Najświętsza Maryja Panna zstępuje dziś, w dzień Świętych Niewiniątek, ze swojej niszy światła (światła emanującego z Jej błogosławionego ciała) i staje się Maryją z Nazaretu, czystą, piękną, łagodną, macierzyńską, pokorną Maryją, która żyła w Palestynie 20 wieków temu. Podchodzi do mojego łóżka, ubrana na biało, z lekkim lnianym welonem, cienko tkanym, na blond włosach, z przedziałkiem na czubku głowy, tak jak widziałam ją wiele, wiele razy w wizjach... Jest słodka, ale nieco smutna. Mówi mi, kładąc swoje piękne dłonie na krawędzi mojego małego łóżka: "Zostaję tutaj. Abyś mógł mnie kontemplować, studiować mnie w moich rysach, bardzo uważnie, jeszcze raz, i abyś mógł zrozumieć różnicę między tym, kim byłam na ziemi, a tym, kim jestem teraz w Niebie". W Lourdes, w Fatimie, ogólnie w objawieniach, ukazuję się taki, jaki jestem teraz w Niebie, a mój wygląd ma już nieopisane świetliste piękno uwielbionych ciał. To piękno, którego widzący te objawienia nigdy nie pojmują w całości, w każdym szczególe. Zauważają, że mogą określić strój, który noszę, koronę, którą noszę, klif lub drzewo, na którym stoję, gesty, które wykonuję, wyraz mojej twarzy, ale zawsze są niezdecydowani i nigdy nie są prawdomówni, będąc w stanie określić moją twarz, kolor moich oczu i włosów, ani mojej skóry. Starają się to zrobić. Ale nie mogą, nie mogą tego zrobić. Żadna z widzących dusz nie widziała Mnie tak bardzo, jak ty Mnie widziałeś, w przebraniu Dziewicy, Oblubienicy, Matki na Ziemi, w przebraniu Królowej Nieba. I za każdym razem mówicie sobie: "To zawsze jest Ona. Ale jakże Ona jest inna, gdy jest chwalebną Królową Nieba, przybraną w ciało i duszę pośród aniołów, niż gdy jest pokorną Maryją z Nazaretu". Spójrz na Mnie dobrze, córko, i uspokój swój smutek. Spójrz na mnie. Czy jestem Maryją z Nazaretu?" Przyglądam się jej uważnie, tak blisko, jak jest przy mojej twarzy. Studiuję jej naskórek o ciepłej bladości magnolii nasyconej delikatnym różem na policzkach, jej usta słusznie guzowate i fioletowe, jej cienki, prosty nos, jej oczy doskonałe w swoim kroju i tak przejrzyste w kolorze nieba pod jej wysokim, gładkim czołem, jej idealny owal, dziewczęcy... Nie wiem, dlaczego jej twarz zawsze przywodzi mi na myśl biały płomień lub pączek lilii, który zaraz się otworzy, tak słodkie są jej owalne kształty... Patrzę na piękne włosy łagodnej blondynki, delikatne, miękkie, lekko falujące. Myślę, że gdyby zamiast splatać je w ciężkie warkocze, naciągać na głowę, były luźne, fale byłyby głębsze... A przede wszystkim zatracam się w odczuwaniu miękkiego ciepła jej ciała oddychającego blisko mnie i jej perfum... jej charakterystycznych perfum, zapachu Maryi... zapachu Dziewicy... Maryja odczytuje moje pragnienie porzucenia się na jej matczynym ramieniu, aby przynieść ulgę w tak wielu bólach wszelkiego rodzaju i przyciąga mnie. Zostaję tak... nie wiem jak długo. Potem zostawia mnie, mówi: "Napisz, że wzięłam cię do serca". Piszę te ostatnie pięć linijek. Teraz mówi: "I spójrz na mnie teraz". Przemienia się, wstaje z ziemi, schodzi z łóżka, spoczywa na srebrnej chmurze, otoczona swoim szczerym światłem. Ciało lśni, szata lśni, która z białej staje się "białym światłem", twarz lśni, uszlachetnia się, jakby światło ją uduchowiało, zachwycone spojrzenie lśni. Światło jest tak żywe, że chilestrina źrenic staje się "promieniem", a złoto włosów trudno odróżnić jako takie, wydaje się ciemne w porównaniu ze światłem emanującym z Ciała uwielbionej Matki Bożej. Spuszcza na mnie