Podobieństwo między dwiema Pasjami
Jezus mówi: "Ja i ty. Ja w tobie. Ty we Mnie. Chrystus i mały Chrystus. Wielka Ofiara i mała Ofiara. Wielki oczerniany, zdradzany, oczerniany, potępiany, nie mając do tego prawa, a mały oczerniany, zdradzany, oczerniany, potępiany, nie mając do tego prawa. Postacie: te same w czynach, choć różne w osobowości. Sąd Boży surowy dla tamtych i obecnych, wszyscy bohaterowie dramatu niesprawiedliwi lub święci, w zależności od tego, czy patrzysz na to od strony ludzi, czy chrześcijan. Chodź, przeżyjmy to razem. A zobaczysz, że jesteś wiernym zwierciadłem swojego Jezusa. Kiedy rozpoczęła się Męka? Kiedy rozpoczął się proces? Może w nocy z czwartku na piątek? Może przed Kajfaszem w sali sądowej Sanhedrynu? Nie. Dawno temu. Odkąd pojawiłem się w świetle. Wokół Mnie zawsze kontrast doskonałej miłości ze strony nielicznych i doskonałej nienawiści ze strony wielu. Wokół Mnie zawsze doskonałe zrozumienie ze strony nielicznych i doskonałe niezrozumienie ze strony wielu. Nawet ty taki jesteś. Odkąd się urodziłeś. I cierpiałeś tak, jak ja cierpiałem, chociaż, o wiele bardziej szczęśliwy niż ty, miałem tę Matkę za matkę. I ta Matka pocieszała od wszelkiego smutku. Jej miłość, druga w mocy i doskonałości po miłości mego Boskiego Ojca, wynagradzała mi wszelką nienawiść. Ludzie prześladowali mnie od dzieciństwa. Znałeś także niesprawiedliwe zazdrości, głupie zazdrości, które przeradzają się w nienawiść do prześladowanych, w strach przed prześladowanymi z powodu mrocznego niebezpieczeństwa, które wisi i naciska, kiedy człowiek, wciąż mały, nie wie, jak zrozumieć prawdziwą wartość rzeczy, które są dla niego korzystne lub niekorzystne, a szelest liścia, ciemność, marszczący brwi krzyk człowieka ogarniętego gniewem, niewiadome ucieczki przybierają aspekt wielkiego niebezpieczeństwa. Miałem wygnanie, ale nigdy nie było to wygnanie, ponieważ Matka była ze mną. Ty miałeś trudniejsze wygnanie, choć nie byłeś zmuszony mieszkać w obcym kraju, ponieważ serce tego, który tak mało służył miłosierdziu, było ci obce. Byłem głodny. Ty też byłeś. Było mi zimno. Ty również. Od dzieciństwa traciłem przyjaźnie. Tak jak ty. Potem miałem wczesną pracę, czasami ponad moje siły, ponieważ byłeś biedny. Ty także miałeś wczesną pracę, czasami przekraczającą twoje małe siły, ponieważ twój dom był ubogi w uczucia. Miłość twego ojca, jedyna prawdziwa, wielka miłość, jaką miałeś od ludzi, nie wystarczała twemu wielkiemu sercu. Ten twój głód miłości, nigdy nie zaspokojony, sprawił, że przyszedłeś do Mnie w sposób niespotykany u stworzeń. Dobry był więc owoc tej małej miłości, którą ci dali; ale tak bolesne było zakosztowanie tego braku miłości. Zaprawdę, nie masz pretensji do wielu, którzy w pokrewieństwie, w szkole lub w społeczeństwie cię nie kochali; tak jak ja nie miałem pretensji do krewnych, którzy nigdy nie kochali mnie tak, jak powinni, i których niechęć, których niezrozumienie rosło, im bardziej stawałem się, jako nastolatek, mężczyzną, a jako mężczyzna, Mistrzem; tak jak nie miałem pretensji do nazarejczyków moich współobywateli, tak wrogich Mistrzowi, jak niewielu obywateli innych miast. Opłakiwałem śmierć najbardziej kochającego i sprawiedliwego przybranego ojca. Wy również opłakiwaliście śmierć najbardziej kochanego i sprawiedliwego ojca, która nastąpiła wtedy, gdy było dla was najbardziej potrzebne i słodkie mieć go w pobliżu. Dla mnie również byłoby słodko znać go blisko Matki, ważnego obrońcę przed oskarżeniami krewnych i nazarejczyków, kiedy cieśla Jezus stał się rabinem Jezusem. I słodko mieć go blisko podczas misji, w najtrudniejszych chwilach. I słodko mieć go, by podtrzymywał mnie swoją miłością podczas gorzkich dni cierpienia i zdrady. Wierna miłość Józefa dobrze by mnie pocieszyła w czasie zdrady Judasza! A obecność Józefa z Matką na Kalwarii dałaby mi pokój w umieraniu. Ty również, gdybyś miał tu teraz swojego ojca, którego imię jest takie samo jak imię Sprawiedliwego, a którego sprawiedliwość i miłosierdzie są tak żywe i ojcowskie, mniej cierpiałbyś z powodu goryczy, jaką daje ci zdrada tak wielu, i z powodu samotności, bezbronności w takiej wojnie, jak Maryja... Ale to są odległe przesłanki naszej prawdziwej Męki, naszej prawdziwej niesprawiedliwej próby. Pójdźmy dalej, do bliskich przesłanek. Ty i ja zawsze kochaliśmy wolę Bożą bardziej niż naszą własną i zawsze chcieliśmy jej służyć i wypełniać ją, przedkładając ją ponad wszystkie nasze własne interesy i wolę, nieprawdaż? Oto więc opuszczam dom w Nazarecie, gdzie panował pokój i względne było niezrozumienie, które tam przenikało, przyniesione przez krewnych i współobywateli; Opuszczam wciąż łatwą i słodką Wolę Ojca w stosunku do mnie - aby być człowiekiem, Ja, który byłem Bogiem, i człowiekiem, aby objąć różne warunki ciała, które łaknie, pragnie, śpi, które odczuwa zmęczenie i dyskomfort pogody oraz upał słońca i lata, a także warunki morale, które cierpi z powodu żałoby lub smutku, lub z powodu niemożności dania większej ulgi Suave, który dał mnie światu; i jako człowiek, który ma być poddany ludziom przez tymczasową władzę, ja, który byłem Panem, Królem, przez wieczną, nieskończoną moc - i obejmuję najtrudniejszą Wolę mojego Ojca, tę, która jest cechą łączącą dwie skrajności pierwszej połowy mojego życia, znaną, z ostatnią połową, właściwą Męce, i podejmuję życie publiczne. Ty także. Powołałem cię, Ja, którego wola jest zgodna z wolą mego Ojca, do drugiej części twego życia, do roli mego rzecznika. Tak jak Ja nie byłem nieświadomy tego, co Mnie czeka w życiu publicznym, tak i ty nie zostałeś oszukany co do tego, co znajdziesz, służąc Mi w nadzwyczajny sposób. Bardziej zjednoczeni z Bogiem, tak, ponieważ Ojciec jednoczy nas z Nim, im bardziej wypełniamy Jego Wolę, a On jednoczy nas z Sobą, jeśli wypełniamy bolesną Wolę, o którą nas prosi dla dobra tych, którzy nie wiedzą, jak kochać Boga i bliźniego i którzy, już niewdzięczni Bogu, stają się Jego wrogami, gdy naciska na nich ból. Bardziej zjednoczeni, tak, ale także, och! o ile bardziej! o ile bardziej dręczeni przez ludzi, aby być nosicielami Słowa Bożego! Oboje jesteśmy w drodze, ewangelizując, niosąc Dobrą Nowinę, zbierając krytykę, oszczerstwa, obwinianie, oskarżenia, poznając twarze, które są namalowanymi scenami, za którymi kryje się serce węża, mierząc, jak ulotna jest przyjaźń, wdzięczność, ludzka wierność, jak zmienne jest serce człowieka i jak błysk złota zwodzi go do tego stopnia, że staje się wrogiem Przyjaciela, i jak bardziej kocha zimny, matowy blask garści monet, których z pewnością nie może nosić ze sobą za życia i które nieuchronnie pozostawia za sobą, gdy nadchodzi śmierć, niż żywy blask ciepłej, inteligentnej miłości prawdziwego Przyjaciela dusz. Przyjdź, przyjdź, Maryjo, moja Maryjo. Umieść swoją zmęczoną małą dłoń w mojej silnej, mocnej dłoni i chodź ze Mną bez strachu. A więc! Tak jak Ja jestem bardziej twoim ojcem niż twoim Oblubieńcem i Bogiem, lub twoim dobrym bratem, który rozumie, ponieważ już wie wszystko o bólu Bożych posłańców, i kocha cię, ponieważ ty go kochasz, nie oskarżając go o bycie przyczyną twojego cierpienia. Sprawiedliwy nigdy nie myli przyczyn swojego cierpienia. Zawsze przebacza wszystkim, ale zna twarz i serce swoich oprawców. Przede wszystkim zna oblicze i miłość Boga i wie, że jeśli pozwala On ludziom służyć szatanowi, by torturował ich bliźnich, to po to, by zajaśniała wielkość Jego dzieci. Świeć i nagradzaj. Idźmy zatem ramię w ramię. Przyszedłem zabrać was, abyście razem przeszli przez miasta i miasteczka Palestyny. Piękna jest Ziemia waszego Jezusa wiosną, a wy tak bardzo ją lubicie. Piękna! Piękna, chociaż pośród jej bogatej natury, nad czystymi wodami i na szczytach zalesionych wzgórz, wszędzie ukryte są osły i szakale. Nie unikajmy ich. Raczej wyjdźmy im naprzeciw. Rozpoznać swoich oprawców w swoich wrogach. To są strony tylko dla ciebie. Tylko Dobrej, którą znasz, jednej z Maryi twojej Kalwarii, możesz je dać, aby ją pocieszyć, że nie może dotrzymać obietnicy. Ale proszę, przyjmij to zadośćuczynienie od Oblubieńca, aby mogła zrozumieć, że ją kocham, a nie z powodu mojej zmienionej woli nie dotrzymuję obietnicy. To również będzie dla niej słodkie. Ale powiedz jej, żeby nikomu o tym nie wspominała. Nikomu, powiadam. Nawet najdroższym... "Pewnego dnia1 Jezus wziął Piotra, Jakuba i Jana na bok, wszedł na górę i został przemieniony...". Oto biorę na bok Mojego małego Jana i jego siostrę, którą w tym przypadku będzie Jakub, i tylko im pokażę, jak jesteście we Mnie, a Ja w was, aż staniecie się małym Mną. Chodźmy zatem. Oto miejsce pokuszenia, spotkanie z nieprzyjacielem, księciem i początkiem każdego innego wroga sprawiedliwych; początkiem, ponieważ jest on motywem każdego niesprawiedliwego ludzkiego czynu. Inni wrogowie sługi Bożego są tylko marionetkami poruszanymi przez niego, jego narzędziami, czasami nieświadomie jego narzędziami, i byliby przerażeni i obrażeni, gdyby ktoś im powiedział, że są tacy, ponieważ... och! wierzą, że mają rację, że są niezależni od wszelkich zewnętrznych nacisków i są przekonani, że służą Bogu, uciskając sługę Bożego, którego w ich samookreśleniu jako "świętych" oceniają jako grzesznika. A czymże innym byli ci, którzy przez trzy lata niesprawiedliwie Mnie krytykowali, oskarżając Mnie o grzech za każde Moje działanie jako Słowa Wcielonego, i którzy w niecałą noc skazali Mnie na