Spis
12 lipca 1946 r. 20 sierpnia 1946 r.

14 lipca 1946 r.

[Poprzedzający rozdział 22 KSIĘGI AZARII].


Jezus uczy nas umierać. Jezus mówi: "Podyktowałem Godzinę Świętą1 dla tych, którzy jej pragnęli. Ujawniłem moją Godzinę Agonii w Getsemani, aby dać wam wielką nagrodę, ponieważ nie ma większego aktu zaufania między przyjaciółmi niż ujawnienie swojego smutku przyjacielowi. To nie śmiech i pocałunki są najwyższym dowodem miłości, ale płacz i smutek ujawniony przyjacielowi. Ty, mój przyjacielu, wiedziałeś o tym. Gdy byłeś w Getsemane. Teraz jesteś na krzyżu. I odczuwasz bóle śmierci. Oprzyj się na swoim Panu, gdy daje ci Godzinę przygotowania na śmierć. I. "Ojcze mój2, jeśli to możliwe, oddal ode mnie ten kielich". Nie jest to jedno z siedmiu Słów Krzyża. Ale jest to już Słowo Męki. Jest to pierwszy akt Męki, który się rozpoczyna. Jest niezbędnym przygotowaniem do innych etapów holokaustu. Jest wezwaniem do Ojca życia, rezygnacji, pokory, jest modlitwą, w której wola ducha i kruchość stworzenia, które odrzuca śmierć, przeplatają się, uszlachetniając ciało i doskonaląc duszę. "Ojcze! Och! Jest to godzina, w której świat odchodzi od zmysłów i myśli, zbliżając się, jak zstępujący meteor, do myśli o innym życiu, o nieznanym, o sądzie. A człowiek, zawsze dziecko, nawet jeśli ma sto lat, jak oszołomione dziecko, pozostawione samo sobie, szuka łona Boga. Mąż, żona, bracia, dzieci, rodzice, przyjaciele... Byli wszystkim, dopóki życie było dalekie od śmierci, dopóki śmierć była myślą ukrytą w odległych mgłach. Ale teraz, gdy śmierć wychodzi spod zasłony i zbliża się, oto rodzice, dzieci, przyjaciele, rodzeństwo, mąż, żona tracą swoje decydujące cechy, swoją wartość emocjonalną i stają się rozmyte przed zbliżającą się śmiercią. Jak głosy niknące w oddali, wszystko na ziemi traci wigor, podczas gdy to, co jest poza nią, to, co jeszcze wczoraj wydawało się tak odległe, nabiera go... I poruszenie strachu uderza w stworzenie. Gdyby nie była bolesna i przerażająca, śmierć nie byłaby ekstremalną karą i środkiem pokuty przyznanym człowiekowi. Tam, gdzie nie było winy, śmierć nie była śmiercią, lecz snem. A tam, gdzie nie było winy, nie była to śmierć, jak w przypadku Maryi. Umarłem, ponieważ spoczywał na Mnie cały grzech i poznałem odrazę do umierania. "Ojcze!" Och! Ten Bóg tak wiele razy niekochany lub kochany jako ostatni, po tym, jak serce kochało krewnych i przyjaciół, lub miało najbardziej niegodną miłość do stworzeń nikczemnych, lub kochało rzeczy jako bogów, ten Bóg tak często zapomniany, i który pozwolił, aby zapomniano, który pozwolił, aby zapomniano, który czasami był wyśmiewany, czasami przeklinany, czasami zaprzeczany, oto powstaje ponownie w myśli człowieka i przywraca swoje prawa. Grzmi: "Ja jestem!" i aby nikt nie umarł z przerażenia objawieniem Jego mocy, przeciwstawia się temu potężnemu "Ja jestem" łagodnym słowem: "Ojcze". "Jestem twoim Ojcem". To już nie jest przerażenie. To porzucenie uczucia, które daje to słowo. Ja, który musiałem umrzeć, który zrozumiałem, czym jest śmierć, po tym, jak nauczyłem ludzi żyć, nazywając "Ojcem" Najwyższego Jehowę, oto nauczyłem was umierać bez przerażenia, nazywając "Ojcem" Boga, który pośród spazmów agonii zmartwychwstaje lub staje się bardziej obecny dla ducha umierającego. "Ojcze!" Nie bójcie się! Nie bójcie się, wy, którzy umieracie, tego Boga, który jest Ojcem! On nie przychodzi, kat uzbrojony w kłody i topór, nie przychodzi cynicznie wyrywając cię z życia i uczucia. Ale przychodzi, otwierając przed tobą ramiona, mówiąc: "Wróć do swego mieszkania. Chodź odpocząć. Wynagrodzę ci lichwą to, co tu zostawiłeś. I przysięgam ci, że na łonie Mnie będziesz bardziej aktywny dla tych, których opuściłeś, niż pozostając tutaj w trudzie i