Ostatniej nocy442 chciałem zrobić Godzinę Spustoszenia, jak co tydzień. W piątek wieczorem nie byłem w stanie tego zrobić z powodu bardzo poważnego i nagłego ataku serca, który mnie dopadł. Wczoraj wieczorem zabrałem się do tego z zapałem. Ale dyktowanie jest bezpieczne, więc musiałem zrobić to sam. Udało mi się z pierwszą częścią: Maryja w Grobie. Ale potem, co za walka! To, nad czym chciałem medytować, kontrastowało z jasnością i uroczystością porannej wizji. Chciałem płakać razem z opuszczoną Maryją. Ale poza trzema żałobnymi krzyżami, które mój duch kontemplował z Nią na szczycie Kalwarii w wieczornym zmierzchu, zobaczyłem wznoszącą się do Nieba, z pachnącą lekkością wielkiej wiązanki białych róż przyniesionych przez aniołów do Boga, śpiącą i błogosławioną Matkę. A łzy i krew zostały zniwelowane przez uśmiechy i biel płatków... Po prostu! Wydawało mi się to stertą obranych płatków róż, chmurą płatków róż wznoszących się do Nieba. I nie mogłem nadążyć za medytacją. Matka, która widzi mnie w zbyt wielkim bólu, nie chciała ode mnie więcej łez. Ona jest dobra!... Usnęłam w kontraście między tym, że chciałam medytować nad jej smutkiem, a tym, że ona chciała, abym kontemplowała jej radość.
[442] Zeszłej nocy, tj. w sobotę 8 lipca. Umieszczając dzisiejszą datę (9 lipca) błędnie pisze 9-8 zamiast 9-7. Poranna wizja, o której wspomina poniżej, to wizja Wniebowzięcia, którą miał dzień wcześniej (sobota 8 lipca).