Piątek
Jezus mówi: "Czy chcesz wiedzieć, którego apostoła miłował bardziej niż któregokolwiek innego? Jana. Właściwie Jana. Przed i po męce. Przed i po Pięćdziesiątnicy. Ja i on: dwa oceany miłości, z których drugi jest niewiele mniejszy od pierwszego, do którego wlewa się i topi. A którego apostoła kochałem najbardziej? Judasza z Keriot. Nie mrugaj, nie krzyw się. Tak właśnie jest. Najbardziej kochałem Judasza z Keriot. A teraz wyjaśnię, a ty zrozumiesz. Jan był ukochanym. To jest wiadome. I prawda jest znana. Był dobry, czysty, wierny. To oczywiste, że przyciągał miłość Boga i miłość człowieka, to znaczy miłość Jezusa, Boga-Człowieka. Ale powiedz mi: czy bardziej męczące jest wykonywanie czynności, która wymaga ciągłego wysiłku i o której z góry wiemy, że jest bezużyteczna, czy wykonywanie innej, która zamiast wysiłku daje radość i odpoczynek w jej wykonywaniu? To pierwsze, czyż nie? I kto będzie miał większą zasługę? Ten, kto wykona pierwszy czy drugi? Pierwszy, który wytrwale wykonuje wszystkie swoje obowiązki bez nadziei na nagrodę, czy drugi, który minuta po minucie obficie wynagradza to, co robimy? Ten, kto robi to pierwsze, będzie miał więcej zasług. I znowu: czy wiesz, jaką miłość ma ten, kto z czystego heroizmu miłości i obowiązku wobec Boga i swojego brata nadal troszczy się i troszczy o dobro swojego złego brata, aby zobaczyć, że czyni go dobrym i oddaje chwałę Panu? On ma doskonałą miłość. Ta miłość, która osiąga wszystko i przebacza wszystko, przezwyciężając wszystko, poruszona doskonałym celem wykonywania pracy, która podoba się Bogu. Czy zawodzi? Czy wiadomo, że zawodzi? Czy Bóg wie, że zawodzi? To nie ma znaczenia. I tak się to robi. Jest to heroizm obowiązku wykonanego do perfekcji. Pokazuje również doskonałość uczuć. Bo gdyby ktoś nie kochał w Bogu tego, który wie, że jest przestępcą, zdrajcą, niepoprawnym w swoich przewrotnych uczuciach, nie mógłby kochać tego przestępcy. Ale kocha go tą wzniosłą miłością, która przepełniła Moje serce na Krzyżu, kiedy nie modliłem się za sprawiedliwych, ale prosiłem Ojca o przebaczenie dla tych, którzy byli Moimi mordercami. To jest miłość, której pragnę w was dla wszystkich, którzy was nienawidzą... Gdybyście wiedzieli, jak ta miłość, którą darzymy tych, którzy są naszymi nieprzejednanymi wrogami, nienawracalnymi, czyni cuda! Bezpośrednio, dla nich samych, tak jak miłość Szczepana do Saula, miłość, która doprowadziła go do spotkania ze Mną na drodze do Damaszku. Albo pośrednio. Miłość nie jest stracona. Ani jedna nieskończenie mała część miłości, tej monety, tego zaczynu, tego balsamu, którym jest miłość, nie pozostaje bezowocna. Zebrana przez aniołów, zauważona przez Boga, wznosi się do skarbca niebios i tam służy - o! tajemnicze działania Boga - do kupowania, do wzrostu, do leczenia dusz, niewolników szatana, dusz statycznych w ich ledwie zarysowanej sprawiedliwości, dusz zranionych i chorych. Miłość dana dla nawrócenia naszych krzyżowców i pozostawiona bezowocna dla nich przez ich przewrotną wolę, idzie do zapłodnienia i łaski innych dusz, nieznanych na ziemi, ale które będą znane w Niebie. Posłuchaj jeszcze raz, aby powrócić do Judasza. Powiedziałem1: "Temu, kto kocha, wiele się wybacza". To prawda i to jest sprawiedliwe. Im bardziej ktoś kocha, tym bardziej zasługuje na przebaczenie ze strony obrażonego. Ale także: ten, kto przebacza najwięcej, pokazuje, że bardzo kocha. A ten, kto wybacza wszystko, wszystko zawsze, aż nadejdzie godzina sądu, ten, kto kocha niewiele, matotalnie. Dlatego pokochałem Judasza z Keriot. Całkowicie. Innych też tak kochałem, zwłaszcza Johna. Ale to była sprawiedliwość tak ich kochać. Byli dobrzy, nawet w swoich wadach, i kochali mnie z całej siły. Czy byli mali, niedoskonali? Czy byli tacy do końca, aż Duch Święty ich odnowił? To nie ma znaczenia. Byli całą swoją siłą. Ale Judasz! Ale Juda! Kochający Judasz! Całkowicie kochający Judasza, którego mrocznego serca nie znałem ani trochę! Kochając go, ponieważ jest powiedziane2 "Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego"! Widzisz, moja duszo, wielu powtarza to przykazanie z ambon, z katedr, z ołtarzy, z