nie zawsze nagradzany. Ale śmierć jest zawsze bólem. Ból za cierpienie fizyczne, ból za cierpienie moralne, ból za cierpienie duchowe. Powtarzam, to musi być ból, aby być środkiem ostatecznego zadośćuczynienia w czasie. I w falowaniu mgieł, które na przemian zaciemniają i odsłaniają to, co w życiu było kochane, co sprawia, że boimy się zaświatów, dusza, umysł, serce, jak statek złapany w wielką burzę, przechodzą - ze spokojnych stref już w spokoju zbliżającego się portu, który jest blisko, Widoczny, tak spokojny, że już daje błogi spokój i poczucie odpoczynku podobne do tego, które odczuwa ten, kto prawie skończył zmęczenie, przedsmak radości następnego odpoczynku - przechodzą do obszarów, w których burza wstrząsa nimi, uderza ich, sprawia, że cierpią, oszałamiają, jęczą. To znowu świat, niespokojny świat ze wszystkimi swoimi mackami: rodzina, biznes; to udręka agonii, to strach przed ostatnim krokiem... A potem? A potem?... Ciemność inwestuje, dusi światło, syczy swoim przerażeniem... Gdzie jest już Niebo? Po co umierać? Dlaczego umierać? A krzyk już bulgocze mi w gardle: "Nie chcę umierać!". Nie, moi bracia, którzy umierają, ponieważ prawo umiera, święty umiera z woli Boga. Nie. Nie wołaj w ten sposób! Ten krzyk nie pochodzi z twojej duszy. To Przeciwnik sugeruje twoją słabość, abyś to powiedział. Zamień buntowniczy i tchórzliwy okrzyk na okrzyk miłości i zaufania: "Ojcze, jeśli to możliwe, odpuść mi ten kielich". Jak tęcza po burzy, to wołanie przywraca światło, spokój. Znowu widzisz Niebo, święte powody umierania, nagrodę za umieranie, czyli powrót do Ojca, a potem rozumiesz, że nawet duch, w rzeczy samej, że duch ma większe prawa niż ciało, ponieważ jest wieczny i nadprzyrodzony w naturze, a zatem ma pierwszeństwo przed ciałem, a następnie wypowiadasz słowo, które jest rozgrzeszeniem za wszystkie twoje grzechy buntu: "Ale nie moja wola, ale Twoja wola niech się stanie". Oto pokój, oto zwycięstwo. Anioł Boży zbliża się do ciebie i pociesza cię3 , ponieważ wygrałeś bitwę, przygotowując się do uczynienia śmierci triumfem.II. "Ojcze, przebacz im4". Nadszedł czas, aby pozbyć się wszystkich swoich ciężarów, aby bezpieczniej lecieć do Boga. Nie możesz nosić ze sobą ani uczuć, ani bogactw, które nie są duchowe i dobre. I nie ma człowieka, który umiera bez przebaczenia czegoś jednemu lub wielu swoim bliźnim, i to w wielu rzeczach, z wielu powodów. Który człowiek umiera bez doznania goryczy zdrady, niekochania, kłamstwa, lichwy, jakiejkolwiek krzywdy ze strony krewnych, małżonków lub przyjaciół? Cóż: nadszedł czas, aby przebaczyć, aby otrzymać przebaczenie. Wybaczyć całkowicie, pozbywając się nie tylko urazy, nie tylko pamięci, ale także przekonania, że nasza przyczyna oburzenia była słuszna. To godzina śmierci. Czas, świat, interesy, uczucia dobiegają końca, stają się "niczym". Teraz istnieje tylko jedna prawda: Bóg. Jaki jest zatem sens przenoszenia poza progi tego, co jest poza progami? Aby przebaczyć. A ponieważ osiągnięcie doskonałości miłości i przebaczenia, które nie polega już na mówieniu: "A jednak miałem rację", jest bardzo, bardzo trudne dla człowieka, tutaj przekazujemy Ojcu zadanie przebaczenia za nas. Przekażmy Mu nasze przebaczenie, Temu, który nie jest człowiekiem, który jest doskonały, który jest dobry, który jest Ojcem, aby oczyścił je w swoim Ogniu i dał je, stając się doskonałym, tym, którzy zasługują na przebaczenie. Przebaczenie żywym i umarłym. Tak. Nawet zmarłym, którzy byli przyczyną smutku. Ich śmierć podniosła wiele punktów do gniewu obrażonych, czasami podniosła ich wszystkich. Ale pamięć o nich wciąż trwa. Sprawili, że ludzie cierpieli i są pamiętani. Ta pamięć zawsze ogranicza nasze przebaczenie. Tak nie jest. Już nie. Teraz śmierć usuwa wszelkie