Jezus mówi do mnie: "To, co napisałeś 30 stycznia, może dać nieufnym okazję do wysunięcia swoich "ale" i "jeśli". Odpowiadam za ciebie. Napisałeś: "...kiedy widzę coś takiego, moje siły fizyczne, a zwłaszcza moje serce, są bardzo rozproszone. Z pewnością znajdą się "doktorzy niemożliwego", którzy powiedzą: "Oto dowód, że to, co się dzieje, jest ludzkie, ponieważ nadprzyrodzone zawsze daje siłę, a nigdy słabość". Niech mi zatem wyjaśnią, dlaczego wielcy ekstatycy, po ekstazie, w której pokonali ludzkie moce, znosząc ból, ciężar materii, konsekwencje ran wewnętrznych i masywnych krwotoków, radując się szczęściem, które czyni ich pięknymi nawet fizycznie, pozostają, gdy tylko ekstaza ustanie, ogłuszeni do ziemi w taki sposób, że można by pomyśleć, że dusza od nich odeszła. Niech mi również wyjaśnią, dlaczego po kilku godzinach najokrutniejszej agonii, takiej jak ta mojej sługi Teresy[119], takiej jak agonia mojej świętej Gemmy i wielu innych duchów, których moja miłość i ich miłość uczyniły godnymi przeżywania mojej Męki, odzyskują lub odzyskują siłę i równowagę fizyczną, jakiej nie mają najzdrowsi ludzie. Ja jestem Panem życia i śmierci, zdrowia i choroby. Posługuję się moimi sługami w sposób, w jaki chcę, tak jak posługuję się miękką nicią złożoną w mojej dłoni. Cud w tobie, jeden z cudów, polega na tym. To, że ty, w stanie fizycznym, w którym się znajdujesz - stanie, który jest cudowny, że trwa - możesz udać się do tej błogości bez umierania, doprowadzony do niej w pokłonie, który u innych uniemożliwiłby nawet najbardziej rudymentarne myśli. Cud polega na witalności, która powraca do ciebie w tych godzinach, tak jak powraca do ciebie w tych, w których piszesz moje dyktanda lub dyktanda innych duchów, które przynoszą ci swoje niebiańskie słowo. Cud polega na nagłym odzyskaniu sił, po tym jak radość pochłonęła w tobie tę larwę witalności, która pozostała ci do pisania. Ale tę witalność wlewam w ciebie. To jest jak krew, która ode Mnie wchodzi do twoich wyczerpanych żył, to jest jak powódź, która wylewa się na brzeg i zrasza go sobą, i która trwa zraszana tak długo, jak długo powódź ją kąpie, a potem pozostaje ponownie zraszana aż do nowej powodzi, tak jak jest to operacja, która opróżnia cię z Mojej krwi aż do nowej transfuzji. Sam z siebie jesteś niczym. Jesteś biedną istotą w agonii, która cierpi, ponieważ Ja tego chcę, dla Moich celów; jesteś biednym stworzeniem, które jest warte tylko twojej miłości. Nie masz żadnych innych zasług. Kochaj i pragnij być przyczyną innych miłości do twojego Boga, dlatego zawsze kochaj. To właśnie usprawiedliwia twoje istnienie i moją dobroć, aby zachować twoje życie, podczas gdy po ludzku powinieneś już dawno rozpłynąć się w śmierci. Twoje poczucie, że znów jesteś "szmatą", jak mówisz, po tym, jak przestałem zabierać cię ze sobą na pola kontemplacji lub mówić do ciebie, jest dowodem, który daję tobie i innym, że wszystko, co się dzieje, dzieje się wyłącznie z Mojej woli. A jeśli ktoś po ludzku myśli, że z taką samą wolą i miłością mógłbym cię uzdrowić i byłby to najlepszy dowód miłości i woli, odpowiadam, że zawsze zachowywałem życie moich sług tak długo, jak sądziłem, że ich misja powinna być kontynuowana, ale że nigdy nie dałem im po ludzku szczęśliwego życia, ponieważ misje są wypełniane w bólu i z bólem, a ponadto moi słudzy mają tylko jedno pragnienie podobne do mojego: "Cierpieć, aby odkupić". Dlatego nie mów: "Rozprosz swoją siłę". Powiedz: "Po tym, jak dobroć Jezusa anuluje we mnie mój niedołężny stan dla Jego celów i dla mojej radości, zwracam to, czym Jego dobroć pozwoliła mi być: ukrzyżowanym Jego i dla Jego miłości. A teraz idź naprzód z posłuszeństwem i miłością". [Poniżej znajdują się fragmenty 1-5 z rozdziału 45 EVANGELO].
[119] Teresa to Teresa Neumann, żyjąca wówczas mistyczka (1898-1962); Gemma to Gemma Galgani, święta (1878-1903).