Spis
25 grudnia 1945 r. 27 grudnia 1945 r.

26 grudnia 1945 r.

Jezus mówi: "Nadszedł czas łaski! Nadszedł czas łaski! Przyszedłem przynieść "pokój" ludziom dobrej woli. Dlatego napisz i przekaż Marii Raffaelli1 to, co ci powiem, dla jej pokoju". Jezus mówi do M. R.: "Mój pokój niech będzie z tobą i niech to, co ci powiem, będzie rzeką spokojnego oczekiwania i spokojnego cierpienia, znośnego dzięki mojej obietnicy, która nigdy nie kłamie. Moja córko, wiesz wiele o tym, czego uczą o Mnie ludzie. Ale niewiele wiesz o tym, kim naprawdę jestem i działam. Posłuchaj. To Pan przemawia, to Mądrość, to Prawda. Czym innym jest być dręczonym, a czym innym chcieć być dręczonym. Pierwsze jest nieszczęściem, które nie wykracza poza ziemski dzień, a wiele razy ustaje wcześniej. Drugie jest grzechem, ponieważ jest "zgodą na szatańską wolę". Tej ostatniej rzeczy nie ma w twoim synu. Kiedy on szaleje, to nie on mówi. Czy fonograf jest odpowiedzialny za to, co wydobywa się z jego trąbki? Nie, nieprawdaż? Tak samo twój syn nie jest odpowiedzialny za to, co "inni" każą mu mówić. Ja nawet nie słyszę tych słów, bo wraz z przeklętym używam ciszy ust i uszu. Nie słyszę jego słów, jego słów, które rozbrzmiewają w powietrzu; patrzę na tego biednego syna mojego i twojego, smutna matko, i cała litość jest wylewana przeze Mnie na niego. Powiedziałem2 myśląc o tobie: "W chorobie wiele razy szatan ukrywa się, aby torturować i przeklinać Pana. Powiedziałem: "Ból matek jest zbawieniem dla ich dzieci. I tak jest, Maryjo. Niebo jest zaludnione dziećmi, które matki ocaliły. Idź, idź ze swoim krzyżem! Nieś go dla siebie i dla Niego. Niech będzie nawet większy niż twój własny. O dobra Matko, czyż nie jesteś szczęśliwa, że jesteś Cyrenejką swego Syna? Moja Matka szepcze: "Gdybym mogła nieść Twój krzyż, mój Synu! Nie spiesz się. Te rzeczy są długie. Możesz nawet nie zobaczyć ich ukończenia, dopóki trwa twój śmiertelny dzień. Mógłbyś wstąpić z tą wiarą - wiarą, rozumiesz, nie nadzieją - z tą wiarą w to, co mówię, do Nieba i tam, z większą mocą, pomóc swojemu stworzeniu... Och! Nie wzdychaj! Tam oczekiwanie staje się chwilą. A potem jest radość widzenia go pięknym, zdrowym, dobrym, szczęśliwym na zawsze. Na zawsze. Na zawsze. To, co wydaje się karą, jest tylko środkiem. To, co może wydawać się potępieniem, jest zbawieniem. Jego krzyż jest zadośćuczynieniem na ziemi za jego grzechy jako człowieka. Nie naliczam podwójnie. Jestem sprawiedliwy. Miej wiarę. Wspieraj ją swoimi modlitwami. Daj mi ją. Ofiaruj mi ją. Powiedz: "Powierzam to Tobie". Balsam, który zstępuje z moich ran, nigdy nie jest mniejszy. Moja córko, pokój niech będzie z tobą i z tymi, którzy są do ciebie podobni. Nad twoim synem niech będzie moje miłosierdzie".


"A teraz", kontynuuje Jezus, "powiedz to księdzu Romualdo". Mówi Jezus: "Śmiało. Zrób. Próbuj. Ale zastrzeżenia, które są zgłaszane do sprawy "Dora", tak wzburzonej i naprzemiennie ze światłem i ciemnością, oraz zastrzeżenia, które są zgłaszane do sprawy "Maria", tak spokojnej, uporządkowanej, spokojnej, jak wszystko, co pochodzi bezpośrednio ode Mnie, przeciwko czemu diabeł nie może się zderzyć i musi działać w zasadzce i źle, służą uzasadnieniu punktu ewangelicznego3, który nie służy tylko Mnie, ale wszystkim przypadkom, w których jestem, nawet jeśli są ukryte w stworzeniu-instrumencie. "Myśmy brzmieli, a wyście nie tańczyli, myśmy śpiewali lamenty, a wyście nie płakali". A z drugiej strony: "Przyszedł Jan, który ani nie je, ani nie pije, a oni mówią: 'To diabeł'. Przyszedł Syn Człowieczy, który je i pije, a oni mówią: "Oto żarłok i pijak, który jest przyjacielem celników i grzeszników". W ten sposób Mądrość stała się sprawiedliwa przez swoje dzieci". Tak. Ludzka mądrość, wyniosła i niewierząca, która chce indoktrynować we wszystkim i która straciła ducha faktów i trzyma się pozorów, które chce usprawiedliwić, ponieważ nie może - ponieważ nadprzyrodzone wymyka się naturalnym metodom badań i osądu - chce i nie zdaje sobie sprawy, że sama sobie zaprzecza, aby usprawiedliwić dwa różne przypadki tymi samymi błędnymi powodami. Aby mógł uwolnić się od niewiary, od niezdolności do odczuwania i rozpoznawania tego, co nadludzkie, boskie, tam, gdzie ono jest. Ostatni raz będzie to czas ducha. Ale zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że tylko ci, którzy będą chętnymi ofiarami Ducha i zaakceptują ofiarę Ducha, nadal będą w stanie przyznać się do nadprzyrodzonego. Inni... szumowiny, które złożą w głębinach piekielnych stawów i dla których nie będzie już Słowa, które nie jest dane świniom, ponieważ szanuje siebie i chroni się przed sobą. I to niech będzie dla ciebie światłem, Romualdo Mario. Pokój mój niech będzie z tobą".


1 Maria Raffaelli, pochodząca z Castelnuovo di Garfagnana (Lucca), miała upośledzonego syna Antonia, który stanowił poważny problem dla matki i dwóch sióstr, Rosy i Diny. Warto dodać, że Maria Raffaelli była mimowolną przyczyną pierwszego spotkania Marii Valtorty z o. Romualdo M. Migliorinim. Dowiedziawszy się, że chorej kobiecie brakuje pomocy duchowej, poszła powiedzieć o tym swojemu znajomemu o. Pietro M. Pennoni, z klasztoru św. Andrzeja Sług Maryi w Viareggio, który musiał poprosić przełożonego o pozwolenie na zajęcie się Valtortą. Ale przełożony, którym był ojciec Migliorini, mając zamiar odwiedzać chorych na wzór świętego "Curatino z Viareggio", odpowiedział mu: "Pójdę tam".

2 Powiedziałem to w głównej pracy, na przykład w 350.2 i 358.8, rozdziałach napisanych 4 i 12 grudnia 1945 roku.

3 jeden punkt ewangelii... drugi punkt, zgrupowany we fragmencie z Ewangelii Mateusza 11:16-19; Łukasza 7:31-35.