wzrok, uśmiechając się. Pyta: "Czy to ja?" "Tak". "Ale czy jestem taka sama jak kobieta, która była Matką Jezusa?". "Tak... i nie" - odpowiadam odważnie. Ponieważ potrzeba odwagi, aby dokonać pewnych porównań i wyznań". A jednak to ja. Widzisz. Więc jestem w niebie. Dlatego pojawiłem się w Lourdes i Fatimie. Tam widzący widzieli Mnie najlepiej, będąc "niewinnym", jak ty, moje dziecko. Im bardziej niewinne stworzenie, tym bardziej widzi Mnie takim, jakim jestem, i dokładnie opisuje Mnie tak stworzonym, jak tylko może być symulakrum. Wraca do mnie, ludzka... Pyta mnie: "Czy twoja udręka ustępuje?". Płaczę. Ona mnie pieści... Płaczę, bo odkąd przeczytałam, że Bruno1 (teraz wiem, jak miał na imię) wydał się Cornacchioli ciemnowłosy i orientalnego koloru, myślę, że oszukuję samą siebie, mówiąc, że Maria jest blondynką. A jednak jest. Nawet bladym blondynem, prawie słomkowym, prawie czystym złotem. Dobrze to widzę. Jest tutaj, jej głowa mniej niż metr od moich oczu! Pieści mnie, aby mnie pocieszyć i mówi: "O Maryjo, nie bój się. Cień jaskini i płaszcz znacznie przyczyniły się do błędu. I nie było konieczne, abym objawił się tak doskonale grzesznikowi, jak niewinnej2 Bernardzie, Łucji, Hiacyncie, Franciszkowi i małemu Janowi mojego Jezusa. Ale, posłuchaj dobrze, ty, który jesteś Sługą Maryi, mówię, że rzemieślnik, który wyrzeźbił Mnie w taki sposób, że nie rozpoznaję siebie, zrobiłby dobrze, przypominając sobie figury z Lourdes i Fatimy, gdzie jestem przedstawiony tak dobrze, jak człowiek może przedstawić wizerunek Matki Bożej.... A przede wszystkim powinien był zainspirować się twarzą, z jaką jestem przedstawiona w Zwiastowaniu we Florencji3, twarzą, z której, gdyby człowiek i czas nie zmieniły wizerunku, każdy człowiek mógłby wiedzieć, jaka byłam, gdy Duch Ducha Bożego, Boga uczynił mnie brzemienną. Dym świec i czas przyćmiły kolory, a człowiek zepsuł... Ale wciąż można zobaczyć, jak byłam Dziewicą Boga, Narzeczoną Józefa w tej wiośnie moich lat, w tej kwiecistej nazaretańskiej wiośnie. Spójrz na Mnie i zapomnij o bólu, o strachu, o wszystkim. Pamiętaj4: "Ujrzałem Baranka stojącego na górze Syjon, a z Nim 144 000 ludzi, którzy mieli Imię Jego i Imię Ojca wypisane na czołach... i śpiewali pieśń nową, której nikt nie mógł się nauczyć oprócz tych 144 000 odkupionych z ziemi... pierwociny dla Boga i dla Baranka, a na ich ustach nie znaleziono kłamstwa. Czy wydaje ci się, że nie możesz należeć do tego zastępu, ponieważ nie jesteś niewinny? Ponownie jest powiedziane, że anioł Pański naznaczy znakiem Bożym 144 000 sług Pańskich, którzy przyjdą w białych szatach na wieczne hosanna po przejściu przez wielki ucisk. Który masz. Ale oto Ja, Królowa Aniołów i Matka Boża, odciskam ten znak na twoim czole pocałunkiem. Bądź w pokoju. Pan Jeden i Trójca i Ja ocieramy z ziemi wszystkie twoje łzy". Ponownie poddaję się matczynemu uściskowi.
1 Cornacchiola Bruno, o którym pisarz pisał 31 grudnia 1947 r., komentując broszurę o objawieniu Matki Bożej na obrzeżach Rzymu, w miejscowości "Tre Fontane".
2 niewinnych, którymi są widząca z Lourdes (już 9 stycznia i 8 grudnia 1946 r.) oraz troje pastuszków z Fatimy (już 13 maja 1946 r.).
3 Annunciata di Firenze to słynny fresk, uważany za dzieło anielskiej ręki, znajdujący się w bazylice Ss. Annunziata we Florencji. Doczesne szczątki pisarza spoczywają w przylegającym do bazyliki krużganku od 1973 roku.
4 Pamiętaj, co jest napisane w Objawieniu 14: 1-5. Po tym następuje odniesienie do Objawienia 7: 9-17.