Spis
13 czerwca 1944 r. 15 czerwca 1944 r.

14 czerwca 1944 r.

Zastanawiam się nad "Nennoliną "368 i Jezus mówi do mnie: "Miej światło na moc, którą jest Raj. Pomyśl, że to małe stworzenie, które ledwo osiągnęło rozum, teraz, tam w Ojczyźnie dzieci Bożych, posiada inteligencję i wiedzę w niczym nie ustępującą inteligencji i wiedzy najbardziej uczonych i najdłużej żyjących doktorów mistycznych. Mój i twój Jan, który umarł sto lat po poznaniu najwyższych tajemnic Boga; Paweł, apostoł naukowiec; Tomasz, anielski lekarz; a wraz z nimi wszyscy giganci prawdziwej wiedzy, nie mogą dodać światła temu Małemu, mojemu świętemu. Duch Święty, którego przedwczesną oblubienicą była na ziemi i którego w ognistych objęciach uczyła tego, czego nie uczy dumnych i ludzkich sapientów, łącząc ją z Nim w tej błogosławionej Ojczyźnie - na progu której znajdujesz Jedynego i Trójjedynego Boga mówiącego do ciebie: "Wejdź i ciesz się, o moja umiłowana" - wlał doskonałość wiedzy w to Maleństwo, tak jak wlewa ją w dorosłych i uczonych. Ponieważ cała twoja mądrość jest zawsze niedoskonała i staje się doskonała tylko wtedy, gdy posiadasz Boga. Boga-Prawdę. Bóg-Miłość. Tutaj nic nie jest niedoskonałe. Swoim świętym Bóg przekazuje Swoje właściwości. Czyni cię podobnym do Tego, który pozostaje dla ciebie Królem, przez sprawiedliwość, najwyższą Doskonałość, ale który jest Królem, który otwiera przed tobą wszystkie Swoje skarby, okrywa cię nimi i przenika. Kiedy ujrzałeś Raj, powiedziałeś369 , że wydawało ci się, iż duchy mają tam wyjątkowy wiek i że tylko w powadze spojrzenia i rysów ujawnia się wiek. Zostało wam to pokazane, ponieważ wciąż jesteście z Ziemi i nie moglibyście zrozumieć i rozróżnić inaczej. Ale tutaj nie ma wieku. Duch jest wiecznie młody, tak jak w chwili, gdy Bóg go stworzył, aby dać go wam jako duszę waszemu ciału. Aż do chwili, gdy zmartwychwstanie ciała okryje cię uwielbionym ciałem, duchy są bezcielesne i równe. Kiedy ukazują się wam w objawieniach, na które zezwalam dla waszego dobra, ukazują się wam w cielesnej formie z litości dla waszej ludzkiej niezdolności do postrzegania tego, co nie jest materią. Dlatego materializują się, by być dla was wrażliwymi. Ale tutaj to światło wyśpiewuje chwałę Boga. Światło. Miłość. Mądrość". Ponieważ Jezus zaczął dawać o sobie znać właśnie wtedy, gdy miałam się modlić, mówię do Niego: "Ależ Jezu! W ten sposób nie mogę się dłużej modlić! Potem jestem zmęczona i już nie mogę". A On, z uśmiechem, który gdybym nie bał się lekceważenia, nazwałbym "wesołym", odpowiada mi: "Właśnie tego chcę. Wszyscy należycie do mnie. Na dobre i na złe. Tak. Nawet na złe. Czy nie jesteś szczęśliwy, że biorę cię nawet wtedy, gdy jesteś niedoskonały, aby uczynić to, co robisz, doskonałym, unieważniając twoje niedociągnięcia? W takim razie musisz być również zadowolony z poświęcania Mi tego, co jest dobre, a osiągając to, mówisz sobie: "Teraz czynię dobro. Twoje dobro! O mój mały gnat! Twoje nabożeństwa są... nabożeństwami. Wchodzą w nie przyzwyczajenia, skrupuły, strach, że jeśli ich nie wypowiesz, nie usłyszę cię i nie pobłogosławię, rozproszenia. Nie chcę ich. Zostawiam je na godziny, w których chcę, abyś poczuł, że jesteś... mniejszy nawet od gnata. Że jesteś larwą gnata, wciąż bez skrzydeł, by latać na szczycie polnej stokrotki. Ale kiedy spadam na ciebie, zachwycam cię modlitwą. Jestem orłem. Orzeł leci w najwyższym niebie, szybuje, szybuje coraz wyżej w błękicie w koncentrycznych kręgach i patrzy na słońce. Jego oczy patrzą na słońce, nie będąc przez nie oślepione. W rzeczy samej, im więcej na nie patrzą, tym silniej się czują. Orzeł uczy swoje ciężkie pisklęta, które boją się opuścić gniazdo prostopadłe do wąwozu, upojenia lotem, biorąc je jedno po drugim w mocne pnie i niosąc je w górę, w górę, w górę. Upojone światłem, nie mogą już znieść jaskini w skale i nie bojąc się już okropności pod nimi, otwierają skrzydła i startują... W słońce, na wyżyny. Nauczyły się być orłami. Wcześniej były tylko pisklętami podobnymi do gęsi. Nauczyły się latać. Nie znają już brudu i błota. Żyć w słońcu. I samotnie. Ponieważ - mali ludzie, którzy nie znają cudów moich stworzeń lub znają je tak słabo, a ja was ich uczę - orzeł robi właśnie to, aby uczynić swoje pisklęta orlętami. A kiedy widzi, że są spragnione błękitu i słońca, opuszcza je, zawsze nad nimi czuwając. Tak jak ja robię to z tobą. A one otwierają skrzydła z instynktu i pragnienia. Instynktu, by się trzymać. Wyczuły, że te dwie długie rzeczy, które tata i mama poruszają i których nigdy nie otworzyły, służą do utrzymania się w tym pięknym błękicie. I poddają się pragnieniu robienia tego, co robią i nurkowania w tym błękicie, który zawsze się unosi, który wygląda jak ściana i który jest niczym innym jak coraz czystszym powietrzem. A dorosły orzeł, wyższy, podąża za nimi. A jeśli, zmęczony lub słaby, jeden ustępuje po krótkim locie i spada, to również pędzi, chwyta go, ratuje, sprowadza z powrotem do gniazda i wzmacnia go bardziej niż inne, aby był gotowy do nowego lotu następnego dnia. I tak dalej, dopóki nie nauczy go szczytów, na których dobrze jest żyć samotnie, jako król, aby uczynić z każdego szczytu absolutne królestwo, w którym król i królowa kochają się nawzajem w wirach światła i lotu. A co ja robię inaczej z tobą? Modlitwa jest lotem orła. Oddanie jest migotliwym migotaniem skrzydeł komara, który stara się uchwycić łono kwiatu, aby cieszyć się jego strzępem słońca. Zabieram cię, kiedy cię chcę. I zabieram cię ze sobą. Teraz cię kładę. Jesteś zmęczony? Odpocznij. Powiedz mi tylko, że mnie kochasz. To wystarczy. I bądź gotowa na nowy lot. Czy nie rozumiesz, że jestem twoim Panem, tak absolutnym, że czego chcę, tego chcę?".


