Jezus mówi: [20] "Mówię do ciebie, człowieku, i do wszystkich tobie podobnych, którzy są czcicielami kłamliwych bożków. Nie trzeba mieć Olimpu, jak poganie w starożytności, aby być czcicielami bożków. Nie trzeba mieć fetyszy jak dzikie plemiona, by być czcicielami bożków. Wy również jesteście bałwochwalcami, i to najbardziej obrzydliwego bałwochwalstwa, wy, którzy czcicie to, co nie jest prawdą, którzy służycie kultowi, który jest niczym innym jak kultem Szatana, którzy czcicie Tenebrous One, aby nie chcieć pochylić swojej błędnej głowy i najbardziej błędnego serca przed tym, co było nadprzyrodzonym przewodnikiem i światłem milionów i milionów ludzi, którzy również byli wielkości Ziemi - i prawdziwej wielkości geniuszu i serca - którzy w tym nadprzyrodzonym świetle i przewodnictwie znaleźli dźwignię swojego wzniesienia, w tym nadprzyrodzonym świetle i przewodnictwie znaleźli dźwignię swego wyniesienia, pociechę swego życia i radość swej wieczności, i którym świat, pomimo swej ciągłej ewolucji, przygląda się z podziwem i żalem, że nie ma już w sobie tej wiary, która uczyniła tych wielkich na Ziemi i poza nią wielkimi. Wy, ponieważ szpik waszych dusz nie jest karmiony prawdziwą Wiarą i znajomością tych wiecznych Prawd, które są życiem ducha; wy, którzy popełniliście przeciwko sobie zbrodnię odmawiania duchowi stworzonemu przez Boga znajomości Prawa i Doktryny danej przez Boga, i nazywacie Religię przesądem i nazywacie jej formy bezużytecznymi; Uważacie, że jesteście lepsi nawet od tych wielkich, którzy, według was, nie powinni być zwolnieni z winy zanurzenia się do poziomu nieświadomej dziewki za posłuszeństwo Kościołowi i posłuszeństwo Religii, która jest niczym innym jak sumą mojego Prawa i Nauki mojego Syna, a zatem czci prawdziwego Boga, którego przejawy są niezaprzeczalne i pewne. Wszystkie z nich: od Synaju po Kalwarię, od Grobu rozerwanego boską siłą po tysiące cudów, które na przestrzeni wieków, jak słowa ognia, który nie gaśnie, ze stopionego złota, które nie matowieje, z czasem zapisały chwałę Boga i prawdę Jego Istoty. I jak głupcy, którzy wrzucają wspaniałe klejnoty do morza, wyławiając drogocenne kamyki, lub którzy odrzucają zdrowe jedzenie, a następnie napełniają usta plugastwem, ponieważ Religia Boża, którą odrzucacie, nie jest was godna - pseudo-nadludzie o niezdrowych umysłach, zepsutych sercach, zaprzedanych duchach, bożkach z kolei o glinianych stopach[21] - dla Religii, którą odrzucacie, następnie przyjmujecie demoniczny kult Nieprzyjaciela Boga i czynicie się jego sługami lub prozelitami. Oto krytycy mojego kultu, oto sędziowie mojego Kościoła, oto oskarżyciele moich ministrów, oto syndykaliści moich wiernych! Znajdują w kulcie, w Kościele, w kapłanach, w wiernych przedmiot drwin i środek zniechęcenia. Następnie oni, którzy twierdzą, że człowiek nie potrzebuje kultu, nie potrzebuje kapłanów, nie potrzebuje ceremonii, aby korespondować z Bogiem, tworzą dla siebie ciemny, okultystyczny kult, obarczony całym tajnym ceremoniałem, w porównaniu z którym jawny, słoneczny kult jest niczym. Tworzą sobie ministrów tego kultu, ludzi tak samo zepsutych i wprowadzonych w błąd jak oni, a nawet bardziej niż oni, w których wierzą ze ślepą wiarą i biorą za głosy i manifestacje Boga histrionie tych opętanych przez Szatana. Prozelici - i jakże spostrzegawczy! - tej obscenicznej parodii kultu, tego świętokradczego kłamstwa. Oto oni, oto oni, którzy zamiast świętego Boga, wiecznego Zbawiciela, stawiają byty i byty piekielne, i tym zginają szyje i plecy do ziemi, którzy nie uważają za godne człowieka zginać się przed prawdziwym ołtarzem, na którym triumfuje Moja Chwała, a Miłosierdzie Mojego Syna świeci, a Miłość Ducha płynie ożywiająco, a Życie i Łaska wypływają z Tabernakulum i Konfesjonału, nie dlatego, że mężczyzna równy wam jako materia, ale uczyniony depozytariuszem boskiej mocy przez Kapłaństwo, daje wam mały bochenek przaśnego chleba i wypowiada do was formułę ludzkich słów, ale dlatego, że ten