Spis
9 stycznia 1944 r. 11 stycznia 1944 r.

10 stycznia 1944 r.

Mówi Duch Boży: "Niech was nie zaniecha wzywać słowo Tego, który jest Mądrością i Miłością Boga, Tego, który wylewa się od wieczności do wieczności na wszystko, co jest, aby to uświęcić dla Boga, Tego, który przewodniczył swoją mocą wszystkim dziełom naszej Trójcy i któremu nie jest obce wszystko, co święte w czasie i wieczności, Ja bowiem jestem Uświęcicielem, Tym, który moim siedmiorakim darem uświęca was i przyprowadza do Boga, czyniąc Go wam znanym w Jego woli na ziemi i w Jego chwale w niebie. Ja jestem Mądrością Bożą. Jestem Tym, którego Druga Osoba naszej Najświętszej Triady nazywa[26] "Mistrzem wszystkiego, co prawdziwe, Tym, który nie będzie mówił do was od siebie, ale powie wam wszystko, co usłyszał, i zapowie wam przyszłość. Oto, o wy, którzy pragniecie wiedzieć więcej niż to konieczne, kim jest Ten, który może dać wam tę wiedzę, której szukacie. Ja Jestem. Ja, Światłość Światłości, Ja, Duch Ducha, Ja, Inteligencja Inteligencji, jestem kustoszem, repozytorium wszystkich prawd przeszłych, teraźniejszych i przyszłych, znawcą wszystkich Bożych dekretów, szafarzem Jego świateł dla ludzi. Jestem Tym, który nie jest nieobecny z moją radą w dziełach Stwórcy, nie jest nieobecny w dekrecie Odkupienia, ani nie jestem nieobecny, aby ci doradzać i ze słodyczą miłości prowadzić cię w wypełnianiu woli, którą Ojciec ci proponuje. Jestem czymś więcej. Jestem Miłością, która inspiruje cię tym, co jest odpowiednie, aby dać ci uścisk Boga i drogą świętości prowadzi cię na Jego łono. Jako miłosierny opiekun, biorę waszą niezdolność jako noworodków do Życia i wychowuję was i pielęgnuję. Trzymając was w ramionach, daję wam ciepło, abyście mogli przyswoić najsłodsze mleko Słowa Bożego, aby stało się w was życiem. Z Siebie chronię cię przed niebezpieczeństwami świata i szatana, ponieważ Miłość jest mocą, która zbawia. Prowadzę cię i wspieram, a jako mistrz miłującej cierpliwości pouczam cię. Czynię z was, ociężałych i opieszałych, małodusznych i słabych, bohaterów i atletów Boga. Uczynię was, ubogich w duchu, królami ducha, ponieważ okrywam waszego ducha moim boskim blaskiem i umieszczam go na tronie, który jest większy niż jakikolwiek inny, ponieważ mój jest tronem wiecznej świętości. Lecz aby Mnie poznać, nie wolno mieć bałwochwalstwa w sercu. Trzeba wierzyć w to, co uświęciłem. Wierzyć w prawdy, które oświeciłem. Trzeba porzucić błąd. Trzeba szukać Boga tam, gdzie On jest. Nie tam, gdzie jest wróg Boga i człowieka. Czy chcesz poznać Prawdę? Przyjdź do Mnie! Tylko Ja mogę ci ją powiedzieć. I powiem ci ją w sposób, który moja dobroć uzna za odpowiedni dla ciebie, aby nie zakłócać twojej słabości człowieka i twojej względności. Dlaczego kochasz to, co zawiłe, skomplikowane, ponure? Kochaj Mnie, który jestem prosty, liniowy, świetlisty, Mnie, który jestem radością Boga i ducha. Czy chcesz poznać przyszłość ducha? I uczę cię tego, mówiąc ci o wieczności, która czeka na ciebie w błogości, która jest dla ciebie niewyobrażalna, w której, po tej godzinie przerwy, jedynej przerwie na Ziemi, odpoczniesz w Bogu wszystkich prac, wszystkich smutków, zapomnisz o smutku, ponieważ Radość będzie twoją własnością; a jeśli nawet Miłość, która nigdy nie jest żywa jak w Niebie, przyprawia cię o palpitacje z powodu smutków żyjących, to nie będzie to litość, która da ci smutek, ale tylko aktywna miłość, która będzie również radością. Czy chcesz poznać doskonałości Stwórcy w rzeczach, tajemnice stworzenia? Ja, który, Mądrość, "wyszedłem[27] pierwszy z ust Boga, pierworodny przed wszystkimi stworzeniami", Ja, który jestem we wszystkim, co jest, ponieważ wszystko nosi pieczęć miłości, a Ja jestem Miłością. Moja Istota