Jezus mówi: "Dusze, które faworyzuję, otrzymują polecenie422 , które miał Abraham: 'Wyjdź ze swojego kraju i swojego pokrewieństwa i przyjdź do ziemi, którą ci pokażę'. Wyjście rzeczywiste i metaforyczne. Prawdziwe, ponieważ naprawdę ten, kto poświęca się Mnie, czyni siebie obcym i nieznanym dla swoich krewnych. Nieznanym ze swoją nową osobowością. Obcym, ponieważ między nimi a nim dochodzi do upadku przepony, do stworzenia pojedynczego Babel423, przez co on idzie dalej, w kierunku ziemi, którą Bóg mu wskazuje, a oni pozostają tam, gdzie są, ani nawet, będąc nadal blisko, nie mogą się już zrozumieć, ponieważ on już mówi językiem tej ziemi i praktykuje jej zwyczaje, podczas gdy oni nadal myślą, działają, mówią w swój zwykły sposób. Powoduje to wielki smutek i zdumienie, jeśli nie drwinę. Ból ten jest szczególnie odczuwany przez tego, którego Bóg powołał do "nowej ziemi". Chciałby on być naśladowany przez tych, których kocha, ponieważ zrozumiał, że "ta ziemia" jest ziemią wywyższenia. Chciałby, aby inni go rozumieli, aby mógł ich zachwycić pięknem, które odkrywa. Podziwiają jego zmianę. A kiedy nie uznają tego za "manię", nazywają to egoizmem, niekochaniem, dziwnością. Nic z tych rzeczy. Doskonała miłość, dla tych, których kocha i dla siebie, dając i starając się dawać innym dobro, które przynosi sobie. Nie obcość, ale raczej doskonała reguła, bycie tym w swoim wyjątku, który jest w regule dziecka Bożego: absolutne posłuszeństwo, wyższe od każdego innego głosu krwi, interesu, ludzkiego szacunku, do głosu Boga. Rana nie jest uleczona i nie może być uleczona. Ponieważ wybrany do "nowej ziemi" ze swoją dolną częścią zachowuje wrażliwość wspólną dla synów ludzkich, a także z powodu oskarżenia o brak miłości ze strony tych, którzy powinni go najbardziej rozumieć, i z powodu odrzucenia ich, wyrywając swoje serce, aby wyruszyć w drogę, którą Bóg mu wskazuje, cierpi nieustannie, zawsze utrzymując otwartą ranę, w której miłość jego własnych, którzy torturują go, aby go kochać, i jego własna miłość, która, ponieważ nie jest zrozumiana, skręca się w ranie, i imperatywna wola Tego, którego kocha całym sobą, są pomieszane. Miłość więc rani. Rani więc tam, gdzie jest Bóg, bo Bóg jest tam, gdzie jest miłość. "Wejdź do ziemi, którą ci ukażę". Bóg jej nie pokazuje. Mówi: "Chodź. Nagroda zobaczenia tej ziemi zostanie dana temu, kto jest posłuszny, nie czekając, aby dowiedzieć się, co go czeka. Bóg mówi: "Przyjdź. Nic więcej. Idzie i nie pyta o nic więcej. Początek błogosławionej ziemi - której słońce nie zna zachodu, w której nie królują osy, skorpiony ani dzikie bestie, w której nieznane są zamiecie i szron, a wieczna jest wiosna i pełna nadprzyrodzonego pokarmu jest każda istota, a miód kapie z pni i mleko jest fontannami, a harmonia jest światłem, a światło jest harmonią, a mieszkańcy są szczęśliwi jak kwiaty w pogodny kwietniowy poranek i śmieją się z wiecznej radości, odzwierciedlając boski śmiech ich Pana - jest bardzo szczeciniasty i ciernisty. Kamienie i jeżyny, liany i wąskie przejścia nad wąwozami i wirującymi potokami, ciemne zakręty i wietrzne wichry są na jego początku. Nad pojedynczą gwiazdą: Ja. Ja, który muszę być światłem, ciepłem, głosem, nadzieją, pocieszeniem, wiarą, przewodnikiem dla bohaterskiego wędrowca. Tylko ja. Biada temu, kto nie patrzy na Mnie nieustannie. Ale ten, kto wytrwa, widzi, że po kamieniach, po jeżynach pojawiają się gładsze ścieżki, a na ich krawędziach pojawiają się kwiaty, widzi, że liany, które wcześniej rwały się jak liny z ciernistego żelaza, są zastępowane przez miękkie festony, które nie są już zwężeniem, ale pomocą, a przejścia stają się szersze, ścieżki mniej przerażające, ścieżka bezpieczniejsza, szersza, jaśniejsza, cieplejsza, spokojniejsza w ciągłym wznoszeniu się. W końcu dusza leci, już nie idzie. Leci. Przenika jak grom miłości do krainy, którą podbiła. Niebo należy do niej. Ale ileż potrzeba hojności! Dać wszystko, Mario. I nie mieć nic. "Nawet tyle, by włożyć w to stopę" (w. 5)424. Niczego nie udawać, ponieważ niczego nie obiecuję, kiedy mówię: "Przyjdź". Nic ludzkiego. Obiecuję wiecznego nadczłowieka. To właśnie musisz starać się zrozumieć i zaakceptować, a wraz z tobą wszyscy twoi rówieśnicy przez moje wybranie, które konsekruje cię w klasztorze lub w świecie, a także ci, którzy, aby być lepszymi, chociaż nie są powołani na drogi szczególnej doskonałości, nie są żołnierzami doskonałości zalecanymi i nie narzuconymi, zastanawiają się, dlaczego ich życie nie jest spokojne nawet z ziemskim dobrobytem. Nie kłamię i nigdy nie kłamałem. Obiecałem i obiecuję dać ci Życie i rzeczy nieodłącznie związane z Życiem. To jest konieczne i to wam daję. Reszta jest zbędna, ponieważ jest przeznaczona dla tego, co ginie. I daję ci to, ponieważ jestem dobry nawet dla gnata, któremu daję do łóżka kielich górskiej mięty, a do jedzenia mikroskopijną kroplę miodu, którą zawiera. Tak więc daję wam, ginącym, rzeczy niezbędne dla tego, co ginie: jedzenie, ubranie, mieszkanie. Ale zachęcam was, byście dążyli do tego, co wyższe: do ducha i do tego, co jest z ducha. Niech ci, którzy Mnie kochają, tym bardziej Mnie zrozumieją. I kontynuuj. Nagi, głodny, pozbawiony tego, co jest z tego ziemskiego dnia, ale nasycony, bogaty, w królewskich szatach tego, co jest z Wiecznego Dnia. Idź w pokoju".
[422] Obok daty pisarka umieszcza odniesienie do Dziejów Apostolskich rozdz. 2 w. 3, ale błędnie, ponieważ temat "dyktowania" dotyczy Dziejów Apostolskich rozdz. 7, 2-3. Niezamierzoną pomyłkę potwierdza ona sama, która na używanej przez siebie Biblii odnotowuje datę tego "dyktanda" obok pierwszych wersetów 7 rozdziału Dziejów Apostolskich.
[423] Babel, w odniesieniu do Księgi Rodzaju 11:1-9.
[424] (w. 5), umieszczony przez pisarza, odnosi się do Dziejów Apostolskich 7:5, które wydają się przyjmować obraz z Księgi Rodzaju 8:9.