Spis
20 lutego 1946 r. 23 lutego 1946 r.

20 lutego 1946 r.

Ruda 9


Archanioł Rafał i Tobiasz1. Archanioł Rafał, sam, ukazuje mi się w swoim słodkim pięknie w momencie Komunii i natychmiast ogarnia mnie pogodna radość, która komunikuje "dobrego towarzysza". Pozostaje obecny przy mnie do godziny 14.30, nie czyniąc żadnego innego znaku poza ciągłym uśmiechem i aprobatą głowy, jakby nieme pragnienie powiedzenia mi, że coś, co robię, idzie dobrze. Nie wiedziałbym co, ponieważ piszę do Belfanti zwykły rodzinny list. Wreszcie, na moją ostatnią prośbę: "Ale powiedz mi, czego chcesz, żebyś spojrzał na mnie, uśmiechnął się i zamknął", zaczyna mówić: "Byłeś posłuszny szybko i dobrze. Zawsze tak było. Pomogłeś mi i poprosiłem mojego Pana, aby zabrał cię ze sobą, aby zabrał cię ponownie w podróż Tobiasza, przynajmniej w miejsca, które są mi najdroższe. Tak wiele lubisz widzieć! I tak bardzo lubisz to, co piękne! Piękne były brzegi Tygrysu przecinające asyryjską krainę. Chodź ze mną". A ja idę z nim. Och! to nie jest straszne. Wkładam moją rozgorączkowaną dłoń w jego silną, chłodną dłoń i idę, spoglądając co jakiś czas na "dobrego towarzysza", który uśmiecha się tak słodko, pokazując mi piękno otaczającej nas natury. Zielona, żyzna równina rozciąga się wokół nas jak okiem sięgnąć. Pora roku jest dobra i powiedziałbym, że wiosenna ze względu na stan pszenicy, chyba że robią tu dwa siewy. Oto szeroka rzeka, o wiele szersza niż Jordan i znacznie bogatsza w wody, które uroczyście płyną w kierunku odległego morza. Piękny kraj, który daje wytchnienie oku i spokój sercu. Raphael patrzy na mnie i uśmiecha się, mówiąc: "Spójrz, spójrz dobrze. Nie ja, ale wszystko. Oto jestem Azaria, towarzyszka". Patrzę, z trudem odrywając wzrok od promiennej twarzy archanioła, i staję się widzem... Oto archanioł, o wyglądzie prostego człowieka, rozmawia z Tobiaszem, który słucha z szacunkiem i posłusznie na każde jego skinienie. Azariasz radzi wstrzymać się, a Tobiasz jest posłuszny bez odpowiedzi. Azariasz radzi młodzieńcowi, aby wykąpał się w rzece dla orzeźwienia. Tobiasz natychmiast jest posłuszny. A kiedy jest w rzece, spokojne wody podnoszą się i wynurza się ryba wielkości młodego mężczyzny, próbując dosięgnąć nagiego ciała Tobiasza i ugryźć go, być może zabrać go ze sobą na dno i pożreć. Wygląda jak ogromny szczupak, duży łosoś lub jesiotr, z wielką paszczą z trzema rzędami igiełkowatych zębów, jego grzbiet jest ciemny, a brzuch biały, lśniący pod zasłoną wody, gdy się porusza. Tobiasz widzi go tak blisko, umieszczonego między nim a brzegiem, aby zamknąć drogę młodemu człowiekowi i woła z przerażeniem: "Och! Mój Panie, atakuje mnie potwór! Azariasz, siedzący na trawiastym brzegu, podrywa się i woła: "Nie bój się! Chwyć go od tyłu za skrzela i przyciągnij do siebie. Tam! Teraz się odwrócił!" Rzeczywiście, bestia, słysząc inny głos i stukot wierzb poruszonych przez Azariasza, który po zejściu na dół zszedł na brzeg rzeki gotowy uratować swojego towarzysza, odwraca się, jego oczy są okrągłe i zimne, nieprzeniknione, okrutne rybie