śmierć? Oni również nazywali siebie "sprawiedliwymi" w Izraelu, jedynymi sprawiedliwymi, strażnikami Prawa i Mądrości, obrońcami Boga, którego w rzeczywistości tak mało bronili i kochali, że posunęli się aż do zabicia Jego Syna. Uważali się również za niezależnych od zewnętrznych nacisków, a zatem wolnych w swoich osądach, podczas gdy w rzeczywistości potrójna żądza została w nich wyzwolona przez Szatana, ich motyw, a żądza chwały, władzy i bogactwa, żądliła ich i uciskała do tego stopnia, że stali się zabójcami. Twierdzili również, że działali, aby czcić i służyć Jehowie, pozbywając się świętokradczego Nazarejczyka. Ale w jaki sposób czcili i służyli Bogu swoich ojców - Temu, który przez bezpośrednie instrukcje pouczył Potomków o przyszłym Mesjaszu, Temu, który umieścił proroctwa na ustach Proroków ich Ludu, Temu, który świecił we Mnie, Jednym z Nim w Boskiej Naturze, w każdym Moim działaniu jako doskonale świętego Człowieka, którego nikt nigdy nie mógł znaleźć w grzechu - jeśli prześladowali Mnie aż do śmierci na krzyżu? Ale oni byli wrogami - ludźmi poruszanymi przez Księcia Nieprzyjaciela, przez Tego, który czekał na Mnie przy pustynnym głazie, aby Mnie skusić i w ten sposób zniszczyć Tego, który podbije i zniszczy Jego dzieło zamordowania przybranego syna Bożego. I Nieprzyjaciel Boga - zawsze Boga, nawet jeśli kusi człowieka, bo tak naprawdę, z kim prowadzi wojnę, prowadząc wojnę z człowiekiem? z Bogiem prowadzi wojnę, bo jeśli podbije człowieka, którego atakuje, wyrywa syna Ojcu z Nieba - i Nieprzyjaciel Boga, powiedziałem, kusił Mnie. Chytrze. Och! On wie, jak zwyciężył za pierwszym razem, i wie, że pojedynczy mężczyzna, ze wszystkich zrodzonych z kobiety, pojedynczy mężczyzna, powiadam, nie zadrżałby w żaden sposób przed cielesnym owocem zrodzonym i powiększonym przez pożądliwego Demona. Albowiem wielu bohaterów czystości posiadało Ziemię - dziewice, czyści, którzy są białymi zastępami Nieba - ale pod bielą ich stuł stoją, jak ogniste rubiny, walki, które znosili z fomitami ciała, aby być wiernymi szczerej cnocie, która uczyniła ich aniołami w stroju człowieka. Nie znałem tego kołczanu. Jak mógłbym to wiedzieć, gdybym był niepokalanym Synem Niepokalanej i Boga? I gdybym nie otworzył umysłu na słowa szatana? Szukając Go wśród narodzonych z niewiasty - Mesjasza - w ten sposób niestrudzenie próbował ludzi, a kiedy znalazł jednego, który pozostał bez kołczanu i bez ciekawości jego cielesnego uwodzenia, był pewien, że znalazł poszukiwanego Mesjasza, swojego przyszłego Zwycięzcę, jeśli nie uda mu się go pokonać. I tak kusił człowieka, aby zginął Zbawiciel, Odkupiciel, Zwycięzca, zanim On zbawił, odkupił, pokonał grzech i śmierć. Ale zamiast zwyciężyć, został pokonany. Maryjo, pamiętasz swoje pokusy? Czy On nie postępował według tego samego systemu, aby skusić cię do zguby, aby uczynić cię nienawistną w moich oczach, abym nie powołał cię do przyjęcia mojego Słowa dla ludzi, a następnie - druga część pokusy - już mojego rzecznika, aby skusić cię do grzechu pychy, nieposłuszeństwa, kłamstwa, aby zginęła nie tylko twoja dusza, ale i twoje dzieło? Myślisz: "Ale twoje dzieło zginęło, chociaż byłem wierny w posłuszeństwie tobie, pokorny pomimo zaszczytu, jaki mi dałeś, szczery aż do skrupułów w mówieniu tylko i zawsze prawdy o słyszeniu i widzeniu". Nie. Dzieło nie zginęło, chociaż ludzie służyli planom szatana, aby je zniszczyć. Powiadam wam: ono nie zginęło. Nie może zginąć. Moja Matka i Ja czuwamy nad nim. Ci, którzy źle chronili i źle oceniali, zginą, ale dzieło nie zginie. Ludzie mogą zwyciężyć swoimi nieczystymi uczuciami, ale nie zniszczą dzieła Bożego. Kara spadnie na tych, którzy grzeszyli i grzeszą. Ale dzieło nie grzeszy, a ty nie zgrzeszyłeś. Dlatego nie zginiesz. Myślisz, że już nie jesteś kuszony? Nie wierz w to. I dlatego wezwałem cię dzisiaj w ten sposób (30 marca o 15.30), mówiąc ci, abyś oddał Mi swoje ręce, aby przelać w ciebie Moją Moc. Wiedziałem bowiem i wiem, co teraz szaleje w nienawiści przeciwko tobie, teraz, gdy za wierność czterem cnotom kardynalnym, a także trzem cnotom teologicznym, zawiodłeś ludzi i pokonałeś nową pokusę. Powinni ci dziękować, ponieważ chronisz ich przed grzechem i karą. Ale kiedy ten Zakon kiedykolwiek kochał cię sprawiedliwą miłością? Kiedy ze sprawiedliwością? Który członek był dla ciebie świętym opiekunem? Interesowność, arogancja, nieufność, oszczerstwa, kłamstwa, to jest to, co miesza się w różnych sercach pod czarną szatą, która ich okrywa. Ale Ten, który demaskuje uczonych w Piśmie i faryzeuszy, Ten, który jest zmęczony - mam dość ich uczynków od dwóch lat - On ich odkrywa, pokazuje wam. Oto ludzie, którzy już tak bardzo ci zaszkodzili, którzy zrujnowali twoje dzieło, którzy sprawili ci tyle smutku, oto oni z prawdziwym obliczem nienawiści, ponieważ zawiedli się w swoich planach. Pamiętaj! Pamiętajcie! Był marzec 1947 roku i powiedziałem wam: "Ten, kapłan, który wkłada rękę do waszego talerza i je z chleba, który wam dałem - Mojego Słowa - podnosi piętę przeciwko wam i ustanawia w swoim sercu nieprawość, mówiąc: 'Po tym już nie zmartwychwstanie'". Czy widzisz? To nie ma znaczenia. Powiedziałem ci i powtarzam to: w prawdzie bycie rzecznikiem jest przypadkiem, ale bycie wiernym w sprawiedliwości jest rzeczą, która trwa wiecznie. Więc musisz martwić się tylko o to. Idźmy dalej. Uznajmy innych moich wrogów. Oto na brzegu mojego Jeziora Galilejskiego ci, którzy martwią się o zmarłych2 , aby opuścić Życie. Są to ci, którzy są pochłonięci ziemskimi troskami, którzy tracą z oczu sprawiedliwy koniec, który da wieczną nagrodę, aby podążać za końcem, który kończy się tutaj, na ziemi. Pochowanie zmarłych, zwłaszcza jeśli są to rodzice, jest dobrym dziełem; ale jeszcze lepszym dziełem jest naśladowanie Boga, który daje życie duszy. Opublikowanie dzieła jest również dobrą rzeczą, ponieważ dusze znajdą w nim życie; ale posłuszeństwo Bogu, sprawiedliwość, bycie pokornym, roztropnym, pełnym szacunku dla Mistycznego Ciała, jest czymś bardziej dobrym, ponieważ daje nagrodę życia wiecznego. Nagroda oczyszcza każdego ludzkiego fomitę. Zaprawdę, gdyby obecny pośpiech w drukowaniu wynikał z jednego motywu - gorliwości o nakarmienie dusz - ich nieposłuszeństwo byłoby nadal częściowo rozgrzeszone przez Boskie i nieskończone Miłosierdzie. Ale wiele ludzkich nieczystości jest w tym obecnym pośpiechu, wiele! A ja, sprawiedliwy i miłosierny, nie mogę ich w prawdzie rozgrzeszyć, tym bardziej, że oni, którzy powinni być światłem dla twojej duszy, solą, wsparciem, przykładem dla ciebie i dla twoich świadków, stają się źródłem dymu, ciężaru, smaku, który wypacza zdrowy smak, zły przykład: skandal jednym słowem. Wiadomo, jak osądziłem3 tych, którzy zgorszyli "maluczkich". A jednak, oto i ty znajdujesz tych, którzy zajmują się martwymi rzeczami i chcieliby, abyś się nimi zajął, i którzy, mniej heroiczni niż jezioro, nie podążają moimi krokami, które wytyczają właściwą ścieżkę, ale pozostają z nieczystym uczuciem, by pieścić martwe rzeczy. Nie w ten sposób cud ich zmartwychwstania jest uzyskiwany z Nieba. Maria z Magdali, wielka grzesznica i wielka nawrócona, pokorna matka zmarłego z Naim, Jaira z synagogi, ślepo wierzyli moim słowom, nie chcieli tego robić sami, ale pozwolili mi to zrobić, poszli za mną z ufnością w rozkazy, które wydałem, i uzyskali zmartwychwstanie swoich zmarłych. Czy oni, którzy chcieliby, abyś wykonywał czynności, których radzę ci nie wykonywać, są mądrzejsi od Boga? Potężniejsi ode Mnie? Przejdźmy dalej bez względu na szmer, jaki moja odpowiedź synowi zmarłego ojca wzbudza wśród obecnych w tym epizodzie. Szmer ludzkiego głosu. A więc nieistotny. Oto jesteśmy w moim mieście Nazaret. Ale ono mnie nie kocha i "z powodu niewiary Nazarejczyków Chrystus nie uczynił wielu cudów w Nazarecie". Nie kocha mnie, a kiedy mówię mu prawdę z miłości do mojego miasta, które chcę uczynić świętym - prawda mówiona tym, którzy grzeszą, aby wyciągnąć ich z błędu, jest zawsze miłosierdziem i najbardziej wybranymi - bierze kamienie, aby mnie ukamienować, i ciągnąc mnie na szczyt góry, starał się, abym zginął. Wy również, w tym, co powinno być waszym miastem (Zakon Sług Maryi), jesteście niekochani i z powodu tej niewiary nie możecie dać drugiego cudu wyjaśnień Listów Pawłowych, które tylko ja mogę wyjaśnić, w pełnej prawdzie i zgodności z myślą Pawła. A ponieważ mówisz prawdę, kamienują cię i chcieliby cię zrzucić. Kamienie, owszem, ranią cię, ale nie powalą cię, bo przechodzisz ze Mną pośród nich. A jeśli się nie zmienią, nie tylko przejdziesz ze Mną, ale ze Mną odejdziesz daleko od nich. Brakuje jeszcze tylko kilku kropel ich złego płynu, by wypełnić miarę kielicha ich niewiary, ich niemiłości i Mojej wyrozumiałości. Tak czy inaczej, odciągnę cię od nich, aby dać ci przynajmniej spokojne przejście w ramiona Miłości, bez ludzi niepokojących cię w ostatniej godzinie swoimi krzykami i złymi uczynkami. Pójdźmy jeszcze dalej. Poznaj fałszywych przyjaciół. Kim oni są? Są to uczeni w Piśmie, faryzeusze, saduceusze, herodianie, którzy zapraszają Mnie na swoje bankiety, a następnie krytykują Mnie i Moich uczniów, ponieważ nie dokonali zewnętrznych oczyszczeń; albo szemrają, ponieważ przebaczam grzesznikowi, który ich pokonał, dając Mi te wygody, używane wśród Żydów, których oni Mi nie dali; albo pytają Mnie o kwestie prawne lub duchowe, wydając się chętnymi