sprawiedliwości. Że jeśli wtedy ich słabość spowoduje ich upadek, jeśli diabeł cudownie ich powali i pociągnie, Jezus, zgodnie ze swoim Imieniem, zbawia, spieszy, podnosi, leczy, przebacza, oczyszcza. On jest Wiecznym Naprawcą. Każde źródło może przestać jęczeć, każdy zbiornik wodny może wyschnąć. Na przestrzeni wieków i stuleci Ziemi wyschły całe morza i jeziora, dając początek piaszczystym pustyniom lub opustoszałym, skamieniałym nizinom otoczonym górami, które kiedyś odbijały się w jeziorze. Ale źródło nigdy nie wyschnie, aż do końca czasów. Hojne i najświętsze, zawsze będzie wylewać swój strumień dzięki miłosierdziu ludzi. Jest to źródło, które wypływa z Ciała zabitego Baranka. Ale czy myślicie, chrześcijanie, jak nieustanna fala boskiej Krwi kąpie was i odżywia? Gdyby król był tak bogaty i hojny, że połączyłby domy swoich poddanych z cudowną studnią własnego płynącego złota, poddani tego króla czciliby go jak boga. Jednak to złoto nie należałoby do nich na zawsze. Po śmierci musieliby je opuścić. Ale czyż Krew Chrystusa, ta Krew nie jest cenniejsza niż jakikolwiek drogocenny metal lub klejnot, ta Krew Króla królów, dana ci za darmo, wylana na ciebie w obfitości, bez ograniczeń mocy lub czasu? Ta Krew pokonuje śmierć, pokonuje grzech, pokonuje czas i trwa w swoich najbogatszych owocach przez wieczność. Rzeczywiście, to dzięki Niej wstępujesz w purpurowych szatach, jako królowie, do Królestwa; a w wieczności, w Niebie, bardziej niż w czasie i na Ziemi, cieszysz się nieskończonym Skarbem. On, Żyjący, dopełnił grozy śmierci, abyś mógł umrzeć dla grzechu i zmartwychwstać w Łasce. Dlatego nie jest zgodne z prawem powracanie do grzechu i śmierci z uprzednim pragnieniem powrotu do niego. On powiedział: "Nie możecie służyć jednocześnie Bogu i mamonie". Ja mówię: "Nie można mieć jednocześnie Życia i Śmierci". Kiedy Jezus zmartwychwstał, zaświadczył o trzech rzeczach: I. że był Bogiem, a zatem tylko On sam mógł zmartwychwstać; II. że był prawdziwie ukrzyżowany. W tym celu zachował w chwalebnym Ciele stygmaty Męki. Z tego Ciała zniknęły wszystkie ślady Męki, starzenie się, zabrudzenia, ciężkie balsamy balsamowania. Ale aby pokazać, że prawdziwy, ludzki Chrystus, a nie Jego bezcielesna figura, został przymocowany do krzyża, w prawdziwym Ciele pozostały prawdziwe dziury po gwoździach i nacięcia włóczni. III. Że pokonał śmierć na wieki wieków i zmartwychwstał od Boga w ciele i duszy na wieki wieków. Tak jak pobożne niewiasty widziały Go u Grobu, apostołowie w wieczór Zmartwychwstania, uczniowie w późniejszych objawieniach, tak samo widział i zobaczy Go w chwili Sądu Ostatecznego każdy duch człowieka, który przeszedł z ziemskiego życia do zaświatów; i tak samo wszyscy ludzie zobaczą Go na Sądzie Ostatecznym, tak jak już widzieli Go ukazującego się w Otchłani i odpieczętowującego bramy sprawiedliwych, którzy wstąpili z Nim do Nieba ponownie otwartego dla świętych Bożych. Ale czwartą rzeczą, o której Chrystus dał świadectwo w swoim zmartwychwstaniu, jest symbol Jego powstania po ofierze. Chodzi o to, że chrześcijanin, zanurzony w zbawczych falach Jego Krwi, pochowany w tej zbawczej kąpieli jak w grobie, który ze swej głębi wyraża życie, a nie śmierć, nieprzekupność, a nie zepsucie, powstaje do nowego życia, do chwalebnego życia. Tak jak to było z Nim, złożonym we wnętrznościach grobu "jak trędowaty, z przemieszczonymi i odkrytymi kośćmi i przebitymi kończynami", ale wyłaniającym się z tych wnętrzności w szacie tak chwalebnej, że tylko aniołowie i Najczystszy mogli ją oglądać w pełnym blasku. Chrystus po zmartwychwstaniu osiągnął pełnię doskonałości swojej tajemnicy. Przed Męką był już doskonałością: doskonałością Człowieka. Doskonałością Człowieka-Boga. Doskonałością Boga. Ale w Męce wcześniejsza doskonałość Człowieka-Boga została udoskonalona w doskonałość Boga-Odkupiciela. A po Zmartwychwstaniu