Spis
4 stycznia 1944 r. 6 stycznia 1944 r.

5 stycznia 1944 r.

Jezus mówi: "To, co widziałeś, jest błogosławionym przejściem mojej Matki. Jesteś tak wyczerpany i torturowany, że moja miłość odczuwa potrzebę wylania na ciebie słodyczy wizji. A dla ciebie, który musisz umrzeć, co jest wygodniejsze niż to? Śmierć ofiar nie zawsze jest tak spokojna jak wieczór Maryi. Są wśród was tacy, którzy pozostają na krzyżu aż do ostatniego tchnienia. Ale nawet przez czas trwania tego ostatniego ekstaza towarzyszy ci, poza bólem, do pokoju w niebie. Ból się skończy, gdy nadejdzie twój wieczór, a z Niebios spłynie na ciebie pokój, który nie czeka na ciebie, ale biegnie do ciebie, aby pokryć cię swoim balsamem po tak wielkim męczeństwie. Nie bójcie się, wy, którzy się ofiarujecie. Byłem tylko ja, Odkupiciel za cały świat, który nie znałem pocieszenia w moim umieraniu. A ponieważ poznałem tę gorycz, lituję się i moim małym chrześcijanom otwieram bramy Nieba, aby obdarzyć ich światłem i radością w ich ostatnich chwilach. Nie umierajcie, wy, którzy wybraliście krzyż. Zostawcie smutek, aby wejść w radość. A ponieważ radością dziecka Bożego jest posiadanie Boga, taka radość jest wam dana przed śmiercią w wiedzy o Bogu, którą widzą wasze oczy, zanim zamkną się na grozę ziemi. Miej wiarę we Mnie. Śmierć Moich uczniów jest przedmiotem zazdrości aniołów. Moja Matka powiedziała wam już[11], jak pod koniec Jej ziemskich dni miłość wzrastała w Niej jak przelewająca się powódź i jak ogień osiągający swój szczyt. Życie Maryi było zawsze życiem w Panu. Perypetie i zajęcia życiowe nie stanowiły przeszkody dla Jej zjednoczenia z Bogiem. Dla niej żyć znaczyło modlić się, a modlić się znaczyło kontemplować. Jej godziny modlitwy były otchłaniami adoracji, miłości, perłami nieocenionego piękna w wielkim skarbie jej dni. To, co dla innych jest zużyciem w żarliwości, dla niej było wzrostem życia, a odpoczynek dla niej nie był snem, ale skupieniem w Bogu, w ciszy nocy i kochaniem Go, kochaniem Go z zachwyconym duchem, podczas gdy ciało porzucone przez duszę czekało na powrót ducha ożywionego i ożywionego przez uścisk z jej Bogiem. Pokarmem dla kwiatów jest rosa. Dla Maryi rosa miłości była pokarmem. Karmiła się nią jak boską manną. Kiedy nadszedł jej ostatni wieczór, jak zmęczona lilia, która pochyla się w nocy pod gwiazdami i zamyka swoje oko bieli, Maryja zebrała się na swoim łóżku i zamknęła oczy na świat, aby zebrać się w ostatniej ziemskiej kontemplacji swojego Boga. Zakrzywiony nad jej spoczynkiem, anioł Maryi czekał z niepokojem na przypływ ekstazy, aby oddzielić tego ducha od ziemi na zawsze, podczas gdy z Niebios zstąpiło słodkie polecenie Boga: "Przyjdź, o cała Piękna", a anielskie światło świeciło jaśniej w swojej świętej radości, wzywając z Nieba inne kohorty świateł dla hosanna dla Zwycięzcy wznoszącego się do swego triumfu. Pochylony nad swoim odpoczynkiem anioł Jan czuwał również nad Matką, która zostawiła go samego. A kiedy zobaczył, że zgasła, czuwał ponownie, aby nienaruszona przed profańskim spojrzeniem pozostała nawet po śmierci Nienaruszona Boga, która spała tak spokojnie i pięknie. Jan, któremu dziewictwo dało dar odczuwania pragnień Maryi, tak jak miłość dała dar zrozumienia Mnie jak nikt inny, nie pozwolił ingerować w Najświętszą, której śmierć była jak blaknięcie kwiatu w jeszcze czystszą biel, jak lilia otwierająca się w kwietniowy świt. Do jej Świtu Nieba. Twoja legenda mówi, że w arce Maryi, ponownie otwartej dla Tomasza, były tylko kwiaty. Grób Maryi nie pochłonął ciała. Nie było zwłok Maryi. Maryja nie umarła. Została połączona ze swoim ciałem z duchem, który ją poprzedzał. Odwracając zwykłe prawa, według których ekstaza kończy się, gdy duch powraca do ciała, to ciało Maryi powróciło do ducha po przerwie na łożu pogrzebowym. Dla Boga wszystko jest możliwe. Wyszedłem z grobu bez pomocy innej niż Moja moc. Maryja przyszła do Mnie, nie znając grobu z jego grozą zgnilizny. Jest to jeden z najbardziej lśniących cudów Boga. Nie macie relikwii ciała i grobu Maryi, ponieważ Maryja nie miała grobu. Jej ciało zostało wzięte do nieba. Tam czeka na ciebie, modląc się za ciebie do swego Syna". Opowiedziałem jej, jak widziałem Dziewicę śpiącą od zeszłej nocy. Całą białą, opanowaną, spokojną. Jej ręce złączone na piersi, prawa noga lekko zgięta w kolanie. Widziałem ją leżącą na takim łóżku i zamykającą oczy, jak osoba zasypiająca w wielkim spokoju. Nie sposób opisać wdzięku tego aktu i wyglądu. Jest spokojny i poruszający.


[11] powiedział 18 grudnia 1943 roku.