do nauki, ale w rzeczywistości żywiąc w swoich sercach nadzieję, że mogą przyłapać Mnie na gorącym uczynku; ani też Moje odpowiedzi jako wcielonej Mądrości i prawdziwego Syna Tory nie pomogły przekonać ich, że jestem przepowiedzianym Mesjaszem. Ale raczej posłużyły do stworzenia oskarżeń przeciwko Mnie w nocy między czwartkiem a piątkiem. Oto one! Ci, którzy pytają Mnie, dlaczego Moi uczniowie nie umyli się, zanim zasiedli do stołu, zapominając, że jeden z nich, Szymon Faryzeusz, celowo nie dał Mi czegoś do umycia się i perfumowania, zgodnie ze zwyczajami Palestyny, kiedy chciał Mnie gościć, ale raczej szemrał w swoim sercu na temat pokutującego czynu; pokutującego, mówię, za jej grzechy, ale także za jego winę: Szymon Faryzeusz. Oto oni! Ci, którzy pytają mnie o rozwód, ci, którzy kuszą mnie o daninę dla Cezara, aby mieć akt oskarżenia przeciwko mnie do Piłata... Och! Przebiegli oskarżyciele, którzy chcą mojej śmierci, ale nie chcieliby, aby było to niezgodne z prawem, abym został męczennikiem! Oto oni! Ci, którzy ciągną cudzołożnicę do moich stóp w podwójnym celu... Ci, którzy są zgorszeni, gdy oczyszczam Dom mego Ojca, który stał się miejscem handlu, lichwy i targu. Ci, którzy udają, że źle rozumieją drugie życie ciała po Sądzie Ostatecznym, zmartwychwstanie, aby sprawdzić, czy mówię herezję. Ci, którzy każą mi pytać, co jest największym z przykazań. Ci, którzy mówią, że aby uwierzyć we Mnie, potrzebują znaku. Czy uwierzyli po jego otrzymaniu? Nie. Tak jak nie uwierzyli w ciebie, ani nigdy prawdziwie w ciebie nie uwierzą, chociaż mówią, że wierzą, że jesteś moim rzecznikiem i że lekcje tego dzieła pochodzą od Mądrości, i mówią to, aby cię oszukać co do swoich prawdziwych zamiarów; albo wierzą i będą wierzyć chwiejnie i tylko wtedy, gdy siła pewnych świadectw przygniecie ich do ziemi, jak dumne drzewa, które zgina huragan, gotowi powstać ponownie i zaprzeczyć tej ich przejściowej wierze, gdy tylko moc Boga przestanie ich naciskać, a Jego blask nie będzie przed nimi płonął przerażająco. Przyjaciele? Nie. Przyjaciele nie dręczą zniewalającymi pytaniami, aby sprawdzić, czy mogą sprawić, że ktoś popadnie w błąd, ponieważ w piśmie nie ma błędu. Przyjaciele nie wypominają im wad, które nie są prawdziwe, gdy wiedzą, że powinni być wypominani za swoje własne złe uczynki, które czynili i czynią, wiedząc, że je czynią. Przyjaciele nie krytykują działań Władz i nie buntują się przeciwko nim, zniekształcając prawdę o działaniach Władz, a następnie potępiają bunt lub krytykę wzbudzoną ich tendencyjnymi słowami. Przyjaciele nie buntują się, gdy sprawiedliwa gorliwość zmiata jako brud i niegodny towar to, co zajmuje ich dusze splugawione zmysłowością umysłu. Przyjaciele nie udają, że źle rozumieją jasne wyjaśnienia, aby zgłaszać zastrzeżenia w nadziei, że doprowadzą cię do herezji. Przyjaciele nie zdradzają złych uczynków, a następnie mówią, że przyjaciel jest ich wspólnikiem. Przyjaciele nie przedstawiają przyjaciela jako szalonego lub opętanego, kłamliwego lub przebiegłego. Tych wszystkich rzeczy przyjaciele nie robią. Czy są oni zatem fałszywymi przyjaciółmi? Nie. Są kusicielami. Są oszczercami. Są zaprzeczającymi. Przebiegli są. Są złodziejami i kłamcami. Napastnicy twojego życia, które pochłaniają swoimi czynami, i pracy, którą niszczą swoimi czynami, a więc bezkarni mordercy i niszczyciele... Nie. Nie bezkarni. Mogli być, dopóki trwała moja cierpliwość... nie po jej wyczerpaniu. Bez miłosierdzia jestem, więc bez Boga. Ostrożny, jak i bardziej niż starożytni stratedzy Świątyni, ale nie z pełnej czci miłości do Świętości Pana, prawdziwej Głowy Świątyni, ale w poszukiwaniu motywu, którym można przekonać prostych o grzechu. Zawsze gotowi twierdzić nieprawdę, zmieniać rzeczy, dodawać lub usuwać, wylęgając w swoich sercach nieczyste zamiary. Nazywam ich "współczującymi". I tacy są w dwóch z trzech gałęzi przeklętego drzewa zrodzonego w człowieku z nasienia zakazanego jabłka. Są tacy w pożądliwości oczu, ponieważ niezdrowa ciekawość i chciwość skłoniły ich do obcowania z tobą, a pożądliwość oczu to ciekawość i chciwość. I są w rozwiązłości umysłu, czyli dumie życia, aby uczynić to oblicze ludzkiej rozwiązłości jaśniejszym dla ciebie. Jest to spowodowane egoizmem, który nieokiełznana miłość własna rozbudziła w nich do tego stopnia, że uważają się za podobnych Bogu, a nawet do tego stopnia, że są w stanie zmusić Boga do zrobienia tego, czego chcą, tak jak z całą swoją mocą starają się naciskać i naginać bliźniego, aby uczynić go swoim niewolnikiem, który im służy i boi się ich, nie ośmielając się reagować na ich przemoc w złych zamiarach. Z przeklętej gałęzi umysłowej pożądliwości zwisają trujące owoce próżnej chwały, która w nieuporządkowanym szacunku dla siebie domaga się pochwał i podziękowań od wszystkich, którym próżni narzucają się z obłudnym pozorem świętych, rozciągniętym, aby zakryć ciemną prawdę ich dusz. Pycha życia gasi w nich Życie, które jest prawdziwą i niekończącą się chwałą, stawia Boga przed sobą, czyni człowieka, który powinien być sługą Bożym, buntownikiem przeciwko prawu Bożemu i sługą prawa grzechu. Brzydzę się nimi bardziej niż otwartymi wrogami, którzy ośmielają się pokazać, czym są, wiedząc, że za to są surowo osądzani przez dobro. Nie kocham węży, które owijają się kwiecistymi gałęziami, by ukryć swój prawdziwy wygląd i kąsają, nie dając napastnikowi czasu na obronę. Nienawidzę hipokryzji nawet bardziej niż morderczej przemocy. Bo ta pierwsza zabija nie tylko ludzkie ciało i życie wbrew surowości praw, ale zabija lub próbuje zabić dobre imię, szacunek, sławę prawego człowieka, i to na wieki na ziemi; bezkarny morderca, który nie przelewa krwi, ale w rzeczywistości jest bardziej katem niż katem, mordercą, którego tylko Bóg uderzy swoimi karami. Ale ileż zła, zanim zostanie ukarany przez Boga, popełnia! Ile dobra niszczy! Ileż bólu wywołuje! Rozejrzyj się wokół siebie. Widzisz swoich fałszywych przyjaciół. I znasz ich teraz bez żadnych wątpliwości. Bądź wytrwały, tak jak ja, w stawianiu oporu bez stosowania odpłaty,5 ale także bez targowania się z nimi o pokój. To byłby podwójny błąd. Ponieważ twoja protekcjonalność potwierdziłaby w ich umysłach ich złe wnioski przeciwko tobie. A ponieważ nie mając ich jako przyjaciół na ziemi, straciłbyś wieczną przyjaźń swojego wiecznego Przyjaciela: twojego Jezusa. Mówię wam: bądźcie stanowczy, nie mścijcie się, raczej przebaczajcie, nie poddając się ich planom, choćby włos wam się jeżył na głowie. I przebaczaj. Ty przebacz. Bóg wykona wtedy swoją część. Przejdźmy do innych regionów i spotkajmy inną klasę ukrytych wrogów. Tych, których nazwę "niestałymi przyjaciółmi". Tych, którzy zostali uwiedzeni cudem, blaskiem prawdy i mocy, snem nadziei i nadziei na triumf. Ci, którzy podążają tak długo, jak długo nie ma niebezpieczeństwa w podążaniu, gotowi jutro odejść, jeśli uznają, że podążanie nie jest przydatne, a raczej, że może być uciążliwe. Kto jest pierwszy, nie w kolejności czasu, ale powagi grzechu? Jest nim Piotr. Pierwszy z Apostołów, Kamień, na którym założyłem Mój Kościół. Tak gotowy na przyjście do Mnie, tak odważny w bronieniu Mnie, w wyznawaniu prawdy o Mnie! A potem? I oto on, podły, kłamliwy, zdrajca, w duchu swojego Jezusa. "Nie znam tego Człowieka. Nie jestem Jego uczniem". Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że w tym momencie Piotr był bardziej nikczemny niż Judasz. Ponieważ Judasz był zuchwały w swojej zbrodni i chociaż wiedział, że ujawnia się w całej swojej grozie i naznacza się na zawsze pogardą świata, dopóki świat będzie istniał, przeciwstawił się wszystkim i przyszedł w obecności ludzi, których reakcji nie znał, aby wskazać mnie katom. Tym czynem wyznał, że jest moim uczniem, nie zaprzeczył, że nim jest, był i chciał być znany jako "zdrajca" i "zabójca". Piotr natomiast nie miał odwagi powiedzieć: "Jestem Jego uczniem, znam Go". Powinien był dodać: "I wyznaję, że On jest Sprawiedliwym, jak przystało na prawdziwego Syna prawdziwego Boga". Uczyniłby tylko zaszczyt prawdzie, tej prawdzie, w którą zawsze wierzył, dopóki nie było bezpiecznie w nią wierzyć, tej prawdzie, która była chwałą nawet dla niego, ponieważ zaszczytem jest naśladować i kochać sprawiedliwych, a najwyższym zaszczytem być uczniem Boga. Ale on zaprzecza... Teraz jego Mistrz jest wleczony przed Sanhedryn jako złoczyńca, świętokradztwo, demon; a wystąpienie przeciwko Sanhedrynowi jest niebezpieczne, a wystąpienie przeciwko plebejskiemu buntowi przeciwko dotychczas uznawanemu jest również niebezpieczne. Potrzeba heroizmu, by bronić upadłego. A heroizm pochodzi z wewnętrznego życia silnie karmionego miłością, to znaczy podtrzymywanego przez zjednoczenie z Bogiem oraz przez miłującą i pewną wiarę w Przyjaciela. Piotr nie jest jeszcze utwierdzony w miłości i łasce. Piotr jest nadal "człowiekiem", a z człowieka ma samolubstwo i tchórzostwo, niestabilną wiarę, chwiejną przyjaźń. Myśli o obronie przed możliwymi niebezpieczeństwami, a nie o obronie, przynajmniej słowami, Przyjaciela. Niech mówią o Nim tylko wrogowie i kupieni świadkowie. Przeciwko ich kłamstwom On nie podnosi swego szczerego i sprawiedliwego słowa. I tak również Piotr, który zaledwie kilka godzin wcześniej zanurzył swój chleb w Moim talerzu, nakarmił się Mną i wyznał Mi, że jest gotów oddać swoje życie z miłości do Mnie, podnosi piętę przeciwko Mnie, zapierając się