Pół godziny po otrzymaniu dyktanda umarłam z powodu ciężkiej niewydolności serca, która oparła się wszelkim lekarstwom. Ale nie obchodziło mnie to - moje serce cieszyło się ze słów Matki. Dziesięć kryzysów dziennie, może godzina, a nie doskonałe zdrowie i stan duchowy miesiąca [od] 10-4 [do] 10-5!!! Od soboty odprawiam specjalną pokutę za zrozpaczonych ubogich. Zawsze im współczułem, nawet przed tą ogromną próbą. Ale teraz!... Dlatego każdego dnia, tak długo jak żyję, będę składał Bogu specjalną ofiarę za moich "zrozpaczonych braci". Aby Bóg podniósł ich z tego stosu boleści, w którym walczą, spaleni i wściekli, i dał im Swoją rosę, Swój pokój, wiarę, nadzieję, miłość. To zbyt straszne nie kochać Cię, nie mieć nadziei w Tobie, nie wierzyć w Ciebie, nie czuć Cię więcej, mój Boże! Nie rób tego, nie rób tego z nikim. Zabroń szatanowi i światu doprowadzać ludzi do rozpaczy, wzmocnij ich ducha, nawet jeśli są niegodni, wzmocnij ich z litości, aby nie rozpaczali. Ukarz ich innymi nieszczęściami, jeśli są niegodni Twojej dobroci. Ale nie tym, nie tą torturą, mój Ojcze! Powiem także, jeśli potrafię, te ejakulatory, które o. Migliorini kazał mi mówić w tych strasznych dniach: "Mój Jezu i Boże, pomóż mi", "Mój Boże, ratuj mnie. Wierzę w Ciebie". Zawsze je powtarzałem, nawet gdy byłem oszalały z bólu. Bólu porzucenia przez Boga. I tutaj chcę coś wyjaśnić, aby nie zostać źle zrozumianym. Nie chodzi o to, że buntowałem się przeciwko brakowi nadzwyczajnych objawień. Nigdy ich nie pragnąłem, nigdy się ich nie domagałem, odkąd zostały mi dane. Bóg daje je za darmo i żadne z Jego dzieci nie może zmusić Go do ich udzielenia. Ale porzucenie, które sprawiło, że cierpiałam, było poczuciem oddzielenia od Boga. Przed tymi manifestacjami, przez całe moje życie, nawet gdy to ja byłem od Niego oddzielony, ponieważ byłem niedoskonały do granic możliwości, czułem, że mój Bóg jest blisko mnie. Czułem, że czuwa nade mną i że każdy dobry uczynek, każda modlitwa, każda ofiara są natychmiast przez Niego przyjmowane. On tam był, pochylony nade mną właśnie po to, by zebrać te okruchy mojej dobroci. Nawet jeśli mnie nie obdarzał, zawsze dawał mi poczucie, że jest blisko mnie, ponieważ Jego pokój był we mnie, a przynajmniej wokół mnie, i miałem wrażenie, że nigdy nie jestem sam. Teraz to wszystko zniknęło. Nie było już Boga. Nie było już Nieba. Do kogo powinienem skierować moją modlitwę? Wydawało mi się, że Niebo to mit. Firmament, poza którym wyobrażamy sobie Boga i jego Raj, został dla mnie wyludniony... Modliłem się do Nicości... Ci, którzy tego nie doświadczyli, nie wiedzą, czym jest horror. Innym razem czułem, że Bóg tam jest. Ale żeby przeklinać samego siebie. Myślę, że to właśnie czują potępieni, kiedy widzą swojego Boga na sądzie szczegółowym i kiedy widzą go na sądzie powszechnym. Terror Boga karzącego i przeklinającego swoich przestępców. Ci, którzy tego nie doświadczyli, nie wiedzą, co to jest. Na przykład dzisiaj, w niedzielę, nie miałem żadnego dyktanda. Ale czuję, że Raj jest wokół mnie i jestem cichy i nadprzyrodzenie szczęśliwy. Czuję, że moja modlitwa wznosi się do Boga, że moja miłość całuje miłość Boga... Tysiąc cierpień, ale to zjednoczenie z Bogiem, nawet jeśli zawoalowane, jest czymś, co nie miażdży, ale cieszy. Jest jak ktoś, kto jest ślepy w pokoju. Nie widzi ani nie słyszy hałasu wokół siebie. Ale wie, że jeśli ma potrzebę, wystarczy, że wyda z siebie cichy głos, a w jego pobliżu znajdzie się ktoś, kto natychmiast przyjdzie mu z pomocą, a to dodaje mu otuchy. Nie wiem, czy robię dobre wrażenie. Myślę, i jestem pewien, że się nie mylę, że ten pokój, w którym tak bardzo cierpię, ponieważ nie jest tym, w którym tak wiele Raju objawiło się mojej nędzy, stanie się mi drogi, jeśli oko mojego Pana zabłyśnie w nim. Więcej niż drogie: święte. Ale już teraz trochę go kocham, ponieważ teraz czuję tam jego pokój. I słyszę tam słowo Jezusa i Maryi. Nie wcześniej. Przez pierwsze dni nienawidziłem go i bałem się go... Nie słyszałem tam Boga. A jeśli nie słyszę Boga, boję się wszystkiego.