Święty Rafał Archanioł
Czy można wyrządzić przemoc Ogniowi, gdy się rozpala, i Bogu-Miłości, gdy chce się kochać? Kochać wrażliwie? Nie. I ja tego doświadczam. Dziś spada na mnie jedna z najbardziej gwałtownych godzin boskiej miłości, jaką kiedykolwiek znałem. Czuję, jak nadchodzi... I nie jest to ciężar, który uciska, chociaż jest to ogromna fala, ale jest to siła, która przyciąga, która odrywa człowieka od Ziemi i zabiera go w górę, w górę, w górę... Czuję, jak nadchodzi, coraz bardziej ekstatyczna, i zanim zapomnę o jej niewyrażalnej słodyczy, pamiętając o mojej modlitwie i ofierze z 15 sierpnia, błagam: "Nie dla mnie! Nie do mnie! Do nich. Aby Cię kochali". Wola wyrzeczenia się moich mistycznych radości, dopóki kochają i rozumieją, jest zawsze we mnie. Ale z silniejszą słodyczą w już niezmierzonej słodyczy, z oceanu Światła i Ognia nade mną, zstępującego z Niebios, przychodzi niewyrażalny Głos Trójjedynego Boga i mówi: "Nie. Na próżno odrzucasz Mnie za ofiarę miłości. Chcę ci się oddać. Szukam ulgi dla Siebie. Szukam serca, które Mnie kocha. Nie chcę nauki, lecz miłości. Nie chcę się kłócić, lecz posiadać. Nie chcę wyrzutów, lecz miłości. Chcę ciebie. Zaspokój mnie. Pociesz mnie. Kochaj mnie. Wylewam siebie tam, gdzie znajduję tych, którzy rozumieją mnie w moim nieskończonym pragnieniu komunikowania się. Napisz, a potem przyjdź...". I wszystko, co pozostaje, to poddać się... i usłyszeć: "Ty też musisz ich kochać. Chcę być wypełniony przez ciebie miłością, której oni nie wiedzą, jak Mi dać, tak jak tego pragnę. A Ja chcę napełnić cię Mną, abyś mógł ich kochać tak, jak Ja kochałem Moich katów: niezmiernie. Bo kiedy kochamy z doskonałością, kochamy najbardziej nieszczęśliwych, tych, którzy są naszym bólem. Bez tej naszej miłości byliby zgubieni. I zatruwam się i płonę tak, jak nie można tego opisać, i kocham Boga, a w Bogu całe Stworzenie, z mieszkańcami Nieba, z żyjącymi na ziemi, z pokutnikami w czyśćcu, wszystkimi, wszystkimi i... och! - nie uwierzyliby, nawet gdybym im powiedział! - I kocham ich tak, jak matka może kochać dzieci, które są chore i które, jeśli nie są otoczone najwyższą miłością, mogą zginąć i cierpieć z powodu choroby, nawet jeśli nie wierzą, że są chore i cierpią. Panie, nie tak gwałtownie, jeśli muszę Ci służyć! ... Ty znasz moją słabość!... Ale kiedy wracam do bycia biednym stworzeniem, ze spokojną łagodnością, pamiętając o huraganie miłości, który mnie zabrał, czuję, że Bóg nie przyjął mojej modlitwy, a serce opierało się tylko Jego woli, ale teraz pulsuje zmęczone jak ptak, który wzbił się zbyt wysoko i śpiewał zbyt głośno... Ale jeśli mój Pan się pocieszył, jeśli moja nicość była w stanie służyć Wszystkiemu, niech żyje miłość i słodkie cierpienie zmęczonego serca... Umrzeć nawet przemocą miłości! Jakie to ma znaczenie żyć i umrzeć? Liczy się tylko to, by Bóg był zadowolony.