Mnie, mówiąc: "Nie znam go". Dlaczego Piotr popełnił ten grzech, on, już wyznaczony papież Kościoła, który był już u zarania jego założenia? Ponieważ był "człowiekiem cielesnym", którego próba i pokuta nie były jeszcze w stanie przemienić w "człowieka wewnętrznego". Dlaczego Bóg dopuścił ten grzech u pierwszego papieża Kościoła Chrystusowego? Aby "skruszony6 , którym był, mógł utwierdzić swoich braci", to znaczy, pamiętając o swojej słabości, swojej własnej, ten, który przez trzy lata był karmiony moim miłosierdziem i mądrością, mógł wiedzieć, jak osądzić z prawdziwą sprawiedliwością, bez nieprzejednania starożytnego Izraelity i bez słabości niedoskonałego kapłana, błędy swoich owiec, zawsze mniej winnych niż on, tylko dlatego, że nie byli bezpośrednio karmieni moim Słowem. A także, aby za przykładem Tego, który zgrzeszył i otrzymał przebaczenie, a następnie, upokorzony i skruszony, stał się "człowiekiem wewnętrznym i świętym kapłanem", prawdziwym Ojcem i Pasterzem dzieci Bożych i owieczek mojej trzody, każdy Papież mógł być, jak pierwszy Piotr, sędzią i ojcem, bez nieprzejednania i bez słabości, dobrym Pasterzem, innym Mną, aby moja trzoda nie zginęła, a moja nauka nie została podeptana. Inni chwiejni przyjaciele: uczniowie, którzy porzucają Mistrza po rozmowie o Chlebie z Nieba. Dlaczego porzucili? Ponieważ Jezus wzywa ich do naśladowania Chrystusa, nie według impulsów ciała, ale przez impulsy ducha, to znaczy przez odrodzenie starego człowieka, odrodzonego jako dziecko Boże, ponieważ uwierzyli we Mnie i przyjęli Mnie. Czyż nie powiedziałem do Samarytanki7: "Nadchodzi godzina, kiedy prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w duchu i prawdzie"? Czyż nie powiedziałem Nikodemowi: "Kto się nie narodzi na nowo w duchu, nie dostąpi Królestwa Niebieskiego"? A kobieta nieczystego życia, schizmatyk z powodu religii, przyjęła moje słowo i odtąd czciła Boga w duchu i prawdzie. A wielki Nikodem, światłość Sanhedrynu, przyjął moje zaproszenie i narodził się na nowo, tak że był otwarcie moim przyjacielem, gdy Piotr się Mnie zaparł. Dlaczego więc nie miałbym odwołać uczniów, którzy poszli za mną z powodu zbyt wielu rzeczy, które były próżnością, a nie duchem i prawdą? Ale w nich była pycha bycia "uczniami" i, zakładając, że są już ugruntowani w Królestwie, oto zwracają się do Mistrza i chcą być dla Niego nauczycielami, w sprzeczności, z której wynika ich niepewna wiara we Mnie, ich niedoskonała formacja i, co poważniejsze, ich wola, by nie być udoskonalonym przeze Mnie. Jest to starożytny grzech, który powraca. Zawsze to. Duch Zła gwiżdże swoją pieśń w ich uszach, a oni ją akceptują, czują się bogami, osądzają, że mogą obejść się bez nauczycieli i odchodzą. I odchodzą! Dokąd? Tam, gdzie idą wszyscy ci, których ciągnie pycha, których upija prawo ciała: daleko od drogi i bliskości Boga. Znacznie mniej poważny w swojej niestabilności jest bogaty młodzieniec8 , który, choć przyciągnięty przez Mistrza, jest równie przyciągany przez bogactwa i, złapany między dwoma przeciwstawnymi prądami, woli porzucić ten wygodniejszy: ciesząc się bogactwem. Innym przykładem, ale poważniejszym, ponieważ ten niestabilny jest tutaj tym, który otrzymał ode Mnie wielki cud i który kilkakrotnie zwracał się do Mnie, jest Cusa. On również jest dla Mnie tak długo, jak długo trwa pamięć o jego obawach o chorą żonę i jak długo bycie moim przyjacielem nie może zagrozić jego miejscu na dworze. Ale kiedy Herod przestał się Mnie bać, ponieważ w jego ludzkich oczach byłem pokonanym, trędowatym, szalonym, przeklętym, odstępcą od Świątyni i Narodu, i rzeczywiście, nie bojąc się Mnie już i czując się urażonym Moim milczeniem, mocno Mnie nienawidził, oto Cusa, który już wcześniej dał się złapać w sidła Moich wrogów, zwabiając Mnie do swojego domu na ucztę, na której podstępnie ofiarowano Mi królestwo - najbardziej ludzkie i nikczemne królestwo - stanął przeciwko Mnie aż do ukarania swojej żony za to, że była Mi wierna, ani Moje zmartwychwstanie, ani żaden inny cud go nie nawróciły. Człowiek, który jest zaślepiony fałszywymi wartościami, który porzuca bezpieczne i wieczne rzeczy dla niepewnej przychylności króla i ulotnej władzy dworskiego stanowiska! Ilu takich zwolenników tego, co daje ulotny zaszczyt, tego, co jest łańcuchem nawet dla wolnej woli i osądu duszy i umysłu, ilu sług, a nawet niewolników ich pychy, nie mam wśród Moich własnych sług! To są Moi niestali przyjaciele. Czy rozpoznajesz w nich figury swoich własnych? Są to ci, którzy czując, że wzrósł ich prestiż, ponieważ są twoimi przyjaciółmi, są gotowi powiedzieć: "Nie dbam o to stworzenie. Nie znam jej i nie chcę jej znać". Są tacy, którzy okazywali ci miłość tak długo, jak długo mieli nadzieję, że twoje światło obsypie ich chwałą, a twoja praca przyniesie im zysk, ale których prawdziwe uczucie pojawiło się, gdy twoje światło zostało zasłonięte przez osąd sprowokowany bardziej przez nich i ich działania, zawsze przeciwne moim radom, niż przez jakiekolwiek inne motywy, i którzy teraz nie okazują ci miłości, a nawet nie, nie okazują ci miłości. Oto ci, którzy czekali, aby się wypowiedzieć ... aby nie mieli charytatywnej odwagi, by cię wspierać, dopóki twój triumf jest niepewny. Są tacy, którzy między niesprawiedliwym bogactwem a prawdziwym bogactwem służenia Bogu w Jego narzędziu, woleli wygody tego pierwszego, unikając kłopotów... Są tacy, którzy powołani do obowiązku bycia "duchowymi", podczas gdy są cielesni, wolą iść własną drogą, własną ścieżką, która nie jest już tą, którą wskazałem. Są tacy, którzy po tym, jak otrzymali tak wiele ode Mnie i od ciebie, porzucają przyjaźń Króla królów i Jego wiernych, aby zadowolić swojego intymnego króla, a po ofiarowaniu ci aureoli ze słomy i kwiatów, które dziś są takie, ale jutro będą śmieciami i niczym więcej, stają po twojej stronie, abyś mógł ją odrzucić, woląc od niej cierniową koronę doskonałości i wiecznej chwały, i otaczają cię koroną szyderstwa... Och! Niech to zrobią! I niech idą! Jest powiedziane9: "Biada samotnym". Lecz lepiej jest być samotnym, niż mieć przyjaciół, którzy kuszą do złego. Lepiej jest być ukoronowanym szyderstwami, które opadną jak martwe liście, a nawet już opadły, kiedy sprawię, że prawda zabłyśnie, niż nosić fałszywą koronę, która może zwieść tylko głupich i cielesnych. Ta ciemna godzina będzie tą, która da ci doskonałe światło tutaj i poza nią. Mówię wam. A teraz zdradzieccy przyjaciele. Judasz jest doskonałym przykładem. Ale wszyscy ci, którzy po otrzymaniu korzyści zwracają się, by oskarżać nieprawdziwymi oskarżeniami, są ich naśladowcami. Ja ich miałem. Ty ich masz. Miałem doskonały okaz w chciwym na pieniądze i złudzonym w swoich planach pychy. Ty też ich masz. Ja w tym, który był mi drogi jako brat. Ty również. Zdradził mnie znakiem miłości. Fałszywymi oznakami miłości zdradził ciebie. Nazwał siebie moim wierzącym, a mnie określił jako szatana. Powiedzieli ci również, że wierzyli, że jesteś narzędziem Boga, ale kiedy, aby nim być, sprzeciwiłeś się ich zamiarowi, oto powiedzieli ci i mówią, że jesteś narzędziem szatana. Powiedział, że uwiodła go moja Mądrość, ale otwarcie nazwał mnie szaleńcem, gdy rozczarowanie i gniew z powodu planów, które miał w sercu i ich odkrycia, uczyniły go wrogiem Boskiego Przyjaciela. Powiedzieli, że zostali uwiedzeni przez Mądrość, która przemówiła w tobie, czyniąc cię jej rzecznikiem; teraz, rozczarowani i odkryci, mówią, że jesteś obłąkany, nienormalny z powodu wady wrodzonej i niedomagań, które pogłębiły twoją niedoskonałość umysłową. Skusiłeś mnie do grzechu, ponieważ nie mogłeś przyznać, że jestem ponad grzechem, aby być Bogiem i być sprawiedliwym Człowiekiem, doskonale sprawiedliwym, dobrowolnie sprawiedliwym. Kusili cię do grzechu, nie w ten sam sposób, w jaki kusili Judasza, ale w tym, co było im drogie, i w dwojakim celu osiągnięcia ich utylitarnego i dumnego celu oraz posiadania ważnego dowodu, aby uczynić cię winnym, w szalonym śnie, że po wyeliminowaniu ciebie, większy i swobodniejszy zysk i duma przyjdą do nich. Zaprawdę, te trzydzieści denarów było głazem, który Judasz założył sobie na szyję, aby zanurzyć się w otchłani, a szalona nadzieja na triumf w jakikolwiek sposób, a następnie, że nie może być "wielkim" Chrystusa, Króla Izraela, była liną, która skłoniła go do popełnienia samobójstwa, pozbawiony Życia i życia, martwy, martwy na wieki, Szatan, Szatan na wieki, Lucyfer drugi od Boga Syna, tak jak Lucyfer pierwszy był od Boga Ojca-Syna-Ducha Świętego, obaj zbuntowani, dumni, chciwi i obaj porażeni prądem, Archanioł i Apostoł, przez Boską Sprawiedliwość. Ale co jest teraz innego? I zaprawdę, gdyby wasze modlitwy nie wstawiały się za nimi, aby dać im czas na nawrócenie, kara już zstąpiłaby z Nieba. Tak jak Judasz, aby usprawiedliwić swój niegodziwy czyn, wszelkimi sposobami starał się nadać mi wygląd grzesznika, nadającego się do tego, aby ukazać się, on, sprawiedliwy, który z męką działa przeciwko swojemu przyjacielowi, aby oddać cześć Bogu, przekonać wątpiących, że jestem fałszywym Chrystusem, i wzmocnić przeciwników, aby ukoronować jego szalony sen, podobnie inni z tobą. Nadeszła godzina, którą przepowiedziałem wam dwa lata wcześniej. Wystarczy, że ponownie przeczytasz te moje słowa, aby wiedzieć, skąd się wzięły, beze Mnie kontynuowania równoległości, która cię niepokoi i przyprawia Mnie o mdłości. Kolejna broń tych, którzy