"Jeśli cię nie obmyję, nie będziesz miał udziału w moim królestwie. Duszo, którą kocham, i wy wszyscy, których kocham, słuchajcie. To Ja mówię do ciebie, bo pragnę spędzić z tobą tę godzinę. Ja, Jezus, nie odwracam cię od mojego ołtarza, nawet jeśli przychodzisz do niego z duszą zranioną przez rany i choroby lub owiniętą winoroślą namiętności, które umartwiają cię w twojej duchowej wolności, dając ci związanie w mocy ciała i jego króla: Lucyfera. Nadal jestem Jezusem, Rabbim z Galilei, tym, którego trędowaci, paralitycy, niewidomi, opętani, epileptycy wołali donośnym głosem, mówiąc371: "Synu Dawida, zmiłuj się nade mną". Zawsze jestem Jezusem, Rabbim, który wyciąga rękę do tonącego i mówi mu: "Dlaczego we Mnie wątpisz?". Zawsze jestem Jezusem, Rabbim, który mówi do umarłego: "Wstań i idź. Ja to zrobię. Wyjdź ze snu śmierci, z grobu i chodź" i oddaję cię tym, którzy cię kochają. A któż was miłuje, umiłowani moi? Kto was kocha prawdziwą, niesamolubną, niezmienną miłością? Kto kocha was miłością, która nie jest interesowna, nie jest skąpa, ale której jedynym celem jest dać wam to, co dla was zgromadził i powiedzieć: "Bierzcie. To wszystko jest twoje. Wszystko to uczyniłem dla ciebie, aby było twoje i abyś mógł się tym cieszyć"? Kto? Wieczny Bóg. I Jemu cię oddaję. Temu, który cię kocha. Nie odwracam cię od mojego ołtarza. Bo ten ołtarz jest moim krzesłem, jest moim tronem, jest mieszkaniem Lekarza, który leczy wszelkie zło. Stąd uczę cię wiary. Stąd, Królu Życia, daję ci Życie. Stąd pochylam się nad waszymi chorobami i leczę je tchnieniem mojej miłości. Czynię więcej, dzieci. Schodzę z tego ołtarza i spotykam się z wami. Oto stoję na progu tych moich domów, gdzie zbyt niewielu wchodzi, a jeszcze mniej wchodzi z pewną wiarą. Oto Ja, figura pokoju, spoglądam na wasze ulice, gdzie przechodzicie zgarbieni, zatruci, spaleni bólem, interesem własnym, nienawiścią. Oto wyciągam do was ręce, ponieważ widzę, że chwiejecie się zmęczeni pod ciężarem głazów, które sami sobie narzuciliście i które zajęły miejsce krzyża, który dałem wam w ręce, aby był dla was wsparciem, tak jak laska pielgrzyma jest dla pielgrzyma. Oto mówię wam: "Wejdźcie. Odpocznij. Pij", bo widzę cię wyczerpanego, spragnionego. Ale ty mnie nie widzisz. Mijasz mnie, wpadasz na mnie, czasami ze złości, czasami z powodu zamglonego duchowego widzenia, czasami patrzysz na mnie. Ale wiesz, że jesteś brudny i nie ośmielasz się zbliżyć do mojej szczerości boskiej Hostii. Ale ta Szczerość wie, jak się nad wami litować. Poznajcie Mnie, ludzie, którzy Mi nie ufacie, ponieważ Mnie nie znacie. Posłuchaj. Chciałem opuścić Wolność i Czystość, które są atmosferą Nieba i zstąpić do tego waszego więzienia, do tego nieczystego powietrza, aby wam pomóc, ponieważ was kocham. Zrobiłem coś więcej: pozbawiłem się wolności Boga i stałem się niewolnikiem ciała. Duch Boży zamknięty w ciele, Nieskończoność zamknięta w pięści mięśni i kości, poddana słuchaniu głosów tego ciała, które jest karane zimnem i słońcem, głodem, pragnieniem, zmęczeniem. Wszystko, co mogłem zignorować. Chciałem poznać tortury człowieka, który spadł z tronu niewinności, by kochać cię bardziej. To wciąż było dla mnie za mało. Chciałem - bo aby współczuć, musisz cierpieć to, czego współczujesz - chciałem poczuć atak wszystkich uczuć, poczuć twoje zmagania, zrozumieć, jaką przebiegłą tyranię szatan umieszcza w twojej krwi, zrozumieć, jak łatwo jest zostać zahipnotyzowanym przez Węża, jeśli na chwilę spuścisz wzrok na jego fascynujące spojrzenie, zapominając, że żyjesz w świetle. Bo w świetle wąż nie żyje. Udaje się do zacienionych zakamarków, które wydają się spokojne, a są tylko podstępne. Dla ciebie te cienie mają imiona: kobieta, pieniądze, władza, egoizm, rozsądek, ambicja. Przyćmiewają one Światło, którym jest Bóg. Pośród nich jest Wąż: Szatan. Wygląda jak naszyjnik. Jest liną, która cię dusi. Chciałem to wiedzieć, ponieważ cię kocham. To mi jeszcze nie wystarczyło. Mnie by to wystarczyło. Ale Sprawiedliwość Ojca mogła powiedzieć Swojemu Ciału: "Zatriumfowałeś nad