rozciąga się na cały Wszechświat; Moje Światło skrapia Sobą gwiazdy, planety, morza, doliny, trawy, zwierzęta; Moja Inteligencja biegnie przez całą Ziemię, poucza odległych, daje wszystkim odbicie Najwyższego, wychowuje w poszukiwaniu Boga; Moja Miłość przenika jak oddech i podbija serca. Przyciągam do Siebie sprawiedliwych z Ziemi, a nawet sprawiedliwym, którzy nie znają prawdziwego Boga, daję odbicia tego waszego świętego Boga, dzięki czemu we wszystkich objawionych religiach znajduje się strumień Prawdy, umieszczony przeze Mnie, który jestem Tym, który nawadnia i nawozi. Ja więc, jako potężny strumień wiecznego źródła, wylewam się ze wszystkich stron katolickiego Kościoła Chrystusowego i przez Łaskę, przez siedem darów i siedem sakramentów, czynię wiernych katolików, sługami Pana, wybranymi do Królestwa, dziećmi Bożymi, braćmi Chrystusa, bogami, których los jest tak nieskończenie wzniosły, że zasługuje na każdą ofiarę, aby go posiąść. Zwróćcie się do Mnie. Poznacie, poznacie i będziecie zbawieni, ponieważ poznacie Prawdę. Odłączcie się, odłączcie się od błędu, który nie daje wam radości i pokoju. Zegnijcie kolano przed prawdziwym Bogiem. Przed Bogiem, który przemówił na Synaju i który ewangelizował w Palestynie. Bogu, który przemawia do was przez Kościół uczyniony Nauczycielem przeze Mnie, Ducha Bożego. Nie ma Boga prócz Nas: Jednego i Trójjedynego. Nie ma innej religii niż Nasza świecka. Nie ma innej przyszłości, na Ziemi i poza nią, poza tym, co mówią wam Święte Księgi. Wszystko inne to kłamstwa, które mają zostać zawstydzone przez Tego, który jest Sprawiedliwością i Prawdą. Proście Nas - Moc, Słowo i Mądrość - o światło, abyście nie szli dalej krzywymi ścieżkami śmierci, ale abyście i wy, wędrowcy, mogli dojść do ścieżki, na której znaleźli zbawienie ci, którzy przez swoją pokorną, mądrą, świętą wiarę podobali się Bogu, który uczynił ich swoimi świętymi ". Mówi Maryja: "A ponieważ jestem Matką, przemawiam również, tuląc was do piersi, aby nakłonić was do wiary, moje dzieci, które widzę umierające, karmione trucizną śmierci. Proszę was, przez tego mojego Syna, którego dałam z bolesną radością dla waszego zbawienia, powróćcie na ścieżki Chrystusa. Wypisaliście Jego najświętsze Imię na waszych ścieżkach. Ale wy je profanujecie. I gdyby nie to, że Nieprzyjaciel zaciemnia twój umysł i trzyma twoją rękę, zmuszając cię do pisania tego, czego zdrowy rozsądek nie mógłby cię skłonić do napisania, nie napisałbyś tego błogosławionego Imienia na ścieżkach, którymi przychodzi do ciebie Szatan, i na drzwiach twoich groteskowych świątyń bezbożnych. Ale mówię[28] za was do Ojca: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" i proszę was od Ojca Świętego, biedne dzieci zniewolone przez szatana. Pokonałem szatana we Mnie i dla ludzi. On jest pod moimi stopami. Pokonam go także w was, pod warunkiem, że przyjdziecie do Mnie. Jestem Matką. Matką, którą Miłość uczyniła Matką pięknej Miłości. Jestem Tą, w której spoczywa, jak w arce, manna Łaski. Jestem przepełniona Łaską, a Bóg nie nakłada żadnych ograniczeń na moją moc wylewania tego boskiego skarbu. Jestem Matką Prawdy, która we mnie stała się Ciałem. Jestem nosicielką nadziei człowieka. Przeze mnie nadzieja patriarchów i proroków stała się rzeczywistością. Jestem Siedzibą Mądrości, która uczyniła mnie swoją i Matką Syna Bożego. Chodź, pozwól mi poprowadzić cię do Chrystusa, trzymając cię za rękę, tą moją ręką, która wspierała pierwsze kroki Zbawiciela-Jezusa po drogach ziemi i która nauczyła go chodzić, aby mógł szybko wstąpić na Golgotę, aby cię zbawić, najdroższy mi, ponieważ jesteś najbardziej nieszczęśliwy ze wszystkich ludzi, potępiony, którego staram się wyrwać z mocy, która ciągnie cię do otchłani, aby