nie są sprawiedliwi i nie mają odwagi ponieść konsekwencji swojej niesprawiedliwości: łzami i fałszywymi apelami do uczuć starają się uciszyć lub powstrzymać słowa i czyny tych, którzy słusznie wypełniają swoją misję, co nie podoba się niedoskonałym. Pułapka uczuć! Kuszono mnie, abym nie był Chrystusem, wzbudzając niepokój mojej Matki i mój obowiązek bycia jej synem według ciała. Moja odpowiedź10 jest dobrze znana: "Moja matka i moi bracia są tymi, którzy wypełniają Wolę Bożą". Bardziej niż Matka, ta Wola była dla mnie. Dla wszystkich prawdziwych dzieci Bożych bardziej niż cokolwiek innego musi być ta Wola, czy to słodka, czy gorzka jak kielich Getsemani i gąbka z żółcią Krzyża. Nawet ty, chcieliby cię uciszyć lub zejść z drogi, którą obrałeś, powołując się na miłość, którą miałeś i pracę, którą wykonałeś11 dla ciebie i dla dzieła. Nie. To nie jest miłość, ani praca wykonywana z miłości do ciebie. Miłość to szacunek i protekcjonalność, to pragnienie, by nie krzywdzić ani nie zadawać bólu tym, których kochasz. Kochasz ich, ty, który, choć na tysiąc sposobów poruszony ich czynami, chcesz ich ocalić, aby nie cierpieli, i jakby byli twoimi dziećmi, bronisz ich... Och, biedactwo, nie poznałeś jeszcze otchłani ich serca! Mówią, że cię kochają, mówią, że przypominają ci o swojej miłości, ale odwołują się do niej, aby sparaliżować twoje czyny i słowa, które mogłyby być przyczyną ich kary i knebla i łańcucha, który dławi ich słowa i uniemożliwia im nowe działania. Nie bądź pod wrażeniem niczego i nic nie nagina cię do kompromisów, z których potem czułbyś się niezadowolony. Nie ciesz się ich mniej lub bardziej szczerymi łzami, ani ich mniej lub bardziej szczerymi świadectwami uczucia, ale także nie powstrzymuj tego płaczu ani tych świadectw przed działaniem zgodnie ze sprawiedliwością. Nie pozwól też, aby nielogiczny strach przed niepowodzeniem w miłości zatrzymał cię, gdy cała cierpliwość i perswazja zostaną wyczerpane na próżno. Nauczałem12: "Jeśli twój brat zgrzeszył przeciwko tobie, idź i popraw go między tobą a nim samym; jeśli cię posłucha, zyskałeś swojego brata. Jeśli cię nie usłucha, weź sobie świadków, aby przez ich usta wszystko zostało stwierdzone. Jeśli się nie ugnie i nie będzie pokutował, oznajmij to Kościołowi; a jeśli się nie ugnie i nie będzie słuchał Kościoła, uznaj go za poganina i celnika. Dlatego od lat wybieram wam świadków. A teraz mówię wam: pozwólcie im aktywnie działać, być obecnymi i mówić także w waszym imieniu, aby ci, którzy nadużywają waszej cierpliwości, uprzejmości i szacunku dla waszego kapłańskiego stroju, czuli się nieswojo z innymi, którzy nie są wami... Nie jest brakiem miłosierdzia być sprawiedliwym wobec winnych i sprawiedliwym, wykonując sprawiedliwość w każdym działaniu. Czy brakowało mi miłosierdzia wobec mojej Matki, gdy wykonywałem heroiczną sprawiedliwość, wypełniając całą Wolę mojego Ojca? Zaprawdę, nie. Wręcz przeciwnie, czyniąc to, uczyniłem Ją, Niepokalaną, Współodkupicielką. Ukoronowałem Ją tą drugą chwalebną koroną, której inaczej by nie miała. Ona też nie odmówiła jej przyjęcia, chociaż była to korona ogromnego smutku. Spójrz na Nas. Ja: Syn, który nie wypiera się Swojej ukochanej Matki, ale stawia Wolę Bożą przed Nią, ponieważ Wola Boża musi mieć pierwszeństwo przed ludzkimi miłościami, wolami i prawami, nawet tymi najświętszymi. I spójrz na Nią: Matkę, która powstrzymuje Syna przed wypełnieniem Woli, dla której przyoblekł ciało. Przyoblecz swoje serce naszym heroizmem i działaj z prawdziwą miłością. Cierpliwość staje się głupotą, a głupota samą miłością, gdy nie są zjednoczone ze sprawiedliwością. Ja, doskonały Cierpliwy, kiedy zobaczyłem granicę, poza którą cierpliwość i miłosierdzie zamieniłyby się we współudział i niesprawiedliwość, oddzieliłem się od winnych po surowych słowach. Nie ma miłości, bez względu na to, jak wielka, która mogłaby pozwolić na zbrodnię ukochanej osoby. Pamiętaj o tym. Jeden działa. Potem modli się o odkupienie winnych. Ale się działa. Zawsze. Ponieważ nie robienie tego oznaczałoby, że chce się być ich wspólnikiem. A teraz, po przezwyciężeniu dalekich i bliskich przesłanek naszej męki, po poznaniu twarzy, zwłaszcza duchowej, naszych wrogów, przed zanurzeniem się w prawdziwą Mękę, zatrzymajmy się, aby kontemplować nielicznych naszych przyjaciół. Niewielu, a z tych niewielu miałem bardzo niewielu księży i lekarzy. Ale tych bardzo niewielu, dobrych. Wśród tych nielicznych są Jair, Józef i Nikodem, a także bardzo niewielu innych, wśród nich dobry skryba. A ponieważ jestem sprawiedliwy, umieszczam wśród nich także wielkiego Gamaliela, choć może się to wydawać dziwne dla powierzchownych. Jego królewska sprawiedliwość sprawiła, że był nieobecny przy moim potępieniu. Wielki i poważny czyn w tamtym czasie i przed tą ostatecznością. I przywołałem go w Moim Sercu udręczonym tak wielką nienawiścią, zdradą, winą całego ludu, Mojego Ludu, nauczanego przeze Mnie, cudownie kochanego przeze Mnie, Moich naśladowców i, bardziej niż naśladowców, Moich wybranych, teraz rozproszonych, ponieważ Pasterz został zabrany... Wszyscy oprócz kilku przeciwko Mnie! Mój ludu! Moja Jerozolima! Przypomniałem sobie gest Gamaliela, największego z izraelskich rabinów, Żyda do szpiku kości, inkrustowanego tradycjami, rzeczywiście zamkniętego w niepodważalnym jaspisie starych doktryn, ale zawsze sprawiedliwego. Był moim przyjacielem, a nie wrogiem, gdy byłem wolny i silny. Czekał na znak, by uwierzyć, że jestem Mesjaszem. Ale kiedy zobaczył mnie w niesprawiedliwości, nie wierząc jeszcze, że jestem Chrystusem, wyszedł ze swojej rezerwy, aby wezwać sędziów pijanych nienawiścią z powrotem do prawa. Gdyby był w stanie mocno uwierzyć w jasne słowa mądrego Dzieciątka w odległą Wielkanoc, byłby na Golgocie z Józefem i Nikodemem. Ale on był zbyt przywiązany do swojej wiary i dlatego był przeszkodą w ujrzeniu prawdy. Wy również macie takich, którzy poprzez sztywność przekonań stwarzają sobie przeszkody w ujrzeniu prawdy. I na ciebie, i na dzieło. Oni czekają na znak. Tak jak oczekiwał go Gamaliel. Ale zawsze umieszczaj ich w szeregach przyjaciół, nawet jeśli nie wydają się nimi być, ponieważ nadmiar sprawiedliwości sprawia, że powoli rozpoznają prawdę. I módlcie się, aby i dla nich niebiańskie trzęsienie ziemi wstrząsnęło potrójną zasłoną rozciągniętą nad świętymi świętościami ich sprawiedliwego i zaciśniętego ducha, i aby zobaczyli prawdę o tym dziele i o tobie, moim rzeczniku, i aby praca Dyktatora i pisarza nie poszła na marne. A teraz oto świeccy przyjaciele, liczniejsi, choć z pozoru mniej święci, ponieważ są świeccy, a także z regionów uważanych za "anatemę" przez "świętych" Izraela. Łazarz, przyjaciel wszystkich godzin i wszystkich wydarzeń, i jego siostry; i mieszkańcy krajów wybrzeża, gór i jeziora, i ci z Samarii, w większości przypadków lepsi niż moi współobywatele; ci z Efraima gościnni dla prześladowanych, w których uwierzyli, nie potrzebując znaku, by uwierzyć. Wy również wśród świeckich znaleźliście tych, którzy umieli wierzyć bez żądania znaku, tego znaku, którego inni, którzy nie są świeckimi, żądają bez złośliwości, ale z nadmiaru roztropności. Ale tym, jeśli widzą, dałeś znak. Zarówno tym, którzy są sprawiedliwi, jak i tym, którzy wyrządzają ci tyle krzywdy, ponieważ nie są sprawiedliwi. Znakiem jest wasze posłuszeństwo Kościołowi, które jest pewnym dowodem na to, że Ja jestem waszym Mistrzem, bo gdyby duch oszustwa was pouczał, inne byłyby teraz wasze czyny, bo tak naprawdę Ciemność nie może nauczać w porównaniu ze Światłem, a diabeł nie byłby już taki, gdyby pouczał dusze o Dobru. I to znowu: spełnienie Moich odległych słów, nawet niezrozumiałych dla ciebie, tak niemożliwych, że wydawały ci się niemożliwe. Ale to były prawdy, gorzko widzisz. Tylko Bóg przepowiada prawdę. Szatan zawsze kłamie. Oszukuje, by zrujnować. Bóg nie zwodzi, ale poucza swoich umiłowanych, aby byli przygotowani na znoszenie goryczy rozczarowania i wiedzieli, jak się dostosować. I to znowu: twoja wiedza, jak pogodzić miłość i sprawiedliwość, nie nienawidząc, w rzeczy samej przebaczając, ale nie poddając się nawet pod ciężarem zniewag i oskarżeń oraz w wirze podstępów, które cię dosięgają i omijają ze wszystkich stron. I to znowu: wiedziałeś, jak oprzeć się każdej pokusie... Och! potrójna pokusa13 przedstawiona ponownie, i tym razem nie przez szatana, ale przez ludzi, przez tych, którzy chcieliby ci powiedzieć szatan, ale jego słudzy są, ponieważ kuszą cię, ponieważ są zbuntowani, ponieważ są chciwi, dumni, kłamcy. Potrójna pokusa przedstawiona ponownie pod koniec, jak na początku, i zawsze, abyś odpadł od miłości Boga i osądu ludzi. I tak głupie jest prawo, które nad nimi dominuje, a które nie jest prawem człowieka duchowego, że nie zastanawiają się nad tym, że twoja utrata byłaby "końcem" każdego ich marzenia o zysku, honorze, zarozumiałości, marzenia, które chcieliby w tobie spełnić, aby osiągnąć rzeczywistość swojego snu. Zysk - chwała - zarozumiałość naginania Boga i Kościoła do ich woli, równa chlebowi ofiarowanemu mojemu silnemu głodowi po poście, równa królestwom ofiarowanym mi przez wiecznego uwodziciela, równa myśleniu, że Ojciec musiał uratować nierozważnego Syna, który zuchwale rzucił się z najwyższego szczytu Świątyni. Nigdy, Maryjo, nigdy, nigdy nie zakładaj. Bóg jest Ojcem opatrznościowym. Ale nie sekunduje głupocie i zarozumiałości.