sidłem. Człowiek-cielesny, taki jak Ty, nie wie teraz, jak triumfować, a zatem niech zostanie ukarany, ponieważ nie mogę przebaczyć plugastwa. Wziąłem na siebie twoją nieczystość. Te przeszłe, te obecne i te, które nadejdą. Wszystkie. Bardziej niż Hiob, zanurzony372 w gnojowisku, by ukryć swoje rany, byłem Ja, gdy zanurzony w grzechu całego świata, nie śmiałem nawet podnieść oczu, by szukać Nieba, i jęczałem, gdy czułem, jak gniew Ojca nagromadzony przez wieki ciąży na Mnie, świadomy nadchodzących win. Powódź winy na Ziemi, od jej świtu do nocy. Powódź przekleństw na Winnych. Na zastępy grzechu. O ludzie! Byłem bardziej niewinny niż dziecko, które matka całuje po powrocie z chrztu. I o Mnie Najwyższy był przerażony, ponieważ byłem Grzechem, wziąwszy na Siebie cały grzech świata. Pociłem się ze wstrętu. Krwią pociłem się ze wstrętu do tego trądu na Mnie, który byłem Niewinny. Krew rozerwała Moje żyły w brudzie tej cuchnącej sadzawki, w której byłem zanurzony. A do tej tortury, do wyciśnięcia z Mojego serca Mojej krwi, dołączyła gorycz bycia przeklętym, ponieważ w tamtej godzinie nie byłem Słowem Bożym: byłem Człowiekiem. Człowiekiem. Winnym. Czy ja, który próbowałem, mogę nie rozumieć twojego przygnębienia i nie kochać cię, ponieważ jesteś przygnębiony? Kocham cię z tego powodu. Muszę tylko pamiętać tę godzinę, aby was kochać i wołać: "Bracia!". Ale nazwanie was w ten sposób nie wystarczy, aby Ojciec nazwał was: "Synami". I chcę, aby tak was nazywał. Jakim byłbym bratem, gdybym nie chciał mieć was przy sobie w Domu Ojca? Dlatego mówię wam: "Chodźcie, abym was obmył. Nikt nie jest tak brudny, aby moje obmycie go nie oczyściło. Nikt nie jest tak czysty, aby nie potrzebował mojej kąpieli. Chodź. To nie jest woda. Istnieją źródła cudów, które leczą rany i choroby ciała. Ale to jest coś więcej niż one. Ta fontanna tryska z Mojej piersi. Oto rozdarte Serce, z którego tryska woda, która obmywa. Moja Krew jest najczystszą wodą, jaka istnieje w stworzeniu. W niej słabości i niedoskonałości są anulowane. A twoja dusza powraca biała i cała, godna Królestwa. Przyjdź. Pozwól mi powiedzieć: "Rozgrzeszam cię!". Otwórz przede mną swoje serce. W nim są korzenie twego zła. Pozwól Mi wejść. Pozwól Mi rozwiązać twoje bandaże. Czy twoje rany są dla ciebie odrażające? Widziane w Moim świetle jawią ci się takimi, jakimi są: rojącymi się od plugawych robaków. Nie patrz na nie. Spójrz na moje. Pozwól mi to zrobić. Moja dłoń jest lekka. Poczujesz tylko pieszczotę... i wszystko zostanie uzdrowione. Poczujesz tylko pocałunek i łzę. I wszystko zostanie oczyszczone. O jakże piękna będziesz wtedy wokół mego ołtarza! Aniołowie wśród aniołów Ciborium. I wielka będzie radość Mojego Serca. Jestem bowiem Zbawicielem i nikim nie gardzę. Ale jestem także Barankiem, który karmi się wśród lilii, i z tego, że jestem otoczony bielą, raduję się, ponieważ aby uczynić was białymi, wziąłem życie i dałem życie. O, jak widzę Ojca uśmiechającego się do ciebie i Miłość płonącą swoimi blaskami, ponieważ nie jesteś już splamiony grzechem! Przyjdź do źródła Zbawiciela. Niech moja Krew zstąpi na twoją skruszoną duszę i niech głos, który jest mój, powie: "Rozgrzeszam cię w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego"". "'Jeden z was mnie zdradzi. Jeden z was! Tak, w proporcji jeden do dwunastu jeden z was mnie zdradzi. Każda zdrada jest bardziej bolesna niż rzut. Spójrzcie na człowieczeństwo waszego Odkupiciela. Od stóp do głów wszystko jest raną. Biczowanie przeraża tych, którzy o nim rozmyślają i męczy tych, którzy go doświadczają. Ale to była agonia jednej godziny. Wy, którzy Mnie zdradzacie, biczujecie Moje Serce. Robicie to od wieków. Kochałem cię. Kocham cię. Współczuję ci. Przebaczam ci. Obmyłem cię, biorąc moją Krew, aby wykąpać cię w oczyszczającej krwi. A ty Mnie zdradzasz. Jestem Słowem Boga. Jestem chwalebny w Niebie. Ale w tym Niebie jestem nie tylko jako duch. Jestem tam również jako Ciało. Ciało ma uczucia i afekty. Dlaczego chcesz nieustannie odnawiać we Mnie ten żrący ogień, który jest bliskością