oczy. Tobia chwyta go za skrzela i ciągnie, opierając się pchnięciom ogona i szarpnięciom, którymi ryba próbuje się uwolnić. Tobia idzie do tyłu i ciągnie, ciągnie, kierując stopy w koryto rzeki, które jest coraz niższe, które już odsłania pierwsze wodne trawy, które zamieniają się w śliski szlam. Cóż za zmęczenie na ostatnim odcinku! Ryba podejmuje nadludzkie wysiłki, by się uwolnić, ocalić. Młody człowiek podejmuje nadludzkie wysiłki, by ją utrzymać. Tobias jest bliski utraty sił! Ręka ślizga się zmęczona po lewym skrzelu, stopa ześlizguje się w szlam. Ryba wyczuwa zmęczenie swojego łapacza i wykonuje tak desperackie pchnięcie ogonem, że Tobia traci równowagę i upada, wciąż próbując złapać rybę, która, choć prawie sucha, próbuje zdziałać cuda, aby dokończyć swoje zwycięstwo. Azaria chwyta go jednak za rozwidlony ogon, przytrzymując go do momentu, aż Tobia ponownie wstaje i ciągnie go, teraz już pewnego siebie, na już nie błotnistą rafę, gdzie jego stopa może wskazywać i trzymać się. Ryba dyszy, pulsuje... umiera. "Weź nóż i wypatrosz ją. Wyjmij serce, wątrobę i żółć i schowaj je w tym małym bukłaku. Zawsze znajdziemy wodę do picia, nie zabierając jej ze sobą. Serce, wątroba i żółć są użyteczne. Wspaniałe lekarstwa. Powiem ci, jak ich używać. A teraz ugotujmy rybę. To będzie viaticum na naszej drodze. Na ogniu z łajna piecze się mięso ryby pokrojone w duże plastry, które obaj spożywają z apetytem, a następnie wkładają to, co zostało, do sakw, oddzielając plastry dużymi liśćmi posypanymi solą. Potem znów wyruszyli w drogę, w dobrej przyjaźni, a Azariasz nauczał i wyjaśniał wiele rzeczy, między innymi, gdy Tobiasz2 zapytał, do czego będą używane wnętrzności ryby, wyjaśnienie to przyniosło Biblię. "Naprawdę?" zapytał Tobiasz ze zdumieniem. "Och, gdyby tak było! Aby przywrócić ojcu utracony wzrok!" "Tak jest. Ale najpierw możesz mieć inne dary bogactwa i miłości..." drażni się Azariasz, aby sprawdzić dowcip swojego towarzysza. "O nie! O nie! O ojca się troszczę! Jestem... zawsze zdrowy. Pospieszmy się i zróbmy to, co musimy, bo jeśli wcześniej czułem ukłucie, to teraz czuję je jeszcze mocniej. Czeka mnie bowiem nie tylko radość z ojcowskiego uścisku, ale także radość z rozjaśnienia matowych oczu mojego ojca. "Wierzysz mi na słowo. A jeśli to, co mówię, nie jest prawdą, dziecko?" - kusi Azariasz. "O nie, twoja twarz jest czysta i pogodna. Mówisz z takim Bożym pokojem. Tylko święty może być taki jak ty, a święci nie kłamią. Wierzę w ciebie." Azaria uśmiecha się promiennie. "Archanioł mówi do niego o Sarze z Raguele, tak jak mówi o niej Biblia3 ... z radą, aby ją poślubić i uwolnić, bez strachu, od każdego demona. I widzę wejście do domu Raguele oraz uznanie i małżeństwo wdowy-dziewicy z dobrym Tobiaszem. I tak, tak słodka jest noc, a właściwie noce zaślubin, po tym, jak diabeł zostaje pokonany i przeniesiony gdzie indziej, kiedy dziewicze oblubienice modlą się i jednoczą się z Bogiem, zanim staną się jednym ciałem... I na tej słodyczy widzenie zostaje anulowane i ponownie znajduję się z Rafaelem, który mówi: "Tobiasz