mały bochenek jest moim Synem, żywym i prawdziwym, tak jak jest w Niebie po mojej prawicy ze swoim Ciałem i Krwią, Duszą i Boskością, a te słowa spływają Jego Krwią, którą On z żalem[22] przelał za tak wielu z was, świętokradczo gardzących Nim, tak jak padała z wysokości Jego Krzyża, na którym przybiła Go moja miłość do was. Ale czyż nie zastanawiacie się, o pseudo-mędrcy z gnijącego błota, którego nie uszlachetnia żadne światło, nad waszą niekonsekwencją? Odrzucacie Boga i oddajecie cześć bożkom obscenicznego i demonicznego kultu. Mówisz, że czcisz i wierzysz w Chrystusa, a potem uciekasz od Jego katolickiego, apostolskiego, rzymskiego Kościoła; stawiasz krzyż tam, gdzie nazywasz wroga Krzyża i Świętego Krucyfiksu. To tak, jakbyś splunął na ten Krzyż, regurgitując swoje wewnętrzne ja. I co wielkiego widzisz w swoich wyśmiewanych kapłanach? W mojej mszy jest wielu, o których powinieneś robić notatki. Ale co z twoimi? Który z nich jest "święty"? Lubieżni, szaleni, kłamliwi, wyniośli są najlepsi, przestępczy i okrutni najgorsi. Ale lepszych wśród swoich nie masz. Nie moglibyście też mieć, ponieważ gdyby byli uczciwi, czyści, szczerzy, umartwieni, pokorni, byliby "świętymi", to znaczy dziećmi Bożymi, a Szatan nie mógłby ich posiąść, by przez nich was zwodzić. Czy po latach mówienia, że są "środkami" w ręku Boga, poprawili swoją naturę? Nie. Takie były i takie pozostaną, jeśli się nie pogorszą. Ale czy nie wiesz, że kontakt z Bogiem jest ciągłą metamorfozą, która czyni człowieka aniołem? Jaką dobrą radę, odpowiadającą faktom, kiedykolwiek ci dali? Żadnej. Jednemu mówią jedno, a drugiemu drugie na ten sam temat, ponieważ są pośmiewiskiem Szatana i ponieważ Ja, Ja Najwyższa Moc, mylę ich idee ciemności z nieznośnym blaskiem mojego Światła, którego nie mogą znieść. To Światło jest tylko radością i przewodnictwem dla moich dzieci, które z nim w sercach sięgają, nie własną mocą, ale mocą tego, w przyszłe czasy, i oczami ducha widzą, a uszami ducha słyszą to, co jest tajemnicą Boga, przyszłością człowieka, i mówią w moim imieniu to, co Duch kładzie na ich usta oczyszczone przez miłość i uświęcone przez smutek. Zgadywacze, astrologowie, mędrcy i doktorzy satanizmu, których Mój Syn potępia i których Ja okrywam podwójnym potępieniem, potrójnym potępieniem - ponieważ wasza satanistyczna religia, która ukrywa się pod pompatycznymi nazwami, ale jest niczym innym jak satanizmem, jest grzechem przeciwko Mnie, Panu Nieba i Ziemi, przed którym nie ma innego Boga, jest obrazą Syna, Zbawiciela człowieka zrujnowanego przez Szatana, jest obrazą Ducha Świętego przez wasze zaprzeczenie znanej Prawdzie - wiedzcie, że czynię głupstwo z waszej okultystycznej nauki i przygotowuję rygory wiecznej przyszłości dla was, którzy nie pragnęliście Nieba, ale [chcieliście] Piekła dla waszego królestwa i Szatana, a nie Boga, dla waszego papieża, króla i ojca "." Myślałem, że mówi Jezus, a to Ojciec Przedwieczny. Niech Słowo Boże przeniknie to serce, które znasz. Potem Jezus mówi do mnie. Jezus mówi: "Maryjo, ofiarowałaś się bez zastrzeżeń, prawda? Chcesz, aby dusze zostały zbawione przez twoją ofiarę, czyż nie? Czy nie uważasz, że powiedziałem ci[23], że dusze zdobywa się tą samą bronią, którą się je traci? Nieczystość duszy z czystością, pycha z pokorą, egoizm z miłosierdziem, ateizm i letniość z wiarą, i rozpacz, i beznadzieja, Maryjo, z Twoją udręką, która również nie rozpacza, ale wzywa Boga, patrzy na Boga, szuka Boga, ma nadzieję w Bogu, nawet gdy szatan, świat, ludzie, wydarzenia wydają się spiskować przeciwko nadziei i sprzymierzają się, aby powiedzieć: "Nie ma Boga". W tej szatańskiej godzinie, w której żyjesz, podczas gdy powinno być tylko konieczne użycie broni, aby wygrać wojnę szatana ze stworzeniami Bożymi, kiedy wystarczyłoby wezwać Moje Imię z nieustraszoną, naglącą, płonącą wiarą, nadzieją, miłością aby zobaczyć, jak armie szatana uciekają, a ich środki są niszczone, że przeklinam to, co wznosi się z ziemi do Nieba, a nigdy