zdrajcy? Czy Niebo jest daleko? Nie, dzieci, które Mnie zdradzacie. Jestem blisko was. Jestem pośród was. A wy palicie Mnie płomieniem waszej zdrady. Szukam pocieszenia wśród różnych klas ludzi. W każdej z nich napotykam spojrzenia zdrajców. Dlaczego mnie zdradzasz? Jestem wśród was, by czynić wam dobro. Dlaczego chcecie mnie skrzywdzić? Przynoszę wam moje dary. Dlaczego rzucacie na mnie oszczerstwa? Nazywam was: "Przyjaciele". Dlaczego odpowiadacie mi: "Przeklęty"? Co ci uczyniłem? Jakiego znacie człowieka bardziej cierpliwego i dobrego ode mnie? Oto ja. Kiedy jesteś szczęśliwy, nikt cię nie opuszcza. Lecz jeśli płaczesz, jeśli bogactwo cię opuszcza, jeśli choroba czyni cię zaraźliwym, oto wszyscy odwracają się od ciebie. Ja pozostaję. W rzeczy samej witam cię właśnie wtedy, ponieważ wtedy przychodzisz. Nie masz już nikogo, z kim mógłbyś płakać i rozmawiać, a wtedy przypominasz sobie o Mnie. I nie mówię ci: "Odejdź, bo cię nie znam". Mógłbym tak powiedzieć, ponieważ nigdy nie przyszedłeś powiedzieć Mi, kiedy byłeś bogaty, zdrowy i szczęśliwy: "Jestem i dziękuję Ci za to". Ale nie. Nie wymagam nawet tego od kogoś, kto nie jest jeszcze gigantem miłości. Nie żądam "dziękuję". Wystarczyłoby mi, gdybyś powiedział: "Jestem szczęśliwy. Powiedz mi to. Nie uważaj mnie za kogoś obcego. Przypomnij sobie, że Ja też tam jestem. Pomyśl o tym Jezusie. Powiedziałbym "dziękuję" za Ciebie Bogu: mojemu Ojcu i Twojemu. Zamiast tego nigdy nie przychodzisz. I mógłbym powiedzieć: "Nie znam Cię". Zamiast tego otwieram przed Tobą ramiona i mówię: "Chodź, zapłaczmy razem". Spójrz. Jestem w więzieniach, w małych i nędznych celach, siedzę przy tym samym stole co skazaniec i mówię mu o wolności, która jest prawdziwsza niż ta, która leży poza tymi czterema ścianami, o wolności, która nie boi się już być skrzywdzona przez winy, które muszą zostać ukarane. Jednak ten więzień jest tym, który mnie zdradził, obrażając moje prawo miłości. Być może zabił. Być może ukradł. Ale teraz mnie wzywa. Przychodzę do niego. Świat nim gardzi. Kocham go. Nazwałem "przyjacielem "373 tego, który Mnie zabił i pozbawił Mnie życia. Mogę nazwać "przyjacielem" tego nieszczęśliwego, który powraca do Mnie. Jestem, płomień miłości, z chorymi. Ich gorączka zna moją pieszczotę, ich pot mój całun, ich bóle moje ramię, które ich podtrzymuje, ich udręka moje słowo. Jednak wielu jest chorych, ponieważ zdradzili mnie w moim prawie. Służyli ciału. A ciało, szalona bestia, zgubiło się i zgubiło ich teraz, nawet w życiu. Lecz oto Ja jestem Tym, który nie jest znużony ich złem, i czuwam z nimi, i cierpię z nimi, i uśmiecham się do ich nadziei, a jeśli Ojciec tak zechce, wyciszam je do rzeczywistości. Ale jeśli widzę, że dekretem jest śmierć, oto biorę tego mojego brata, który drży przed tajemnicą śmierci i woła do mnie, i mówię mu: "Nie bój się. Uwierz, że to ciemność: to światło. Uwierz, że to ból: to radość. Podaj mi rękę. Znam śmierć. Znałem ją przed tobą. Wiem, że jest to chwila i że Bóg w nadprzyrodzony sposób przychodzi, aby ukoić zmysły, aby dusza nie załamała się w skrajnej walce. Zaufaj Mi. Spójrz na Mnie. Ja sam... Tam! Widzisz? Przekroczyłeś próg. Chodź teraz ze Mną do Ojca. Nie bój się nawet teraz. Ja jestem z tobą. Ojciec kocha tych, których Ja kocham". Są w opuszczonych domach. Wcześniej wypełniały je głosy. Śmierć lub nieszczęście minęły. Ocalały błąka się samotnie. Przyjaciele uciekli. Ukochani daleko, za pracą lub śmiercią. Na niebie świeci słońce, ale dla ocalałego wszystko jest ciemnością. Jest spokój w nocnym powietrzu, ale dla ocalałego nie ma odpoczynku. Jednak wiele razy w tym domu ktoś mnie zdradził, czyniąc stworzenia bogami. Ktoś kochał stworzenia bałwochwalczo, zdradzając moje prawo. Lecz Ja wkraczam i przychodzę, by rzucić promień w ciemność, by zaszczepić pokój tam, gdzie panuje burza. Ten, który przeżył, wezwał Mnie... Być może za dużo myśląc... być może bez prawdziwej woli posiadania Mnie. Ale ja idę bez zwłoki. Och, proszę tylko o to, by być z tobą. Upada każde wspomnienie dawnego błędu, kiedy