ograniczenia ducha. Wkraczamy w nieskończoność. Dlatego usuń również to wspomnienie, które ogranicza przebaczenie. Przebaczaj, przebaczaj, aby dusza nie miała ciężaru i udręki wspomnień i mogła być w pokoju ze wszystkimi żyjącymi lub pokutującymi braćmi i siostrami, przed spotkaniem z Pacyfikiem. "Ojcze, przebacz im. Święta pokora, słodka miłość udzielonego przebaczenia, która oznacza przebaczenie, o które prosi się Boga za długi wobec Boga i bliźniego, które ma ten, kto prosi o przebaczenie dla swoich braci. Akt miłości. Umrzeć w akcie miłości to mieć odpust miłości. Błogosławieni ci, którzy umieją przebaczać w zadośćuczynieniu za całą zatwardziałość serca i winę gniewu.III. "Oto syn twój "5. Oto syn twój! Poddaj to, co drogie, z przezornością i świętą myślą. Poddaj uczucia i poddaj się Bogu bez oporu. Nie zazdrość tym, którzy posiadają to, co my zostawiamy. W tym zdaniu możesz powierzyć Bogu wszystko, co cenisz i porzucasz, i wszystko, co cię niepokoi, nawet własnego ducha. Przypomnij Ojcu, że jest Ojcem. Umieść w jego rękach ducha, który powraca do Źródła. Powiedz: "Tutaj. Jestem tutaj. Weź mnie ze sobą, ponieważ daję siebie. Nie daję siebie. Daję siebie, ponieważ kocham Cię jak syn, który powraca do swego Ojca". I powiedz: "Tutaj. To są moi ukochani. Oddaję ich Tobie. To są moje sprawy, te sprawy, które czasami sprawiały, że byłem niesprawiedliwy, zazdrosny o mojego bliźniego i które sprawiały, że zapominałem o Tobie, ponieważ wydawały mi się - były, ale wierzyłem, że są czymś więcej niż były - wydawały mi się mieć wielkie znaczenie dla dobra mojego własnego, dla mojego honoru, dla szacunku, jaki mi przyciągnęły. Wierzyłem również, że tylko ja jestem w stanie je chronić. Uważałem się za niezbędnego do ich spełnienia. Teraz widzę... Byłem tylko nieskończenie małym urządzeniem w doskonałym organizmie Twojej Opatrzności, a wiele razy niedoskonałym urządzeniem, które zepsuło pracę doskonałego organizmu. Teraz, gdy światła i głosy świata ustają i wszystko się oddala, widzę... czuję... Jak moje dzieła były niewystarczające, zużyte, niekompletne! Jak bardzo odbiegały od Dobra! Zakładałem, że jestem wielkim "kimś". Ty byłeś - przewidujący, opatrznościowy, święty - korygując moje dzieła i czyniąc je nadal użytecznymi. Zakładałem. Czasami nawet mówiłem, że mnie nie kochasz, ponieważ nie udało ci się, jak innym, którym zazdrościłem, tego, czego chciałem. Teraz widzę. Miserere di me!" Pokorne poddanie się, wdzięczna myśl do Opatrzności w zadośćuczynieniu za twoje przypuszczenia, chciwość, zazdrość i zastąpienie Boga biednymi ludzkimi rzeczami, z obżarstwem różnych bogactw.IV. "Pamiętaj o mnie "6. Przyjęliście kielich śmierci, przebaczyliście, oddaliście to, co było wasze, nawet samych siebie. Bardzo umartwiliście jaźń człowieka, bardzo uwolniliście duszę od tego, co nie podoba się Bogu: od ducha buntu, od ducha urazy, od ducha chciwości. Poddałeś Panu życie, sprawiedliwość, własność, biedne życie, najbiedniejszą sprawiedliwość, trzykrotnie biedną ludzką własność. Nowy Hiobie, marniejesz i jesteś nagi przed Bogiem. Możesz wtedy powiedzieć: "Pamiętaj o mnie". Nie jesteś już niczym. Ani zdrowie, ani duma, ani bogactwo. Nie posiadasz już nawet samego siebie. Jesteś gąsienicą, która może stać się motylem lub zgnić w więzieniu ciała za ostatnią skrajną ranę dla ducha. Jesteś błotem, które ponownie staje się błotem lub błotem, które zamienia się w gwiazdę, w zależności od tego, czy wolisz zejść do kloaki Przeciwnika, czy wznieść się do Bożego wiru. Ostatnia godzina decyduje o życiu wiecznym. Pamiętaj o tym. I wołaj: "Pamiętaj o mnie!". Bóg czeka na ten okrzyk biednego Hioba, aby napełnić go dobrymi rzeczami w swoim Królestwie. Słodko jest Ojcu przebaczać, interweniować, pocieszać. On