Spis
23 sierpnia 1944 r. 27 sierpnia 1944 r.

25 sierpnia 1944 r.

Dziś nie będzie dyktanda ani wizji. Jest piątek i tym razem to Jezus myśli o mnie w ten czwarty piątek Matki Bożej Bolesnej. Owoce, które należy zebrać z rozważania czwartej boleści, to cierpliwość w ucisku, aby naśladować Cierpliwego pochylonego pod swoim krzyżem, życie bez winy, aby nie zwiększać ciężaru Błagającego i smutku Matki z powodu tego ciężaru, oraz współczucie dla Jezusa i Maryi. Od wczoraj, zaraz po trzeciej wizji i dyktowaniu cyklu dzieciństwa Maryi, który był już pisany z dużym zmęczeniem z powodu fizycznego cierpienia, które stawało się coraz bardziej dotkliwe, a także z powodu tropikalnego upału i wpływu upału na moje dolegliwości, naprawdę musiałem ćwiczyć cierpliwość w uciskach. Pragnąłem lodowatych rzeczy dla mojej krwi, która chciała pęknąć w moich żyłach, a woda była w ogniu; potrzebowałem ciszy, ponieważ moja głowa biła jak dzwon i był ciągły hałas; Musiałem nie myśleć... i pomyślałem, że minął rok, odkąd widziałem578 moją matkę opuszczającą mój pokój i nigdy nie wracającą. A za tą myślą cały różaniec innych, zmartwień, segregacji w tym... nazwijmy to po prostu: kraju, trzymając w sercu przymiotnik, który instynktownie do niego stosuję. Gorączka była tak wysoka, że przyprawiała mnie o delirium. Widziałem potworne cienie i słyszałem dziwne rzeczy. Słyszałem nawet dzwony Viareggio, które biły jak na uroczystym pogrzebie. Ale czy wiesz, jak dobrze słyszałem głosy świętego Paulina i świętego Andrzeja?! Zapytałem Martę: "Co jest nie tak z tymi martwymi dzwonami?". Bez odpowiedzi, bo była druga w nocy, a Marta błogo spała. Dziś jest jak wczoraj... Cierpliwości! Widać czwartkowe popołudnie i piątek muszę spędzić w ten sposób. Wydaje się to niemożliwe - prawda? - że ze słodyczą tej łagodnej wizji matczynego szczęścia św. Anny i z harmonią jej pieśni grającej we mnie, mogłabym tak bardzo cierpieć. Ale tak właśnie jest. Nie tracę pamięci o radosnej scenie, którą widziałem, ale jest to godzina cierpienia i cierpię. Są to dni i godziny, kiedy czytam i ponownie czytam moje litanie dobroci, a teraz także modlitwę podyktowaną mi 19 marca. Jezusa. Gdybym nie wierzył, że te dwie modlitwy są prawdziwą prawdą, całą prawdą, doprowadziłoby mnie do szaleństwa to, jak jestem traktowany przez Jezusa. Ale wiem, dlaczego traktuje mnie w ten sposób, więc jestem spokojny. Wystarczy mi, że nie ukrywa się już tak, jak w kwietniu. Nie mogę tego znieść. [26 i 27 sierpnia w "zupełnie nowym" zeszycie został napisany rozdział 5 dzieła EVANGELO].


[578] Widziałem... matkę..., jak napisał 9 sierpnia, po "dyktandzie". Wspomina śmierć swoich rodziców w piśmie, które następuje po "dyktandzie" z 21 czerwca.