konfesjonałów... i myślą, że znają je w pełni, ponieważ mówią: "Drugim przykazaniem jest kochać bliźniego jak siebie samego". Ale niewielu sprawia, że zastanawiają się - niewielu nauczycieli ducha dla wielu ignorantów ducha - nad jedną istotną rzeczą dotyczącą przykazania miłości. Jest ona następująca. Jest powiedziane "będziesz miłował bliźniego twego jak siebie samego" bez określania: dobrego bliźniego, złego bliźniego, potulnego lub obojętnego bliźniego, kochającego lub nienawidzącego bliźniego. Nie. Jest powiedziane "będziesz miłował bliźniego swego". Wszystko. Dobrego lub złego. Miłość radosną lub bolesną. Ale zawsze bliźniego. Ta miłość do wszystkich bliźnich wymaga ducha miłosierdzia, łagodności, pokory, bardzo dobrze ukształtowanego. Ponieważ trudno jest, tak, trudno jest kochać bliźniego! Trzeba być bardzo, bardzo dobrze ugruntowanym w miłości, aby móc to czynić. Ale nawet tutaj nie jesteś pozbawiony wzoru. Twoim wzorem jestem Ja, Jezus! Naśladuj Mnie, a będziesz tak doskonały, jak Ja chcę dla twojej wiecznej radości. Ohydna, ponura postać Judasza, którą tak obficie ukazałem w Dziele, nie była bez celu. Z pewnością nie rozkoszowałem się ilustrowaniem tej plątaniny piekielnych węży! Ale odsłoniłem ją przed wami, ponieważ odsłaniając ją, odsłoniłem również sposób, w jaki nauczyciele ducha, a także wszyscy chrześcijanie muszą postępować wobec wielu Judaszów, którzy zaludniają ziemię i których żaden człowiek nie spotyka w swoim śmiertelnym dniu... Nauczycielom ducha i wszystkim mówię: "Naśladujcie mnie w tej doskonałej miłości, a posiądziecie miłość podobną do miłości Jezusa, waszego Mistrza".
21:30, tego samego dnia
Mam wizję i zrozumienie, czym jest Niepokalane Serce Maryi. Wizja: bardzo piękne serce podobne do promiennego księżyca, jak świetlista perła w świetle księżyca. Przyzwyczailiśmy się widzieć Serce Jezusa emanujące złotymi promieniami, złotymi płomieniami. Promień wokół Jego czerwonego Serca. Ale to Maryi jest całe światłem. Niebiańskie światło! Bielsze niż promienista Hostia w monstrancji! Jaśniejsze niż księżyc świecący na czystym niebie! Bardziej mgliste niż ogromna perła! Całe światło! Co za piękno!... Świeci tam, w centrum najczystszej piersi... Biel, która świeci w bieli uwielbionego ciała Najświętszej Maryi Panny z Fatimy. I aby był to blask, który przewyższa najczystszy blask całej Dziewicy, pomyśl, jaki to musi być blask... A Duch Święty daje mi tę lekcję i rozumiem: "Z tego Serca wyszły krople, aby uformować Serce Wcielonego Słowa. Z jakiej szczerości musiała pochodzić ta krew niezbędna do uformowania ludzkiego embrionu Świętego Syna Bożego! Najczystsza krew z najczystszego źródła. Szczerość tryskająca z niepokalanego źródła, aby otoczyć szczerością duszę stworzoną dla Słowa, poczętą przez Miłość z Szczerością. Na najczystszych uderzeniach gwiazd tego Serca, moja Rozkosz, jest informowana o pulsowaniu Boskiego Serca. Pomyśl, jaką doskonałość uczuć i ruchów musiało mieć to niepokalane Serce, w rytmie którego - rytmie uderzeń fizycznych, rytmie uderzeń moralnych, rytmie uderzeń duchowych - Serce Syna poczętego przez Dziewicę zostało uformowane, aby być Sercem Człowieka-Boga. Spójrz, béati. Nie ma piękniejszego światła w niebie, po naszym własnym, niż to. I nie ma słodszego światła. Nie ma. My, chwalebna Trójca, znajdujemy w tym świetle naszą radość. Błogosławieni swoją. Aniołowie swoją. Niebo świeci tym światłem Niepokalanego Serca naszej Maryi. To światło, o którym mówisz, że jest nie do opisania i jest głosem i radością Raju, emanuje z tej Piersi, z tego Serca wiecznej Dziewicy. Oby rozprzestrzeniło się po całej ziemi! Byłoby to drugie odkupienie, drugie przebaczenie... ostateczne zbawienie! Przebaczenie dla świata! Przebaczenie świata dla Maryi! Ale świat odrzuca Matkę, która zrodziłaby go w pokoju. Miłość, miłość dla całego świata. A światło Serca Maryi przeniknie cię radością, która czyni nas szczęśliwymi". Pozwalam się radować, wpatrując się w promienne Serce Najświętszej Hostii Maryi Niepokalanej, intensywnym i najsłodszym światłem rozpalonej perły...
1Powiedziałem o tym w Łukasza 7:47. 2Powiedziano o tym w Kapłańskiej 19:18.