czeka tylko na to wołanie, aby powiedzieć: "Jestem z tobą, mój synu. Nie bój się. Wypowiedz to słowo, aby zadośćuczynić za wszystkie chwile, w których zapomniałeś o Ojcu lub byłeś dumny.V. "Boże mój,7 czemuś mnie opuścił?". Czasami wydaje się, że Ojciec porzuca. Ukrył się tylko po to, by zwiększyć zadośćuczynienie i udzielić większego przebaczenia. Czy człowiek, który opuścił Boga niezliczoną ilość razy, może się na to gniewnie skarżyć? I czy musi rozpaczać, ponieważ Bóg to udowadnia? Jak wiele rzeczy włożyłeś w swoje serca, które nie były Bogiem! Ileż razy byłeś wobec Niego obojętny! Iloma rzeczami odrzuciliście Go i odtrąciliście! Wypełniliście swoje serca wszystkim. Następnie wyprasowaliście je i szczelnie zaryglowaliście, ponieważ baliście się, że Bóg, wchodząc do niego, mógłby zakłócić wasz leniwy spokój, oczyścić swoją świątynię, wypędzając z niej uzurpatorów. Dopóki byłeś szczęśliwy, co cię obchodziło posiadanie Boga? Mawiałeś: "Mam już wszystko, ponieważ na to zasłużyłem". A kiedy nie byliście szczęśliwi, czy nigdy nie uciekaliście od Boga, czyniąc Go przyczyną całego waszego zła? O niesprawiedliwe dzieci, które pijecie truciznę, które wchodzicie w labirynty, które wpadacie do wąwozów i do legowisk węży i innych bestii, a potem mówicie: "To Bóg jest winny", gdyby Bóg nie był Ojcem i świętym Ojcem, kto powinien odpowiedzieć na wasz lament w smutnych godzinach, kiedy w szczęśliwych zapomnieliście o Nim? O niesprawiedliwe dzieci, które pełne winy domagałyby się traktowania tak, jak Syn Boży nie był traktowany w godzinie holokaustu, powiedzcie: kto był najbardziej opuszczony? Czyż nie jest to Chrystus, Niewinny, Ten, który, aby zbawić, przyjął absolutne opuszczenie Boga po tym, jak aktywnie kochał Go na zawsze? Czyż nie nazywacie się "chrześcijanami"? Czyż nie macie obowiązku zbawić przynajmniej samych siebie? W mętnym lenistwie, które rozkoszuje się samym sobą i boi się zakłóceń wynikających z przyjęcia Aktywnego, nie ma zbawienia. Naśladujcie więc Chrystusa, wydając ten okrzyk w chwili największego cierpienia. Ale niech nuta tego wołania będzie nutą łagodności i pokory, a nie tonem bluźnierstwa i wyrzutu. "Czemuś mnie opuścił, Ty, który wiesz, że bez Ciebie nic nie mogę uczynić? Przyjdź, Ojcze, przyjdź, aby mnie zbawić, aby dać mi siłę do ocalenia siebie, bo straszne są trudności śmierci, a przeciwnik zręcznie zwiększa ich moc, gwiżdże na mnie, że już mnie nie kochasz. Spraw, Ojcze, abym poczuł się nie z powodu moich zasług, ale właśnie dlatego, że jestem niczym bez zasług, który nie może wygrać, jeśli jest sam i który rozumie teraz, że życie było pracą dla Nieba. Biada samotnym, mówi się8. Biada tym, którzy są sami w godzinie śmierci, sami ze sobą przeciwko szatanowi i ciału! Ale nie bój się. Jeśli wzywasz Ojca, On przyjdzie. I to pokorne wzywanie Go będzie zadośćuczynieniem za twoją winę wobec Boga, fałszywe pobożności, niesforne miłości ego, które czynią cię leniwym.VI. "Pragnę "9. Tak, naprawdę, kiedy ktoś zrozumiał prawdziwą wartość życia wiecznego w przeciwieństwie do fałszywego metalu ziemskiego życia, kiedy oczyszczenie bólu i śmierci jest akceptowane jako święte posłuszeństwo, kiedy ktoś wzrósł w mądrości i łasce z Bogiem w ciągu kilku godzin, czasami w ciągu kilku minut, bardziej niż przez wiele lat życia, przychodzi głębokie pragnienie niebiańskich wód, niebiańskich rzeczy. Żądze wszystkich ludzkich jedwabi zostają pokonane. Ale przychodzi nadprzyrodzone pragnienie posiadania Boga. Pragnienie miłości. Dusza pragnie pić miłość i być przez nią pijana. Podobnie jak woda, która spadła i nie chce stać się błotem, ale powrócić do chmury, dusza pragnie teraz wznieść się do miejsca, z którego zstąpiła. Prawie przełamawszy cielesne mury, więzień czuje aury