miał więcej niż pragnął, ponieważ był posłuszny i wierny. Ale ja jestem tym, który uzdrawia i uczy uzdrawiania z szatańskich sideł. Z tego powodu zaproponowano mi uleczenie tej duszy, która jest dręczona bardziej niż można powiedzieć przez demona, który jej nienawidzi, i która potrzebuje tak wiele pomocy, aby zostać uwolniona od wroga, który ją prześladuje. Ale bardzo boli mnie, że nie znajduję w niej doskonałego poddania się, podobnego do tego, jakie miał młody Tobiasz. Wygrał, ponieważ był potulny i posłuszny, wdzięczny Bogu, którego dobroć uczcił szczerym i pokornym duchem. Dobrą rzeczą jest bowiem ukrywać tajemnicę króla i nie chwalić się nią, ale bardzo dobrą rzeczą jest publikowanie dzieł Bożych nie słowami, ale świętością coraz bardziej widoczną i nieskażoną ludzką nędzą. Pokusa jest próbą, a nie potępieniem, jeśli ktoś wie, jak się jej oprzeć. Później człowiek zostaje przyjęty przez Pana. Ale trzeba być czujnym i wytrwałym aż do ostatecznej godziny, i to z głębokim namysłem nad wszystkim. Co do was, nie bójcie się, bo jeśli byłem z wami, jeśli tam jestem, to dlatego, że Bóg posyła mnie, abym przyniósł wam światło i pokój nieba. Teraz wracam tam, gdzie posyła mnie mój Pan, i niech pokój, którego wam życzę, będzie zawsze z wami"."I od punktu oznaczonego w ten sposób >> do punktu oznaczonego w ten sposób § musiałem skrócić, ponieważ była wizyta prawnika i zostałem złapany między dwoma ogniami i nie mogłem zrozumieć człowieka ani zapamiętać co do litery, co archanioł powiedział, aby zilustrować działania posłuszeństwa i modlitwy w pokonywaniu szatana obecnego w słabościach, w pułapkach, w nieszczęściach, aby przeszkadzać i doprowadzać do rozpaczy, i nadal obecny nawet w okolicznościach nadzwyczajnych łask, aby wzbudzić pychę, samozadowolenie, które zakłóciłoby serce, oddalając Boga. Pamiętam to wszystko, ale powiedziałbym to własnymi słowami. Zachowuję więc owoce, a resztę puszczam w niepamięć. Pamiętam zdanie: "Gdybyś był zadowolony, opuściłbym cię. Ponieważ byłeś pokorny, chroniłem cię do końca". Pozostali... odeszli. A ja tak bardzo cierpię, kiedy mi się to przytrafia... Pamiętam też wyraźnie, że archanioł powiedział do mnie na początku swojej ostatniej przemowy: "Ta wizja jest dla ciebie, cała dla ciebie. Nie pozwól, aby została przekazana Dorze, ponieważ tak chce Pan. Ona musi zignorować to, co widzisz. Jeśli zasłuży, zobaczy. Ale nie może mieć narysowanych ubrań, aby utkać jej nić. Dla każdego coś innego. Ze względu na mnie nigdy nie będzie miała niczego i niech Bóg broni, aby był ktoś, kto ją zaopatruje, mniej lub bardziej świadomie sprzeciwiając się Bożej roztropności i nakazowi.


[Rozdziały 390 i 391 EVANGELO ukazały się 21 i 22 lutego 1946 r.].


1Archanioł Rafał i Tobiasz zostali wstawieni jako tytuł, obok daty i godziny, po napisaniu "wizji", która odnosi się do Tobiasza 5-6.


2 Pytanie Tobiasza, zamiast pytania Azariasza, jest naszym sprostowaniem. Po tym następuje odniesienie do "wyjaśnienia", które znajduje się w Księdze Tobiasza 6:7-9.

3 wspomina o tym w Księdze Tobiasza 6:10-19.