zbawić do Nieba. Zobacz, jak bardzo nad tobą płakałem. Bo nie jesteście tymi, którzy upadają, ciągnięci przez ciężary ciała, tak gwałtowne i nagłe, że powalają was, nie dając wam czasu ani środków na reakcję. Jesteście tymi, którzy wytrwale, świadomie popełniają winę, która nie jest odpuszczona, powiedział mój Syn[29]. Zaprzeczacie Prawdzie, aby uczynić siebie, z nikczemnych kłamstw, prawdami. Stajecie się Lucyferami. A moglibyście być aniołami! Nie wymagam od was wiele. Tylko o to, byście kochali mnie jako Matkę, tylko o to, byście mnie wzywali. Moje imię już będzie miodem dla waszych zatrutych ust. I będzie zbawieniem, ponieważ tam, gdzie jest Maryja, tam jest Jezus, a kto Mnie kocha, nie może nie kochać Prawdy, która jest Synem mojego ciała. Nie wyrzucam, nie potępiam. Kocham. Ja tylko kocham. Nie mogę budzić w was lęku, ponieważ jestem łagodniejszy niż baranek i spokojniejszy niż drzewo oliwne. Tak łagodny, że przewyższając baranki, pozwoliłem, aby moje Stworzenie zostało wyrwane z mojej piersi i złożone w ofierze na krwawym ołtarzu, nie reagując, nie przeklinając. Tak przewyższałam drzewo oliwne, że uczyniłam siebie drzewem oliwnym w kamieniu szlifierskim i pozwoliłam się wykrzywić przez ból, aby wylać z mojego dziewiczego i matczynego niepokalanego serca olej, który uleczy twoje rany i poświęci cię Niebu. Połóż swoją chorą głowę na Moich kolanach. Uzdrowię ją i wypowiem do ciebie słowa, które Mądrość mówi mi, abym poprowadziła cię do Światła Boga". Jakie to piękne! Jak pięknie! Jak piękne jest to, co widzę! Postaram się dokładnie i jasno opisać, co przyniosła mi Komunia. To, że byłem szczęśliwy, ona już wie. Ale jaką błogość i jaki radosny widok otrzymałem od momentu zjednoczenia eucharystycznego, nie. To było jak obraz, który objawiał mi się etapami. Ale to nie był obraz: to była kontemplacja. Zebrałem się na dobrą godzinę, nie modląc się o nic innego, jak tylko o tę kontemplację, która porwała mnie bez reszty. Rozpoczęła się natychmiast po otrzymaniu świętej Cząstki i myślę, że nie umknęło jej, jak wolno reagowałem i witałem się; byłem już pochłonięty. Niemniej jednak podziękowałam głośno, gdy wizja przychodziła do mnie coraz wyraźniej. A potem leżałem cicho, z zamkniętymi oczami, jakbym spał. Ale nigdy nie byłem tak obudzony z moim pełnym ja, jak w tej godzinie. Wizja trwa, w swej końcowej fazie, wciąż gdy piszę. Piszę pod spojrzeniem wielu niebiańskich istot, które widzą, jak mówię, tylko to, co widzę, bez dodawania szczegółów lub wprowadzania zmian. A oto wizja. Gdy tylko przyjęłam Jezusa, poczułam Matkę, Maryję, po lewej stronie łóżka, obejmującą mnie prawym ramieniem, przyciągającą mnie do siebie. Była w swojej białej sukni i welonie, jak w wizjach Groty[30], w grudniu. W tym samym czasie poczułem się otoczony złotym światłem i eleganckim, nieopisanie eleganckim kolorem[31], a oczy mojego ducha szukały jego źródła, które czułem, jak pada na mnie z góry. Wydawało mi się, że mój pokój, pozostając pokojem w podłodze, czterech ścianach i umeblowaniu, nie miał już sufitu i widziałem bezgraniczne błękity Boga. Zawieszony w tych błękitach, Boski Gołąb ognia stał prostopadle na głowie Maryi i oczywiście na mojej głowie, ponieważ opierałem się o Maryję policzkiem w policzek. Duch Święty miał otwarte skrzydła i stał wyprostowany, pionowo. Nie poruszał się, ale wibrował, a z każdą wibracją emanowały fale, błyski, iskry blasku. Z niego wyłonił się złoty stożek światła, którego wierzchołek wychodził z piersi Gołębicy, a podstawa otaczała Maryję i mnie. Byliśmy zgromadzeni w tym stożku, w tym płaszczu, w tym uścisku radosnego światła. Bardzo żywego światła, ale nie oślepiającego, ponieważ przekazywało oczom nową siłę, która rosła z każdym blaskiem