wzywasz Mnie: "Jezu!". Ale nie biczuj Mojego Serca! Ono jest już otwarte i słabe. Nie zatruwaj jego rany. A tym, którzy zrozumieli Mnie w Moim bólu zdrady, mówię: "Jeden z was Mnie zdradzi. Dajcie mi waszą wierną miłość jako balsam. I mówię to do wszystkich. Do świętych, moich umiłowanych jak Bóg. Do grzeszników, moich umiłowanych jak Jezus. Bo nawet grzesznicy, dla których stałem się Jezusem, mogą uleczyć tę ranę. Czy jesteście Samarytanami? Jestem. Ale moja przypowieść374 mówi o dobrym Samarytaninie, który leczy rany nieleczone przez synów Prawa, którzy przechodzą obok, pochłonięci pośpiechem służenia Bogu. Nie wiedzą, że Bogu służy się bardziej kochając niż praktykując. Jestem zranionym człowiekiem, który marnieje na waszych drogach. Napadli na mnie rabusie i ogołocili mnie. Grabieżcy: ci, którzy niegodnie cieszą się moją ofiarą Boga, który stał się ciałem. Pozbawiają Mnie: zaprzeczają Mi swoimi wielorakimi herezjami Moich atrybutów. Pozbawiają Prawdy, ponieważ ta szata jest dla nich lśniąca. Ale nie wiedzą, że świeci, ponieważ jest noszona przez Tego, który jest Słońcem, a w ich rękach, które pokrywają ją śliną ich wyniosłego umysłu, staje się zwykłą szmatą. Prawda jest prawdą i z tego światła oświetla wszystkie rzeczy, gdy jest widziana zjednoczona z Bogiem. Podzielona, staje się językiem Babelic. Prawda jest nauką i mądrością. Ale oddzielona od Boga staje się chaosem. Leczycie mnie, nawet jak Samarytanie. Daj mi swoją oliwę i wino. Oliwa: miłość; wino: skrucha twojego ego. Ulecz mnie. Nie będę tobą gardził. Grzesznik375 , który przywraca moje zmęczone stopy, przemów do ciebie i powiedz, czy gardzę grzesznikiem. Ale nie zdradzaj mnie więcej. Idź i nie grzesz więcej. Wszystko ci wybaczam, jeśli wszystko w tobie Mnie kocha. Daj mi szczery pocałunek. Mój policzek płonie od pocałunku zdrajców. Ulecz go pocałunkiem wierności". "Miłujcie się wzajemnie tak, jak Ja was umiłowałem". Od cune do krzyża. Od Betlejem do Góry Oliwnej, kochałem cię. Zimno i nędza Mojej pierwszej nocy na świecie nie przeszkodziły Mi kochać cię Moim duchem i unicestwiając Siebie do tego stopnia, że nie byłem w stanie powiedzieć ci czasownika: "Kocham cię", powiedziałem ci te słowa Moim duchem, nierozerwalnie związanym z duchem Ojca i działającym w nieustannej aktywności. Agonia mojej ostatniej nocy na ziemi nie przeszkodziła mi w kochaniu ciebie. Rzeczywiście, dotknęła ona najwyższych szczytów miłości. Rzeczywiście spłonęła w najbardziej żywym ogniu. Rzeczywiście pochłonęła wszystko, co nie było miłością, do tego stopnia, że wycisnęła krew z moich żył wraz ze wstrętem do grzechu i bólem ojcowskiego porzucenia. Jaka jest większa miłość niż ta, która wie, jak kochać, wiedząc, że jest nienawidzona? Tak właśnie cię kochałem. Pierwszy gest moich rąk, pieszczota. Ostatni, błogosławieństwo. A pośród tych dwóch gestów, zrodzonych pierwszy w ciemności zimowej nocy, ostatni w blasku płonącego letniego poranka, trzydzieści trzy lata gestów miłości, odpowiadających na tyle samo ruchów miłości. Miłość do cudów, miłość do pieszczot dzieci i przyjaciół, miłość do nauczyciela, miłość do dobroczyńcy, miłość do przyjaciela, miłość, miłość, miłość... I więcej niż ludzka miłość podczas Ostatniej Wieczerzy. Zanim zostałem związany i przebity, te Moje ręce umyły nogi apostołom, nawet temu, którego serce chciałbym umyć, i połamały chleb. I złamałem Moje Serce tym chlebem. Który dałem. Ponieważ wiedziałem, że mój powrót do Nieba jest bliski i nie chciałem zostawiać was samych. Ponieważ wiedziałem, jak łatwo o was zapomnieć i chciałem zobaczyć was, braci siedzących przy jednym stole, wokół mojego stołu, aby powiedzieć sobie nawzajem: "Jesteśmy Jezusowi! Jakaż jest większa miłość niż ta, która może kochać tych, którzy ją torturują? A jednak tak was umiłowałem. I za was umiałem się modlić umierając. Kochajcie się tak, jak Ja was umiłowałem. Nienawiść gasi światło. Nawet zwykła nienawiść niszczy pokój. Bóg jest pokojem, jest światłem, ponieważ Bóg jest miłością. Ale jeśli nie kochacie i nie kochacie tak, jak Ja was