[Wchodzi do Wieczernika[142], który jest już w pełni przygotowany. Stół jest przykryty obrusem i naczyniami. Przy misach i amforach znajdują się również ręczniki do osuszania rąk. Na kredensie umieszcza się przaśne chleby i jedzenie. Jest to pieczona jagnięcina, umieszczona na dużej tacy, oraz pewnego rodzaju salaterki z rzodkiewkami. Przaśny chleb wygląda jak raczej blady placek i jest bardzo niski: dwa palce. Apostołowie kończą przygotowania. Przynoszą amfory na stół i dużą misę, którą stawiają przed Jezusem wraz z kilkoma bochenkami, które umieszczają tu i tam. Jeden jest przy misce. Jezus idzie na swoje miejsce. Na środku stołu ma Jana po swojej prawej stronie, Jakuba po lewej. Po Janie idzie Piotr. Po Jakubie, Andrzej. Naprzeciwko Jezus ma Iskariotę, który ma obok siebie kogoś, kogo nie znam. Po tym nieznajomym jest Judasz Tadeusz. Krótko mówiąc, jest siedmiu gości po tej stronie stołu, która odwraca się plecami do małych drzwi, i sześciu po stronie, która na nie patrzy. Jezus odwraca się plecami do małych drzwi. Przed rozpoczęciem Wieczerzy intonują modlitwę, którą można by nazwać śpiewaną, ponieważ jest wypowiadana na chóralną melodię. Następnie Jezus bierze chleb i trzymając go w dłoniach, ofiarowuje go niebu. Nalewa wino do kielicha i bierze ten szeroki kielich obiema rękami i podnosi go, ofiarowując go jako chleb. Następnie kroi baranka i rozdaje go. Jedzą pierwsze kąski na stojąco i na zmianę wyciągają rzodkiewki z salaterek, zanurzają je w czerwonawym bulionie, który znajduje się w małych filiżankach i jedzą. Następnie siadają i kolacja jest kontynuowana po tym, jak wszyscy wypili łyk z dużego kielicha postawionego przed Jezusem, który krąży nim, zaczynając od Jana, potem Piotra i tak dalej. Jezus, bardzo smutny, mówi: "Tęskniłem za tym, aby spożyć tę Paschę z wami, bo już nigdy jej nie skosztuję, aż przyjdzie królestwo Boże. Potem znowu będę jadł z wybranymi na uczcie Baranka, na weselu żywych z Żywym. Ale przyjdą na nią tylko ci, którzy byli pokorni i światowi jak ja. Przyjdźcie, abym mógł was oczyścić. Wstrzymaj swój posiłek. Jest coś bardziej wzniosłego i potrzebnego niż pokarm podawany do brzucha, aby stał się nieświęty, nawet jeśli jest to święty pokarm, taki jak ten z rytuału paschalnego. Jest to czysty duch, gotowy na przyjęcie daru Nieba, który już zstępuje, aby stać się tronem w tobie i dać ci życie. Daj życie światu". I Jezus wstaje, zdejmuje swoją czerwoną szatę; płaszcz, który już zdjął, jak wszyscy inni, i położył go na piersi. Podchodzi do niej, nalewa wody do misy, nakłada na swoją szatę jedną z tych mis oczyszczających, które były tam złożone, przenosi misę na środek pokoju, na przód stołu i stawia przed nią stołek. Apostołowie, którzy ze zdumieniem obserwowali przygotowania, są zakłopotani, a Piotr mówi: "Mistrzu, już się oczyściliśmy". "Nieważne. Moje oczyszczenie posłuży tym, którzy już są czyści, aby byli czystsi". I zaczyna od Iskarioty, aby umyć Mu nogi, stając za kanapą i zanurzając stopy jedna po drugiej w misce umieszczonej na stołku. Jezus jest na kolanach. Judasz patrzy na Niego zmartwionym, nieobiektywnym spojrzeniem. Jezus okrąża stół w ten sposób, od prawej strony. Kiedy dociera do Piotra, ten pęka. Buntuje się. Ale Jezus uspokaja go i myje mu nogi z wielką miłością, mówiąc: "Szymonie, Szymonie! Potrzebujesz tej wody dla swojej duszy i dla długiej podróży, którą musisz odbyć. Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału w moim królestwie". Piotr, zawsze porywczy, woła: "Ale obmyj mnie Panie: nogi, ręce i głowę!". Jan już rozwiązał swoje sandały, a gdy Jezus go mył, pochylił się i pocałował Mistrza we włosy. W końcu runda się kończy, a Jezus odstawia misę w kąt, rozwiązuje ręcznik i kładzie go przy misie, idzie na swoje miejsce, bierze czerwoną szatę i zakłada ją ponownie, dopasowując ją w talii za pomocą paska. Gdy ma usiąść, mówi: "Teraz jesteście czyści, ale nie wszyscy. Tylko ci, którzy chcieli tacy być". Spogląda przez chwilę na Judasza, który odmawia, rozmawiając ze swoim sąsiadem. Wieczerza trwa nadal. Oczywiście widzę, że piją, ale nie wiem, czy to część obrzędu[143]. Piją, to wszystko, co wiem. Jagnięcina jest zjedzona. Trochę sosu pozostaje na tacy. Jezus wraca, aby wlać wino do kielicha, bierze bochenek chleba. Błogosławi i ofiarowuje to i owo, łamie chleb na trzynaście części, podaje je po kolei apostołom, okrąża kielich i mówi: "Bierzcie i jedzcie: to jest Ciało moje. To czyńcie na moją pamiątkę. Bierzcie i dzielcie między siebie: to jest Krew moja, to jest kielich nowego przymierza we Krwi mojej, która za was będzie przelana na odpuszczenie grzechów waszych i na danie wam życia. To również czyńcie na moją pamiątkę". Smutek Jezusa jest tak oczywisty, że apostołowie stają się smutni i milczą. Jezus wstaje, wzywając wszystkich, aby zajęli swoje miejsca. Bierze kielich i trzynasty kawałek chleba pozostawiony na stole i opuszcza Wieczernik. Zabiera Eucharystię do Matki. Przekazuje ją swoimi rękami. Kiedy wchodzi, Maryja jest sama, na kolanach, modli się. Twarz Maryi promienieje w eucharystycznej ekstazie. Następnie Jezus powraca do apostołów. "Nowy obrzęd został dokonany. Czyńcie to na moją pamiątkę" - powtarza. "Umyłem wam nogi, aby nauczyć was być pokornymi i czystymi jak wasz Mistrz, bo zaprawdę powiadam wam, że takimi jak Mistrz muszą być uczniowie. Nie ma większego ucznia od Mistrza, a jeśli Ja was umyłem, to i wy powinniście się wzajemnie umywać, to znaczy kochać się jak bracia, pomagać sobie nawzajem, czcić się nawzajem, być dla siebie nawzajem przykładem. I bądźcie czyści, abyście byli godni spożywać Chleb żywy zstępujący z nieba i mieć w sobie i przez niego siłę do bycia moimi uczniami we wrogim świecie, który będzie was nienawidził za moje Imię. Ale jeden z was nie jest czysty. Ręka tego, który Mnie zdradza, jest ze Mną na tym stole i nie moja miłość, nie moje Ciało i Krew, nie moje słowa go nawracają i sprawiają, że pokutuje. Przebaczyłbym mu, nawet idąc za niego na śmierć". Judasz z uśmiechem mówi: "Mistrzu, czy to ja?". "Ty tak mówisz, Judaszu od Szymona. Nie ja. Ty tak mówisz. Nie wymieniłem cię. Zapytaj wewnętrznego napominacza, sumienie, które Bóg Ojciec dał ci, aby cię prowadził jako człowiek, i