Dzisiaj nie będzie dyktanda, nie z powodu nieobecności Głosu, ale z powodu mojej niezdolności do jego przyjęcia. Zbyt poruszony, niemal deliryczny, z kryzysami podobnymi do tych z niefortunnych dni w Viareggio, nie jestem w stanie zrozumieć. Za dużo burzy! Nie ma więcej w moim biednym sercu i w mojej biednej głowie. Jest więcej! Panie, zmiłuj się! Przeżyłeś agonię w Getsemani... ile mi jej dasz? Ile jest zrozpaczonych dusz, które muszą znaleźć pokój przez moją mękę? U szczytu tortur, dziś od 16:00 do 17:00, musiałem znosić gorzką pokusę. Kusiciel chciał mnie przekonać, abym symulował dla ludzkiego celu. Powiedział mi: "Pisz własnymi słowami, teraz możesz, przy odrobinie nauki, naśladować styl Mistrza; pisz to, co może ci się przydać, aby zawstydzić i gorszyć tych, którzy zadali ci ból. On jest łatwowierny i od razu się na to nabierze". "Nie", odpowiedziałem. "Nigdy nie użyję kłamstwa ani w innych sprawach, ani w tej. Nawet na moją korzyść, piszę tylko to, co otrzymuję od różnych "głosów" i nic więcej. Nic własnego. Wracaj!" To była długa walka... Byłem spocony, jakbym był w piekarniku. Wygrałem. Ale diabeł zemścił się, wyostrzając wszystkie moje tęsknoty, lęki, zniechęcenia... Kto zna te zmagania? Jeśli rozum i życie przetrwają i spotkamy się ponownie, opowiem ci lepiej. Teraz nie powiem nic więcej, ponieważ jestem załamany porannym kryzysem i dzisiejszą walką.