umiłowałem, nie możecie mieć Boga. Tak jak Ja was umiłowałem. Dlatego bez przesądów. Z tego tabernakulum, z tego krzyża, z tego Serca płyną tylko słowa pokory. Jestem Bogiem i jestem twoim Sługą, i czekam, aż powiesz Mi: "Jestem głodny", abym dał ci Chleb. Jestem Bogiem i obnażam się przed twoimi oczami na drewnie, które było niesławnym, nagim i przeklętym szafotem. Jestem Bogiem i błagam was, abyście kochali Moje Serce. Proszę was. Z miłości do was, bo jeśli Mnie kochacie, czynię wam dobro. Jestem Bogiem. Z waszą miłością lub bez niej nadal jestem Bogiem. Ale ty nie jesteś. Bez mojej miłości jesteś niczym: prochem. Chcę cię mieć przy sobie. Chcę cię tutaj. Chcę uczynić z twego prochu światło błogości. Chcę, abyś nie umierał. Ale żyjcie, ponieważ Ja jestem Życiem i chcę, abyście mieli Życie. Kochajcie się nawzajem bez egoizmu. To byłaby nieczysta miłość, skazana na śmierć z powodu choroby. Kochajcie się, pragnąc dla innych więcej dobra, niż pragniecie dla siebie. To bardzo trudne. Wiem. Ale czy widzisz ten Chleb Eucharystyczny? On uczynił męczenników. Byli stworzeniami takimi jak ty: bojaźliwymi, słabymi, a nawet okrutnymi. Ten Chleb uczynił z nich bohaterów. W pierwszym punkcie dałem wam moją Krew dla waszego oczyszczenia. W trzecim punkcie, aby uczynić z was świętych, wskazuję wam ten Stół i ten Chleb. Krew jako grzeszników uczyniła was sprawiedliwymi. Chleb jako sprawiedliwy czyni was świętymi. Kąpiel oczyszcza, ale nie odżywia. Odświeża, odnawia, ale nie staje się ciałem w ciele. Zamiast tego pokarm staje się krwią i ciałem, staje się wami. Mój Pokarm staje się wami. Pomyśl! Spójrz na małe dziecko. Dziś zjada swój chleb, a jutro znowu, i jutro, i jutro. Staje się mężczyzną: wysokim, silnym, przystojnym. Czy jego matka go takim uczyniła? Nie. Matka go poczęła, nosiła, urodziła, pielęgnowała i kochała, kochała, kochała. Ale maluch, gdyby po mleku nie miał nic poza kąpielami, pocałunkami i miłością, zginąłby z głodu. Ten maluch staje się mężczyzną z powodu przyjmowanego przez niego pokarmu dla dorosłych. Ten człowiek jest taki, ponieważ codziennie przyjmuje pokarm. To samo dotyczy twojego duchowego ja. Odżywiaj je prawdziwym Pokarmem, który zstępuje376 z Nieba i który przynosi ci wszystkie energie, aby uczynić cię męskim w Łasce. Zdrowa i silna męskość jest zawsze dobra. Zobacz, o ile łatwiej jest zobaczyć kogoś, kto jest niezdrowy, bez litości i cierpliwości. Mój Pokarm uczyni was zdrowymi i silnymi w męskości ducha i będziecie umieli kochać innych bardziej niż samych siebie, tak jak Ja was umiłowałem. Bo spójrzcie, dzieci, kochałem was nie tak, jak kocha się samego siebie. Ale bardziej niż Siebie. Tak bardzo, że oddałem się na śmierć, aby was ocalić od śmierci. Jeśli będziecie kochać w ten sposób, poznacie Boga. Czy wiesz, co to znaczy poznać Boga? To znaczy poznać smak prawdziwej Radości, prawdziwego Pokoju, prawdziwej Przyjaźni. O! Przyjaźń, Pokój, Radość Boga! Jest to nagroda obiecana błogosławionym. Ale jest ona już dana tym, którzy kochają na ziemi całym sobą. Miłość, aby była prawdziwa, nie składa się ze słów. Składa się z czynów. Aktywna jak jej źródło, którym jest Bóg. Nigdy nie męczy się działaniem, nawet poprzez rozczarowania, które pochodzą od jej braci. Biedna ta miłość, która spada jak ptak o słabych skrzydłach, gdy zrani ją przeszkoda! Prawdziwa miłość, nawet zraniona, wznosi się. Z gwoździem i dziobem wspina się, jeśli nie może już latać, nie leżeć w cieniu i mrozie, być w słońcu, lekarstwie na całe zło. A gdy tylko się ożywi, znów wzbija się do lotu. I leci od Boga do swoich braci i od nich do Boga, anielski motyl, który niesie pyłek niebiańskich ogrodów, aby zapłodnić ziemskie kwiaty, i niesie perfumy, zachwycone najskromniejszymi kwiatami, do Boga, aby mógł je powitać i pobłogosławić. Ale biada Słońcu. Słońce jest moją Eucharystią, ponieważ w nim Ojciec błogosławi, Duch kocha, podczas gdy ja, Słowo, pracuję. Chodź i bierz. To jest Pokarm, o który żarliwie377 proszę, aby został przez was spożyty". "Jeśli we Mnie trwać będziecie i Moja nauka w was trwać