Spis
31 maja 1945 r. 2 lipca 1945 r.

3 czerwca 1945 r.

Piszę to, bo muszę ci wszystko powiedzieć. Ale one są smutne. Wczoraj w radiu słyszałem przemówienie Ojca Świętego do Kolegium Kardynalskiego. Znalazły się w nim słowa potępienia dla narodowego socjalizmu i współczucia dla narodu niemieckiego. Słusznie, że je ma, ponieważ przemawiając w imię Miłosierdzia, nie może ich zadawać już ukaranym, ponieważ - jestem przekonany - oni, naród niemiecki, zawsze będą tacy sami, pomimo wszelkiej litości, wszelkiej kary i wszelkich wysiłków, aby zmienić ich psychikę. Będą wzrastać, jeśli kiedykolwiek, w duchu zemsty, a następnym razem, jeśli inne państwa pozwolą im się zbroić, będą w gorszej sytuacji niż teraz. Ale potępienie narodowego socjalizmu, wypowiedziane teraz otwarcie, przypomina mi wielki smutek rzecznika, jaki miałem w listopadzie 1943 roku. Ze łzami i modlitwami uzyskałem wtedy zmianę w strasznym dyktacie. To znaczy, miałem pełną kopię, która jest w moich tajnych papierach i... osłodzoną kopię, która jest w dyktandach. A tymi, których dotyka wyrzut Pana, nie są Niemcy i ich przyjaciele, ale ci, którzy będąc repozytoriami Mądrości i nadprzyrodzonych środków Bożych, nie używają ich, prowadząc dusze do myślenia o współudziale lub winnej słabości. Upomnienie, które było na ustach wielu i broń, która była w rękach winnych, aby zastraszyć i utrzymać ich podatnych pod ich władzą... Wczoraj wszystko to wróciło do mojej pamięci... i powtarzam głos, który mówi: "Za późno!"... I jeden. Drugi smutek: mój krótki sen1 o świcie... Jest przerażający. Przywołuje te przepowiednie, które niepokoiły mnie na długo przed wojnami i rewolucjami 15. itd. itd. aż do tej i jej następstw. Dziś wydawało mi się, że żyję, wraz z całym miastem, w oczekiwaniu na przerażające wydarzenie. I rzeczywiście, tutaj musieliśmy uciekać do domów, ponieważ niebo było wypełnione małymi (ponieważ były tak wysokie) samolotami, wszystkie czarne, których intencje były nieznane. Gaz? Karabiny maszynowe? Bomby? Wszyscy uciekali. Ulice były puste. Próbowałem spojrzeć w górę, ale mówili: "Szybko, kryj się!" i wszyscy krzyczeli: "Kara się zaczyna". Samoloty wyglądały jak rosyjskie. Mówiłem: "Ale dopiero co wyszliśmy z zamieci! Czy to jeszcze nie wystarczy?", a wiele osób odpowiadało: "To wymazuje wszystkich. Godzina monarchii też wybiła (to nie jest proroctwo, bo nawet kurczaki to rozumieją). Ale dla wszystkich starczy". Obudziłem się oszołomiony. Kiedy wydawało się, że Włochy staną się większe, a król zostanie koronowany na cesarza, zawsze śniłem o nieszczęściach, jakie mieliśmy z powodu najazdów, ucieczek, ucieczek itp. i zawsze widziałem wśród wrogów Rosjan z ich czarnymi ptakami. I zawsze widziałem króla, królową i ich krewnych schodzących z gruzów i stosów węgla mineralnego. Wydawali się uciekać nie dlatego, że był nalot, ale dlatego, że nie mogli dłużej zostać z powodu nienawiści do ludzi. Moja matka szydziła ze mnie, że tak mówię, a ja płakałem na widok tego, co widziałem. Niestety to, co dotyczy Monarchii, ma już potwierdzenie w faktach... Ale Sir! Czy to wciąż za mało?


[Za rozdziałem 178 i, z datami od 4 czerwca do 1 lipca 1945 r., rozdziałami od 179 do 206 - z wyłączeniem rozdziałów 183 i 185, które pochodzą z 1944 r. - dzieła EVANGELO].


1 sen, zamiast snu, jest naszą korektą.