Miejsca pochodzenia i tęskni za nim całą swoją istotą. Który wyczerpany pielgrzym, widząc po latach zbliżające się miejsce swoich narodzin, nie zbiera sił i nie idzie dalej, szybki, wytrwały, nie zważając na nic poza dotarciem tam, skąd pewnego dnia wyruszył i całe swoje prawdziwe dobro tam zostawił, i jest pewien, że teraz je znajdzie i zasmakuje jeszcze bardziej, ponieważ stał się ekspertem w kiepskim dobru, które nie nasyca, znalezionym w miejscu wygnania? "Pragnę. Spragniony Ciebie, mój Boże. Spragniony, by Cię mieć. Spragniony, by Cię posiąść. Spragniony, by Cię dać. Ponieważ na progu między ziemią a niebem wiemy już, jak rozumieć miłość bliźniego tak, jak należy ją rozumieć, pojawia się pragnienie działania, aby dać Boga bliźniemu, którego zostawiamy. Święta pracowitość świętych, którzy martwe ziarna, które stają się kłosami pszenicy, wylewają w miłości, aby dać miłość i sprawić, by Bóg był kochany przez tych, którzy wciąż zmagają się na ziemi. "Pragnę. Jest tylko jedna woda, która nasyca, docierając do duszy na progu Życia: Woda Żywa, Sam Bóg. Prawdziwa Miłość: Sam Bóg. Miłość jako przeciwieństwo egoizmu. Samolubstwo umarło przed ciałem sprawiedliwych, a miłość króluje. Miłość woła: "Pragnę Ciebie i dusz". Zbawienie. Aby kochać. Umieranie, by być wolnym, by kochać i zbawiać. Umierać, by się narodzić. Zostawić, by posiąść. Odrzucając wszelką słodycz, wszelką wygodę, ponieważ wszystko tutaj jest próżnością, a dusza chce tylko zanurzyć się w rzece, w oceanie Boskości, pić z niej, być w niej, nie pragnąc już więcej, ponieważ Fontanna Wody Życia ją przyjmie. Aby mieć to pragnienie w celu zadośćuczynienia za niekochanie i pożądanie.VII. "Wszystko zostało osiągnięte "10. Wszystkie wyrzeczenia, wszystkie cierpienia, wszystkie próby, walki, zwycięstwa, ofiary: wszystko. Teraz nie pozostaje nic innego, jak tylko przedstawić się Bogu. Czas wyznaczony stworzeniu na stanie się bogiem, szatanowi na kuszenie go, dobiegł końca. Ból ustaje, próba ustaje, walka ustaje. Pozostaje tylko osąd i pełne miłości oczyszczenie, albo, co najbardziej błogosławione, natychmiastowe zamieszkanie w Niebie. Ale wszystko, co jest ziemią, wszystko, co jest ludzką wolą, dobiegło końca. Wszystko jest dokonane! Słowo całkowitej rezygnacji lub radosnego uznania zakończenia próby i skonsumowania holokaustu. Nie kontempluję tych, którzy umierają w grzechu śmiertelnym, którzy nie mówią: "wszystko się dokonało", ale z okrzykiem zwycięstwa i płaczem smutku mówią, że dla nich anioł ciemności zwyciężył, a anioł stróż pokonał. Mówię do skruszonych grzeszników, do dobrych chrześcijan lub bohaterów cnoty. Ci, coraz bardziej żywi w duchu, gdy śmierć zabiera ciało, szemrzą lub wołają, zrezygnowani lub radośni: "Wszystko się dopełniło. Ofiara dobiegła końca. Weź to za moje zadośćuczynienie! Weź to za moją ofiarę miłości!" Tak mówią duchy, z przedostatnim słowem, w zależności od tego, czy cierpią śmierć na mocy prawa zwyczajowego, czy też, dusze ofiarne, składają ją jako dobrowolną ofiarę. Ale zarówno jedni, jak i drudzy, osiągnąwszy teraz wyzwolenie z materii, składają swego ducha na łonie Boga, mówiąc11: "Ojcze, w Twoje ręce oddaję ducha mego. Maryjo, czy wiesz, co to znaczy umrzeć z tym wywyższeniem ożywionym w sercu? To umrzeć w pocałunku Boga. Jest wiele przygotowań do śmierci. Ale uwierz, że to, w moich słowach, jest w swej prostocie najświętsze". Jezus wygłosił to dyktando o dwunastej, kiedy po skończeniu wizji, którą miałam12 we wczesnych godzinach porannych, myślałam, że skończyłam pisać i zabrałam się do szycia, mozolnie, ale koniecznie, aby przygotować wszystko, co niezbędne dla domu. Wyrzuciłem naparstek i igłę i ponownie chwyciłem za pióro. To przygotowanie do śmierci odebrałam jako najcenniejszy dar.