emanującym z Gołębicy, zwiększając już istniejący blask z każdą jego wibracją. Czułem, jak oko rozszerza się w nadludzką moc, jakby nie było już okiem stworzenia, ale już uwielbionego ducha. Kiedy osiągnąłem zdolność widzenia dalej, z powodu rozpalonej i zawieszonej nade mną Miłości, mój duch został wezwany do spojrzenia wyżej. I na tle najczystszego błękitu Raju ujrzałem Ojca. Wyraźnie, chociaż jego postać była w liniach niematerialnego światła. Piękno, którego nie próbuję opisać, ponieważ wykracza poza ludzkie możliwości. Ukazał mi się jakby na tronie. Mówię tak, ponieważ wydał mi się siedzący z nieskończonym majestatem. Ale nie widziałem tronu, fotela ani baldachimu. Nic z ziemskiej formy siedzenia. Ukazał mi się z boku po mojej lewej stronie (w kierunku mojego ukrzyżowanego Jezusa, aby dać ci wskazówkę, a zatem po prawej stronie Jego Syna)[32], ale na nieobliczalnej wysokości. Widziałem go jednak w najdrobniejszych szczegółach jego najjaśniejszych rysów. Spojrzał w stronę okna (ponownie, aby dać jej wskazówkę co do różnych pozycji). Spojrzał spojrzeniem nieskończonej miłości. Podążyłem za jego spojrzeniem i zobaczyłem Jezusa. Nie Jezusa-Mistrza, którego zwykle widzę. Jezusa-Króla. Ubrany na biało, ale w jasną i szczerą szatę, taką jak szata Maryi. Szatę, która wydaje się być zrobiona ze światła. Piękny. Przystojny. Imponujący. Doskonała. Olśniewająca. Prawą ręką - stał - trzymał berło, które jest również jego sztandarem. Długa laska, prawie pastorał, ale nawet wyższa niż mój Najwyższy Jezus, która nie kończy się zawinięciem pastorału, ale poprzeczną laską, która w ten sposób tworzy krzyż, z którego zwisa, wsparty na krótszej lasce, sztandar z bardzo jasnego, białego jedwabiu, oznaczony po obu stronach fioletowym krzyżem; na sztandarze jest napisane słowami światła, jakby napisanymi płynnymi diamentami, słowo: "Jezus Chrystus". Widzę rany na rękach bardzo dobrze, ponieważ prawa ręka trzyma laskę w górę, w kierunku gonfalonu, a lewa ręka wskazuje na ranę z boku, którą widzę jednak jako nic więcej niż plamę światła, z której promienie schodzą w kierunku ziemi. Rana po prawej stronie znajduje się tuż przy nadgarstku i wygląda jak lśniący rubin o szerokości monety dziesięciocentowej[33]. Ta po lewej jest bardziej centralna i szeroka, ale następnie rozciąga się w kierunku kciuka. Błyszczą jak żywe węgle. Nie widzę żadnych innych ran. Wręcz przeciwnie, Ciało mojego Pana jest piękne i całe w każdej części. Ojciec patrzy na Syna po swojej lewej stronie. Syn patrzy na swoją Matkę i na mnie. Ale zapewniam cię, że gdyby nie patrzył z miłością, nie mógłbym utrzymać blasku Jego spojrzenia i wyglądu. On jest rzeczywiście Królem o ogromnym majestacie, o którym jest powiedziane[34]. Im dłużej trwa wizja, tym bardziej wzrasta we mnie zdolność postrzegania najdrobniejszych szczegółów i widzenia coraz szerzej. W rzeczywistości po pewnym czasie widzę św. Józefa (w pobliżu rogu, gdzie znajduje się Szopka[35]). Nie jest tak wysoki, mniej więcej tego samego wzrostu co Maryja. Solidny. Ma kręcone, krótkie włosy i kwadratową brodę. Długi, cienki, orli nos. Dwie zmarszczki przecinają policzki, zaczynając od kącików nosa i schodząc w dół do boków ust, między brodą. Ciemne, dobrze wyglądające oczy. Odnajduję w nich pełne miłości spojrzenie mojego ojca. Cała twarz jest dobra, zamyślona, ale nie smutna, dostojna, ale bardzo, bardzo dobra. Ubrany jest w niebiesko-fioletową tunikę jak płatki niektórych barwinków i ma płaszcz z wielbłądziej sierści. Jezus wskazuje mi go i mówi: "Oto patron wszystkich sprawiedliwych". Wtedy Światło przywołuje mojego ducha z drugiej strony pokoju, w kierunku łóżka Marty[36], i widzę mojego anioła. Jest na kolanach, zwrócony w stronę Maryi, którą