Piątek
(Kiedy1 o. Generał nakazał nie przynosić mi więcej Komunii św. Prawie umarłem z tego powodu. Wtedy Jezus posłał mi o. Luigiego...). Płaczę, ponieważ jest piątek, dzień Komunii Świętej, a ja jestem jej pozbawiony... Skurcz, zawsze ostry, staje się ogromny. Cały mój duch jęczy zraniony, a moje ciało cierpi, jakby martwe... Płacząc, myślę o okrutnych i dobrych spośród moich braci2; myślę, że dobrzy cierpią ze mną i za moją sprawę. I ofiaruję moje cierpienie, aby podnieść ich i wyrwać od Jezusa ostateczne "tak" w sprawie rękopisów. Ponieważ jego boska nieustępliwość tym razem nie ugina się przed żadną modlitwą. Mój Pan przychodzi i pociesza mnie, mówiąc: "Oto jestem, mały Janie. Nie bądźmy jednym: Ja w tobie, ty w cyborium zawierającym Mnie, dla radości nas obu. Mały, mały Janie, kochajmy się i kochajmy się. Przyjdź. Połóż się na mojej piersi, mały Janie, jak drugi Jan3, a moja miłość wejdzie w ciebie, aby dać ci to, czego ci odmówiono...". Zjednoczenie daje ufność. Błogosławiony, proszę o łaskę, której pragną o. Berti, o. Migliorini i inni. Jezus staje się surowy, z nieznośnym spojrzeniem chwil, kiedy jest bardziej Sprawiedliwością niż Miłosierdziem... Patrzę na Niego ze strachem, chociaż wiem, że to spojrzenie nie jest dla biednej Marii. Porusza się powoli po pokoju, pochylając się nad zeszytami z rękopisami, które wróciły z Rzymu w celu naniesienia poprawek przez prałata. Powtarza oderwane zdania, które się w nim znajdują. Rozpoznaję je. Odwraca się i mówi do mnie: "Rozumiesz je, prawda?". "Tak, mój Panie. Czy chcesz, abym je zapisał?". "Nie. Są już zapisane. Powtarzanie ich byłoby prowokowaniem ich rozumu, zawsze tego jednego: "Więc mówisz do kapłanów?". Zdanie wypowiedziane do Mnie niezliczoną ilość razy przez kapłanów Izraela, ponieważ ci, którym brakuje, wypowiadają się, aby uciszyć tych, którzy mają rację i powiedzieć: "Brakuje ci", a nie powiedzieć: "Brakowało mi". A nawet gdy słowa pochodzą od Mądrości i wiadomo, że pochodzą stamtąd, mówią: "Ty jesteś tym, który mówił", aby uderzyć w stworzenie. Więc nie przepisuj ich. Są już napisane tutaj, aby mogli je przeczytać. I są zapisane gdzie indziej, gdzie ręka człowieka nie może dosięgnąć, by zniszczyć, a oko człowieka nie może odmówić przeczytania. Dlatego powiadam wam, że pewnego dnia oni je przeczytają. Ale te zeszyty i inne, które wciąż są w Rzymie, muszą wrócić do tego domu, pod twoją opieką. Uzyskane odroczenie nie zmienia dekretu. Gdyby mój własny Wikariusz wziął Dzieło i ciebie pod swoją opiekę - a łaska i błogosławieństwo zstąpiłyby z Bóstwa na jego głowę - rękopisy muszą wrócić tutaj, do domu mojego rzecznika. Znak mojego potępienia za to, co zostało uczynione przeciwko waszemu duchowi, musi pozostać jako ostrzeżenie dla tych, którzy to uczynili i dla tych, którzy będą ich następcami. Straszliwe tortury, które wam zadali, nigdy więcej nie zostaną wymazane z waszego ducha, ani na ziemi, ani w Niebie: tutaj znak boleści, tam znak chwały, wielki ucisk, który staje się wyborem, jak powiedziano4 w Apokalipsie Jana. Znak pozostaje w nich, tak jak w tobie. Mogę bowiem przebaczyć wszystko, co zostało uczynione "narzędziu", ponieważ lituję się nad "umarłymi", takimi jak ci w kościele w Sardis, i daję im czas na ożywienie tego, co jeszcze nie umarło, i ożywienie tego, co zgasło, to znaczy zdolności rozumienia Boga przez ciebie, mój głos. Ale nie mogę pominąć bez znaku karcenia tego, co czynisz swojemu duchowi, a tym bardziej Mnie, odmawiając nam zjednoczenia w Sakramencie, aby karmić cię Sakramentami, które ustanowiłem dla wszystkich dusz w łasce Bożej lub potrzebujących powrotu do Łaski. I zaprzeczaj temu, znając swój stan i stan tego miasta. Zapłaciłem Moją Krwią za wszystkie dusze. Zapłaciłem z góry. Dałem Siebie, abyście mogli Mnie mieć. Kto może odmówić Mnie Moim umiłowanym dzieciom? Nie mogę przebaczyć wszystkiego, ponieważ, jeśli prawdą jest, że jestem Tym, który przebacza, uzależniam miarę przebaczenia od miary miłości5 , jaką ma przestępca. Tutaj nie było miłości ani do Boga, dla którego radością jest komunikowanie się, ani do ciebie, duszy, dla której życiem jest przyjęcie Mnie. A jeśli wybaczam ból zadany rzecznikowi, karć mnie za ból zadany twojej chrześcijańskiej duszy. Niech będzie wiadomo, komu należy to powiedzieć". I Jezus odchodzi, pobłogosławiwszy mnie. To było o 9.30... O 11.00 poczta przynosi mi dwa listy, a raczej trzy: jeden od o. M., w przeciwieństwie do listu o. Bertiego z tego samego dnia, jeden z Wenecji od siostry Saviane, trzeci od o. Pennoniego, który mówi mi o swoim zamiarze zwrócenia się do Ojca Świętego o ochronę. Niczego nie komentuję. Wskazuję tylko, że Jezus już podniósł tę możliwość, potwierdzając jednak, że nawet w tym przypadku rękopisy muszą do mnie wrócić.
[Z 13 lipca 1946 r. jest to rozdział 456 EVANGELO].
1 Kiedy... Notatka w nawiasie jest wstawiona pismem minutowym obok daty. W przypadku o. Luigiego odnosimy się do 19 marca 1946 r., w przypisie.
2 Bracia, czyli bracia z Zakonu Sług Maryi, do którego pisarz należał jako tercjarz.
3 jak drugi Jan, którego poufały gest jest poświadczony w Jana 13:25.
4 jest powiedziane w Objawieniu 7:13-17. Poniższy cytat pochodzi z Objawienia 3:1.
5 miarą miłości, jak w Łukasza 7:47.