[Daty od 21 lipca do 18 sierpnia 1946 r. to rozdziały od 23 do 27 KSIĘGI AZARII. Z datami od 15 lipca do 19 sierpnia 1946 r. są rozdziały od 457 do 476 - z wyłączeniem rozdziałów 468 i 473, napisanych w 1944 r. - EVANGELO].


1 Godzina Święta, datowana na 14 czerwca 1944 r. Ora di Agonia (Godzina Agonii), napisana 6 lipca 1944 r., ale nie w zeszytach i pozostała niepublikowana przez długi czas: w końcu znaleziona wśród rękopisów, została opublikowana w małym tomie "Modlitw". Nad obecnym tytułem Jezus uczy nas umierać pisarz dopisał drobnym drukiem i innym atramentem: Byłbym bardzo wdzięczny R.P. Miglioriniemu, gdyby przesłał mi kopię tej Godziny Przygotowania na Śmierć. Jeśli nie, będę jej pozbawiony.

2 "Ojcze mój...", w Ewangelii Mateusza 26:39,42,44; Marka 14:36,39; Łukasza 22:41-42.

3 pocieszyć, jak w Ewangelii Łukasza 22:43.

4 "Ojcze, przebacz im" w Ewangelii Łukasza 23:34.

5 "Oto syn twój", w Jana 19:26.

6 "Pamiętaj o mnie" w Łukasza 23:42. Późniejsze, ogólne odniesienie do Hioba można znaleźć w Hioba 1: 20-22.

7 "Boże mój...", w Ewangelii Mateusza 27:46; Marka 15:34.

8 jest powiedziane w Księdze Koheleta 4:10.

9 "Pragnę" w Jana 19:28.

10 "Wszystko się dokonało" w Jana 19:30.

11 mówiąc, jak Jezus w Ewangelii Łukasza 23:46.

12 wizji, którą miał... Nie jesteśmy świadomi, że napisał "wizję", którą miał tego samego dnia. Musimy jednak zauważyć, że to pismo o przygotowaniu do śmierci nie jest datowane w notatniku autografu, a data, którą umieściliśmy, 14 lipca 1946 r., Jest datą pisma bezpośrednio poprzedzającego go w tym samym notatniku.