zdaje się czcić. Ubrany na biało. Ręce ma skrzyżowane na piersi, a dłonie dotykają jego ramion. Jego głowa jest mocno pochylona, więc niewiele widzę z jego twarzy. Jest w akcie głębokiej czci. Widzę piękne, długie, szczere, pontytowe skrzydła, prawdziwe skrzydła stworzone do szybkiego i bezpiecznego lotu z Ziemi do Nieba, teraz zebrane za jego ramionami. Swoją postawą uczy mnie, jak powiedzieć: "Ave, Maria". Kiedy wciąż na niego patrzę, czuję, że ktoś stoi blisko mnie po mojej prawej stronie i kładzie rękę na moim prawym ramieniu. To mój święty Jan z twarzą jaśniejącą przezabawną miłością. Czuję się błogo. I gromadzę się pośród tej błogości, wierząc, że osiągnąłem szczyt. Ale bardziej żywe migotanie Ducha Bożego i Ran Jezusa, mojego Pana, wciąż zwiększa moją zdolność widzenia. I widzę niebiański Kościół, Kościół triumfujący! Próbuję to opisać. Powyżej, zawsze, Ojciec, Syn, a teraz także Duch, wysoko ponad Dwojgiem, oprawiony między Dwojgiem, które łączy swoim blaskiem. Niżej, jak między dwoma niebieskimi zboczami, o nieziemskim błękicie, zgromadzonymi w błogiej dolinie, rzesza błogosławionych w Chrystusie, armia naznaczonych imieniem Baranka, rzesza, która jest światłem, światłem, które jest pieśnią, pieśnią, która jest adoracją, adoracją, która jest błogością. Po lewej stronie są zastępy spowiedników. Po prawej te z dziewic. Nie widziałem szeregów męczenników, a Duch pozwala mi zrozumieć, że męczennicy są połączeni z dziewicami, ponieważ męczeństwo odradza duszę, jakby została stworzona. Wydaje mi się, że wszyscy są ubrani na biało, zarówno spowiednicy, jak i dziewice. Ta świetlista biel szat Jezusa i Maryi. Światło emanuje z niebieskiej ziemi i niebieskich ścian świętej doliny, jakby były z rozżarzonego szafiru. Światło emanuje z szat utkanych z diamentów. Światło, przede wszystkim, uduchowionych ciał i twarzy. I tutaj staram się opisać ci, co zauważyłem w różnych ciałach. Ciało ciała i ducha, żywe, pulsujące, doskonałe, wrażliwe na dotyk i kontakt, jest wyjątkowo ciałem Jezusa i Maryi: dwa chwalebne, ale prawdziwie "ciała". Światło z postacią ciała, aby było dostrzegalne dla tego biednego sługi Boga, Ojca Przedwiecznego, Ducha Świętego i mojego anioła. Światło już bardziej zwarte św. Józefa i św. Jana, z pewnością po to, abym mógł usłyszeć ich obecność i słowo. Białe płomienie, które są uduchowionymi ciałami, wszyscy błogosławieni, którzy tworzą tłum Niebios. Wśród spowiedników nikt się nie odwraca. Wszyscy patrzą na Trójcę Świętą. Wśród dziewic ktoś się odwraca. Odróżniam apostołów Piotra i Pawła, ponieważ ich twarze, tak jasne i biało odziane jak oni wszyscy, są już bardziej rozpoznawalne niż inne: charakterystyczna żydowska twarz. Patrzą na mnie łagodnie (dzięki Bogu!). Następnie trzy błogie duchy, które rozumiem jako kobiety, patrzą na mnie, kiwają głową i uśmiechają się. Wydają się mnie zapraszać. Są młode. Ale już wydaje mi się, że wszyscy błogosławieni są w tym samym wieku: młodzi, doskonali i równie piękni. Są mniejszymi kopiami Jezusa i Maryi. Kim są te trzy niebiańskie istoty, nie mogę powiedzieć, ale ponieważ dwie noszą palmy, a jedna tylko kwiaty - palmy są jedynym znakiem, który odróżnia męczenników od dziewic - myślę, że nie mylę się, mówiąc, że są to Agnieszka, Cecylia[39] i Teresa z Lisieux. Czego, mimo mojej dobrej woli, nie mogę powiedzieć, to Alleluja tej rzeszy. Alleluja potężne, a jednak delikatne jak pieszczota. A wszystko śmieje się i jaśnieje z każdym hosanna tłumu do swojego Boga. Wizja ustaje i w swej intensywności krystalizuje się w tej formie. Maryja opuszcza mnie, a wraz z nią Jan i Józef, pierwsza zajmując miejsce przed swoim Synem, a pozostali w szeregu dziewic. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.