będzie, o co prosicie, będzie wam dane. Zstępuję do was i czynię Mnie waszym pokarmem. Ale jako Centrum, którym jestem, do Mnie dążę. Ty karmisz się Mną, ale z większym rozsądkiem Ja karmię się tobą. Te dwa pragnienia są nienasycone i ciągłe. Winorośl karmi swoje przyssawki. Ale to przyssawki tworzą winorośl. Woda odżywia morza, ale to morza odżywiają wodę, wznosząc się w parowaniu, by ponownie opaść. Dlatego musicie trwać we Mnie, jak Ja w was. Podzieleni, nie Ja, ale wy umrzecie. Jestem pokarmem dla ducha i pokarmem dla myśli. Duch żywi się Ciałem Boga. Esencja wylana z Boga378 , może mieć pokarm tylko z tego, co jest jej matrycą. Myśl jest karmiona moim Słowem, które jest Myślą Boga. Twoja myśl! Inteligencja jest tym, co czyni cię podobnym do Boga, ponieważ w inteligencji jest pamięć, intelekt i wola, tak jak w duchu jest podobieństwo do bycia duchem, wolnym, nieśmiertelnym. Twoja myśl, aby mogła pamiętać, rozumieć i chcieć tego, co dobre, musi być karmiona moją doktryną. Przypomina ci ona o dobrodziejstwach i dziełach Boga, o tym, kim jest Bóg i co zawdzięczasz Bogu. Sprawia, że rozumiesz dobro i odróżniasz je od zła. Sprawia, że chcesz czynić dobro. Bez mojej doktryny stajecie się niewolnikami innych, które noszą nazwę "doktryny", ale są błędami. I jak statki bez kompasu i steru, rozbijacie się. Zboczycie z kursu. Jak więc możecie mówić: "Bóg mnie opuścił", skoro to wy Go opuściliście? Trwaj we Mnie. Jeśli nie trwacie, to znak, że Mnie nienawidzicie. A Mój Ojciec nienawidzi379 tych, którzy Mnie nienawidzą, bo kto Mnie nienawidzi, nienawidzi Ojca, gdyż Ja jestem jedno z Ojcem. Pozostańcie we Mnie. Spraw, aby Ojciec nie mógł odróżnić latorośli380 od winnego krzewu tak bardzo, jak latorośl jest z nim jednym. Niech Ojciec nie będzie w stanie zrozumieć, gdzie Ja się kończę, a wy zaczynacie, aby podobieństwo było pełne. Ten, kto kocha, bierze od ukochanego wtrącenia, wtrącenia i gesty. Chcę, abyś był jak Jezus. A to dlatego, że chcę, abyś miał to, o co prosisz - zjednoczony ze Mną, nie możesz prosić o nic poza dobrymi rzeczami - i nie znał odrazy. A to dlatego, że chcę, abyś miał nawet więcej, niż prosisz, ponieważ Ojciec wylewa Swoje skarby na Swojego Syna w ciągłym strumieniu miłości. A ten, kto jest w Synu, korzysta z tego nieskończonego wylewu, który jest miłością Boga, która jest wypuszczana w Jego Słowie i krąży w Nim. Teraz Ja jestem Ciałem381 , a wy członkami i dlatego Radość, która Mnie zalewa i pochodzi od Ojca, Moc, Pokój, każda inna doskonałość, która krąży we Mnie, jest przekazywana wam, Moim wiernym, którzy jesteście częścią Mnie, nierozłączni tutaj i poza Mną. Przyjdź i proś. Nie bój się prosić. Możecie prosić o wszystko, ponieważ Bóg może dać wszystko. Proście za siebie i za wszystkich. Nauczyłem was382 . Proście o teraźniejszość i o to, co nieobecne. Proście o przeszłość, teraźniejszość, przyszłość. Proście o ten wasz dzień i o waszą wieczność, o to i o to tych, których kochacie. Proś, proś, proś. O wszystko. Za dobrych, aby Bóg ich błogosławił. Za złych, aby Bóg ich nawrócił. Powiedz ze Mną383: "Ojcze, przebacz im". Proś: o zdrowie, o pokój w rodzinie, o pokój na świecie, o pokój na wieczność. Proś o świętość. Tak, to także. Bóg jest Święty i jest Ojcem. Proś Go, w jedności z życiem, które cię podtrzymuje, o świętość poprzez Siłę, która pochodzi od Niego. Nie bój się prosić. Chleb powszedni i codzienne błogosławieństwo. Nie jesteś całym ciałem, nie jesteś jeszcze całym duchem. Proś o to i o tamto, a będzie ci dane. Nie bój się odważyć na zbyt wiele. Prosiłem dla was o moją własną chwałę384 , a nawet wam ją dałem, abyście byli podobni do Nas, którzy was kochamy, i aby świat poznał, że jesteście dziećmi Bożymi. Przyjdźcie. W tym moim Sercu jest wasz Ojciec. Wejdźcie, aby On was rozpoznał i powiedział385: "Niech będzie wielka radość w niebie, bo znalazłem syna, którego umiłowałem"". "Zadowoliłem cię", mówi Jezus. "Zawsze mówiłem. Chciałem, aby przemówił Mój Eucharystyczny Głos. Miej go za Mój dar. Błogosławię ciebie i wszystkich, którzy go usłyszą".