Bóg bardzo cię kocha. Ale to nie może prowadzić do założenia, że możesz odważyć się na wszystko. Bóg pomaga ci i zawsze będzie ci pomagał, ale jeśli pozostaniesz Jego kochającą córką i kochającym poddanym. Gdybyś jutro miał podnieść czoło przeciwko swojemu Bogu, pociągnięty do pychy, czując się tak kochanym, przydarzyłoby ci się to samo, co Lucyferowi, Adamowi, Judaszowi, a mając za swoim piorunującym czołem myśli pozbawione łaski, odszedłbyś ścieżkami już nie świecącymi miłością, prawdą, sprawiedliwością, ale ciemnymi ścieżkami, nie światłem słońca, sprawiedliwości, ale ciemnymi ścieżkami, wypełnionymi głosami i żądzami ciała i krwi oraz głosami i żądzami szatana, wiecznego niszczyciela człowieka, który, jeśli nie jesteś wytrwale czujny, staje się jego ofiarą, a następnie martwym człowiekiem dla łaski, pewnym mieszkańcem królestwa, a nie Nieba. I z tą odnowioną potrójną pokusą miałeś i masz swoją najboleśniejszą godzinę Getsemane; a jeśli nie twoje kończyny, to twoje serce pociło się krwią. Albowiem Getsemane jest to: walka, którą toczę między wolą proponowaną przez Boga a wolą, którą szatan, ludzie lub niższa część mnie [proponują], z których trzy skłaniają człowieka do preferowania cielesnej miłości i troski o cieszenie się i dawanie przyjemności własnej istocie, zamiast preferowania tych rzeczy, które dają nadprzyrodzoną i niezniszczalną przyjemność, Ta nadprzyrodzona i wieczna przyjemność jest zdobywana nie przez oddelegowanie cielesnego ja ani przez zgodę na głosy świata i szatana, ale przez życie w ofierze i cnocie, ponieważ cnota i ofiara są zawsze zjednoczone i zawsze tam, gdzie jest posłuszeństwo Woli Bożej. Cokolwiek by to nie było. Ta walka, pomiędzy Boską Wolą a wolą pokornych, tłoczy nas jak winogrona w tłoczni wina, miażdży nas jak oliwki w tłoczni oliwy, miażdży nas jak pszenicę schwytaną między kamienie żaren. Ale tak jak winogrono utrwala się, stając się winem, a oliwka, stając się oliwą, a pszenica staje się użyteczna, gdy staje się mąką, podczas gdy oliwka, winogrono i pszenica zginęłyby bez służby, padając ofiarą pleśni lub kornika, tak przez poświęcenie i przez poświęcenie człowiek staje się obywatelem wiecznego królestwa po tym, jak stał się użyteczny dla swoich braci przez swój heroiczny przykład. Ciągłe unieruchomienie dla nadprzyrodzonego celu jest bolesne. Wiem o tym. Wiedziałem o tym i do pewnego stopnia sam to zrealizowałem przed wami. A jest to tym bardziej bolesne, że nieprzejrzysta bezwładność ludzi, którzy zamiast wspierać nas swoją przyjaźnią w godzinach najzacieklejszej walki, albo śpią, albo nas porzucają, albo - kara za karą, tortura za torturą - albo zdradzają nas po tym, jak nas nakarmili, naszych modlitw, naszych słów, naszej miłości, a w odpowiedzi na naszą dobroczynność dają nam niewdzięczne ukąszenie węża, który mści się na tych, którzy go podnieśli i ogrzali nad swoimi sercami, uniemożliwiając mu krzywdzenie, tak, ale także umieranie. Umieranie w duchu, w naszym przypadku... O! że największa miłość, gdy jest dawana, mając na uwadze najświętsze przykazanie dwojakiej miłości, temu, kto nie jest otwarty na miłość, zamienia się w urazę, która rani dawcę. O! że wierność Bogu czyni nas niewiernymi naszym przyjaciołom aż do uczynienia z nich naszych katów. Ale niech tak będzie. Wszystko służy temu, by szata weselna była bardziej ozdobiona. Wszystko: pokusy znoszone i lekceważone, oszczerstwa znoszone, okropne zdrady, zemsta zawiedzionych. Wszystko. O, Maryjo, mój fiołku, który chcieli oderwać od mojej ziemi, aby rzucić cię na ścieżkę, po której kroczy twój Jezus, i którego w zemście za to, że jesteś tak mocno zakorzeniony w moim Kamieniu (Kościele), pokryli plwociną swoich oszczerstw i wcisnęli pod swoje kalekie stopy, mając nadzieję, że potem już nigdy nie zakwitniesz, mój fiołku, spójrz, po co ich czyn. Abyś był piękniejszy i bogatszy w kwiaty. Twoja roślina została odżywiona przez to cierpienie i wierność, twój płacz nasączył jej łodygi, krew twojego serca zranionego tak wielką zdradą odżywiła jej korzenie, ciepło twojej miłości do przyjaciół i wrogów, do mojego mistycznego Ciała i do twojego Boga, otworzyło jej pąki. Wszyscy zakwitliście i jesteście w pokoju stworzeń, które podążały ścieżką sprawiedliwości, będąc dlatego prześladowanymi. I w tym waszym radosnym pokoju zmierzacie do Królestwa, które już jest wasze i z którego wasze Słońce całuje was swoim Miłosierdziem. Wróćmy jednak do świeckich przyjaciół, którzy nie proszą o znak, aby ci uwierzyć, tak jak nie prosili mnie, do prawdziwych przyjaciół wśród świeckich. Wśród nich, którzy nie są Świątynią i Jerozolimą, ale sprawiedliwymi rozproszonymi wszędzie lub tymi, którzy pragną sprawiedliwości - i znalazłem ich rzeczywiście liczniejszych w Samarii i Syrofenicji lub wśród Rzymian niż wśród Żydów - znajdziesz to, co znalazłem: Szacunek, szczerość w miłości lub w nie-miłości, która nie staje się nienawiścią, pragnienie karmienia się Słowem, aby mieć z niego światło i nawrócić się do Pana, zagubione jagnięta, które wracają do Pasterza, wilki, które stają się jagniętami, ślepcy, którzy ponownie widzą utracone Światło, zgaszone lampy, które świecą jaśniej. To są świeccy przyjaciele, dla twojej wygody. Twoja myśl brzmi: "Dlaczego więc im mnie nie powierzyć? Dlaczego mam poznać te ostatnie bolesne doświadczenia?". Posłuchaj: dusze niejednokrotnie rzucały mi wyzwanie, mówiąc w swoich sercach: "Czy Bóg chce tego i grozi bolesnymi rzeczami, jeśli nie zrobimy tego, o co nas prosi? Cóż, robię to, co lubię najbardziej. Ani nie wierzę, ani się nie poddaję" i szydzili z Boga. Inne dusze powiedziały: "Przez ten niezwykły czyn, który wpadł mi w ręce, zabłysnę" i stały się bezczelne. Jeszcze inni, których w ten sposób starałem się uzdrowić z ich racjonalizmu, który wyjaławia w ich duchu cnoty wlane i dary Parakleta oraz łaskę stanu, tak wielką, że uczynili z całego mojego światła przedmiot analizy, badali nie światłem płomieni miłości, ale tępym i zimnym promieniem ich ludzkiej nauki; a z ich racjonalizmu, z ich sumienia, uczynili bastion przeciwko mojej Mądrości, która chciała wejść w nich, aby ich ożywić, a ze zbawiennych środków uczynili zło.... Ale nie będą mogli mi zarzucić, że nie osiągnąłem wszystkiego dla ich dobra... Tak jak to uczyniłem z Judaszem (i innymi niewiernymi wobec Mnie) przez trzy lata minus kilka miesięcy starałem się przywrócić ich do sprawiedliwości, a przede wszystkim do miłości, aby wybaczyć im ich starożytne i powtarzające się domniemania w pierwszym, ich głupie przesądy w drugim, ich bunt w trzecim, ponieważ jeszcze poważniejszym buntem jest to, że nie chcieli przyjąć rad Słowa, ponieważ analizując je przez nieprzejrzystą soczewkę swojego racjonalizmu, uznali je za głupie i nie należy ich brać pod uwagę, tak jak następnie osądzili inne rady i nakazy, którym musieli się poddać, aby nie zgorszyć maluczkich z trzody. Taki bunt doprowadził ich do poważnego zaniedbania czterech z dziesięciu przykazań Bożych, do zaniedbania Kościoła i Reguły, do zaniedbania dwojakiej miłości: wobec Mnie, zwanego "szatanem, który was podżega", i wobec was, zwanych "insatanassata"; Ja, ponieważ potępiam ich złe uczynki, wy, ponieważ nie naginacie się do ich pożądliwości. Wiedziałem, że moje miłosierdzie nie przyniesie owoców. Ich gleba była zagracona zbyt wieloma rzeczami, aby moja dobroć mogła się tam zakorzenić, uświęcając ich. Ale jak zmiłowałem się nad Judaszem do końca, tak zmiłowałem się nad nimi, aby nie mówili: "Gdyby Bóg nam pomógł...". Pomoc Boża jest bezużyteczna, jeśli człowiek jej nie przyjmie. A ta moja pomoc, cóż była dla nich warta? Na nic, ponieważ nie została przyjęta. Wręcz przeciwnie, ich dusze, zamiast wyjść z siebie, aby zjednoczyć się i przemienić we Mnie, który tak potężnie im pomogłem, stawały się coraz bardziej zamknięte i pogrążone, oddzielone ode Mnie. Stawali się coraz bardziej ludźmi i coraz mniej chrześcijanami, im bardziej objawiała się im Moja cierpliwa dobroć. Czy mogłem temu zapobiec? Pozostawiam człowiekowi swobodę działania, gotów mu pomóc, jeśli zwróci się ku dobru. Pozostawiłem im również swobodę działania. Aby ich oskarżenia i oskarżenia całego Zakonu przeciwko tobie - kapryśne, nieszczere, obłąkane, wyzyskujące, impulsywne i inne - nie miały pozorów prawdy, uznałem za konieczne pozwolić im zejść na dno. W ten sposób złoto zostaje oddzielone od blichtru, a prawda o tobie i o nich staje się jasna. I nikt, kto jest sprawiedliwy, nie będzie w stanie uwierzyć, że zdradziłeś ich i Zakon, ponieważ byłeś chory na umyśle, w moralności, w duchu, jak to się mówi; ale sprawiedliwi powiedzą, że musiałeś działać w obronie Boga, Kościoła i swojej duszy oraz pracy z nią, teraz, gdy ich zejście w otchłań, które byłoby niezgodne z prawem dla każdego za czyny, które są z niego dokonywane, dało miarę moralności. Zaprawdę, podłość, do której doszli, przewyższa ludzką podłość, jest już połączona z pozaludzką podłością, ponieważ jeśli to, co zrobili, jest niehonorowe dla jakiegokolwiek człowieka, w rzeczywistości, zrobione przez nich, bardziej niż niehonorowe, staje się świętokradztwem, i dla sprawcy, i dla sprawy.A co powiedziałem 21 listopada (1948)? "Worek i miotła zostaną zabrane. Opuścimy Jerozolimę dla Efraima". Było to wyraźne ostrzeżenie, które powinni byli zrozumieć, gdyby pokornie się zbadali. Ale dla słuchaczy poruszonych jedynie człowieczeństwem, te napominające słowa miały wartość bodźca do przyspieszenia ich złych uczynków. A jak oni rozumieli innych, którzy potem przyjęli hieroglificzne orzeczenie Kościoła? Jako użyteczną kulę do realizacji swojego projektu, co ujawnia, jak nie rozumieli prawdziwej natury tego dzieła. I tak szalona była ta gorliwość, że aby przekonać cię do swojego projektu, bez litości dla rany, którą ci zadali, przysięgli, że to, co nie jest potępieniem dla ciebie i dzieła, jest potępieniem dla ciebie i dzieła. Ty, oszołomiony moją i ich mową, spojrzałeś na swego Mistrza i przyjąłeś Jego Słowo, choć wciąż niezrozumiałe dla twego ducha oszołomionego żalem i zdumieniem. Prawie oślepiłeś swój umysł ich bólem i subtelnymi słowami; ale dzięki duchowi, który miłosierdzie wciąż widzi i ufa, nie błądziłeś, podążając za prawdziwym Przyjacielem, który teraz wiesz, dokąd cię prowadzi: do najbardziej gorzkiej wiedzy, do najsilniejszej próby, ale obie są konieczne. Oni, świadomie ślepi, całkowicie ślepi do tego stopnia, że zaślepili nawet swoje myślenie do tego stopnia, że nazwali dobrem to, co nie jest dobre i odrzucili, jako wrogów, moją i twoją miłość, która chciała przywrócić ich do Światła. Moje i twoje słowa, echo moich, twój coraz bardziej trwały opór, słowa innych, wszystko, co miało być światłem i porządkiem pośród ich ciemności i chaosu, stało się grubym płatkiem, który zwiększył ciemność, a nieporządek dodał do chaosu, aż doprowadził ich do ostatnich nieuporządkowanych działań przeciwko