[26] wzywa, w Jana 16, 13. Obok daty pisarz umieszcza odniesienie do Izajasza 45, 11.16.18.19.21.23.

[27] Wyszedłem ... jest cytatem z Sirach 24: 3 ...

[28] Mówię, jak Jezus na krzyżu w Ewangelii Łukasza 23:34.

[29] Powiedział to w Ewangelii Mateusza 12:32; Marka 3:29; Łukasza 12:10.

[30] wizje Groty, wspomniane już 29 grudnia 1943 r., ale nie opisane.

[31] kolor (również uzasadniony złotym światłem i błękitami) może również odczytywać ciepło.

[32] i dlatego po prawej stronie jej Syna został dodany przez pisarza jako przypis na stronie autografu.

[33] Moneta o nominale 10 centów mierzyła nieco ponad 2 cm średnicy.

[34] mówi się w "Dies irae, dies illa", hymnie liturgicznym, który był częścią Mszy za zmarłych.

[35] Szopka, która w okresie Bożego Narodzenia została ustawiona w pokoju niedołężnej Marii Valtorty, na biurku naprzeciwko jej łóżka, w prawym rogu.

[Łóżko Marty (chodzi o Martę Diciotti, często wspominaną i przedstawioną już w poprzednim tomie, w notatce z 3 czerwca 1943 r.) było małym łóżkiem bez wezgłowia, opartym o ścianę równolegle do łóżka Marii Valtorty.

[37] armia naznaczonych, czyli tych, o których mowa w Objawieniu 7.

[38] pur mo', wyrażenie pochodzenia dialektalnego i obecnie nieużywane, oznacza teraz.

[39] Agnieszka i Cecylia, dwie dziewice z pierwszych wieków, czczone jako święte męczennice w Rzymie od starożytności; Teresa z Lisieux, znana francuska święta karmelitańska (1873-1897).