dopełniła się w tym, tajemniczym aż do końca czasów, zawartym i wyjaśnionym "w imieniu znanym tylko Jemu", o którym mówi Jan w swojej Apokalipsie. Również człowiek, żyjąc w Chrystusie (ludzka walka, cierpienie, codzienna męka zwalczana, znoszona, pochłaniana w sprawiedliwości) i zmartwychwstając dla Chrystusa i w Chrystusie, osiągnie doskonałość, która daje dostęp do nieba i otrzyma "nowe imię wypisane na białym kamyku, imię, którego nikt nie zna oprócz tego, kto je otrzymuje". "Ja jestem prawdziwym Krzewem Winnym... Gałązka, jeśli nie może pozostać zjednoczona z krzewem winnym, nie przynosi owocu. Tak i wy, jeśli nie pozostaniecie wszczepieni we Mnie, nie przyniesiecie owocu... i zostaniecie odrzuceni jak sucha gałązka" - powiedział. To jest prawda. On "poniósł całe wasze zło", ponieważ poniósł i pochłonął wszystkie "wasze nieprawości". On "wysechł jak odłamek", ponieważ abyś mógł żyć, dał ci Swoją Krew, życiodajną krew prawdziwego owocującego Krzewu Winnego. On: owocujący Krzew Winny. Ty: dzikie pędy, niezdolne do przynoszenia owoców. A Jego Ojciec i twój, kultywator wiecznego Krzewu Winnego, wziął was, jałowe i dzikie pędy, i zaszczepił was w Nim. I zgodził się wchłonąć i skonsumować wszystkie wasze mordercze soki, wszystkie wasze gorączki rozwiązłości, aż umarł w ciele, ofiara, bez waszego zepsucia zakłócającego i zatruwającego Jego świętego ducha wiecznego Niewinnego, abyście na końcu wieków byli jak On chwalebni w duszy i ciele, przyoblekłszy wasze święte duchy w niezniszczalne ciało, i błogosławieni już byliście przed pierwszym i ostatnim sądem przez przyjaźń Bożą, zamieszkanie w was Ducha Świętego, połączenie z Chrystusem, Przyjacielem i Chlebem Nieba na ziemi, i pokój w Bogu po śmierci, gdy oczekujecie zmartwychwstania ciała, aby uczestniczyć w radości i chwale duszy. Boska Myśl i Wola dokonała tajemnicy, chcąc, aby jeszcze zanim powstałeś, twoje grzechy zostały zadośćuczynione przez Chrystusa. "On wziął na siebie grzechy wielu", mówi Izajasz. A tych wielu to ci, którzy za życia, a przynajmniej przed śmiercią, dzięki swojej dobrej woli nie pozostawią bezczynnymi nieskończonych zasług Chrystusa. Na wadze Krzyża, na tym szafocie Sprawiedliwości, gdzie była cała Świętość i cała Nieprawość, a ta pierwsza pochłaniała tę drugą, każdy z waszych grzechów został wbity jak strzała w Ciało Męczennika. Liczne były uderzenia biczów, liczne ukłucia cierni na torturowanej głowie, potworne skurcze gwoździ. Ale żaden z wielu, którzy litują się nad cierpiącym Chrystusem tortur zadawanych przez okrutną ludzką sprawiedliwość, nie bije się w piersi, mówiąc: "Oto to, to, te tysiąc dziesięć tysięcy cierni, które wbiłem w Twoje ciało i serce wraz z tysiącem i dziesięcioma tysiącami moich grzechów. Poznałeś mnie, mój Odkupicielu, ze wszystkimi moimi tysiącami grzechów. Ani jeden nie był Ci nieznany. Byłem dla Ciebie torturą w torturach". Kto policzy miliony milionów grzechów, które Najczystszy odczuł w swoim odkupieńczym Ciele? Kto, medytując nad tym, nie powinien odczuwać doskonałej nienawiści do grzechu, ucieczki od niego, obowiązku, obowiązku nie służenia już grzechowi, ponieważ Ofiara Boga uwolniła cię od niego? Jesteś martwy dla grzechu. Umarły nie wykonuje już uczynków, które wykonywał za życia. Jak więc, jeśli jest w tobie pewna wiara, że śmierć Chrystusa i Łaska, na którą ta śmierć zasłużyła, uwolniły cię od śmierci grzechu i dały ci środki, aby pozostać od niej uwolnionym, jak więc ty, podobnie jak Chrystus, nie powstaniesz na zawsze z tej śmierci i nie będziesz żył wiecznie w Bogu, tak jak Jezus - Syn Boży, Syn Człowieczy, który umarł jako Człowiek, aby zadośćuczynić za winy i grzechy człowieka - żyje "dla Boga", to znaczy przez Boga? Ale nie tylko On jest Bogiem. Pamiętajmy, że każdy, kto żyje w Chrystusie i dla Chrystusa, zostaje ubóstwiony, stając się dzieckiem Najwyższego".