boskiemu i ludzkiemu prawu, przeciwko nadprzyrodzonej, a nawet ludzkiej miłości. Taki los spotyka wszystkich, którzy opuścili drogi Pańskie. Doszli do symonii Szymona Maga14 i obaj zasługują na odpowiedzi Piotra. Ale oni nie wiedzą, jak powiedzieć, ze szczerością myśli, odpowiedź Szymona Maga Piotrowi; przeciwnie, mówią, że są autorami cudów. Tylko jeden cud Bóg dla nich uczynił. Tylko jeden cud uczynił dla nich Bóg, że wydobył ich dobrze ukrytą zgniliznę z bielonego grobu, w którym była zamknięta, aby dać śmierć tobie i dziełu, wydobywając ją, obnażając ukryte i jadowite plagi, aby były znane i aby nikt, a zwłaszcza ty, nie popadł w błąd ani nie pozostał w błędzie co do nich. Są to "umarli", którzy nie chcą zmartwychwstać. To umarli, którzy po śmierci chcą ponownie rozpętać zło. Dlatego czuwam nad progiem ich grobu, aby uniemożliwić im dalsze krzywdzenie was. Czy rozumiesz teraz, dlaczego tak długo czuwałam nad progiem tego ciemnego wejścia do grobu, który nie jest jeszcze zapieczętowany, dlaczego Ja - Życie i Miłosierdzie wciąż pozostawiam otwarte drzwi, aby mogli przyjść do Życia i prosić o Moje Miłosierdzie...? Czy teraz rozumiesz15, dlaczego obserwuję tam, już w pobliżu Morii i w tej ciemności zmierzchu, której obawiasz się, że "zapada noc", podczas gdy przypominam ci, że godzina poprzedzająca najczystszy świt, który wschodzi, jest również zmierzchem? Każda nadprzyrodzona figuracja ma wartość słowa. I mój bieg ku tobie, abyś zdradziecko nie został wciągnięty do tego grobu; i moja biała szata, abyś nawet w tym zmierzchu widział mnie dobrze, zawsze, jak latarnię morską, twój znak nawigacyjny podczas burzy; i moje czuwanie nad progiem pułapki zastawionej na ciebie, pułapki, która nie znajdowała się w Samarii ani nawet wśród świeckich Jerozolimy (dobrych chrześcijan), ale w pobliżu Morii, góry Świątyni (czytaj: wśród duchownych, którzy już są Świątynią, ale nie wielkiej Świątyni: najwyższych hierarchów Kościoła). Nawet tam nie wszyscy są doskonali. Tylko Bóg jest doskonały. Ale żaden z nich jeszcze nie zbliżył się do ciebie do czynów, których winni są ci, którzy są przyczyną mojego i twojego obecnego smutku. I ostrzegłem ich, że to była ostatnia próba! Powiedziałem, że wtedy tego dopilnuję, ponieważ pozwolenie na inne nieroztropności byłoby nieroztropnością ze strony Boga wobec twojej duszy, to znaczy boską nieroztropnością, ponieważ Bóg nigdy nie jest nieroztropny. Teraz wiesz już wszystko: przyjaciele i wrogowie czasów przed wielką Męką. Wejdźmy w prawdziwą, wielką Mękę. Tę, która przychodzi po krwawym pocie Getsemani. I przychodzi, ponieważ nawet po uzyskaniu wglądu w to, ile będzie nas kosztować wierność woli Bożej, miłości, sprawiedliwości, pozostajemy wierni. Oto nadchodzi Judasz, który nazywa swoją ofiarę "przyjacielem". Dla ciebie nie Judasz, ale więcej Judasza, aby zdrada była doskonała, przebiegła i kompletna, złożona z organizującego umysłu, z ręki, która przygotowuje, z szaty, która przedstawia, na pewno nie wzbudzi podejrzeń o pułapkę, ponieważ ta szata powinna być zawsze czysta od niesławy. Powinna... Płaczę, Mario. Płaczę. Bo noszę wszystkie grzechy ludzi, wciąż i zawsze słaby przed bardzo silnym Wężem. Ale grzechy Kapłaństwa rozdzierają mnie. Są błotem rzuconym na Głowę Mojej mistycznej Oblubienicy. A potem znowu na Moją Głowę. Ja bowiem jestem jej Głową. A jeśli błoto nie powinno być na szacie mojej Oblubienicy, to tym bardziej nie powinno być na koronie Oblubieńca. Ale same wady Kapłaństwa to obrzucanie błotem, policzkowanie, plucie, które jest dawane wiecznemu Papieżowi, Temu, który powołuje do Swojej świętej służby tak wielu, którzy potem odwracają głowy, podnoszą pięty przeciwko Mnie, zdradzają swoją misję i swojego Pana: Judasz wieków. Tak, błędy Kapłaństwa, przyczyna nieskończonych błędów świeckich i nieskończonych ruin dusz, korniki, które niebezpiecznie podkopują tak wiele świętości, a zwłaszcza trzy najświętsze - Kościół, religię, miłość - rozdzierają Moje Serce. Kapłaństwo ma bowiem nieustannie specjalne pomoce, poza łaską stanu, aby być świętym, a wiele razy nie docenia ich i nie korzysta z nich; innym razem używa, aby zaszkodzić, swojej szaty; niektórzy wreszcie depczą kapłańskie dary i obowiązki aż do zbrodni. Każde niemoralne działanie wobec Kościoła, religii, dusz jest przestępstwem. A błędy złej woli, zbuntowanego umysłu, są jeszcze poważniejsze niż nagłe, być może wyjątkowe, błędy ciała... Och, pociesz mnie, bo jesteś Maryją, a misją Maryi jest pocieszanie mnie z powodu błędów umiłowanych i wybranych w służbie Bogu, którzy mnie nie kochają, nie, ze wszystkich sił, sercem, duszą i umysłem, jak to jest obowiązkiem wszystkich wierzących w prawdziwego Boga, a zwłaszcza tych, którym dałem najwięcej, czyniąc ich moimi sługami, ale którzy kochają siebie, pieniądze i zaszczyty. Jak Judasz! Jak Judasz! Utrwalacze Judasza. Oto Chrystus wzięty, związany, opuszczony przez swoich przyjaciół, znieważony, pobity przez swoich wrogów, który jest wleczony przed sędziów. Nie. Nie do sędziów: do katów. Bo sędzia to ten, który spokojnie prowadzi proces, wysłuchuje oskarżonego, przesłuchuje świadków po obu stronach, a na koniec wydaje sprawiedliwy wyrok. W moim przypadku powinno to być uniewinnienie, ponieważ byłem bez winy za przestępstwa, o które mnie oskarżali. Ale ci sędziowie już wcześniej zadecydowali o mojej śmierci. Nie byli więc sędziami, ale katami. Tak samo było z tobą, mały Chrystusie. Niektórzy cię związali. Inni cię porzucili. Jeszcze inni cię znieważyli. W fałszywych szatach przedstawili Cię sędziom. Tam fałszywie zeznawali przeciwko Tobie. Zakryli ci twarz, abyś nie widział Światła i ich wężowych twarzy. Spoliczkowali cię, nazywając diabłem, szaleńcem, amoralnym, gdy powiedziałeś: "Zawsze mówiłem szczerze. Zapytaj tych, do których mówiłem, a zobaczysz, że nie jestem kłamcą, szalonym, amoralnym, szatanem". Przede wszystkim próbowali uczynić cię niewolnikiem, więźniem w swoich łańcuchach: w swoich argumentach, insynuacjach, groźbach lub błaganiach... Bezużyteczne teraz, ponieważ jest to gra, która trwała tak długo, że już cię to nie obchodzi. Ale czy pamiętasz, o Maryjo, męczennicę Agnieszkę? Widziałaś ją!16 Łańcuchy umieszczone na jej nadgarstkach spadły u jej stóp, pozostawiając ją wolną. I tak jak ona, wielu innych młodych męczenników, którzy nie uniknęli męczeństwa tylko dlatego, że związał ich z nim najsilniejszy łańcuch: miłość do ich Jezusa. Nawet łańcuchy, które próbowali na ciebie nałożyć, aby zabrać cię tam, gdzie chcieli, upadły u twoich stóp, a ty uczyniłeś z nich piedestał, aby podnieść cię wyżej, z twoją wolną dobrą wolą, ku miłości i sprawiedliwości. Na próżno więc przykuwali cię do zdrady. Ale, sprawiedliwy odwet Boga, łańcuchy przygotowane dla ciebie, oto są teraz łańcuchami dla nich. A obelgi i oskarżenia, którymi cię obrzucali, odbiły się na nich po tym, jak wyrzeźbili w tobie wyraźniej podobiznę twego Mistrza-Męczennika. Ale na nich inne podobizny odsłonili, rozbijając bielony tynk ich grobowca. Nie. Nie ty diable, szalony, kłamco, chory. Niektórzy mogli w to uwierzyć wcześniej. Teraz już nie. Wielu nie znało prawdziwego podobieństwa do Ciebie, mały Chryste. Teraz, oto grad ich czynów zerwał zasłony twego ukrycia i wielu, którzy wczoraj byli o tobie nieświadomi, teraz zna twoją prawdziwą naturę. Pojawiłem się w moim wiecznym wizerunku Jezusa zmartwychwstałego po cierpieniu i wszelkie wątpliwości spadły na moją Boską Naturę po tym, jak powstałem z martwych. Ale dla ciebie chciałem, aby ta wiedza została przedstawiona, aby przywrócić prawdę, którą zmienili. Tak więc prawda może zostać przywrócona o dziele, w które można uwierzyć, że pochodzi ode Mnie tylko wtedy, gdy ktoś zna cię w twojej prawdzie. Wtedy Fałszywi Sędziowie i Cieleśni zaciągnęli Mnie do Piłata, aby to on, a nie oni, splamił się Moją niewinną Krwią. Bezużyteczne faryzejskie oszustwo. Moja Krew, choć materialnie przelana przez Rzymianina, spadła na Żydów, do tego stopnia, że Rzym był i jest Stolicą Piotrową i sercem chrześcijańskiego świata, a Jerozolima przez 20 wieków nie była - nie, nawet teraz - stolicą Ludu, który zabił swojego Boga. Piłat, w kolejnej daremnej próbie, zabrał mnie do Heroda, aby mnie skazał. Byli wrogami. Ale aby podzielić się odpowiedzialnością za zbrodnię, stali się przyjaciółmi. Ciebie też wciągnęli, wraz z dziełem, od Piłata do Heroda i od Heroda do Piłata, i stali się przyjaciółmi, jeśli wcześniej byli wrogami, tylko po to, by znów stać się wrogami, jeśli Herod nie zadowoli Piłata. Piłat idzie na kompromis między swoją sprawiedliwością a niesprawiedliwością ludu. Kazał mnie ubiczować. A potem pozwala Mnie ukoronować cierniem i w szyderstwie pokazuje Mnie tłumom. Oni również pozwolili cię ubiczować. Rzeczywiście, sami Cię biczowali i własną ręką ukoronowali Cię cierniem i przedstawili tłumom w szacie szyderstwa... Nie nadeszła godzina, abym objawił ci powód tego niepojętego działania. Pewnego dnia dowiecie się... Moi wrogowie zmienili prawdę, aby skłonić Piłata do potępienia Mnie. Wasi - i tu jest różnica w paraleli - zmienili prawdę o waszych Piłatach i Herodach, przed których wciągnęły was ich czyny, aby skłonić was do obrzydzenia i pogardy dla nich. Ale teraz wiesz, kim są twoi Piłaci i Herodowie. Mnie proponowano pytania i kwestie, abym kłamał lub bluźnił prawdzie, mając nadzieję na mniejszy ból, i zadawano cuda, zapewniając, że po nich znajdę łaskę. Wam również proponowano pytania i kwestie, abyście popadli w błąd, kłamali lub szukali mniejszego bólu, a z mojej protekcjonalności uczynili broń, aby udowodnić, że jesteście symulantami z natury lub choroby. Okłamywali was nieustannie przez wiele miesięcy... Dlaczego? Pozwólcie, że nie powiem wam strasznej prawdy. Ale jeśli będziesz jej szukał, medytując nad wszystkim, znajdziesz ją. Dlaczego na to pozwoliłem? Ponieważ tylko za tę cenę, tak bolesną dla ciebie, możliwe było zdobycie dowodu ich duszy i prawdy o ich planach. Pamiętaj, że sama we Mnie zwątpiłaś, że to Ja powiedziałem ci takie rzeczy, tak silne było twoje zaufanie do nich. Maryjo, czy pamiętasz moje pierwsze dekrety? "17 Tylko wtedy, gdy mój rzecznik będzie bezpieczny od złośliwości, od ciekawości, od wszelkiego niebezpieczeństwa, jego ciało będzie w grobie, a jego dusza w Bogu, jego praca będzie znana. Wiedziałem, że chciałem oszczędzić ci tyle bólu. Złe czyny ludzi zmusiły mnie do wydania innych rozkazów, aby uniknąć rzeczy jeszcze bardziej bolesnych dla twojego ducha. Uparta zła wola tych ludzi, zawsze tych ludzi, zamieniła to, co powinno być dla ciebie pokojem, w "ból". Naśladuj mnie w milczeniu i mówieniu tak, jak ja to robiłem w decydujących godzinach mojego ludzkiego życia. Milczałem lub mówiłem prawdę, w zależności od tego, czy egzaminator na to zasługiwał, czy należało powiedzieć, czy też milczeć, aby służyć i wychwalać Pana. Naśladuj mój przykład, moja