Spis
19 lipca 1943 r. 21 lipca 1943 r.

20 lipca 1943 r.

Jezus mówi: "Dlatego napisz. W nadprzyrodzonym nigdy nie wolno ci się bać. Ten, kto ci dyktuje, wie, co jest powiedziane, a ten, kto cię czyta, rozumie, ponieważ ja również postawiłem go w pozycji do zrozumienia. A więc precz z wszelkimi ludzkimi przemyśleniami. Pamiętaj, że jesteś moim rzecznikiem, więc musisz mówić to, co mówię, nie myśląc po ludzku o wrażeniu, jakie mogą odnieść inni. Tak więc: powody, dla których uczyniłem Piotra głową Kościoła, zamiast uczynić nią mojego Umiłowanego, są różne i wszystkie sprawiedliwe. Nie kładźcie na szalę miłości Piotra i miłości Jana, aby wyciągnąć z tego powód wyboru. Wasze miary i wagi nie mają racji bytu w Niebie. Były to dwie różne miłości, tak jak różne były temperamenty, wieki, formy miłości. Różne i jednakowo ukierunkowane na ten sam cel: Mnie i jednakowo Mi drogie. Usuń więc z tego "ale" i "jeśli" miłości. Piotr był najbardziej dojrzałym z apostołów, już szanowany jako przywódca przez innych rybaków, którzy później zostali apostołami; jak już powiedziałem, znał życie we wszystkich jego fałdach światła i cienia, był obdarzony siłą charakteru, śmiałością i impulsywnością, która była potrzebna w tych okolicznościach. Z własnego bolesnego doświadczenia znał słabość godziny i potrafił zrozumieć słabości innych w godzinach zwątpienia i niebezpieczeństwa. Już to powiedziałem. To nie on kochał mnie najbardziej. Był tym, który kochał mnie całą swoją zdolnością do miłości, podobnie jak wszystkich pozostałych dwunastu, w tym Judasza, dopóki nie ogłuchł na uwodziciela. W Kościele, który miał powstać pośród tak wielu zmagań i pułapek, potrzebny był ktoś, kto swoim wiekiem, autorytetem, doświadczeniem i porywczością mógłby narzucić się innym. A kto, podobnie jak Piotr, posiadał te cztery cechy niezbędne do uformowania mojego Kościoła? Jan był najmłodszy. Dusza kwiatowa, nie znał zła życia. Był lilią z pączkiem wciąż zaciśniętym na bieli swego wnętrza. Otworzył się w godzinie, w której Moje spojrzenie zstąpiło do jego serca i nie mógł już Mnie zobaczyć. Był dzieckiem o sercu bohatera i gołębicy. Piotr był podporą Mojego Serca, który widział teraźniejszość i przyszłość, ale Jan był pocieszeniem. Ile pocieszenia dawał mi jego słodki uśmiech, jego czyste spojrzenie, jego skąpe słowa, ale zawsze pełne miłości! Bycie blisko Johna było dla mnie jak odpoczynek przy chłodnej studni, w cieniu roślin na dywanie z kwiatów. Emanował spokojem. Ale czy mógłbym narzucić to, z roztropności i sprawiedliwości, innym, którzy byli starsi? Trzeba pamiętać, że byli ludźmi, przeznaczonymi do doskonałości, ale jednak ludźmi. Dlatego Moja Inteligencja wybrała Piotra, dorosłego, znawcę duchowych nieszczęść, impulsywnego, autorytarnego, zamiast Jana, łagodnego, marzyciela, młodego, nieświadomego. Piotr był "praktycznym", praktycznym geniuszem. Jan był "poezją", poetyckim geniuszem. Ale kiedy czasy są ciężkie, potrzeba nie tylko pióra poety, ale i żelaznych pięści, by mocno trzymać ster. Z drugiej strony, dałem mojemu Ukochanemu wizję przyszłych czasów po tym, jak przekazałem mu moje najskrytsze zwierzenia i moją Matkę. Mógłbym powiedzieć, że Jan jest ostatnim, w porządku czasu, i pierwszym, w porządku przyszłości, z wielkich proroków. Zamyka on bowiem cykl zapoczątkowany przez Mojżesza, dotyczący Baranka, który zbawia świat swoim zanurzeniem i podnosi zasłonę, która spowija dzień ostateczny. Uwierz jednak, że w Niebie mój blask wieńczy czoła Piotra i Jana tym samym światłem i byłoby dobrze, gdybyś nie dokonywał ludzkich porównań z istotami, które są ponad ludźmi ". Jezus mówi ponownie: "Rozważ mój blask i piękno w porównaniu z czarną potwornością Bestii. Nie bój się patrzeć, nawet jeśli jest to odrażające widowisko. Jesteś w moich ramionach. Nie może się zbliżyć i cię skrzywdzić. Widzisz to? Nawet na ciebie nie patrzy. Ma już wiele zdobyczy do naśladowania. Czy teraz myślisz, że zasługuje na to, by opuścić Mnie i podążać za Nim? A jednak świat podąża za nim i opuszcza Mnie dla niego. Zobacz, jaki jest nasycony i pulsujący. To