[368] Nennolina, jak nazywano małą Antoniettę Meo (1930-1937), pojawiła się i rozmawiała z pisarzem 6 lipca.

[369] powiedziałeś 25 maja, opisując "wizję", którą miałeś poprzedniej nocy.

[370] Święta Godzina Jezusa. Składa się z czterech punktów, z których każdy odnosi się do zdania z Ewangelii. Pierwszy: Jan 13, 8. Drugi: Mateusz 26, 21; Marek 14, 18; Łukasz 22, 21; Jan 13, 21. Trzeci: Jana 13:34. Czwarty: Jana 15, 7.

[371] powiedzenie, na przykład w Ewangelii Mateusza 15, 22 i Marka 10, 47. Po tym następuje odniesienie do Mateusza 14, 31; i kolejne odniesienie do Marka 5, 41 lub Łukasza 7, 14; 8, 54 lub Jana 11, 43.

[372] zanurzony..., jak czytamy w Księdze Hioba 2:8.

[373] Nazwałem go "przyjacielem" w Ewangelii Mateusza 26:50.

[374] przypowieść opisana w Ewangelii Łukasza 10:29-37.

[375] Grzesznik, ten z epizodu Łukasza 7:36-50.

[376] Prawdziwy pokarm, który zstępuje z nieba, jak w dyskursie opisanym w Jana 6:30-58.

[377] żarliwie, jak w epizodzie wieczerzy paschalnej opisanej w Ewangelii Łukasza 22:14-16.

[378] Esencja wylana przez Boga, wyrażenie, które zostanie wyjaśnione w "dyktandzie" następnego dnia.

[379] Ojciec mój nienawidzi..., jak w Księdze Mądrości 14:9 i Księdze Syracha 12:6.

[380] gałąź ... winorośl ..., zgodnie z obrazem dyskursu opisanego w Jana 15: 1-11.

[381] Ciało... członki..., zgodnie z obrazem św. Pawła w 1 Kor. 12:12; część Mnie, w Pawłowym znaczeniu "jedności", a nie "frakcji".

[382] Nauczałem was, na przykład w Ewangelii Mateusza 7:7-8; 21:22; Marka 11:24; Łukasza 11:9-10.

[383] Powiedz ze mną, jak w Łukasza 23:34.

[384] Prosiłem o moją własną chwałę, w Jana 17: 1-5. Ten punkt zostanie również podjęty i wyjaśniony w "dyktandzie" następnego dnia.

[385] powiedzieć, jak w Łukasza 15:32.