duszo. Milcz z tymi, dla których każde słowo jest teraz bezużyteczne. Rozkazuję ci od ponad dwóch lat. Mów do tych, dla których słuszne jest, aby poznali prawdę. Mów bez goryczy, raczej z łagodnością, która zdobywa serca. Ale mów. To wciąż starożytne polecenie, które wam powtarzam. Powiedziałem ci: "Milcz, gdy nie pytają cię o ciebie, o niezwykły dar, o dzieło, o jego Autora". To właśnie uczyniłem przed Kajfaszem i Sanhedrynem, przed Piłatem, przed Herodem, kiedy pytali Mnie, kim jestem, niektórzy, aby Mnie potępić, niektórzy, aby Mnie ocalić, niektórzy, aby Mnie wyśmiać. Mogłem milczeć ze współczuciem, dopóki w grę wchodziło naturalne stworzenie: ja, człowiek. Nie mogłem milczeć, gdy w grę wchodził Mesjasz i Jego odwieczny boski Ojciec, moja misja i wola Boża. Nie milczy się, nawet jeśli mówienie powoduje większe męczeństwo i śmierć, kiedy trzeba bronić prawdy i chwalić Pana. I mów, że musisz bronić prawdy, zapobiegać nadużyciom, chwalić Pana, znosić i milczeć; znosić i mówić tylko po to, by błagać o przebaczenie winnych, nawracać tych, którzy grzeszą, powierzać lanostracreaturę tym, którzy są godni jej chronić. Lanostracreatura, Maria. Dzieło, którego jestem Autorem, a ty tym, który uformował jego ciało z takim cierpieniem i czuwał nad nim z heroiczną miłością. I czuwaj nad nim. Teraz bardziej niż przedtem. Milcz przed Judaszami, którzy nie żałują swego czynu; przed Herodami, pełnymi duchowej zmysłowości, najgorszymi ze wszystkich, którzy zbliżyli się do ciebie, podburzyli cię, pytali cię jak wyrocznię, mając nadzieję, że wzbudzą twoją dumę i zwabią cię do dokonywania fałszywych cudów, symulowania ich, aby następnie wyśmiewać cię i oskarżać, a nawet po prostu mając nadzieję, że zobaczą cuda, które byłyby dla nich bardzo przyjemne, ponieważ, tak jak są nienormalni w swoim pozanaturalnym guście, kochają pozanaturalne cuda, tj. zanurzone w diabelstwie, bardziej niż czystą, prostą wiarę, która wie, jak wierzyć i wierzy, bez konieczności oglądania niezwykłości, aby uwierzyć.Chcą powiedzieć, używając nowoczesnego, naukowego słowa: psychopatyczny. Ale kim oni są, w takim razie, bardziej skłonni wierzyć w "naukową", tj. mediumistyczną, pracę, tę tak wyraźnie nadprzyrodzoną? Czy nie wiedzą, że na ogół osądza się według tego, kim się jest? Psychopata - powiedziałbym szaleniec, zgodnie ze starożytną nazwą - wspaniały grunt dla inwazji szatana, jest prawie zawsze w związku z diabolicznym i kocha diaboliczne, a diaboliczne ma pewne oznaki: nawyk kłamstwa, pycha, nieposłuszeństwo, zmysłowość. Czy masz w sobie te elementy? Nie. Wręcz przeciwnie, jesteś bezwzględnie szczery; nawet niezwykły dar pracy i wielu innych moich, o których wiedzą tylko nieliczni, nie uczynił cię dumnym; jesteś posłuszny aż do męczeństwa za to; nie masz nawet zmysłowości ducha, ponieważ twoja religia jest prosta i silna, nie chciwa nienormalnych emocji, które nie są mistycyzmem, ale czymś innym... Twoja natura, która wydaje się impulsywna i ognista - co wydaje się, mówię - wie, jak dominować nad sobą, gdy ci, którzy osądzają cię za znacznie mniej, nie oswajają się. I prawdę mówiąc, nawet w tym jesteś do mnie podobny. Niech każdy przypomni sobie Mój święty gniew przeciwko wszelkiego rodzaju kupcom, którzy czaili się w Świątyni, i Moje porywcze słowa przeciwko uczonym w Piśmie i faryzeuszom... Jakże jesteś do Mnie podobna, Moja duszo, w tak wielu rzeczach, począwszy od surowej szczerości, poprzez absolutne posłuszeństwo, stanowczość i stałość, aż po Twoje sprawiedliwe reakcje na niesprawiedliwość i niesprawiedliwych oraz Twoje przebaczenie, które nie ustępując niesprawiedliwym, przebacza im.... Ci, którzy, nienormalni, szukali w Tobie tylko nadnaturalnego cudu, powinni zostać pouczeni, aby uleczyć swoją duchową pychę, aby uleczyć swoje dusze, zanim zechcą potępić twoją duszę i twój umysł, zarówno zdrowy, jak i drogi Panu, który wiedział, jak kochać, nie potrzebując do tego nadzwyczajności. Niezwykłość w tobie! Niezwykła była twoja miłość przez całe życie, coraz bardziej hojna i silna, im bardziej narastał ból, który wciąż jest w tobie Chrystusem, aby uczynić cię kontynuacją Jego męki dla zdrowia świata. To jest - o głupcy! - to przyciąga Boga: hojna i silna miłość duszy ofiary. Wtedy Duch Boży, Miłość, zstępuje, zapala się, objawia się w świątyni przygotowanej na jego przyjęcie. Inaczej nie. Bóg nie zaspokaja żądz, które potępia i o które człowiek nie ma prawa Go prosić: Ja jestem Bogiem. Ci, którzy chcą zobaczyć cuda, aby zaspokoić swoją głupotę i zepsutego ducha, "mieszkańcy ziemi", jak nazywa ich apostoł Jan18, zwracają się do Bestii, która da im to, czego pragną bardziej niż pragną Prawdy. Da im kłamstwo, aby sprowadzić ich na manowce i doprowadzić do wiecznej śmierci... Milcz lub mów, wypełniając swoją pasję, idąc z krzyżem, który nałożyli na ciebie ludzie - i jest on najcięższy do zniesienia - obciążając cię już tak bardzo krzyżami nadanymi przez innych ludzi, a także krzyżem, który dał ci Bóg. Ale w swojej surowości jest on zawsze połączony z pokojem. To bowiem, co pochodzi od Boga, jest zawsze pokojem, nawet jeśli jest to pokój bolesny. Milcz lub mów, biorąc swój ostateczny krzyż, w zależności od tego, kogo spotkasz na swojej drodze. Mów lub milcz. Mów ze słowem dobroci lub stanowczym słowem, w zależności od tego, kogo spotkasz. Nieść i znosić. Ofiaruj i spożywaj. Znajdziesz na swojej drodze współczujące dusze, Cyreny, Marie, tak jak ja je znalazłem. Wspinaj się. Jeśli nawet zbyt duży wysiłek sprawi, że upadniesz, nie upadaj. Upadłem przed tobą. Ponieważ, podobnie jak ty, krzyż został Mi narzucony, gdy wysiłek znoszenia zdrajcy i sideł tak wielu, a także pot krwi wyciśnięty w walce między dwiema wolami, biczowanie i inne tortury sprawiły, że Moja Osoba stała się ospała. Upada się przez znużenie i zmęczenie, a nie przez grzech i chęć grzeszenia. Ojciec nie potępia, ale współczuje upadkom spowodowanym zbyt wielkim bólem... Idź dalej. Na Kalwarii była Matka i Jan, przy Moim Krzyżu. Ty masz Mnie i Matkę. Rzeczywiście, Ona jest między Moim a twoim Krzyżem. Ponieważ Moje Serce cierpi, jakby nadal było na Krzyżu, z powodu tego, co zostało popełnione przeciwko Mnie, Autorowi dzieła, i przeciwko tobie, Mojemu narzędziu, i przeciwko duszom, tak wielu, pozbawionym Słowa, które jest Życiem. Ale dla Mnie nie ma już grobu. I dla ciebie nie ma grobu, prawdziwego grobu. Grób jest tylko łożem snu, który ma pewne odrodzenie dla ciała sprawiedliwych, którzy zawsze służyli Panu. I nie ma śmierci dla wiernego ducha. Teraz jest czas cierpliwości, pięknej cnoty, w której jest dużo miłości i dużo męstwa, pokory, wstrzemięźliwości i innych duchowych klejnotów. Dlatego paralela kończy się tutaj. Przez twój krzyż i przez twój przykład odkup tych, którzy grzeszą przeciwko Bogu, Kościołowi i tobie, a przez samo słowo twoich czynów głosić Chrystusa w tobie obecnym, jedynym motywie twojego każdego zwykłego lub nadzwyczajnego czynu. Niech ból i obecne próby coraz bardziej uszlachetniają twoje człowieczeństwo, a z niego, pochłonięte, niech Prawda, która mieszka w tobie, jak twarz za nieprzeniknioną zasłoną, świeci jaśniej i niech nasza miłość, przyczyna każdego niezwykłego daru, płonie. Płomień, aż do pochłonięcia żywiciela, aby otworzyć przed kochającym duchem więzienie, które powstrzymuje go przed pełnym zjednoczeniem z Duchem, który jest Miłością, który zstępuje na ciebie, w tobie, nieustannie, w takiej mierze, jaką może przyjąć żywa istota, aby dać ci swój Pokój, nieskończoną pociechę i lekarstwo na bóle i rany, które przychodzą do ciebie od ludzi, aby przekazać ci swoje Życie, Mądrość, Światło. Bądź spokojny. Ten, który do ciebie przemawia, jest w prawdzie Królem królów, odwiecznym Słowem Ojca, Jezusem Chrystusem, twoim Mistrzem Panem i nikim innym. Bądź silny w wierze i miłości, coraz silniejszy i silniejszy. Powtarzaj z wielkim Janem, ty, mały Janie, krótkie i doskonałe pytanie:19 "Panie Jezu, zwiększ we mnie swoją Miłość". Powtarzaj je! Powtarzaj je! Tę moją nieskończoną miłość, którą tak wielu odrzuca, muszę wylać... Wylewam ją na tych, którzy Mnie kochają dla ulgi. Wlewam ją w ciebie, mój ukrzyżowany i błogosławiony fiołku, Maryjo... Janie... jako moja Matka i doskonały Apostoł, Maryjo, wierna owieczko prawdziwego Pasterza, gotowa i hojna na każdą ofiarę, aby zagubione owce powróciły do owczarni, aby była jedna owczarnia pod jednym Pasterzem i aby wszyscy, których umiłowałem, byli "jedno ze Mną", tak jak Ja i Ojciec jesteśmy Jedno. Módl się moimi słowami20 zawsze świętymi; najświętszymi wtedy, tego wieczoru, w tej godzinie i w tej modlitwie, w której Ja, który znałem bliskie opuszczenie Moich umiłowanych wtedy i zawsze, prosiłem dla nich o "królestwo niebieskie". Módlcie się: "Ojcze, pragnę, aby i oni byli tam, gdzie Ja jestem. To znaczy, aby królestwo Boże było w nich, aby miłość była w nich, a królestwo Boże w ich duchu poza życiem i na wieki. Odpocznij teraz, bo Ja rządzę..."
1 Jeden dzień... jest cytowany z Mateusza 17:1-2; Marka 9:2; Łukasza 9:28-29.
2 troska o zmarłych, z wyraźnym odniesieniem do fragmentu Ewangelii Mateusza 8:21-22; Łukasza 9:59-60.
3 Osądziłem, w Mateusza 18:6; Marka 9:42; Łukasza 17:2.
4 z powodu..., jak jest powiedziane w Ewangelii Mateusza 13:58; Marka 6:5-6; bierze kamienie, aby mnie ukamienować..., jak jest powiedziane w Ewangelii Łukasza 4:28-30.
5 Talion, prawo określone w Księdze Wyjścia 21:24-25; Księdze Kapłańskiej 24:17-19; Księdze Powtórzonego Prawa 19:21; ale zganione i poprawione w Ewangelii Mateusza 5:38-42.
6 pokutowało... jak w Ewangelii Łukasza 22:32.
7 do Samarytanki w Jana 4:23; do Nikodema w Jana 3:3.5.
8 bogatego młodzieńca w Ewangelii Mateusza 19:16-22; Marka 10:17-22; Łukasza 18:18-23. Inne przykłady, takie jak ten z Cusa, można zrozumieć tylko czytając "Ewangelię tak, jak została mi objawiona".
9 Jest powiedziane w Księdze Koheleta 4:10.
10 odpowiedź, która jest zapisana w Ewangelii Mateusza 12, 49-50; Marka 3, 33-35; Łukasza 8, 21. Jednak wiele epizodów ewangelicznych jest cytowanych ze szczegółami, które można znaleźć tylko w dziele Valtorty "Ewangelia".
11 miłość miała i praca została wykonana jest naszą konstrukcją zamiast miłość miała i praca została wykonana
12 Nauczałem w Ewangelii Mateusza 18:15-17.
13 Potrójne pokuszenie, wyszczególnione poniżej, jest tym, o którym mowa w Ewangelii Mateusza 4:1-11; Marka 1:12-13; Łukasza 4:1-13.
14 symonia Szymona Maga, wspomniana w Dziejach Apostolskich 8: 9-25.
15 Zrozumieć... to, co podano na początku, pod datą 30 marca 1949 roku.
16 widział go i opisał 13 stycznia 1944 roku.
17 pierwszych dekretów, na przykład w pismach z 9 grudnia 1943 r., 24 września 1944 r., 18 marca i 2 czerwca 1946 r.
18 nazywa ich w Objawieniu 13:8.
19 pytanie, które apostoł Jan kieruje do Jezusa pod koniec 149 rozdziału "Ewangelii, jak mi została objawiona".
20 moje słowa, te opisane w Jana 17.