jego godzina ucztowania. Ale zobacz też, jak szuka cienia, by działać. Nienawidzi Światła, a jego imię to Lucyfer! Widzisz, jak hipnotyzuje tych, którzy nie są naznaczeni Moją Krwią? Piętrzy swoje wysiłki, ponieważ wie, że nadeszła jego godzina i że zbliża się Moja godzina, w której zostanie pokonany na wieki[157]. Jego piekielna przebiegłość i szatańska inteligencja są ciągłym działaniem Zła, w przeciwieństwie do naszego jedynego i trójjedynego działania Dobra, aby zwiększyć jego zdobycz. Ale przebiegłość i inteligencja nie zwyciężyłyby, gdyby w ludziach była Moja Krew i ich szczera wola. Człowiekowi brakuje zbyt wielu rzeczy, aby mieć broń do przeciwstawienia się Bestii, a ona wie o tym i otwarcie działa, nawet nie zasłaniając się kłamliwymi pozorami. Jej plugawa brzydota popycha cię do coraz większej pracowitości i coraz większej pokuty. Dla ciebie i dla twoich nieszczęsnych braci, którzy mają swoje dusze lub uwiedzione lub uwiedzione i nie widzą, lub widząc to, biegną w kierunku Złego, aby mieć pomoc godziny, aby zapłacić wiecznością potępienia ". Muszę wyjaśnić, inaczej nie zrozumie. Od wieczora osiemnastego dobry Jezus pokazał mi ohydną bestię, ale tak ohydną, że budzi we mnie obrzydzenie i chce krzyczeć. Jego imię jest znane. I dobry Jezus uświadamia mi, że wygląd jest zawsze gorszy od rzeczywistości, ponieważ żadna ludzka rzeczywistość nie może wcielić się dokładnie w najwyższe Piękno i najwyższą Brzydotę. Teraz opiszę bestię. Wydaje mi się, że widzę wielką czarną dziurę, bardzo głęboką. Rozumiem, że jest bardzo głęboka, ale widzę tylko jej otwór, cały zajęty przez straszliwego potwora. Nie jest to wąż, nie jest to krokodyl, nie jest to smok, nie jest to nietoperz, ale ma coś ze wszystkich czterech. Długa, spiczasta głowa bez uszu i dwoje chytrych, wściekłych oczu, które zawsze polują na zdobycz, ogromna paszcza uzbrojona w ostre zęby, zawsze zamierzająca złapać w locie nieostrożnego, który znajdzie się w zasięgu jej szczęk. Krótko mówiąc, głowa ma wiele z kształtu węża i zębów krokodyla. Długa, elastyczna szyja pozwala na dużą zwinność ogromnej głowy. Ciało przypominające pijawkę, pokryte skórą podobną do skóry węgorza (żeby było jasne), tj. bez łusek, w kolorze pomiędzy rdzawym, fioletowym, ciemnoszarym... nie wiem. Ma nawet kolor pijawek. Na jego ramionach i biodrach (mówię "biodrach", ponieważ tam kończy się pulsujący, nabrzmiały brzuch ofiary, a zaczyna długi, spiczasty ogon) znajdują się cztery krótkie, błoniaste łapy podobne do krokodylich. Za nimi znajdują się dwa nietoperzopodobne skrzydła. Plugawa bestia nie porusza swoim wielkim cielskiem. Porusza tylko ogonem, który tu i ówdzie drga w "S", i porusza ohydną głową z fascynującymi oczami i eksterminacyjnymi szczękami. Boże litości! Co za paskudna bestia! Z jej czarnej pieczary emanuje mrok i groza. Zapewniam cię, że wczoraj, kiedy zobaczyłem go w całej okazałości - i nie rozumiałem, co on tam robi - miałem ochotę krzyczeć z obrzydzenia. Dobrze, że widziałem, że nigdy nie patrzyła na mnie jakby ze wstrętem. Wzajemnego wstrętu, jeśli w ogóle. Jeśli to jest blada reprezentacja Szatana, to czym on jest? Wystarczy umrzeć dwa razy z rzędu, żeby go zobaczyć! Dobrze też, że jeśli w jednym kącie stała bestia, to tuż obok był mój biały, piękny, blond Jezus... Światło w świetle! Porównując jasną, wygodną postać Chrystusa z postacią tego drugiego, jego słodkie, czyste spojrzenie z niegodziwym spojrzeniem tego drugiego, naprawdę trzeba współczuć nieszczęśliwym grzesznikom przeznaczonym do tego drugiego, ponieważ odrzucili Jezusa. Cóż, teraz, kiedy go widziałem... nie chciałbym go więcej widzieć, ponieważ jest zbyt brzydki. Będę się modlił, aby jak najmniej nieszczęśników trafiło w jego szpony, ale błagam dobrego Boga, aby zabrał ode mnie ten widok. Dziś jest mniej żywy i jestem za to wdzięczny Panu. A nawet bardziej wdzięczny, ponieważ drogi Głos pozwala mi zrozumieć powód tej wizji, która wczoraj mnie przeraziła, wierząc, że jest przeznaczona dla mnie jako ostrzeżenie.


[157] zostanie pokonany na wieki, jak napisano w Objawieniu 20:10.