usłysz, czy cię oskarża. Poznasz to przed wszystkimi". Jezus mówi spokojnie, jakby była to akademicka odpowiedź na zadane mu pytanie. Ale inni są w zamieszaniu. Patrzą na siebie podejrzliwie. Piotr ma nieprzyjemną minę. Patrzy szczególnie na Judasza i Mateusza; wiem, że to ten, ponieważ Iskariota go wezwał, stoją naprzeciw Piotra, który dlatego dobrze ich widzi. Następnie szarpie szatę Jana, który na wieść o zdradzie przylgnął do Mistrza, kładąc głowę na jego piersi, aby go pocieszyć, dając mu odczuć, jak bardzo go kocha, i mówi do niego cicho, gdy Jan odwraca się i pochyla ku niemu: "Zapytaj go, kim on jest". John powraca do swojej miłosnej pozy i odwracając głowę lekko do góry, pyta: "Mistrzu, kto to jest?". Pyta niesłyszalnym szeptem, a Jezus odpowiada jeszcze ciszej, mówiąc przez włosy, jakby je całując: "Ten, któremu dam kawałek chleba maczanego. I odłamawszy z kawałka chleba, jeszcze całego, kęs, zanurza go w sosie pozostawionym przez baranka i wyciągając rękę przez stół, ofiarowuje go Judaszowi, mówiąc: "Bierz, Judaszu. To ci się podoba". Judasz, nieświadomy znaczenia tego gestu, który przeraża Jana, bierze go, uśmiechając się, jakby to było nic, brzydki uśmiech, ale wciąż uśmiech, i zjada go. "Wszystko zostało tutaj dokonane", mówi Jezus. "Co pozostaje do zrobienia gdzie indziej, zrób to szybko, Judaszu od Szymona". Judasz podrywa się. Ziemia musi być gorąca pod jego stopami, a spojrzenie Jezusa musi być dla niego nie do zniesienia. A przynajmniej wspieranie Go bez zdradzenia samego siebie musi być wyczerpujące. Salutuje, zakłada płaszcz, wspina się po drabinie, otwiera drzwi i wychodzi. Jezus wzdycha, jakby z ulgą. To musiało być wyczerpujące również dla Jezusa, mieć przed sobą zdrajcę. I tutaj słyszę resztę różnych rozmów i końcowe napomnienie Mistrza, tak jak przedstawia je Jan. Istnieją tylko różnice w kilku słowach ze względu na tłumaczy, ale sens jest ten sam. Chociaż Jezus zawsze jest pogrążony w żałobie, jest bardziej podniosły niż wcześniej. Porusza się żwawiej, ma jaśniejsze spojrzenie, Jego głos jest głośniejszy. Kiedy odmawia modlitwę do Ojca, stojąc z otwartymi ramionami, jest przemieniony. Apostołowie płaczą z pochylonymi głowami. "Chodźcie, idziemy", mówi Jezus. "Wstańcie". Śpiewają kolejny hymn i wychodzą. Jezus na czele, opierając się na Janie. Za nimi inni, w tym jeden z pochodnią, którą zapalił na latarni. Tutaj scena się urywa. [Po tym następują fragmenty 39-42 rozdziału 600 EVANGELO].
[142] Wejdź (Jezu) do Wieczernika... jest bezpośrednią kontynuacją "wizji", którą dzielimy na dwie części. Nie opisujemy pierwszej części, która znajduje się w głównym dziele (cały rozdział 599). Zamiast tego opisujemy drugą część, która zaczyna się tutaj i dotyczy Ostatniej Wieczerzy: Mateusza 26: 17-35; Marka 14: 12-31; Łukasza 22: 7-38; Jana 13-17. W głównym dziele umieszczono obszerniejszy szkic z 9 marca 1945 r. (fragmenty 1-38 rozdziału 600).
[143], ale nie wiem, czy jest to część rytuału, mógł również przeczytać, ale nie wiem, czy jest to kielichy rytualne, za adnotację, którą pisarz umieszcza ołówkiem na liniach autografu.