nie wznosi się tam tak bardzo, jak wtedy, gdy na was spada przerażająca plaga morderczej, śmiercionośnej broni, której szatan nauczył człowieka i którą człowiek zaakceptował, odkładając na bok prawo, które mówi: "Miłujcie się wzajemnie jak bracia", aby przyjąć to, które mówi: "Nienawidźcie się wzajemnie, jak Ja, szatan, nienawidzę"? Chór bluźnierstw, przekleństw, szyderstw z Boga, rozpaczy. Śmierć wiele razy zatrzymuje te słowa na twoich ustach, przybija je do ciebie i przyprowadza cię w ten sposób, naznaczonego ostateczną winą, przede Mnie. Maryjo, dziwisz się, że po tak wielkiej pomocy pozwalam ci teraz odczuwać taką udrękę. Pomogłem ci w godzinie śmierci tego, którego kochałaś[25] i dałem ci moje serce za poduszkę, moje usta za muzykę i za pościel, która osuszyła twój płacz pocałunkiem i ukoiła twój ból pieśnią miłości. Ale to był twój ból. Już mi go ofiarowałeś, a ja już go wykorzystałem. Nadszedł czas, abyś sam się nagrodził. Nadszedł czas, abym cię podtrzymał, ponieważ nadal musisz mi służyć, mój mały "głosie", i nie chcę, abyś umarł przed momentem, w którym twój głos może ucichnąć, dając wystarczająco dużo niezasłużonym ludziom mojego słowa. Teraz jest zbyt wielu, którzy potępiają się w rozpaczy i umierają, oskarżając Mnie. Nawet na ustach dzieci, które dziś bardziej umieją bluźnić niż się modlić i przeklinać niż się uśmiechać, i coraz więcej będą umiały bluźnić i przeklinać, biedne kwiaty zabrudzone przez świat i jego piekielnego króla, gdy ich pączek jest wciąż zaciśnięty. Aby na wasze zbyt liczne, zbyt liczne przekleństwa nie odpowiedziało w końcu jedno z Moich, które was unicestwi, nie dając wam czasu na dalsze wzywanie Mnie; aby na wasze zbyt liczne, zbyt liczne oskarżenia przeciwko Mnie nie odpowiedziało w końcu Moje straszne oskarżenie; aby waszym zbyt wielu, zbyt wielu, zbyt wielu rozpaczom, naturalnym owocom waszego życia jako drani, nie dorównało w końcu Moje wieczne potępienie was, Moich zbawionych, którzy depczecie Mnie i zbawienie, które wam dałem, muszą być ofiary, które kochają, cierpią, modlą się, błogosławią, mają nadzieję, ale - powtarzam - cierpią, cierpią, cierpią z powodu tego, co sprawia, że ich bracia cierpią, których ofiary oczyszczają przez ich miłość, cierpienie, modlitwę, błogosławieństwo, nadzieję, miejsca, w których idzie się na spotkanie ze Śmiercią, nie cielesną, ale duchową. Mówię wam, że gdyby liczba tych, którzy kochają, wierzą i mają nadzieję, była równa liczbie tych, którzy nie kochają, nie wierzą, nie mają nadziei, i że gdyby w tragicznych chwilach, gdy zbliża się rzeź, równa liczba inwokacji miała powstać wraz z przekleństwami - pamiętajcie, nie mówię większej liczby, ale równej liczby - wszystkie sidła i wola demonów i demonów zostałyby złamane i upadłyby, nie szkodząc wam więcej, jak sęp, którego skrzydła są połamane i nie mogą już żerować. Animo! Bądź tym, który ratuje. Ratuj! Aby ocalić Ludzkość, opuściłem Niebo. Aby ocalić Ludzkość, poznałem śmierć. Ratuj! Największa z miłości. To, co było miłosierdziem Chrystusa. To, co czyni was, Zbawiciele, duszami najbardziej równymi Chrystusowi. Błogosławię was, wszystkie siostry Mnie zbawiające. Błogosławię was. Błogosławię was, którym, aby uczynić was szczęśliwymi niezmierzonym i wiecznym szczęściem, dałem wam być tym, który zbawia. Idźcie w pokoju. Bądź w pokoju. Zawsze jestem z wami".
[20] Mówi o Jezusie, ale "dyktando" pochodzi od Ojca Przedwiecznego, jak zauważa pisarz na końcu. Obok daty umieszcza odniesienie do Izajasza 44, 9.11.17.18.25.
[21] z glinianych stóp, zgodnie z obrazem zaczerpniętym z Księgi Daniela 2:27-45.
[22] ma ból (wypowiedziane przez Ojca), zamiast mam ból (wypowiedziane przez Syna), jest naszą poprawką.
[23] Powiedziałem ci w drugim "dyktandzie" z 18 lipca 1943 roku.
[24] Nie ma Boga, jak w Psalmie 14:1; 53:2.
[25] tych, których kochałeś, czyli twojej matki, która zmarła 4 października 1943 roku. Pocieszenia znajdują się głównie w "dyktandach" z 4-5 października i 9 października tego roku.